Wypłata u programistów w Polsce i UE ?

Przeglądam oferty pracy. Na tapetę poszły:

  • Anglia
  • Niemcy
  • Polska

Przeglądam i czegoś nie kapuję a przeglądam oferty dla programistów (C#,C,JAVA,PHP, V.B.NET)
Oferty pracy w UK oscylują z wypłatą rzędu od 4500 do nawet 7500GBP.
U Niemców masa ofert w przedziale 4000 - 7000 euro.
Zatem dlaczego unijny kraj Polska świeci ofertami w wypłaciorą rzędu 4000-7000zł??
Dobrze liczę?
1 euro (według NBP z dziś) = 4,31zł
1 GBP = 4,97zł

zatem programiści dostają:

  • u Anglików = 22365zł > 34790zł
  • u Niemców = 17240zł > 30170zł
  • u Polaków = 4000 > 7000zł z naciskiem na przedział 4-6

Czyżby ucząc się programowania należy zacząć uczyć się równolegle Niemieckiego i Angielskiego???

Czy Polska płaca zawsze będzie na dnie?

Odrobinkę nie rozumiem, w jakim celu podajesz zarobki z innych państw europejskich w złotówkach? Czyżbyś chciał pracować zdalnie jako freelancer? A może dochrapałeś się już małego helikoptera, aby móc szybko przemieszczać się pomiędzy Polską i w/w i wydajesz pieniądze w Polsce? Nie oszukujmy się, bliscy Ci nie będą pakować wszystkiego “w słoiki” ; ) Jeśli pracujesz w UK czy DE to automatycznie musisz tam mieszkać, w przypadku braku spełnionego założenia z punktu pierwszego, a zatem koszty życia również trzeba potrącić w wypłaty, do tego nie każdy produkt jaki będziesz chciał kupić będzie tańszy niż w Polsce i nie każdy produkt który znasz Polski będzie łatwo dostępny za normalne pieniądze w tych krajach. Czy 7500 GBP w UK to dużo? Kwestia raczej dyskusyjna. Przelicz sobie koszty życia zarówno w Polsce, jak i Anglii i sprawdź co Ci wyjdzie : ) Nie zawsze sprawa jest taka oczywista, jak to w życiu - trzeba poszukiwać optymalnego dla siebie rozwiązania, analizując wszystkie zmienne, jakie są dla Ciebie istotne. Nie ma lekko : ))) To co dla jednego może być spełnieniem marzeń dla innego będzie po prostu OK : )

Nie, w UK bilet na autobus kosztuje 3 funty, więc odpowiedz sobie sam. Życie w Polsce za 7000 PLN czy w UK za 7000 GBP wyjdzie Ci bardzo podobnie.

Osobiście nie znam żadnego programisty który by tak mało zarabiał w Polsce. No może poza stanowiskami na poziomie Junior. U mnie w firmie programista Java czy .NET to od 15k - 25k brutto.

Być może zapominasz jeszcze o jednej ważnej rzeczy. W Niemczech, Holandii i być może na wyspach, kwoty te podawane są BRUTTO, podczas gdy w polsce zazwyczaj operują kwotami NETTO (bo polak chce zawsze wiedzieć, ile to na rękę będzie ;)). Tak jak przedmówcy mówią, jestem akurat freelancerem mieszkającym w Polsce, ale zarabiającym na klientach z UE i gdybym miał tam mieszkać, to wyszłoby bardzo podobnie z pieniędzmi, nawet śmiem twierdzić, że oszczędzisz więcej pieniędzy zarabiając i mieszkając w Polsce, bo np. 200 euro to łatwo było mi wydawać, ale 800 zł już nie.

Zależy od regionu.
Mniejsze aglomeracje to zazwyczaj niższe pensje:
Gorzów Wlkp./Zielona Góra/Szczecin 4-7 tyś to pensja dobrego programisty (2-4 junior); w Warszawie to zarobki juniora (zależnie od języka).

Myślę, że to też zależy od liczby specjalistów. Jesli w ZG jest w ciul programistów, to stawki będą niższe. Jak w Opolu brakuje ludzi, to dadzą wyższa stawkę, żeby kogoś zachęcić, chociażby zdalnie.

W ZG masz akurat Cinkciarza, StreamSoft i kilka firm, gdzie pracuje sporo programistów. Spojrz na ogłoszenia, w ZG praktycznie szuka się tylko programistów. Zresztą UZ produkuje tylko programistów, więc nie dziwne, ze stawki są niższe.

To skąd na rynku przewaga ofert z wypłatą 3500>6000 brutto???
Piszę mailowo z ogłoszeniodawcami z różnymi zapytaniami i nie znalazłem oferty dla kogoś z JAVĄ większej jak 5000zł na rękę.

Jeśli chodzi o pracę i zamieszkanie to chciał bym wyjechać w przyszłości. Wyjechać na kilka miesięcy i jeśli kraj będzie ok, znajdę jakieś zajęcie to po czasie się osiedlić (zakup M).

