Moja Ciocia miała w Żaglu (Kredyt Bank s.a) dwa kredyty. Postanowiła je spłacić, w tym celu zadzwoniła na infolinię, gdzie podano jej kwoty spłat na dzień 3.03 i 18.03. Kwoty te nijak się miały do rat bez odsetek oraz ubezpieczenia. W tym celu potwierdziła te kwoty dzwoniąc jeszcze raz.
Zleciła swojemu bankowi (i to był błąd) spłatę tych kredytów w dniu 7 marca. Obie kwoty poszły, z tym, że pracownica banku pomyliła konta, na większy kredyt przelała niższą kwotę, na mniejszy wyższą. I teraz zaczyna się jazda.
Ciocia poszła to wyjaśnić do lokalnego oddziału Żagla, ale tam panie nie potrafiły jej pomóc, musiała zadzwonić na infolinię. I pomyślała, że sprawa jest załatwiona.
Tymczasem dostała pismo, że kredyty nie są zamknięte, bo na jednym jest nadpłata a na drugim niedopłata. Zadzwoniła więc znów na infolinię i poprosiła o przeksięgowanie wpłat. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że uprzejma pani poinformowała jej, że musi to zrobić pisemnie.
W związku z tym wysłała pismo. Po 14 dniach roboczych (4 kwietnia) straciła cierpliwość i znów zadzwoniła. Otrzymała informację, że nadpłata została (zgodnie z umową - fakt jest tam taki punkt) wysłana pocztą dnia dn 19.03 na adres zamieszkania Cioci oraz dowiedziała się, że ma sprawdzić na poczcie czy nie ma awiza co już samo w sobie jest absurdalne, bo awiza nie miała, a jedyną osobą, która może reklamować przekaz jest nadawca, ponieważ dysponuje numerem nadania.
Jednocześnie 10 kwietnia dostała pismo, potwierdzające brak zamknięcia kredytów, prośbę o wpłatę zaległej kwoty oraz informację, że owa nadpłata została wysłana dnia 19 marca(!). W tym czasie najpierw telefonicznie a potem pisemnie otrzymała potwierdzenie, z poczty że żaden przekaz pocztowy na kwotę zwrotu nie został awizowany. Z dwóch poczt, głównej i tej lokalnej koło niej.
Dziś postanowiła zadzwonić ponownie. Okazuje się, że oba kredyty są zamknięte! Załatwiła to dzwoniąc dnia 4 kwietnia!
Drugi telefon, inna konsultantka - ta sama, która informowała o tym, że nadpłata poszła przekazem w rozmowie z 10 kwietnia nie potrafiła odpowiedzieć na to pytanie. Musiała oddzwonić.
I po oddzwonieniu nadal nie wiedziała. Ciocia zapytała więc co z tymi pismami, które wzywają ją do zapłaty, przecież trzeba je anulować, konsultantka cytując owe pismo powiedziała, że są nieaktualne.
Co więc w związku z informacją o wysłaniu pieniędzy dnia 19 marca.
- Ja nie widzę takiego pisma!
Szczyt szczytów. Ale to nie wszystko.
Okazało się, że kwoty spłat też powinny być inne, niż te podane w rozmowie z dnia 2 marca. Oczywiście wyższe. W związku z tym nie będzie zwrotu odsetek… Mało tego. Zaświadczenie o zamknięciu kredytu jest płatne 20 zł za jeden kredyt…
No szlag człowieka trafia jak się słyszy taką historię. Pieniążki magicznie zawróciły z poczty i przeksięgowały się wbrew zasadom przyjmowania dyspozycji, znikająca kopia pisma to standard, a klientowi można wcisnąć kłamstwo ot tak. Cały Żagiel.
Jeśli chcecie coś brać u nich na raty, błagam, nie róbcie tego , szkoda czasu, pieniędzy na telefony i pisma i przede wszystkim nerwów.