Witam, posiadam Samsung Galaxy S9+.
Wszystko działało aparaty były idealne, ale wczoraj telefon wpadł mi do wody.
Wszystko działało ale nagle zauważyłem, że przedni aparat jest zaparowany.
Okazało się że zaparowały wszystkie 3 aparaty.
Zostawiłem telefon na noc przy otwartym oknie, ale rano był dalej zaparowany.
Zostawiłem to na kolejne kilka godzin.
Po kilku godzinach zauważyłem że z tylnych aparatów zaczęła znikać para wodna, niestety po uruchomieniu problem powrócił.
Telefonu nie bierzemy do wanny/nad jezioro/kapać psa (nie dotyczy Azjatów z tymi silinonowymi woreczkami, maja takie, że telefon jest bezpieczny i korzystać można).
Jak sprzęt elektroniczny wpada do wody NIE włączamy
Jak wpada do wody rozmontowujemy zdejmując ile się da i suszymy
Zrobiłeś dokładnie odwrotnie, średni sens oddać do naprawy, jeżeli nie był ubezpieczony, koszty pewno wyjdą spore i ryzyko kolejnych awarii równie duże.
Równie dobrze możesz rozmontować chyba samemu i kombinować, gwarancja topienia i tak nie obejmie.
Jeżeli dostała się woda do wnętrza, a zaparowane obiektywy na to wskazują może, a raczej na pewno rozwinie się korozja z jego wnętrzu. Pytanie tylko w jakim tempie będzie się rozwijać. Telefon bez zarzutu może działać dzień, dwa, tydzień, miesiąc, rok a nawet dłużej. To jest nie do przewidzenia.
Nie suszarką
Zazwyczaj z mokrą elektroniką:
wyjąć z wody -> otwieram obudowę i rozkładam na ile się da -> suszę mechanicznie (tzn. wylewam ze środka i ew. wycieram to co można) -> zostawiam do wyschnięcia.
To co widzisz pod postacią zaparowanego obiektywu jest wilgocią, której nie usunąłeś. Możesz próbować porozkładać i może coś zdziałasz…
… może i latami.
Kiedyś miałem zalanego netbooka, w serwisie po amatorsku był naprawiony. Działał do koca, ale: po roku padła karta muzyczna, po dwóch touchpad Dlatego właśnie trochę ironicznie, ale szczerze radzę pomyśleć jak i za ile ewentualnie naprawiać.
Ryż jest higroskopijny, ale to nie oznacza że magicznie wyciągnie ci wodę z wnętrza aparatu. Wymyślasz jakieś głupoty, albo powtarzasz zasłyszane mądrości z internetu. Ryż wchłonie ci najwyżej to co samo odparuje, tylko po co skoro to już samo odparuje?
Urządzenie trzeba jak najszybciej odłączyć od wszystkich źródeł zasilania łącznie z baterią, bo przepływ prądu przyspiesza korozję. Następnie rozebrać i dokładnie osuszyć, nie zaszkodzi też przemyć izopropanolem. Korozja na takich płytkach o mikroskopijnych podzespołach i ścieżkach przy udziale prądu zachodzi wielokrotnie szybciej niż normalnie.
Jeśli nie zadba o to co napisałem to telefon może mu chodzić dobrze tydzień, może miesiąc, a może będzie miał farta i nic się nie stanie. Kwestia czy chce ryzykować.
Porady z ryżem proszę sobie wsadzić obok leczenia gruźlicy w przerębli i innych ludowych mądrości
Wyżej podałem link do tematu (nawet nie chciało Ci się przeczytać), a w nim stoi napisane min.o ryżu:
Mityczne sposoby na reanimację smartfona
Mit nr 1: Ryż
fot. Flickr
Pierwszym mitem jest wsadzenie zalanego urządzenia do ryżu. Głównym argumentem zwolenników tego sposobu są właściwości higroskopijne azjatyckiego zboża. Zadaniem małych ziarenek jest zaabsorbowanie wody znajdującej się w obudowie. Proces ten – według zaleceń – ma trwać przez 12-14 kolejnych godzin. Do tej pory nie udało się naukowo udowodnić, że ten sposób faktycznie działa, lecz w internecie znajdziemy całą masę pozytywnych opinii. A może sukces tkwi w tym, że smartfon sam schnie w ciągu tych 12 godzin?
Pamiętajmy, że telefon wsadzamy do surowego, nieugotowanego ryżu! Prawdopodobieństwo powodzenia: 2/5