Mówicie że poziom życia w UK za 7000GBP kontra Polska za 7000zł będzie gorszy?
Akurat tu się nie zgodzę. Zbyt długo mieszkałem na zachodzie by w to uwierzyć. Przykro mi.
Ja też opłacałem w innych krajach czynsze, media, ubezpieczenia auta i żyłem na wyższym poziomie jak tu ale nie o tym w wątku mowa.
Czy będę czyhał na “słoiki” i “paczki” z Polski?
Nie, na pewno nie. Zbyt mocno mam dość a tanio przeżyć umiem.

Napisaliście - bilet kosztuje 3GBP to zapytam ile GBP ma standardowy budowlaniec przy wykończeniówce!? 8? 10? 12?
Niech ma 8! Po 8 godzinach pracy ma 64GBP.
Gdy odejmie od tego dwa bilety zostanie mu 58. Odejmij żarcie na cały dzień, fajki i zostaje 40.
Po 6 dniach pracy masz 240. Za stancję zapłacisz 40-60 tygodniowo.
Zostaje 180 a masz już dojazd z/do pracy, żarcie wliczone, chata opłacona.
Wydaj jeszcze 30 na chemię i piwo i 150 odkładasz. Takie są realia.
Po 4 tygodniach masz 600 na boku.
I to wszystko wyliczone na stawce za 8/h a za tyle budowlańców tam nie znajdziesz. Za tyle to można być pomocnikiem kucharza.
W Polsce ze stawki 12zł/h masz dniówkę po 8 godzinach 96zł.
Odejmujesz bilety (2 x 4,40), odejmujesz skromne 20zł na żarcie. Zostaje 67.20zł. Odejmujesz 13,50 na fajki i masz dnióweczkę NETTO 53,70zł.
Po 6 dniach pracy masz 322,20zł.
Mieszkanie kosztuje Cię 1200zł + media czyli 1400zł. Podziel to na 4 tygodnie!
Potrzebujesz odłożyć 350zł tygodniowo a zarobiłeś 322!

Taka jest faktyczna różnica między GB a PL.
Kalkulator nie kłamie.
Na życie pod Manchesterem wydawałem około 50GBP tygodniowo (żarcie), 20GBP (chemia).
Pokoje w cenach od 35 do 60 tydzień. Prąd na kartę.
Wiem ile ludzie zarabiają.

Sądzę że z programistami będzie tak samo. Nie interesowałem się rynkiem w Polsce stad ten wątek. Nie znam dochodów programistów w Polsce i sądzę też że tacy - mający po 15-20tys.zł to są sporadyczne wyjątki.

Mieszkając w Hiszpanii wydawałem około 50 euro tygodniowo na życie. Dodatkowo 240 euro mieszkanie (nie pokój) + tzw. kodominium (media) około 50 miesięcznie. Miałem w tym wliczoną klimę i prąd.
Ile zarabiałem na wózku widłowym w przeładowani tirów?
Równiuteńkie 1700. Żyłem jak pączek w maśle odkładając miesiąc w miesiąc 800-900€.
Nie dam się nabrać Panowie, przykro mi.

To samo u Niemców. Mieszkałem w Dortmundzie dwa lata. Pracowałem jako cieć na cmentarzu. Pielęgnacja ogrodów + grobów. Miałem 11,50€ na rękę. Mało?
Pracowałem od 8 do 16 od pon. do soboty.
Za mieszkanie w Iserlohnie płaciłem 450€ + opłaty. Wychodziło około 600.
Pracodawca zwracał mi miesięcznie 130 euro za paliwo + 230 euro za używanie własnego auta do przewozu gratów (narzędzia). Prócz wypłaty (2208 z hakiem) dostawałem dodatkowo 360.
Na życie pączka w maśle wydawałem około 1300 i żarłem co chciałem i piłem co chciałem.
1300 to łącznie z opłatami za mieszkanie. Fakt, zakupy tylko w Aldim i Realu ale żyło się spoko.
gdyby gość nie umarł i cmentarza nie przejęło miasto siedział bym tam do dziś.
Miesiąc w miesiąc ciułałem na bok około 1000 euro.
Zróbcie to samo w Polsce zajmując się pielęgnacją kwiatków popijając browar!
Przykro mi że się z Wami w 99% nie zgodzę lecz zbyt dużo przeżyłem na własnej skórze by uwierzyć w mityczny polski dobrobyt stąd chęć wyjazdu.
Schab w Polsce też kosztuje 4€. Kurczaki z wolnego niby wybiegu też są po 4-5€ a takowe jak olej, cukier i masę innych to Niemcy mają taniej!
Obecnie cukier kosztuje w Niemieckim Aldi 0,69€. Cena z grudnia. Litr oleju 0,89€. Kilo mąki 0,35€.
Makaron (Barilla) 0,89€. Wiem bo sam kupuję gdy tam jestem. Inna jakość - ta sama cena.

