Warto iść na Automatykę i Robotykę?

Hej jestem w Technikum informatycznym zastanawiam się nad kierunkiem studiów po samym technikum raczej dobrej pracy nie znajdę a programowanie itp mnie nie interesuję wolę bardziej techniczne zajęcia i chciałbym wiedzieć czy warto iść na automatykę i robotykę czy łatwo po tym znaleźć pracę w Polsce, bo chyba nigdy nie widziałem ogłoszenia o prace dla kogoś z takimi kwalifikacjami i jeszcze chciałbym wiedzieć ile wspólnego ma ze sobą informatyka i automatyka i robotyka i jak wygląda praca takiego automatyka

Mam znajomych na obu kierunkach, jak i przenoszących się między nimi i są to dość podobne kierunki i ludzie dość luźno przeskakują pomiędzy nimi. Z tego co mówią ludzie na automatyce to ogłoszenia o prace dla automatyków, ale jest tego zdecydowanie mniej niż dla informatyków, często gdzieś na drugim końcu Polski/świata… dlatego część ludzi po AiR robi normalnie za informatyków i często już na studiach się uczą pod tym kątem. Bo nawet jak praca dla automatyka, to też programowanie raczej np. jakichś mikroprocesorów, czy takie klimaty niż zabawa z robotami :> Zawsze można zrobić inżyniera np. z AiR, a jak w trakcie studiów zdecydujesz się iść jednak bardziej w stronę programowania, to magisterkę robić z informatyki.

Ja starałem się zorientować w temacie, bo sam składałem na automatykę i robotykę. Niestety zdecydowana większość automatyków mnie zniechęcała do tych studiów (może pechowo trafiłem). Niby jak jesteś wybitny to możesz załapać do jakiegoś biura projektowego, ale często automatyk siedzi w zakładzie i pilnuje kilku kontrolek, czy się dobrze świecą… a w mniejszej miejscowości montuje bramy garażowe :smiley: Na studiach też ludzie narzekają, ze w stronę robotyki znaleźć jakąś ciekawą pracę graniczy z cudem i że jakby jeszcze raz wybierali, to by szli od razu na infę, bo pewnie i tak jako informatycy/programiści skończą.

Programowaniem mikroprocesorów zajmują się raczej elektronicy. A automatycy raczej właśnie programowaniem robotów przemysłowych, i w tym jest sporo pracy. Mniej pracy jest w biurach konstrukcyjnych, a najwięcej właśnie przy utrzymaniu ruchu.

Możliwe, tak wypaliłem z tymi mikroprocesorami, bo właśnie znam osoby które intel wyhaczył na tych studiach do takiej pracy. Właśnie nasłuchałem się, że w większości to praca w utrzymaniu ruchu, czyli z tego co zrozumiałem pilnowanie kontrolek. I to pod warunkiem, ze to większy ośrodek i znajdujemy pracę rzeczywiście w zawodzie.

Witam.

Wiem, że temat jest stary, ale wypowiadali się tylko ludzie, którzy (tak mi się wydaje) niewiele mieli wspólnego z AiR. Ja mogę opisać jak to wygląda z mojego doświadczenia (i kilkudziesięciu znajomych ze studiów).

Otóż sytuacja jest moim zdaniem tragiczna.

Zacznę od tego, że jeśli ktoś co najwyżej usłyszał coś od kogoś, kto usłyszał od kogoś, niech się nie wypowiada na temat pracy inżyniera w naszym kraju.

