Agresja Rosji na Ukrainę

Dobre zestawienia. Ciekawie wyglądają partnerzy Niemiec. Jak widać, Niemcy będą szli zawsze na rękę USA i przychylali się do decyzji amerykańskich.

I dlatego w przypadku pojawienia się sił NATO na terenie Ukrainy natychmiast by jej użyto. Putin myśli jak zimny oficer KGB a nie jak ciepłe kluchy z Europy. Wie, że każdy bałby się unicestwienia ludzkości, zaatakowanie Ukrainy atomówką, to byłby ruch który postawiłby wszystkich w niezłym dylemacie.
Z jednej strony, nie zaatakował kraju NATO, z drugiej, odpowiedź to rozpoczęcie wojny.

To samounicestwienie, unicestwienie ludzkości, czy dylemat?

Nie znam się na polityce, wojskowości, strategii, taktyce, ekonomii, historii, dyplomacji itd na tyle, żeby się wypowiadać. Nawet gdybym był ekspertem we wszystkich dziedzinach, to nadal nie posiadam wystarczających danych, żeby móc wyciągać jakieś miarodajne wnioski.

Oczywiście można powtarzać opinie z portali internetowych i opowiadać sobie filmiki z jutuba :wink:

Spokojnie, wszyscy jesteśmy ekspertami od Rosji, jej powiązań ekonomicznych, wojskowości dopiero od paru tygodni.

Jeszcze niedawno trzeba było być ekspertem od wirusologii a już za rok podobno będzie trzeba się znać na inwazji UFO. Cały czas się coś dzieje, ani chwili dla siebie

Spoko, niepotrzebnie się wtrącam i psuję innym (i sobie :rofl:) zabawę.

:popcorn:

Nie no co Ty, pisz. Np dobre linki podałeś. Rozmowa ma sens, jak są różne punkty widzenia. Nikt tu raczej nie jest ekspertem wysokiego szczebla ale konfrontując swoje przekonania, człowiek się rozwija (mam na myśli wszystkich rozmówców). Jest to też możliwość wyrażenia swoich przemyśleń.

Nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek tu odpisywał komukolwiek za kare. A to znaczy, że chce sam z siebie i to mu jakoś służy.

Moim zdaniem rozwijamy się zdobywając wiedzę, najłatwiej przez czytanie ludzi, którzy są (lub byli) takimi ekspertami. Do dyskusji trzeba nie tylko porządnej wiedzy teoretycznej, ale też bieżących danych. Powyżej niestety brakuje obu tych rzeczy i robi się z tego pojedynek na zasłyszane hasła, a nie na rzeczowe argumenty.
Czasem te rozumowania potrafią być autentycznie zabawne, więc nie jest to wątek całkowicie bezwartościowy :upside_down_face:

No niestety, tak taka dyskusja wygląda z punktu widzenia ludzi bombardowanych wiadomościami z każdej strony. Każdy ma jakiś punkt widzenia. Nikt z nas nie ma dostępu do informacji ściśle tajnych rządu rosyjskiego czy innego.

Są pewne plusy, można się coś dowiedzieć lub zweryfikować pewną swoją wiedzę, która jest już nieaktualna. Dla przykładu uświadomiłeś mi, że Niemcy są jednym z większych odbiorców rosyjskiego eksportu ale nie największym ani nie z gigantyczną przewagą przed innymi (jak poprzednio myślałem, że Niemcy, długo długo nic i jakiś inny kraj)

Głównie być może jednak chodzi o to, żeby sobie porozmawiać :).

Do dzisiaj historycy spierają się o wydarzenia historyczne (geneza, interpretacja, kontekst), bo jakieś źródła nie zostały odtajnione, zidentyfikowane, czy odnalezione. Duża ilość informacji na bieżące tematy niestety nie oznacza jej wysokiej jakości, kompletności, przedstawiania zdarzeń w szerszym kontekście, ani nawet zrozumienia ich przez przeciętnego odbiorcę.