Szukałem ostatnio zajęcia przy naprawach komputerów, no wiecie, składanie, modernizacje, bga i inne duperele. W 4 firmach w Warszawie zaproponowano mi:

  • 2500zł
  • 2200zł
  • 2300zł
  • 1950zł

Mówię o netto.
Za 2500zł netto to nich sami uczą się elektroniki i niech sobie sami naprawiają te graty!
Naprawdę takie są propozycje firm ogłaszających się na Gumtree/OLX.

Wiele podwarszawskich firemek szuka łosi do lutowania. THT/SMD. Normą jest przedział 1800-2200.
Won!!!
Byłem gotowy przyjąć do domu hurtem graty i działać od 6 rano do 18 non stop hurtem (swoja stacja i sprzęt). Chciałem zarabiać choć by 5000 w suchym! I wiecie co?
I kufffa nie znalazłem nikogo prócz Kazików oferujących przedział Rumuńsko-Bułgarski.

W ogłoszeniach już bardzo długo (9-12mcy) szukają ludzi do montażów i napraw CCTV/ALARMY.
Siedziałem w tym temacie wiele lat. Wiem ile się zarabia.
I wiecie co?
Szukają monterów do SATELA za 1800 netto! Taaaak! 1800 i to nie literówka!
Pan szef Ci powie: no jest umowa prawdziwa, jest fajna atmosfera, jest stała praca!
A gdzie kufffa kasa???
Ja za takiego satela + CCTV z 4cam. brałem z jednego domku 2,5 koła więc niech szefo nie świruje tylko piątkę na stół kładzie albo sam montuje.

Proszę dobrze przejrzeć oferty dla pracy programisty, zarobki rzędu 12 tys.+ są na porządku dziennym, mógłbyś podać z jakich źródeł korzystałeś zapoznając się z ofertą w tym segmencie rynku? Proszę sprawdź propozycje np. na 4programmers.net dla porównania chociażby, diametralnie różnią się one od przytoczonych przez Ciebie stawek. Jeśli mówisz, że nieznalazłeś ofert “dla kogoś z JAVĄ większej jak 5000zł na rękę” być może niekorzystnie się zareklamowałeś? A może troszkę przeceniasz swoje możliwości? Warto się nad tym zastanowić. Pamiętaj, że jak jesteś dobry i się rozwijasz to zawsze znajdziesz jakąś pracę.

Jeśli zaś chodzi o stawki za naprawę komputerów, trudno oczekiwać by były one wysokie, no i OLX nie jest godnym polecenia serwisem ogłoszeniowym, jest tam masa oszustów i wyłudzaczy a brak jakiegokolwiek systemu weryfikacji, komentarzy skreśla jak dla mnie ten portal z miejsca, może warto było wówczas spróbować pracy jako wolny strzelec? Wtedy sam sobie ustalasz stawkę za wykonaną usługę.

Wiesz, koszt życia np. w Anglii zależy od tego w jakiej części kraju mieszkasz, czy masz mieszkanie czy żyjesz u kogoś z rodziny, jakie kupujesz produkty,czy masz jeszcze kogoś na utrzymaniu, nie można powiedzieć jednoznacznie - tutaj jest drogo, a tutaj jest tanio. Niektóre rzeczy są tańsze niż w Polsce, inne droższe, a jeszcze inne mają podobną cenę, jest to mocno zróżnicowane

W jednym możesz mieć rację. OLX i Gumtree jak widzę to wylęgarnia jakiś cwaniaczków.
Sugerowałem się jedynie OLX, Gumtree, gazeta praca itp.

Każdy ma różne doświadczenia w życiu, opowiem Ci o swoich zatem.

Pracowałem w Amsterdamie jako Lead Dev od PHP za 4500 euro brutto, biorąc pod uwagę, że połowę mojej pensji brało państwo holenderskie, zostawało mi jakieś 2300 EUR. Uwierz mi, pracowałem w 5ciu firmach i znałem zarobki każdego z nich. I jednym może się wydawać to dużo, drugim mało. Możesz również myśleć, że zarabiałem tak mało, bo byłem polakiem, ale niestety holendrzy zarabiali dużo mniej.

Podam przykłady:

  • Pani od finansów, 1900 EUR brutto
  • Junior Frontend Dev 2300 EUR brutto
  • Frontend dev 2900 EUR brutto

Więc sumując, zarabiałem prawie najwięcej w firmie, jednak było to wciąż mało.
Teraz weź pod uwagę mieszkanie, jeśli chcesz mieszkać z 5cioma ludźmi na domku, to ok, płac 300 euro na miesiąc, ale jeśli jednak chcesz mieszkać sam, to weź pod uwagę, że np. w Amsterdamie taki apartament (u nas to by sie nazywał o podwyższonym standardzie) to koszt około 1300 EUR ze wszystkim (włącznie z parkingiem podziemnym).

