Windowsa i tak używam od święta.
Proces instalacji przy użyciu asystenta, wczoraj:
17.50 start
17.55 błąd instalacji 0x8007007f /szukanie w necie
17.56 uruchomienie asystenta jako admin
18.30 koniec
Kilka problemów, bardziej kosmetycznych, ale chyba działa.
Programy, których używam (raptem 2) i tak zainstaluję od nowa.
Co mnie bardzo cieszy, nie nadpisał gruba, co win10 zdarzało się po grubszych aktualizacjach
Posadziłem dzisiaj siostrzenicę przed tą 11. I spoko, nie widzi różnicy za bardzo. (12 lat)
Za to zakochała się w moim trackballu. I teraz trzeba kupić urwa ac.
Też się machnąłem na update do w11.
Wszystko było OK póki nie zechciało mi się czegoś wydrukować - niestety Brother lub Microsoft (albo oboje) dali ciała i po usb nie idzie, na szczęście po wifi dalej da się drukować.
Ja nie rozumiem tych biednych wojenek, (kiedyś jako neofita Ubuntu) może coś napisałem).
Ale systemy są do czego innego. Windows do zabawy Linux do pracy.
U mnie.
Prawdę powiedziawszy z Windowsem tak od czasu xp niema większych problemów. Ot, z Vistą było trochę kłopotu, jakieś tam kilka aktualizacji u osób które miały nietypowe konfiguracje albo miały jakiś syf w systemie w rodzaju CC avastów czy paczek z kadeckami i tyle. Więcej czasu tracę z rozwiązywaniem problemów w Linuksem czy MacOSX.
11 jest praktycznie bezproblemowa. Jakieś tam pierdoły w rodzaju zwolnienia na wielordzeniowych AMD, ale to problem wieku dziecięcego i tak naprawdę pierdoła.
Każdy system jest dzisiaj używalny. Każdy sprawia na czymś tam problemy.
O MAC nie mam pojęcia, nie wypowiem się o czymś o czym się nie znam. (kiedyś robiłem , na stacjach graficznych(innych nie było)
Ale Zwykłe ZU w milionach sobie w tym radzą, to chyba działa.
Bogaci bez pojęcia MAC
Plebs, praca- Windows
kumaci- Linux
I tak to się kręci
po co drążyć i wojenki?
Ja plebs (i foliarzy) raczej bym podpiął pod Linuksa, ponieważ mało który z nich użytkuje high endowe konfigi. Nawet gdyby chcieli, to stabilne sterowniki pojawiają się dopiero po 34857348953489 latach. Nie oszukujmy się - nikt nie kupuje kompów za 10-30k do domu, by stawiać na nich linuksa.
To chyba mowa o serwerach, a nie desktopach.
Co do hejtu, to najwięcej jest właśnie ze strony linuksiarzy. Wystarczy wejść na dowolny news o Windowsie na tej stronie i zobaczyć wysryw tych foliarzy.
Wszystkie systemy chodzą jak burza no względnie nowym sprzęcie. Problemem jest zmuszenie sprzętu do współpracy z softem i peryferiami.
Ot, taki trywialny temat, gabinet stomatologiczny i skaner 3D do szczęki. Komputer to był pikuś przy cenie tego ustrojstwa, a sterowniki wyłącznie Windows. Albo taki blackmagic. Część softu wyłącznie mac lub windows. Chcąc nie chcąc, wiele sprzętu i softu nadal niema wsparcia dla Linuksa, za bardzo niszowy jeszcze. Aczkolwiek w porównaniu do tego co było 20 lat temu, to jest miód i cukierki.