Można rozmawiać, tylko czasem robi się z tych rozmów komedia, kiedy kilku laików udaje, że nimi nie są :slightly_smiling_face: Ale tak - można pisać, żeby pisać.
A propos Niemców, to bardziej chodziło mi o sprawdzanie informacji zanim się coś napisze, a nie pisanie czegokolwiek :slightly_smiling_face:

Może nikt nie ogarnia całości i wszystkie decyzje są trochę „emocjonalno-spontaniczne” potem ludzie głowią się, żeby to wyjaśnić tworząc nieskończoną ilość historii :laughing:

Jeśli to jest „trochę” spontan, to jeszcze pół biedy :rofl:

Spoko. Tak jak pisałem, niepotrzebnie się wcinam :slightly_smiling_face:

Widzisz, problem polega na tym, że już po wypadku samochodowym, część ludzi ma problem z odtworzeniem danych. Często okazuje się, że wszystko widzieliśmy zupełnie inaczej, niż w rzeczywistości. A co dopiero przy przekazach z 3-3 ręki, naznaczonych czasem, innym punktem widzenia itd.

Jakoś eksperci nie przewidzieli, że Putin wejdzie na Ukrainę zbrojnie. Wręcz przeciwnie, uspokajali, że nie zrobi takiego ruchu. Tutaj niema ekspertów, bo na ruchy tego człowieka wpływa tak wiele czynników, że analiza jest bardziej na wyczucie.

Przecież wiadomo, że Niemcy biorą i pośredniczą w handlu Rosyjskim gazem. Lobbowanie za „zieloną” energia z gazu, blokowanie pozyskiwania prądu z elektrowni atomowych. link

Wszyscy handlują sobie z Putinem, z jednej strony potępiają głośno agresje, dosyłają broń, z drugiej kupują paliwa i pośredniczą. np. link

Zielonych jak widać też finansowała Rosja.

O tym właśnie pisałem. Skoro eksperci, mając szerszy kontekst, nie przewidzieli, to tym bardziej nie przewidzą tutaj zgromadzeni, chyba że na zasadzie zepsutego zegara.

Obciążyć rosję kosztami za każde zniszczone mieszkanie, za każdy zniszczony samochód.
Powinni do ręki każdemu obywatelowi ukrainy dać po milion złotych. W remach rekompensaty za zniszczone i popalone mieszkania, domy i samochody.

Za kogo byś walczył wtedy ? Za co ?

Przy takiej ilości czynników więcej daje intuicja niż ekspertyzy. Gdyby tak było jak napisałeś, to pojedynczy ludzie nie osiągali by sukcesów, doradcy finansowi i eksperci giełdowi byli by milionerami, a nie doradcami.

Zacznij od odszkodowania od Niemiec za zniszczenie Polski i wymordowanie ludności.

Wychodzę z założenia, że człowiek z większą wiedzą ma większe szanse na sformułowanie konkretnych scenariuszy. Bez wiedzy i świadomości mechanizmów, de facto mamy do czynienia ze zgadywaniem, czyli zepsutym zegarem. Wydaje mi się to oczywiste. Nie chce mi się tego tłumaczyć, ale przemyśl sobie implikacje sytuacji odwrotnej.

W totolotka też nie wygrywają eksperci.

A propos doradców finansowych i ekspertów giełdowych - zgadując na podstawie Twoich argumentów strzelę: jesteś korwinistą? Nie musisz odpowiadać :rofl:

Giełda i finanse to też wielość czynników. Jeśli np. odziedziczysz albo zarobisz fortunę i masz dobrych doradców, to zarobisz jeszcze więcej. Jeśli masz szczęście, to też możesz zarobić. Jeśli masz pecha i złych doradców (a może nie ma złych doradców, bo wolny rynek ich wyeliminował? :rofl:), to stracisz, itd. Rzeczywistość nie jest taka prosta jak parówki Korwina, niestety :slightly_smiling_face:

Może w ogóle szkoda pieniędzy i czasu na wykształcenie i wystarczy obejrzeć kilka „filmików” na jutubie :slightly_smiling_face:

Pomijając powyższe, to jak można coś zrozumieć z obecnej sytuacji, nie znając treści rozmów między przedstawicielami państw? Na przykład.

