Ale tak na spokojnie zapytam dlaczego świat zwariował na punkcie gier?

Stary ze mnie moher już. 40+ minęło… Życie płynie… Coś tam już człowiek widział, doświadczył a teraz może ze spokojnym sumieniem porównać “to z tamtym”. Temat oczywiście bez wojen i na luzie… :slight_smile:
Moher Szpakuś chciał by zrozumieć dlaczego świat zwariował na punkcie PC, Internetu i przede wszystkim gier??? Naprawdę nie kapuję!

W świecie jest tyle setek pięknych zajęć…
W świecie jest mnogo innych opcji niż PC + gierka …
i nie potrafię zrozumieć dlaczego młodzi dali się tak łatwo omamić.

Spotykam się bardzo, bardzo często z młodymi ludźmi w szkołach bo sam jestem ojcem dwóch córek i włosy mi dęba stają. Na temat świata gier, świata PC i internetu młody człowiek najczęściej wie prawie wszystko lecz gdy zapytasz go kto to był Janosik to oczy w słup!
Ostatnio spotkałem się z młodzieńcem w wieku lat 15-stu i to tu, lokalnie na terenie stolicy który potrafił zbudować LAN, postawić serwerek i z koleszkami po kablu w gierki napitalać nocami lecz to chyba jedyne co potrafił ponieważ miał problem z otwarciem samochodu. Tak, tak. Samochodu. Dostał pęk kluczy i nie wiedział który jest do auta - pakując po kolei i od mieszkania i od klatki schodowej.
Gdy poprosiłem 15-sto latka o uruchomienia auta i ruszenie z miejsca (automat) to niestety nie widział co to jest P, R, N w skrzyni biegów. Mniejsza z tym. Zbyt “za ciężka” technika…

Innego razu spotkałem się z ogarniętym (niby) 17-sto latkiem który uczęszcza do Technikum.
Profil mechaniczny!
Chłopak na tema gier w PC wie wszystko. Linuksa zna jak ja własną matkę. Uczęszcza do technikum Mechanicznego o profilu mechanik samochodowy. W gierkach obcykany na maksa. Aż sine oczy od nocnych wojen przed ekranem. W czym problem?
W tym że spalił jajecznicę. Serio ale ciort z jajecznicą. Prawie że dorosły człowiek nie miał bladego pojęcia jak przykleić tapetę do ściany. Nie miał też bladego pojęcia co odpowiedzieć na pytanie:
“co to jest TPS”. Przypomnę że jest to przyszły mechanik samochodowy z 2 letnim szkolnym stażem.

I takich przykładów jest na “rynku” mnogo. Pominę już tematy geografii, historii, muzyki, plastyki i wielu wielu innych bo dałem na luz gdy kilku nastolatków nie potrafiło zapodać różnicy między farbkami plakatowymi a akwarelowymi :slight_smile: :slight_smile: :slight_smile: Nikt też nie wiedział co to jest pantofelek lub półnuta!
Normalnie szok!
Szok bo ile ma RAM iphone 7 to wszyscy wiedzieli! :slight_smile:


Śmigam często autobusami i jedyne co widzę to zwieszone głowy. Czasami zerknę na to co młodzi robią (lukam w ekran) i najczęściej widzę:
a) facebook 60%
b) gierki 40%
Czy w okół nas nie ma już świata?
Nie grilluje się już? Nie ma wypadów szkolnych za miasto na ognicho? Nie ma zlotów?
Nikt już nie randkuje w realu tylko w necie?


Dlaczego świat gier i internetu zabrał ludziom młodość?
Pytam bo dawno temu, ludzie w wieku 13-14lat mieli już swój "pierwszy raz…"
Randkowali na całego…
W większości przypadków każdy 17-sto latek miał już prawo jazdy…
a później w wieku 20-23 najczęściej dziecko, żonę, rodzinę!
tak, tak… to było normą w latach 70/80.
Człowiek 20letni był traktowany jak pełno prawny dorosły obywatel!
Coś sobą reprezentował…
A dziś?
PC i tylko PC?

Młodzi, powiedzcie, co się z Wami dzieje?
Tak od kilkunastu lat robi się coraz gorzej. Na dzień dzisiejszy dla wielu młodych ludzi nie liczy się np. dziewczyna, randki, przyjaźń, zloty, spotkania tylko zacisze domowe + ekran.
Dzisiaj życie na tzw. SINGLA to NORMALNOŚĆ. Wielu ludzi po 25-tce, po 30-stce udaje że jest SINGLEM z wyboru a tak naprawdę jest SINGLEM z przymusu bo … nie oszukujmy się - każdy z nas szuka partnera który coś potrafi - tymczasem co umieją młodzi faceci w wieku 18-20lat?
Odpalić konsole i pograć w gierki?
Czy na tym skończył się Wasz świat?

