Zarobili w ułamku sekundy więcej, niż po ciężkiej pracy. Teraz Google powinien wiedzieć, jakich cwanych ludzi sobie odpuścił
Prywatna firma dostaje karę za ustalanie własnych kryteriów zatrudniania pracowników. Dokąd ten świat dąży? (tak wiem, że w Polsce też to funkcjonuje)
Jakie znaczenie ma to, czy firma jest prywatna czy Państwowa? Dyskryminacji nie dzieli się na prywatną i budżetową. Nie ma się co dziwić firmom, że tak postępują, bo w gruncie rzeczy to wina ludzi. Z drugiej jednak strony, nie ma co wszystkich wrzucać do jednego gara. W firmie, w której ja pracuję też są ludzie w wieku 40+ i niestety, ale w większości przypadków jest to tak zwany beton. Są to ludzie, którzy nie szukają rozwoju, a stabilnego zatrudnienia ze świadczeniami. Ciężko się pracuje w takim środowisku, bo na każdy plan rozwoju przypada salwa buczenia i niezadowolenia. Dlatego firmy stawiają na ludzi młodych, ciekawych świata i nowych rzeczy. Mam tylko nadzieję, że nie zamienię się w taką skamielinę zawodową. Nigdy!
Wydaje mi się, że słowo dyskryminacja jest w obecnym świecie mocno nadużywane.
I właśnie dlatego nie należy wszystkich wrzucać do jednego worka. Są ludzie, którzy chowają się za takimi słowami, ale są ludzie, którzy najnormalniej w świecie padają ofiarami takich działań.
Bardzo nam przykro, ale nie ma Pan / Pani wymaganych umiejętności, aby pracować w naszym zespole… Czyli jakich? Odmładzanie na żądanie
Nie jest żadną tajemnicą, że młodsi pracownicy opłacają się nie tylko dlatego, że często płaci im się mniej, ale dlatego, że brani są pod uwagę jak samochody z floty. Młodsze rzadziej się psują, przez co są w stanie pracować cały czas. Osoba 40+ to już ryzyko chęci ustatkowanego życia oraz problemów zdrowotnych. Na co to komu w korporacji potrzebne?
Nie zgodzę się, ale to pewnie zależy od branży. Tam, gdzie ceni się wiedzę i doświadczenie tacy ludzie są bardzo pożądani, a dodatkowo mają już odchowane dzieci więc nie znikną na rok czy dwa z pracy.
W branżach kreatywnych za to pewnie młoda załoga bardziej się opłaca firmie, pomimo większego ryzyka wyszkolenia takiego pracownika, który zmieni z dnia na dzień pracę, albo pójdzie na macierzyński/ojcowski urlop. Dlatego uważam, że pracodawca powinien mieć możliwość samodzielnego ustalania kryteriów zatrudnienia, bo on najlepiej wie co przyniesie najlepsze efekty/zyski.
Średnia wieku w UE, kiedy kobiety decydują się na dziecko, to 30+. Nie wydaje mi się, aby o 10 letnim dziecku można było powiedzieć, że jest odchowane. Wręcz przeciwnie, wtedy wymaga najwięcej uwagi. Sama wiedza, to za mało, aby można ustalić to jako kryterium decydujące. Co z tego, że pracownik ma wiedzę, jeżeli dyspozycyjny będzie tylko według podstawowego harmonogramu pracy, który przerywany będzie urlopami na potrzeby życiowe. Tempo rozwoju firmy decyduje o tym, czy pracownik się nadaje. A jeżeli tempo jest wysokie, to pracownik musi być dyspozycyjny. 8-godzinna zmiana pracy w dzisiejszych czasach, to tylko w urzędach, albo sklepikach w małym mieście. Wszędzie zasuwa się na maxa, od pracowników galerii handlowych, przez produkcyjnych, po nadzory i inne. Jak pracujesz 8 godzin za świetne pieniądze, to pogratulować.
Korporacyjnie pierdolamento, które wymaga od pracownika ekstra pracy bez przerw na odpoczynek czy cokolwiek innego. Braki kadrowe rozwiązuje się masa nadgodzin dla oszczędności kilku groszy, które kończą się zawodowym wypaleniem lub problemami ze zdrowiem… Ja wiem, że są ludzie, którzy najchętniej przeprowadzili się do swojego zakładu pracy by móc pracować nawet po szesnaście godzin, ale to ogólnie margines.