Tak, czym bardziej ścisłe jest zagadnienie, tym jest to bardziej prawdziwe. Można przewidywać zachowanie tłumu, ale o wiele trudniej już poszczególnych osób. Zwłaszcza takich niezbyt typowych, jak Putin. Myślę, że tutaj bardziej przydatna jest umiejętność wcielenia się w daną osobę i zastanowienia jak byśmy zareagowali w danych okolicznościach.

Nie bardzo wiem co to oznacza, Korwin czasem powie coś z sensem, czasami coś głupiego. Jak to Korwin, na pewno jest barwną postacią i od lat przyciąga ludzi swoją charyzmą i kontrowersyjnym zachowaniem. Większość ludzi wokół niego wypada bardzo miałko na jego tle.

Ja tam sobie traktuję rzeczywistość bardzo prosto i mam czas siedzieć i sobie czytać książkę, pisać głupoty na forum, zarabiać pieniążki i nie martwić się za bardzo o jutrzejszy dzień. A jak stwierdzę, że jutro mi się nie chce pracować, to sobie zrobię wolne i nic się nie stanie.

Pracowałem jako drukarz, mechanik, jubiler, spawacz, masażysta, sprzedawca, ochroniarz, kucharz i jeszcze by się znalazło. W owych czasach nie było youtuba.

Ogólna wiedza się przydaje, ale nauka raczej powinna być ukierunkowana na to, czym chcemy się zajmować. Chociaż czasami więcej nauczysz się z YouTube pewnie niż ze szkoły. Mam co roku w punktach serwisowych praktykantów, większość po kilku latach nauki nie potrafi praktycznie nic. Mój syn uczy się w szkole informatycznej. 90% tej wiedzy którą tam zdobywa, jest zbędna, bez problemu mógłby dzisiaj iść do pracy, bez tej szkoły i zarabiać 2x3 razy tyle ile nauczyciele którzy tam uczą.

To nie sprawia, że staje się ona prosta.

Wiedzę można zdobywać również poza szkołą. Jeśli mamy dużo samozaparcia, możemy niejednokrotnie stać się znawcą w jakiejś dziedzinie. Tylko, że trzeba podejść do rzeczy kompleksowo: aparat pojęciowy, wiedza z innych nauk niż główny kierunek, znajomość metodologii nauk, itd. Wtedy wiemy, co, dlaczego, z czego to wynika (i dlaczego). Szkoła daje nam wskazówki gdzie, i przede wszystkim, czego szukać, kontakt z osobami mającymi wiedzę w danej dziedzinie. Duże znaczenie ma oczywiście też to, kto nas uczy.

Bez wiedzy, człowiek jest jak widz na pokazie iluzjonisty. Widzi co, ale nie wie skąd, jak i dlaczego :wink:
Oczywiście ten przykład to uproszczenie. Rzeczywistość nie jest prosta. Demon Laplace’a nam nie grozi (to też duże uproszczenie :upside_down_face:).

Jest prosta. Człowiek jest tak skonstruowany, że jest w stanie podejmować decyzję w bardzo skomplikowanych sprawach bez znajomości mnóstwa czynników i działania mechanizmów.
Np. matka wychowuje dziecko i w większości przypadków daje sobie radę, mimo, że nie skończyła ani socjologii, ani psychologii. Co więcej, socjologowie i psychologowie miewają problemy z dziećmi, z małżeństwami, z samym sobą.

Nauka i mechanizmy działania to głaskanie czubka góry lodowej rzeczywistości.
Prosta rzecz, minęły tysiące lat, a niema jasnej recepty jak się odżywiać aby być zdrowym.
Jak na razie intuicja babć, zrób wszystko sam, będzie najlepsze i najzdrowsze wygrywa.

Człowiek nie kieruje się logiką, człowiek udaje, że kieruje się logiką, bo dzięki temu ma o sobie lepsze mniemanie.