Dlaczego młodzi ludzie inwestują w sprzęt (komputery, smartfony, konsole, gry) nie mając fachu i zawodu w łapie? Pytam bo stałem się ostatnio świadkiem tego że pewien młody bezrobotny nastolatek (19lat), nadal uczeń na garnku matki, wydał oszczędności życia (9500zł) na komputer do gier!
Z tego co wiem to za 9500zł można zostać kierowcą ciężarówki, autobusu, operatorem ładowarek itp. i nie być bezrobotnym!
To samo w drugą mańkę! Uczennica (18latka) Technikum Gastronomicznego za tonę oszczędności kupiła XBOXA za mega kasę. Jakiś czas później płakała że brakuje jej szkoleń i kursów i nikt nie chce jej zatrudnić dlatego zmywa gary za 9zł/h!

Nie kapuję tego młodzieńczego żywota…
Świat gier!
Gdzie nie zerkniesz tam gry i ubijanie własnego garba tylko po to by wymienić bardzo dobry PC na taki który jest w 3-5% lepszy od poprzedniego przy czym włożyć w to setki PLN.
Oczywiście tylko po to by garstka akcjonariuszy danej firmy mogła czynić to co powinien czynić każdy z Was. to właśnie dzięki Wam wszyscy właściciele (importerzy/producenci/twórcy) mają wille, super auta, rodziny, dzieci i ogólnie mówiąc śmieją się z reszty młodego świata bo cóż można czynić patrząc na to wszystko z innej mańki? :slight_smile:


Tylko błagam! Nie piszcie mi że mam nie wtykać własnego nosa w czyjeś portfele bo takowe gadanie jest już tak przejedzone że aż śmieszne. Śmieszne jest tak samo jak powiedzenie "mam za co to kupuję"
Zgoda. Każdy młody ma bo na nich kręci się ten dziwny świat. Przestaniecie “mieć” po 30-stce :slight_smile:gdy już staniecie się niepotrzebni - na wasze miejsce przyjdą następni naiwni.
Wtedy dopiero odezwie się brak zawodu, fachu, prawa jazdy i innych.
Wtedy dopiero zacznie się wspominać i przeliczać - ile to kursów, szkoleń i innych mogło być za cenę kilku XBOKSÓW i PeCetów :slight_smile: z tym wyjątkiem że - jeśli będziecie grać całe życie to nigdy się nie obudzicie i wniosków nie będzie :slight_smile:


Powyższe jednak nie jest w tym wszystkim najgorsze. Najgorsze jest to że świat wirtualny i zachowania z niego ludzie młodzi przenoszą do życia codziennego.
Wystarczy pograć w “mordoklepanki” z rok czy dwa by reagować nerwicą na każdą radę.
Młodzi stali się tacy “gniewni” że brakuje słów. Arogancja i nic więcej.

Jak na lat 40+ masz strasznie młodzieżowy język, że aż momentami ciężko się to czyta, ale takie rozważania egzystencjalne to raczej na forum dla gospodyń domowych :smiley: Choć sporo racji masz :wink:

Musiałem się tego nauczyć bo by mnie zakatowali. Mam dwie córki 14 i 16 letnie. Do tego jestem instruktorem prawa jazdy i pracuję z młodymi, znaczy się: katuję się z młodymi.
Jeśli chodzi o styl wypowiedzi to staram się odbijać od drzwi z napisem MOHERLANDIA. Obiecałem sobie że mózg będę miał młody tak długo jak się da ale … czasami nie wiem o co chodzi z gadce z młodymi jak pojadą internetową gwarą. Do dziś nie wiem co to jest XD :slight_smile:
Gospodynie domowe? A są takie?
Zawsze myślałem że teraz są roboty odkurzacze, zmywarki, sprzątaczki z Ukrainy i pizza na telefon jako obiad :slight_smile:

O ile emotki w stylu XD jeszcze mogę zrozumieć to wymyślanie skrótów (punkcie - pkc.), aby zaoszczędzić 3 litery odrzucają mnie z obrzydzeniem :wink:
Co do ludzi którzy w wieku dwudziestu paru lat nie mają jeszcze gromadki dzieci to cóż, były czasy że 15 letnia dziewczyna to była stara panna :wink:

Chciałem skrócić temat bo nie wiedziałem czy zmieści się w całości. Jeśli boli to poprawię :slight_smile:
No i właśnie zaczęliśmy debatę od pupy strony czyli od wyjmowania błędów mohera w tzw. kontrataku :slight_smile: Norma. Zaraz będzie że za małe buty noszę i “mnie” krew z ucisku słabo pływa…