Teraz odlicz moją kwotę netto od mieszkania i wychodzi, że zostało mi 1000 EUR. To jest nic, zważywszy na to, że jeszcze musisz zapłacić za benzynę do auta, za jedzenie oraz za ubezpieczenie zdrowotne (mowa ciągle o holandii).

Reasumując, zostanie Ci 500 euro, a teraz niech np Ci samochód zdechnie na autostradzie i trzeba go odholować, 250 euro nie Twoje. Albo niech Ci wlepią mandat za jazdę z telefonem w ręku, 300 euro nie Twoje.

Pracowałem tak kilka lat, przez wiele lat słyszałem w firmach, że brakuje dobrych programistów i zawsze się zastanawiałem dlaczego. A no dlatego, że Ci inteligentniejsi zostali freelancerami i nie mają ochoty być zatrudnionymi na stałe, albo pootwierali własne biznesy.

Swego czasu, jakieś dwa lata temu, szukałem pracy w Polsce, bo chciałem wracać. W krakowie 8 000 netto oferowali na senior php dev, w warszawie jakieś 12 brutto na firmę, podczas gdy we Wrocławiu 4 000 na rękę. Niestety ich wyśmiałem, firma RST. Mowa tu oczywiście o etapach, gdzie wiedza przeszła pomyślnie i przeszliśmy do konkretów.

Teraz mieszkam w Warszawie, płacę 3k za mieszkanie 80 metrów, ile zarabiam? Podobnie jak w Holandii, ale pracuje jako freelancer oraz mam własne oprogramowanie. Nawet na polską firmę, biorąc od 60 EUR do 100 EUR (zależne od klienta i ilość godzin). Plusem jest to, że jestem w stanie znacznie więcej odłożyć oraz szanujesz pieniądze. Jak wspomniałem wcześniej, dla mnie jest łatwiej wydać 200 EUR niż 800 PLN. Tutaj jestem w stanie oszczędzić więcej pieniędzy niż tam, i niestety to jest brutalna prawda.

Mówiłeś o żywności, ale o tej najtańszej. Prawda jest taka, że Niemcy czy Holandia mają tak gówniane produkty, że na trzeźwo się tego jeść nie da. A teraz idź do sklepu z żywnością BIO i zobaczysz jak drastycznie róznią się ceny. Polska jeszcze broni się tym, że mamy dość dobrą żywność, niestety idzie to w kierunku zachodu i będzie coraz gorsza.

Jak widać, każdy ma inną percepcję i doświadczenia w życiu. Ja wiem, że nie wrócę do Holandii pracować na etacie.

Nie porównuj i nie przeliczaj wypłat, bo to nie ma sensu. Każdy kraj to inne standardy i poziomy życia.
Ba! Nawet regiony w danym kraju mają inaczej.
Tak, należy uczyć się języków. Angielski to podstawa w tej branży (w całej IT), bo większość dokumentacji czy to technicznej, czy opisowej projektów (tzw. bief’y) oraz literatura fachowa są w jęz. angielskim.
Niemieckiego także, jeśli zamierzasz pracować w kraju niemieckojęzycznym. Byś mógł tam jakoś po ludzku funkcjonować.

Nie wiem co za oferty widziałeś, chyba na juniora, jak pisano wcześniej, bo ja widzę na FB oferty po 15 - 20k netto przy B2B lub minimum 10k netto przy UoP, czyli srednio 10k netto niezależnie od umowy.

Jeśli chodzi o Holandię, to mieszkając tam sam, wyzyjesz, ale mieszkając z rodziną jest to samo co w Polsce. Holandia ma wysokie podatki. Przy najniższych zarobkach masz 30% (podatek dochodowy plus społeczne, do tego trzeba opłacać jeszcze zdrowotne we wlasnym zakresie, tyle że US przy niskich dochodach zwraca połowę). Sam pracowałem kila lat w Holandii i jeśli chce się mieć mieszkanie tylko dla siebie i żony, to warunki życia nie różnią niczym od życia w Polsce, dlatego wróciłem do kraju i tu przynajmniej mam rozwojową prace, a za granicą, szczególnie w Holandii, zawsze będziesz człowiekiem od brudnej roboty. Zwłaszcza, że holendrzy nie przepadają za Polakami. Dla nich my jesteśmy tym, czym Ukraińcy są dla nas - dla pracodawców tania siła robocza, dla pracowników pryszcz na tyłku.

