Mam pytanie do osób znających się na rzeczy bądź takich, co spotkali się z podobnym problemem.
Pewnego razu padł komputer, włączał się na 5 sekund, wyłączał i tak wkoło. Wcześniej jeszcze zanim zaczęło się tak dziać, w systemie następowały ‘freezy’, zacięcia.
Podejrzenia są 2- płyta główna bądź procesor (na pewno nie zasilacz). Dlatego mam prośbę, która z tych dwóch części może być prędzej winowajcą? Jeśli ma to jakieś znaczenie, dodam że płyta bez żadnego obciążenia ‘działała’ bez resów (tyle że jak wiadomo, nie może ona działać dłużej w taki sposób).
Sam nie mam niestety możliwości sprawdzić tego fizycznie, a 30 zł haraczu nie będę płacił serwisowi. Dlatego zwracam się o prośbę do Was o rozwianie moich wątpliwości.
Gdyby to był procesor, to by się włączył, ale nic poza tym (czarny ekran, żadnych dźwięków itp.). Może się przegrzewa i po 5-ciu sekundach uruchamia się zabezpieczenie termiczne. Stawiam na procesor.
Płyta główna Gigabyte 965P-S3, procesor Core 2 Duo. Nic nie przetaktowane, temperatury ‘kiedy jeszcze działało’ również były dobre.
Pamięci, karta graficzna - działały (i nadal działają), zasilacz- jak mówiłem na pewno nie- na innym, dobrym występował identyczny problem.
Dlaczego stawiam płytę? W serwisie (telefonicznie), a właściwie w dwóch obstawiali na 80% płytę główną, niestety nie mają teraz płyt na LGA775, więc mi nie przetestują (a gdzie indziej nie idę, bo musiałbym płacić). No i podobno procesor jest najmniej awaryjną częścią komputera…
Prędzej swojego musiałbym przetestować u kogoś. Cóż, będę musiał poczekać jak dostarczą do sklepu płytę LGA775, mam nadzieje że w najbliższej przyszłości. Tam mi przetestują za darmo. Bo jak widzę po sporej rozbieżności, w końcu nie wiem czy płyta, czy proc… Chociaż dalej twierdzę bardziej że to pierwsze.