Ja ukończyłem AiR na PW na wydziale MEL, więc generalnie ludzie znający ten wydział chylą mi regularnie do dziś czoła, jak słyszą co skończyłem. Ukończyłem to już kilka lat temu, więc jeszcze w czasach najtrudniejszego toku studiów (potem trochę okroili pewne tematy i zrobiło się odrobinę łatwiej). Powiem tak, nie znam nikogo z moim studiów, kto pracuje albo pracował w swoim zawodzie. Zacznijmy od tego, że propaganda kwitnie i “podobno” automatycy są najbardziej rozchwytywani, najbardziej potrzebni i najlepiej zarabiający. A teraz wróćmy na ziemię, a raczej do Polski… Rzeczywistość jest trochę inna, bardzo brutalna. Ogłoszeń dla inżynierów automatyków jest dosłownie garstka, z czego i tak 99% to ogłoszenia dla techników, a nie inżynierów. Druga sprawa, praca jest tak marna, że aż dech zapiera. Bo nawet jak szukają inżyniera, to po to, żeby sprawdzał poziom oleju w maszynach, dokręcał śrubkę, przecierał szmatką jak się zabrudzi. Dosłownie. Jak już się trafi cokolwiek sensownego (przez cały ten rok ofert dla inżynierów automatyki, które mogłyby go w ogóle zainteresować znalazłem w warszawie i okolicach może 10 - od stycznia do połowy września), więc jak już się trafi coś takiego, to wymagania to kosmos dla absolwenta. Wymagania są takie żeby, że ja, jako człowiek po automatyce, który się starał i pilnie uczył, nie mam zielonego pojęcia, co to nawet jest. Na studiach takich rzeczy absolutnie nie uczą, tak samo jak nie uczą na automatyce programowania - tak mnie nie uczyli. Zaraz ktoś powie, że mogłem sam się uczyć - i takiemu komuś powiem, że owszem, na studiach “liznęliśmy” C++, ale o ile mi wiadomo, żeby potrafić programować, to trzeba spędzić kilka lat na nauce. Ja podczas moich studiów nie miałem czasu na dodatkową naukę C++, bo musiałem zakuwać to, czego później ode mnie wymagano. To były tak trudne i wyczerpujące studia, że absolutnie nie było jak przez całe studia sobie na luzaczku uczyć się programować. A “liźnięcie” C++ pracodawcy nie wystarczy. Tak samo jak “liźnięcie” asemblera, “liźnięcie” sterowników PLC i innych mikrokontrolerów. Bo właśnie tylko liźnięcie było na studiach. Pracodawcy szukają ludzi od razu do rozszczepiania atomów, a nie do przeszkolenia. A pracy dla absolwentów nie ma w ogóle - ZERO. Przepracowałem kilka lat w biurach konstrukcyjnych (głównie z branży budowlanej) i nadal szukam pracy w automatyce i jeśli już ją znajdę - to za odrą. Taka jest rzeczywistość.

Po automatyce nie zostanie się informatykiem, dopóki się nie nauczy informatyki. NA automatyce nie uczą żeczy, których uczą informatyków.

Generalnie wszyscy ludzie z mojego kierunku jakich znam pracują w biurach konstrukcyjnych (nie mających nic wspólnego z automatyką), albo pracują w MCdonald, albo jako modni “inżynierowie sprzedaży” (też nie w automatyce), czyli tak naprawdę zwykli sprzedawcy albo są bezrobotni.

Podsumowując powiem tak: albo informatyka albo Niemcy. Ja żałuję wyboru kierunku, większość moich znajomych też. Oczywiście na pewno istnieją tacy, którym się udało. Ja przez kilka lat studiów i kilka lat po studiach nie spoktałem ani jednej takiej osoby. Schluss. Tschüss!

O, widze odświeżony temat. Od ostatniego roku się tyle zmieniło, że znajomi, którzy najwięcej narzekali jednak załapali robotę w branży albo pokrewnych jeszcze przed ukończeniem licencjata. Może kokosów na początku nie mają, ale wiadomo, że nie od razu Rzym zbudowano :slight_smile: Ja dalej nie żałuję, że tego kierunku nie wybrałem, bo chyba miałem nieco zbyt kolorowe wyobrażenia o nim, a mój obecny mi odpowiada bardziej niż się spodziewałem  :wink: Zresztą jak sobie dzisiaj pomyślę, że miałbym walczyć z matmą to chyba by mnie trafiło coś :stuck_out_tongue:

Rozumiem, że wybrałeś informatykę? W polsce to jest chyba jedyny sensowny wybór. Ja właśnie miałem bardzo kolorowe wyobrażenia o tym, co będę mógł robić po automatyce i spotkało mnie wielkie rozczarowanie, bo okazało się, że takich prac, jakich szukam, praktycznie nie ma w Polsce. A jeśli już, to na śląsku. Po kilku latach nieustannego tułania się po różnych biurach projektowych, z których prędzej czy później zwalnia się ludzi, gdy jest mniej roboty, przeplatanych z okresami bezrobocia postanowiłem nauczyć się niemieckiego i szukać szczęścia w Niemczech. Nie chcę generalizować, bo znam zadowolonych inżynierów w Polsce, ale ogólnie to rynek pracy dla inżynierów staje się tutaj coraz bardziej przykry. Ja pracą w Polsce jestem załamany. Przede wszystkim mam już dość tego, że mając dyplom inżyniera i kilka lat pracy za sobą, zarabiam mniej, niż studentki psychologii, infrastruktury czy innej konfitury, mające 19-lat i pracujące w sklepie odzieżowym w centrum handlowym. Nikomu nie bronię zarabiać więcej ode mnie, ale zastanawiam się, po co mi to było, skoro mogłem sobie iść na jakąś turystykę i rekreację i dostać na starcie pracę w sklepie za 2000. Coraz częściej zastanawiam się, po co mi były te lata codziennych zajęć od 8-16, a często i do 18, potem wieczorami nauka, w weekendy nauka, skoro okazuje się, że uczelnia nie przekazała mi wiedzy potrzebnej do znalezienia pracy w tym zawodzie. A do pracy w sklepie mnie z dyplomem inżyniera nie chcą… :slight_smile:

Ostatnio byłem na jednej rozmowie w sprawie pracy w charakterze automatyka. Praca zapowiadała się naprawdę ciekawie i byłem w szoku, że byłem blisko dostania pracy, o jakiej marzyłem. Jednak widocznie był ktoś lepszy. Jako ciekawostkę mogę powiedzieć, że firma nie dała ogłoszenia, ja sam z siebie wysłałem CV. Powiedziano mi tam, że takich CV dostają miesięcznie kilkadziesiąt, a jak dadzą ogłoszenie, to w kilka dni kilkaset. Wydaje mi się, że nadprodukcja automatyków jest przeogromna. W branży budowlanej jest zresztą już podobnie, stąd zapewne moje coraz to większe problemy z pracą, mimo coraz większego doświadczenia (obecnie pracuję tylko dorywczo wykonując od czasu do czasu projekty budowlane w domu).

Nie, wybrałem medycynę. Z jednej strony trochę zazdroszczę kolegom z AiR, bo już , łapali prace w zawodzie w połowie studiów, gdzie u mnie nie ma na to żadnych szans, bo zwyczajnie nie można. Z drugiej strony poradziłem sobie inaczej - do otwarcia własne działalności studiów nie trzeba :slight_smile:

A ja znam, pracuje w PIAPie i projektuje roboty mobilne.

Tyle, że to propaganda siana chyba tylko na stronach wydziałowych i na dniach otwartych. Racjonalny człowiek raczej w taką autoreklamę nie wierzy.

Bo studia to nie jest kurs zawodowy. Na studiach jest trochę teorii, trochę podstaw technologii, ale przede wszystkim trzeba się uczyć i rozwijać samemu.

Znam 3 programistów po AiR. Jeden pracuje w Nokii we Wrocławiu i pisze soft telekomunikacyjny w C++, drugi gdzieś w GOP pisze soft dla mikrokontrolerów (chyba też w C++), trzeci pracuje w Microsofcie w Cambridge.

A zatem nie jest tak, że nie da się uczyć poza studiami, co najwyżej część ludzi nie daje rady.

Nic dziwnego, pracownik ma przynosić dochód, a nie być kosztem.