Powiem Wam szczerze że mam zamiar popracować na etacie max. rok i tyle. Dalszą zabawę z programowaniem widzę tylko i wyłącznie u siebie w domu. Tak, wiem, anglik to podstawa dlatego szlifuję ile mogę. Jeśli chodzi o wybór życia w PL kontra jakikolwiek inny wybrany kraj to w Polsce ze względu na chore prawo jest strach cokolwiek robić. Dziś masz firmę, wiedzie Ci się ok a za 10lat kilku urzędasów pośle Cię za nic do pierdla. Mało to w TV przykładów jak uczciwe małe firemki mają problemy bo nie mają znajomości? Bardzo duża liczba moich znajomych zwiała lata temu na zachód. Prowadzą różne firmy. Od logistyki po serwisy samochodowe itp. Nikt a nikt nigdy nie pisnął nawet słowem że miał jakieś problemy.
A u nas? A u nas było tak że starałem się o pozwolenie na warsztat samochodowy z blacharką i lakiernictwem. Dostałem pozwolenie, uzbroiłem warsztat i po 8 miesiącach zabrali mi pozwolenie na lakiernię. Powód? Nieznany! Ponoć ekologia się obudziła i uznała że tu teraz będzie dzielnica willowa i nie wypada by ktoś smrodził! A miałem wszystko! Od komory po filtry i inne gady. Inwestycja na 180000zł poszła do piachu. Ekolodzy obudzili się dopiero wtedy gdy już wszystko opłaciłem! I wiecie co?
Sądziłem się dobre 6lat i przegrałem. 10lat nie mogłem się pozbierać po stracie kasy! Oczywiście przeniosłem się w inne miejsce - niby to fajne a tam po czasie zgody na dalszą działalność nie dostałem bo … hałasuję! Tak, tak, ludziom diax przeszkadzał i stukanie młotkiem w warsztacie.
Wyniosłem się zatem do tzw. dzielnicy przemysłowej a tam plajtnąłem. Niestety. Nie byłem wstanie konkurować z kanciarzami którzy malowali element auta w perle za 200zł od elementu czy też spawali na lipę wozy za grosze. Najlepsze jest to że ich urzędy nie pilnowały a mnie tak! Wytrzymałem 4 miesiące a w tym czasie miałem aż 5 razy przestój z powodu szczegółowej kontroli skarbowej!
Zatem dziś powiem - walę Polskę. Mój kuzyn od 7lat ma pod Dortmundem mały serwis samochodowy i wybudował już chałupę na tip top w Ząbkach. Kolega robi owiewki i inne plastiki do samochodów w Czechach. Trzy lata temu wyniósł się z Pruszkowa. Miał te same problemy co ja czyli zero znajomości.
Urzędy w PL nie widzą Cię gdy dokumentujesz w miesiącu małą kasę. Zobaczą Cię gdy zaczniesz zbyt wiele zarabiać. To im przeszkadza najbardziej ale walić urzędy. Najgorsza jest chora konkurencja która nigdy nie potrafiła się ze sobą dogadać.
Zaczniesz wymieniać rozrządy po 400-600zł to za chwilę za płotem inni mają po 300zł.
U mnie jest to że ja nie lubię kombinować. Żyję zasadą że zadowolony klient wraca… no i wraca ale by wrócił zawsze musisz dać pisemną gwarancję, rachunek czy FV i nigdy nie wkładać w auto szmelcu!
A co robią warsztaciki by przeżyć?
Widać to doskonale w programie “Będzie Pan zadowolony”.
Mój problem jest taki że w połowie nie jestem sobie Polakiem. Urodziłem się co prawda w Polsce ale korzenie mam na zachodzie. Niestety, ale nie nauczono mnie takich wałków i przekrętów dlatego sobie nie radzę i tyle. Jedynym sposobem na poprawę losu i samopoczucia jest jednak wyjazd.
Nie potrafię skasować klienta za klocki Boscha a zamontować Krafta po tuningu.
Kraft po tuningu = zeszlifowany nadruk cyfrowy i nadrukowany inny (prostota, wystarczą pieczątki i odpowiednia farba). Nie potrafię skasować za Motula a wlać z beczki Lotosa!
Nie potrafię udawać że coś wymieniłem w chwili w której to tylko umyłem. Niestety.
Po latach zabawy w mechanikę i elektrotechnikę (sporo elektroniki) zacząłem bawić się w projektowanie PCB. Różne układy i układziki i tu odkryłem masowy wałek. Dawno, dawno temu także i ja myślałem że centralka alarmowa kosztuje 1000-1500zł gdy tak naprawdę produkcja tego w domu (wytrawianie PCB itp) to groszowa sprawa. Bawiąc się w próbę budowania różnych układów (alarmy, sterowniki itp.) doszedłem właśnie do chwili w której muszę nauczyć się programowania.
W kilka nocy można przerobić zwykłą prostą pralkę za 600zł (Beko) w sprzęt który kosztuje kilka patoli! I to za pomocą prostych układów AVR wywalając archaiczny programator.
I tak jest ze wszystkim (piece, klimatyzacje, AGD / RTV i masa innych). Dałem sobie po rozmowach z żoną 2lata. 2lata od ubiegłego wtorku będę siedział w domu bez pracy.
Będziemy się utrzymywać z jej pracy + moich “fuch” + z tego co mam ale dopnę swego.
Myślę że 8h nauki dziennie dzień w dzień przez dwa lata da mi jakieś efekty zwłaszcza że nie będę miał innych zajęć + tych po godzinach. Na jakiś montaż/naprawę mogę pojechać sobie po południu lub wieczorem. Kupiłem już wszystkie książki jakie są mi potrzebne do nauki języków programowania. Obecnie składam sprzęt. Myślę że mi się uda. Producentów sprzętu RTV/AGD jest tylu że dobry programista z pewnością w przyszłości sobie na rynku poradzi.
Najgorsze jest jednak to że nie kręcą mnie gry i aplikacje sieciowe. Do tego jeszcze się nie przekonałem. Może z czasem mi to przyjdzie.