Wogóle co to za przyjemność zapieprzać 12 godzin i więcej dziennie jak z tej kasy życia nie ma niemal w ogóle poza obowiązkowym urlopem - chyba, że pracujesz na kontrakcie to wtedy przerąbane. Korporacje ładnie sobie wychowały mróweczki i widzę to po swojej firmie, dlatego trzymam się zarobków trochę wyższych od średniej krajowej, z których dalej można coś odłożyć i kupić fanaberię od czasu do czasu, ale za to mam 8 godzinny tryb pracy i czasem wolny cały weekend - zazwyczaj mam wolny jeden z dwóch dni weekendowych.
Jak Ci się firma dynamicznie rozwija to weź kuźwa zatrudnij odpowiednią ilość personelu, a nie dobijasz tych co już masz, a potem zdziwiony pikatchu, bo się ludzie zwalniają. Mam to w mojej firmie na wyższych szczeblach i to samo jest w odzieżówce, gdzie latanie po sklepie, uśmiechanie się do klientów i sprzątanie po nich przez 13 godzin to istna mordęga. Znam kilka dziewczyn, które pracując w pewnej sieci odzieżówek mają tak masakryczny zapierdziel czasami, że do domu wracają czasem zapłakane, bo wsparcie, które przyszło zrezygnowało po kilku dniach przez oszczędności z koziego tyłka. Tam zatrudnia się jedną osobę na 12 godzin dziennie zamiast dwóch na 6 czy trzech na 4. To naprawdę nie jest lekka praca, zwłaszcza jak masz pracować w wielkiej i obleganej galerii handlowej - najgorzej jest w takich usytuowanych przy dworcach czy lotniskach…
No, czyli tak, jak pisałam.
Z jednej strony wymagasz restrykcyjnego przestrzegania przepisu niedyskryminowania ze względu na wiek, z drugiej strony nic sobie nie robisz z przepisu mówiącego o maksymalnej liczbie nadgodzin pracownika. Czy to nie lekka hipokryzja?
Po szybkim researchu w internecie ustaliłem, że lekko zawyżyłaś wiek matek decydujących się na dziecko (pomimo że w unii jest wyższy od polski), ale to niczego nie zmienia. Na 10-letnie dziecko nie przysługuje urlop macierzyński czy wychowawczy, taki pracownik nie zniknie z pracy na dłuższy okres, a okres ten często się wydłuża, po jednym dziecku często przychodzi drugie
I tak jak napisał @LORDEK, bo sam wypracowałem przez 10 lat tyle nadgodzin, że na drugiego pracownika by wystarczyło. Tylko co mi z tego, kiedy pieniędzy które zarobiłem nawet nie miałem kiedy wydawać. Co to za życie spędzone na pracy. Że na emeryturę sobie odłożę? Dobre sobie! Przy tempie inflacji, jakie jest obecnie, to pieniądze na koncie tracą na wartości szybciej niż zarabiają.
Problem zacznie się jak naprawdę nie będzie komu pracować w takich porąbanych warunkach. dodajmy do tego, że młoda kadra coraz bardziej jest nastawiona na model - ja mam studia, więc nie mam zamiaru ciężko pracować, a rotacja jest naprawdę masakryczna, gdzie w mojej firmie rekordzista złożył wypowiedzenie dzień po zatrudnieniu… Znaczy w sumie trochę wiem skąd się to bierze. Było kilku specjalistów, a firma się rozrastała. Zamiast zatrudnić kolejne osoby do ogarnięcia coraz to większej ilości pracy to przeładowywano już zatrudnione osoby. W pewnym pałka się przegięła i jednego miesiąca 5 osób złożyło wypowiedzenia, a pracowało tutaj wiele lat. Na ich miejsce przyszli niedoświadczeni pracownicy w ilości stanowczo za małej i widząc ten burdel rezygnowali jeden po drugim, bo jak to w korporacji ochrzan dostajesz za każdy najmniejszy błąd, a jak ciągle niemal zbierasz ochrzan i to dlatego, że nie masz czasu wszystkiego ogarnąć to walisz tą robotą i idziesz dalej.
