Zawieszający się komputer; proszę o sprawdzenie loga

Jak w temacie - komputer się zawiesza. Sprawa jest jednak nieco bardziej skomplikowana.

Obecny komputer mam od bodajże dwóch lat, z czym od jakiegoś półtora roku mam z nim problemy straszliwe. Przez pół roku chodził idealnie, a potem się zaczęło. Na początek niewinnie; komputer zawieszał się albo chwilę po starcie systemu, co wymagało restartu. Po restarcie albo chodził dobrze, albo zawieszał się podczas ładowania systemu (tj. zamiast paska ładowania pojawiał się ciemny ekran, tak jakby monitor był odłączony). Kolejny reset nic nie dawał (komputer cały czas się zawieszał w tym jednym, konkretnym miejscu), trzeba było albo odłączyć go od prądu; potem działał normalnie. Z czasem jednak, zamiast działać normalnie, wyświetlał mi się komunikat, że brakuje jakiegoś pliku biblioteki (bądź samego folderu z windowsem!) i system nie może zostać uruchomiony. Po przekopiowaniu brakującego pliku z innego komputera (znajomego)… wyskakiwał taki sam komunikat, dotyczący innego pliku.

Potem zaczęła się zabawa. Odłączał mi się tablet (bez żadnego komunikatu, reinstalacja sterowników nic nie dała), wyłączał/znikał anytiwirus (miałam trzy; avast, norton i obecnie używam nod 32), stracił się dźwięk (tj. nie było ikonki z głośnością, mimo że wszystkie sterowniki były zainstalowane; dźwięk wrócił po formacie), podczas próby skanowania pandą online komputer zawiesił się na 8%… i wyskoczył bluescreen, bluescreen wyskakiwał też sporadycznie przy grach (które potem bałam się uruchomić) itd. itp. Skanowanie żadnym antywirusem (tj jak mi się udało zeskanować) nic nie wykryło.

Jakiś tydzień temu komputer padł kompletnie; użyłam programy do naprawiania plików, który wykrył sporo błędów, jednak nic to nie dało. Przy próbie skanowania anytwirusem wyskoczył bluescreen, po czym komputer się zresetował i dostałam informację, że system nie może zostać uruchomiony ponieważ jest zbyt uszkodzony.

Oddałam komputer do serwisu. Przy jego odebraniu usłyszałam, że… nie było ani jednego pliku na dysku, ba, nie był nawet podzielony na partycje. Zainstalowali system (mam windowsa xp home edition, nie przyniosłam płyt żadnych, ale jako że mam oryginała to użyli swojej… bodajże), przeprowadzili testy i ponoć wszystko jest w porządku, nie wykryli absolutnie nic.

Brzmi fajnie, ale rzeczywistość nie jest taka przyjemna. Zabawa zaczęła się przy instalowaniu sterowników; miałam usilne wrażenie, że instalują się wolniej. Aby zainstalować wszystkie, musiałam nawet wyjąć raz płytę, bo się zawiesił. Podobna sytuacja powtórzyła się przy instalowaniu programów do odtwarzacza muzyki (zen v); po prostu się zaciął przy instalowaniu pewnych plików i instalacja stanęła w miejscu.

Wczoraj komputer włączył mi się z niewiadomych powodów w safe mode. Przy wyłączaniu, podobnie jak dnia poprzedniego, zawiesił się na chwilkę; tj. tak, jakby komenda dotarła do niego dopiero po kilku sekundach. Na dodatek wczoraj, jak już się raczył zacząć wyłączać, można było usłyszeć dźwięk charakterystyczny do tego, który pojawia się przy jakimś komunikacie, najczęściej o błędzie (sam komunikat jednak się nie pojawił…).

Dzisiaj, przy włączeniu komputera, eset nod 32 włączył się normalnie, jednak dosłownie przez ułamek sekundy pojawił się komunikat, że eset nod 32 jest wyłączony. Zniknęła jego ikonka z pasku zadań; jednak, co zabawne, pojawił się komunikat (w lewym górnym rogu) o tym, że mój system nie jest zaktualizowany w związku z czym eset nod nie ochrania w pełni mojego komputera… ??

Po restarcie komputera nod grzecznie wrócił na swoje miejsce. Ja jednak mam pytanie; co się dzieje z moim komputerem i jak to naprawić, bo nie bawi mnie tracenie wszystkich plików i odzyskiwanie komputera po tygodniu tylko po to, aby znowu robić format co miesiąc :

Zamieszczam loga z HijackThis

http://www.wklejto.pl/42831

To od wirusów na pewno nie będzie. Stawiam na padnięty dysk twardy.

To jakim cudem tego w serwisie nie wykryli?

I co mam z tym zrobić?

Za wysoko cenisz ludzi w serwisie. Wg mnie to dysk, ale na sprzęcie zbytnio się nie znam. Wirus odpada.

No, przynajmniej tyle. A mogę spytać się czemu odpada? Tak z ciekawości.

Sama piszesz, że w serwisie stwierdzili, że dysk nawet nie był podzielony na partycje a to wyklucza wirusa bo na razie żaden nie wytrzyma całkowitego formatu.

Właśnie nie wiedziałam czy jakiś jest w stanie się gdzieś przyczaić, czy nie. Dzięki za pomoc.