Jeśli chodzi o zarobki to mam jeszcze 2lata na przemyślenia gdzie osiąść i na pewno nie będzie to Polska. Mam już dość wiecznych wojen w Rządzie. Niby mnie to nie dotyczy ale jednak coś w tym jest. Jesteśmy w UE tyle lat. Mamy niby te demokrację tyle lat. Niby mamy luz blues ale jednak coś gdzieś tam w głębi jest nie tak. Zobaczcie na ludzi. Zero szacunku, zero kultury, młodzi coraz bardziej baranieją.
Żyć się odechciewa. Średnio raz w tygodniu słyszysz o morderstwach, o napadach czy o przekrętach. Jak się jeszcze poogląda takie jak Uwaga, Uwaga po Uwadze, Państwo w Państwie i innych historii to ma się wrażenie że żyje się na dnie.
Kto by pomyślał 30lat temu że matka zamorduje córkę, tatuś wpakuje dzieci w beczki, wnuczek ukatrupi babcię za 50PLN. I jeszcze ta arogancja i nietykalność władz!
W sobotę miałem kontrolę policyjną na Bemowie. Jadę sobie Powstańców spokojniutko bo mocher ze mnie i w gaz już nie wciskam, auto niczego sobie, wszystko niby ok a tu patrz - syrena i lizaczek. Wysiadam i mówię: dzień dobry (oczywiście z usmiechem na twarzy) co się stało? Dlaczego mnie Państwo zatrzymują? Wiecie co burknął pod nosem szczeniak (na oko 20-sto kilku letni)?? Bo mogę!!
A ostatnio w TV co z tym dziwnym dziennikarzem Burmistrz i reszta cwaniactwa zrobiła?
A tak jest wszędzie.
Dziwne jest tylko to że mieszkając wiele lat na zachodzie czegoś takiego nigdy nie doświadczyłem nawet pomimo tego że w dokumentach jak byk było wpisane: Geboren in Polen.
Tam traktuję Cię jak człowieka. Nie ważne kim jesteś, ile masz $$ i skąd pochodzisz. A u nas?
Zwykłe urzędasy za biurkiem czują wyższość nad obywatelem! I nie mówcie że tak nie jest.

Może i zarobki programistów w Polsce są wyższe po przeliczeniu ale czy za różnicę kupisz spokój??
W Polsce musi zmienić się mentalność ludzi. Dlaczego młodzi na zachodzie (20>40) wszyscy są praktycznie na Ty a frazy grzecznościowe typu Pan, Pani, Państwo naprawdę rzadko sie używa i wszyscy żyją jakoś jak w rodzinie a u nas ta sztuczna szlachta?
Dlaczego w Polsce jeden drugiemu wiecznie w portfel zagląda a jak masz nie daj Boże więcej to od razu wróg lub złodziej jesteś?
Dlaczego w Polsce “pożycz” = “daj”?
I jeszcze te bzdetne ogłoszenia typu:
"Dla naszego klienta, firmy wiodącej prym, bajer pracodawcy szukamy programisty… i teraz najlepiej by było by był głupi i naiwny (w wieku do 25lat), znał perfekcyjnie ze dwa języki obce + komplet do programistyki od C począwszy na 45-tym skończywszy"
Wysyłasz CV, oddzwaniają, gadu gadu ble ble, reszty dowie się Pan na spotkaniu rekrutacyjnym …
Jedziesz i dowiadujesz się że:

  • rewelacyjna praca w zaje… młodym zespole
  • nowiuteńkie komputerki (typu HP G3 250)
  • rewelacyjne biurko, lampka i super szybki internet 100Mbps
  • klimatyzacja!!! wooooowww!!!
    i umowa ze śmietnika + 16zł brutto /h

Więc zaczynasz się bronić mówiąc: no wie Paaaaan, wolał bym od “zadania” PLN brać!
Jakiś projekcik, zamykamy, rozliczamy i następny tak bym wiedział jak na tym stoję…
NIE!!! Nie, my takich nie potrzebujemy!
Zaglądasz na salę i faktycznie - nie potrzebują! Średnia “łosia” 18-19lat i u wszystkich nogawki mokre bo przecież to “Panowie” Programiści!

