powiedzmy że założyłem radyjko intranetowe i teraz jest pytanie, oczywiście będę grał muzykę itp itd. czy powinienem martwić się o COPYRIGHT muzyki ? Przecież shoutast był po to stworzony żeby ludzie mogli sobie założyć radiostacje itp itd. ?
Radyjko gra z mojego domowego połączenia intrnetowego jak dodać moją stację do listy shoutcast itp itd?
Tak, powinieneś. Chcesz mieć radio, zgłoś się do ZAiKS i ZPAV.
Owszem ale to nie oznacza, że możesz sobie puszczać czyjąś muzykę bez zgody ich właścicieli, pamiętaj że nie tylko wykonawca posiada prawa autorskie ale również wytwórnie a czasami jest tak, że wykonawca nie posiada żadnych praw do utworu, bo mógł je odsprzedać wytwórni i nawet jego zgoda tu nic nie da.
Radio ogólnie wymyślono po to by sobie je mógł ktoś stworzyć i prowadzić ale pirackie stacje radiowe, tj. działające na częstotliwościach bez koncesji i bez licencji na rozgłaszanie utworów są szybko zamykane.
ZAiKS upomina się o “swoje” nawet od właścicieli lokali, w których publicznie odtwarzane są utwory z radia lub telewizji.
Chyba nie całkiem jest tak jak piszesz. Na utwory z lat 70, 80 czy wcześniejsze nie ma ochrony prawnej i nikt nie jest ich właścicielem. Wiele internetowych stacji radiowych nadaję więc tego typu muzykę.
Tak owszem ale brałem pod uwagę raczej utwory “młodsze” niż po siedemdziesiątce. Jednak zauważ pewną zależność w stosunku, np. do muzyki klasycznej. Można by powiedzieć, że na twórczość Chopina nikt już nie posiada praw autorskich nawet on sam gdyby żył ale trzeba brać pod uwagę, że ktoś kto wykonuje jego twórczość posiada prawa autorskie do nagranego przez siebie utworu, czyli prawa autorskie w tym wypadku posiada pianista, który nagrał twórczość Chopina. Natomiast, jeśli Ty sam nagrałeś, prawa należą do Ciebie ale do nikogo nie należą prawa autorskie do tego co stworzył a raczej napisał w nutach Chopin.
Ale taką muzykę też trzeba lubić, bo co mi po stacji radiowej, w której puszczam muzykę byle ją puszczać Co do radia internetowego to można wykorzystać utwory niezależnych artystów z gatunku lub gatunków muzycznych które się lubi. Pełno takich utworów znajdziesz, np. na Jamendo. Choć i do Jamendo ZAiKS miał jakieś “ale”, tłumacząc że może kiedyś i Ci artyści będą chcieli “ochrony”, dlatego nawet od niezależnych artystów najlepiej mieć pisemną zgodę. Spotkałem się nawet z kilkoma stacjami radiowymi, które żądały od ludzi przysyłających swoje płyty demo, pisemnej zgody na publiczne odtwarzanie ich utworów.
To prawda, ale czasami życie wyprzedza prawo i jego przepisy. Ciekawe jak to będzie z tą legalnością i opłatami w sytuacji gdy w lokalu będzie odtwarzana muzyka z radia internetowego np. programu1 Polskiego Radia bez odbiornika radiowego bo jego rolę spełnia komputer.
To już nie robi różnicy z czego ta muzyka jest odtwarzana. Możesz sobie zaprosić nawet didżeja, który będzie puszczał muzykę z płyt winylowych, chodzi o to że niezależnie z czego puszczasz muzykę/film jest to odtwarzanie publiczne. A Ty, mi się wydaje, mylisz pojęcia z abonamentem za odbiorniki radiowo-telewizyjne
“W związku z tym słuchanie radia w miejscu pracy, gdzie mogą przebywać inne osoby, wiąże się z opłatami. Jednak są przypadki, gdy podpisywanie umowy licencyjnej nie jest konieczne. Zgodnie z art. 24 prawa autorskiego publiczne odtwarzanie utworów jest dozwolone pod warunkiem, że nie wiąże się to bezpośrednio z czerpaniem korzyści majątkowych za korzystanie z utworów. Oznacza to, że muzyki mogą słuchać na przykład pracownicy małego sklepu czy zakładu fryzjerskiego, gdyż nie przekłada się to na zyski lub większą liczbę klientów. W takiej sytuacji nie trzeba mieć wykupionej licencji np. w ZAiKS-ie. Jednak jeżeli organizacja zbiorowego zarządzania upomni się o podpisanie umowy licencyjnej i uiszczanie opłat, to wówczas przedsiębiorca musi wykazać przed sądem, że w jego przypadku odtwarzanie utworów nie wiąże się z czerpaniem korzyści.”
Powiedzmy że nadajesz strumień o jakości 320Kb/s (40KB/s). 50 osób to 16Mb/s (2MB/s) - mówimy to o przepustowości DO a nie OD.
Jestem pewien że nie posiadasz większego łącza (Neo i DSL ma z reguły znacznei mniejszy transfer DO niż to nazwa wskazuje) więc taka opłata to maks tego co zapłacisz.
“Na utwory z lat 70, 80 czy wcześniejsze nie ma ochrony prawnej i nikt nie jest ich właścicielem.”
Otóż kolega ma tu rację. Dleczego tak twierdzę?
Otóż:
Na początku tego roku ukazała się uaktualniona lista najbogatszych Anglików w show-businessie w 1998 r. Pierwsze miejsce nadal zajmuje na niej Paul McCartney. Jego osobisty majątek oceniany jest na 500 mln funtów. Dla McCartneya żyłą złota są wpływy ze sprzedaży płyt we wszystkich krajach, gdzie ukazują się nagrania The Beatles. Wyjątkiem jest, niestety, Polska. Zgodnie z postanowieniami Światowej Organizacji Handlu, w Europie Zachodniej prawo chroni producentów i wykonawców przed kopiowaniem i rozpowszechnianiem bez ich zgody piosenek na kasetach oraz płytach kompaktowych. Ograniczenia dotyczą 50 lat od czasu, gdy pierwszy raz wykonano lub odtworzono dany utwór. Polska podpisała ten dokument 19 marca 1996 r. Zresztą już wcześniejsze dyrektywy Rady Unii Europejskiej z 29 października 1993 r. wyraźnie sugerowały zsynchronizowanie praw autorskich, producenckich oraz wykonawczych na 50 lat. W Polsce miała to regulować ustawa, która wskutek wskazań Rady Unii Europejskiej weszła w życie 24 maja 1994 r. W przepisie wprowadzono jednak kuriozalny wyłom - uznano, że w wypadku wykonawców i producentów okres ochronny w naszym kraju należy ograniczyć do 20 lat wstecz. Dlatego w Polsce twórczość Paula McCartneya (utwory przez niego wykonywane) objęta jest ochroną przez 20 lat, podczas gdy w innych krajach piosenki napisane przez niego i wykonywane zarówno z The Beatles, jak i w ramach kariery solowej są chronione - zgodnie z prawem autorskim i wykonawczym - przez 50 lat. Wszystkie piosenki nagrane przed 1974 r. stały się zatem - zgodnie z naszym prawem - własnością publiczną i każdy może wydać płytę z nagraniami The Beatles, nie płacąc nic wykonawcom.