Zacznę od tego, że póki co jest sukces. Stress testuję teraz system z kompletem pamięci.
Po powrocie do domu wlazłem w BIOS - opcja Execute Bit Support była wyłączona więc ją włączyłem.
To pomogło… Ale nie do końca. Wprawdzie udało mi się dostać dalej, bo przeszedłem całą konfigurację konta, ale padło znowu. Reset i… wpuściło mnie już do ekranu logowania. Czyli na raty przeszedłem całą konfigurację. Wszedłem w aktualizacje, rozpocząłem proces i zauważyłem jedną rzecz, która wcześniej mi umknęła. Na liście aktualizacji była też taka od sterownika ekranu i chipsetu. Obok widniała informacja, że nie udało się jej pobrać. I wtedy skojarzyłem. Karta sieciowa WiFi którą miałem na PCI, była cały czas w komputerze, ale zupełnie o niej zapomniałem.
Odpiąłem ją, podłączyłem TL-WN822N na USB, ściągnąłem wszystkie aktualizacje, sterowniki AMD które padły wcześniej i zdążyłem jeszcze pomęczyć komputer przez kilkadziesiąt minut Primem. Pełna stabilność.
Teraz dorzuciłem pozostały RAM, w sumie 18GB i znowu Prime. I wygląda na to, że póki co chodzi. Nie chcę jeszcze wydawać werdyktu, ale na pewno jest lepiej niż było w trakcie instalacji.
Tak więc na pewno odrobinę pomógł ten EBS, bo częstotliwość freezów zmalała zdecydowanie. Ale prawdopodobnie głównym winowajcą mogła być karta sieciowa, TP-link TL-WN851ND na którą, z tego co widzę, nie ma sterowników pod Windows 10. Instalator mógł próbować używać jakichś domyślnych które nie działały i powodowały konflikty sprzętowe. Podejrzewam, że w trakcie instalacji i konfiguracji profilu, instalator Windowsa 10 robi w tle dodatkowe rzeczy, np. ściąga aktualizacje. I ten proces mógł powodować na pewnym etapie crash…
Oczywiście moja wina, bo mogłem się upewnić, że do systemu nie ma podpiętego nic oprócz niezbędnych elementów - ale totalnie o tej karcie zapomniałem.
Dam znać czy całość działa stabilnie