Samcik ostatnio ciekawie pisał o tym, dlaczego generalnie u nas w kraju zarabia się mniej…

http://samcik.blox.pl/2017/03/Przez-te-decyzje-wladz-juz-nigdy-nie-bedziecie.html

Fajnie się czyta takie rzeczy. Fajnie jest wiedzieć że nie jest się samemu z takimi samymi przemyśleniami.
Powstaje jednak pytanie - co to daje, takie liczenie, myślenie, wyciąganie syfu na światło dzienne.
Przypomniał mi się Zbychu Stonoga znany w YouTubie. Wojował (i chyba nadal wojuje) z Kaczką ile wlazło.
I co mu z tego przyszło? Nic. Kilka lajków na plus.
U nas mentalność musi się zmienić. Ludzie muszą zrozumieć że politycy to tylko przed kamerami i w “pracy” się gryzą a po godzinach na browara razem lecą. Taki teatrzyk tylko że MEGA duży.

Jedna wypowiedź w tym wpisie jest dosyć dziwna i niezrozumiała.

Czym, niby, jest montaż samochodu, jak nie jednym z etapów jego produkcji? :slight_smile:

Gdyby było, na przykład (pewnie to właśnie autor miał na myśli):

to miałoby sens.

Największy zysk dla państwa jest z wykonywania prac twórczych, takich które wnoszą coś nowego, a nie z prac typowo odtwórczych, które mogłyby być równie dobrze wykonywane przez roboty.

Nie wiem ile Polska wzbogaciła się na produkcji Opli i VW. Naprawdę nie wiem. Wiem tylko ile wzbogacili się ludzie pracujący z “musu” w tych fabrykach bo innych nie ma :slight_smile:
Orientuję się także mniej więcej ile zarabia monter w Wolfsburgu a ile w PL. Doskonale też wiem dlaczego takie fabryki lokalizowane są gdzieś na “pipidówach” a nie w ok. większych miast.
Lekko to jednak zrozumiałe bo Rząd stara się (niby!) o zmniejszenie bezrobocia w miejscach w których jest ono naprawdę spore (ot by LG Mława). Z drugiej strony to jedyny sposób na to by zasilić “garbami” takie fabryki bo wątpię w to że znaleźli by kogokolwiek do roboty za mniej jak 3000-3500zł gdyby fabryki stały np. pod Warszawą. Tymczasem ludzie za pół tej ceny zasuwają gdzieś na Śląsku we Fiacie.
Wpis “nie produkujemy” lecz “składamy” ma tu u nas nad Wisłą niestety ogromną przewagę.
Nikt na świecie nie powie że VW jest Polski, że Fiat jest Polski, że MAN Polski itp. itd. a tak naprawdę liczy się tylko i wyłącznie zysk netto dla firmy. Czy ten ZYSK zostaje w Polsce? Nie!
Dzięki temu tacy jak Niemcy “tanio” się dorobią na naszym podwórku i tyle a później pokazują w EU jaką mają gospodarę (wypracowaną na bidulińskich krajach EU). Ot mi pomocność dymać “składacza” za 350-400€ miesięcznie w chwili w której swojemu muszą dać 2,5 raza tyle!
I tu się znajdzie pewnie wielu takich którzy powiedzą że - gdyby nie VW czy FIAT to wielu z naszych wbijało by codziennie szczenę w ścianę. Prawda. Racja. Przykra prawda na to jak mocno “lewe” łapska ma nasz Rząd.
Ile kosztuje wybudowanie olbrzymiej fabryki?
No ile?
200mln.zł?
500mln.zł?
1mld.zł?
10mld.zł?
Co to jest 10mld.zł w chwili w której tylko w styczniu 2017 Rząd Polski otrzymał wpływy z podatków na poziomie 25mld.zł.?

Czy u nas w Polsce nie ma dyrektorów?
Czy nie mamy projektantów? Mechaników? Informatyków?
Wyobrazi sobie kolega że taki Szpakuś ma:

  • 25mld.zł
  • przyzwolenie Rządu (wolna ręka od strony prawa)
  • 20 hektarów pól do dyspozycji gdzieś 20-30km od Warszawy

Jak kolega myśli… Ile by mi zajęło czasu zebranie w Polsce “ekipy” mądrych ludzi, pracowników i postawienie fabryki zdolnej produkować samochody!
Samochody na nasz rynek! Samochody na rynki biedne czyli coś a’la Polonez Caro Atu Plus po tuningu czyli ze wspomaganiem, klimą, bez zbędnych bajerów i z silnikami od np. grupy PSA!
???
A gdybym prócz osobówek chciał produkować także wozy podobne do Caddy i Sprinterów , źle by było?
Sądzę że by mi się udało i że w efekcie końcowym nabywca Polskiego auta znalazł by w końcu w nim takowe jak właśnie wspomaganie, trochę elektryki i bajerów i auta w XXI wieku przypominały by raczej auta a nie były “kanciaste” i “komunistyczne” jak Lubliny czy Polonezy.
I były by to auta przede wszystkim dla standardowego Polaka czyli przedział 25-35tys.zł dostosowane do naszych warunków drogowych (wzmocnione zawieszenie, inna ochrona korozyjna).

