Spokojnie, tylko się zapytałem na początku czy zasilacz na śmietnik, czy w nim grzebać. Lutownicą umiem się posługiwać, multimetrem też. Jestem zwyczajnie cięty na trwałość niektórych rzeczy i jak można, to wolę naprawić a nie dołożyć ciegiełkę do elektrośmieci. Wk*rwia mnie masakrycznie, że niektóre rzeczy są specjalnie postarzane, jak np. moja drukarka, która miała “zakodowane” kiedy ma się popsuć, czy trwałość np. kondensatorów.
Z ostatnich rzeczy:
– w rodzinie wysiadł starszy model telewizora LG, elektronika poszła z dymem (skok napięcia). Miałem szczęście, w tym samym mieście kilka dni później ktoś wystawił identyczny model telewizora, który rozwalił w czasie remontu. Na OLX facet wystawił za 50zł i jeszcze jak przyjechałem miał wyrzuty sumienia, że nie oddaje tego za darmo. Wymiana elektroniki zajęła mi z 2 godziny, telewizor działa do dzisiaj i chyba nawet trochę lepiej (“szybciej” działa menu itd.), bo inne REV. płyty głównej.
– wymieniłem ostatnio ogniwo w szczoteczce Oral-B. Tam to już patologia sposób zalania klejem, nitowania itd.
– napałowałem się, żeby wymienić akumulator w Xiaomi Mi5. Patologia jak te baterie są wklejone. Fakt, że kupiłem bardzo dobrą baterię za około 45zł, ale było warto, telefon działa jak od nowości. Po co mi więcej w telefonie? Niby ponad 4 lata już ma, ale 3/64GB, wszysto co mi potrzeba działa płynnie
– ze dwa miesiące “restaurowałem” moją 25-letnią wieżę Technics.
Chyba teraz rozumiesz, czemu zadaję pytanie o takie coś?