A i nie wiem czy to tak w każdym korpo czy tylko w Polsce, ale jak potrzebujesz kogoś do pomocy i prosisz o to od dłuższego czasu to nie ma, ze dostajesz takie wsparcie, tylko zatrudnia się kolejnego kierownika/dyrektora, który w cenie trzech osób, które mogły Ci pomagać, jedzie po Tobie jeszcze bardziej…
Hipokryzja? Opisuję to, co widzę. Nie napisałam nigdzie, że się z tym zgadzam. To Ty twierdzisz, że pracodawca ma prawo dobierać ludzi tak, jak chce. A pracodawca chce właśnie tak, jak napisałam.
@LORDEK Mylisz się. Zawsze będą ludzie, którzy chętni będą pracować w takich warunkach. I dlatego to się nigdy nie zmieni. Dlatego GOOGLE może zapłacić taką, a nawet dziesięciokrotnie większą karę. Bo w ogólnym rozliczeniu się opłaca.
Oczywiście, że się zamienisz bo to nieuniknione. Z Twojego punktu widzenia jednak to będzie wyglądać inaczej - Ty będziesz ciągle taka sama - tylko te młode pokolenia po Tobie - będą coraz bardziej dziwne
Może. Póki co jestem naprawdę otwarta na rozwój, a każda nowość w środowisku pracy budzi u mnie zainteresowanie.
Ok, a co zrobisz jak za dwa, trzy pokolenia pojawią się pracownicy transhuman - z cyborgizowanymi kończynami, bezpośrednim gniazdkiem światłowodowym w czaszce etc? I będą mówić, że te w 100% białkowe 40-letnie babcie i dziadki takie powolne są
no nie wiem. Dzisiaj młodzi ludzie nie przywiązują się do firmy, nie mają wielu zobowiązań, bo promują styl bezdzietnego życia lub max jedno. Widzę, że się zaczyna pewien problem, bo startowe stawki są dużo wyższe niż kilka lat temu - odejmując nawet tą inflację.
Niestety to prawda. W pewnym momencie my sami kiedyś trafiamy na beton i chcąc nie chcąc przejmujemy ich nawyki. Poza tym w pewnym momencie odechciewa się wprowadzania nowinek, optymalizacji czy innych usprawnień jak nikt na to nawet nie zwraca uwagi i nie docenia naszych starań - mam na myśli tutaj jakieś dodatki pieniężne, choć w mojej firmie istnieje jakiś system gratyfikacji za usprawnienia w pracy. Trochę dodatkowej kasy z tego już wyciągnąłem.
Myślę, że grubo przesadzasz i (jak zawsze) podsycasz rozmowy nierealnymi argumentami
@LORDEK Dla większości ludzi prestiż pracy w firmie pokroju GOOGLE liczy się bardziej, niż dobre traktowanie. Myślisz, że skandale o seksistowskim traktowaniu, dyskryminacji i innych wychodzą na jaw po 10 latach, bo co? Bo nikt o tym nie wiedział? Nie, nie. Wszyscy wiedzą, ale nikt nie chce mówić, bo pasuje mu tak, jak jest.
A co do tego, czy będziemy betonem, czy nie, to zależy od pozycji wejściowej w świat zatrudnienia. Jeżeli ktoś całe życie pracuje w jednej branży (ewentualnie pokrewnych) to ma możliwość odpowiedniego motywowania się i rozwoju z duchem czasu. Ale jeżeli ktoś w wieku 25 lat ma w CV 50 pozycji zatrudnienia, wszystkie w typie McDonalds albo stacja paliw, to nie ma się czemu dziwić.
Podstawowy błąd metodologiczny Przyjąłeś stosunkowo aktualne dane, a mówimy o pracownikach którzy “wcześniej” pozyskali dzieci. Innymi słowy, powinieneś wyjść od ustalenia w jakim wieku 10-15 lat temu dzieci się rodziły, ile obecnie te dzieci mogą mieć u 40+. Ja stawiam na liceum
Och, jednak już dziś jesteś betonem - no offense