W naszym kraju niestety nikogo nie interesuje to by coś zrobić, zrobić dla siebie bo Polska słynie w świecie z tego że robi dobrze ale nie sobie. U nas latami Chińczyki nie płacą centa podatków a Niemcy dymają naród za 300-400€ miesięcznie. Wolimy produkować swoimi rękoma plazmówki LG jak własne UNITRY. A dlaczego tak jest?
Bo mamy dziwną mentalność!
Gdy już jakiś szefo dorwie się fabryki, władzy i kasy … to chce rwać z jednego drzewa po 5 ton jabłek razem z gałęziami! Zawsze tak było dlatego pod koniec lat 90-tych nowa Astra F kosztowała 33000zł a Polonez Caro 29000zł. Nowy 21" Philips z telegazetą kosztował 1200zł a nasze rodzime bez telegazety prawie tyle samo.
Mamy tylu ludzi w wyższych szkołach na kierunkach zarządzania, mamy tylu mądrych już po szkołach i co? I wychodzi na to że g… nas w tych szkołach nauczyli! A g… nauczyli bo praktycznie każdy interes dzięki pazerności potrafimy rozwalić.

U nas dyrektorowanie na jakimkolwiek stanowisku zaczyna się zawsze od zgarniania łychą “do siebie”.
Dyrektorki i właściciele zaczynają od zakupu sobie posiadłości, apartamentów, od zmian samochodów na te z najwyższej pułki, od zagarniania do siebie. Później zawsze przychodzi pora na obsadę kolesi i rodziny więc powtórka z historii. Mało to sióstr, braci, kuzynów, teściów na stołkach urzędowych w gminach bo tata/wujo burmistrzem jest?
Na koniec przychodzi jeszcze “żelowanie” układzików jak by to coś miało zmienić w życiu jednostki która ma 50-55lat kuffaaa. Ludzie umiaru nie mają. Garną do siebie 3,4 razy więcej jak potrzebują i co najgorsza 2 razy więcej jak zdołają zjeść/zużyć. Maskra mentalna.
Znam osobiście pewnego właściciela ogromnej firmy autobusowej w Warszawie. Ot tak się składa że znam gościa i całą rodzinę. I co? No i to że się bierze “od miasta” czyli od nas podatników kasę za 1KM jazdy autobusu. 5 osobowa rodzinka (dwaj bracia + tata + siostra) mają samochody na łączną kwotę około 2,5mln.zł. Samochody te wymieniają średnio co 2,3 lata uznając że są stare. Prócz samochodów każdy z nich ma po kilka mieszkań w Warszawie + minimum dwie posiadłości typu willa pod Warszawą. Mówię tylko o tym co widziałem na własne oczy i o czym wiem a znam ich od 20lat więc sporo wiem.
Prócz tego posiadłości na Mazurach i po kilka mieszkań w EU a o jachtach w porcie w Bari już nawet słowem nie wspomnę. Szefy pojawiają się w pracy około godz. 12, znikają lekko po 15 bo są już zmęczeni. Po godz. 16 bawią się na swoim, prywatnym torze wyścigowym :slight_smile:
Słowa bym nie powiedział, naprawdę, gdyby kierowca w tej firmie zarabiał 3500zł a nie 2200.
Policzmy zatem różnicę netto!
3500 kontra 2200 = 1300zł miesięcznie
Przy 82 kierowcach = 106600zł
Po roku 1.279.200zł
Po 2 latach 2.558.400zł
czyli dokładnie tyle ile w sumie kosztują ich zachcianki czyli zmiana nowego Porsche na nowe Porsche, zmiana nowego BMW na nowe BMW itp. itd. co 2lata!

Jako właściciel takiej firmy żyjący z podatnika nie mógł bym spokojnie spać wiedząc że dzięki mojemu nowemu Porsche co 2lata ludzie w mojej firmie ledwie koniec z końcem łapią.
Niestety.

I tak jest ze wszystkim innym zarządzanym przez chciwego materialistę Polaczka.
Oni wolą nahapać się milionów na starcie firmy niż mieć po 20tys. miesiąc w miesiąc do końca żywota.
Dlatego wszystkie interesy często padają bo zarządzania w nich nie ma.
Burmistrze obsadzą rodzinkami na wymyślonych / zbędnych stanowiskach rodzinkę a ludzie w wiochach bidę oglądają. Nie pamiętam gdzie to było, FAKT kiedyś pisał o urzędowcu rekordziście co miał 6 asystentek i trzech zastępców w których 5 asystentek to kuzynki/siostry a dwóch zastępców to bracia.
Zaje… robota!