Wracając do tematu to oczywiście kapuję że można nabyć kompa za 10000zł potrzebnego do pracy, nabyć go w chwili w której na tym zarabiamy, w chwili w której przyspieszy nam taki zakup robotę no ale do gier?
Mordować się w robocie za grosze i zbierać tysiaki na PC do zabawy?
Przecież można się pomordować, zrobić kursy i szkolenia i kupić PC do zabawy później gdy …
taki kierowca C+E+ADR w miesiaczu wyhaczy 7-9tys.zł mając “tyrkę” gdzieś u jakiegoś spedytora na zachodzie. Wtedy nie trzeba dwóch lat zmywania garów by pograć.
Szkoda tylko że mało ludzi to kuma i że każdy podchodzi do wszystkiego z nie tej strony co trzeba.
Pół roku pracy na garach + kurs prawa jazdy + szkolenia + 2,3 miechy siedzenia za “kierą” = szkolenie i uprawnienia na całe życie + PC za 8000zł wygląda lepiej jak…
dwa lata zmywania garów + PC za 8000zł + kolejne lata też zmywanie :slight_smile:

Co ja Ci poradzę, również uważam, że ludzie są z pokolenia na pokolenie mniej zaradni. Na obronę tej młodzieży dodam, że mój szwagier choć chłop 37 lat też taka duqa jest, że kratki wentylacyjnej sobie w domu nie zamontuje tylko siostra mnie o pomoc prosi :wink:
Jednakowoż nie zrzucałbym całej odpowiedzialności na gry i komputery, bo moim zdaniem ucieczka w ten świat jest tylko wynikiem zachodzących procesów społecznych, a nie ich przyczyną.

Tym procesem jest zamykanie się w 4 ścianach. Zauważ że ludzie stali się jacyś dzicy. Ludzie boją się ludzi. Każdy do siebie i tylko u siebie. Zero przyjaźni a tak w ogóle to w ostatnich 20latach rodzinność to się chyba skończyła. teraz patrząc w TV i w okół siebie to wszyscy się jedzą!
Jeśli o mnie chodzi to pamiętam dokładnie kiedy to wszystko startowało. Pierwszy bum był na początku lat 90-tych (Amiga, Commodore,Atari, pierwsze PCty). Kolejne uderzenie było gdy weszły cyfrowe telefony GSM i zaczął rodzić się internet a dalej to już popłynęło z nurtem technologii.
Dziś jest Skajp i Facebook. Nie trzeba odwiedzać dziadków raz w tygodniu by nie czuli się samotni i niepotrzebni. Dziś nie jedziesz do rodziny na drugi koniec Polski tylko piszesz maila.
Do tego dochodzi jeszcze nienawiść powstała dzięki profilom na FB i NK.

Od lat 80-90 świat, a raczej nasz kraj, ogromnie przyspieszył. W innych krajach takie trendy społeczne były zauważalne pewnie wcześniej. Nasz kraj jest na dorobku, rodzice zapracowani po kilkanaście godzin dziennie, nie potrafili wychować dzieci. Te dzieci dosyć, że z brakami wychowawczymi, również trafiły do tego zabieganego świata i spłodziły swoje dzieci, co jeszcze problem nasiliło. Naprawdę nie robiłbym diabła z komputera.

Może to wina gimnazjum, a pani Zalewska to wszystko odwróci, naprawi? Nie sądzę!
Trudno się dziwić, że młodzież dookoła widzi tylko komputery, internet, maile skoro tak łatwy mają do tego dostęp, a w dodatku powinno się uczuć nowych technologii. Po co iść do biblioteki szukać rozwiązań jak można otworzyć google i znaleźć na miejscu bez zwłoki.

Ja myślę, że znali liczbę a nie ile ona znaczy, często też to widać na tym forum.

A to jest właśnie potwierdzenie na powyżej.

Widziałeś film Sala samobójców? Znajdziesz w nim odpowiedzi.

No właśnie. Google (wygoda) vs biblioteka. Różnic (plusów) na rzecz biblioteki nigdy nie udało mi się młodym wyjaśnić.

  1. idąc do biblioteki uprawiamy sport bo przecież iść tam trzeba i kości się prostują :slight_smile:
  2. zawsze dotlenimy się więcej jak z wujem google
  3. przepisując coś w bibliotece, robiąc notatki - uczymy się już na miejscu! Nawet sobie sprawy z tego nie zdajemy że coś tam jednak przy pisaniu zapamiętamy!
    Kiedyś gdy pisałem mikro ściągi właśnie tak było! Dziś ma się drukarkę i się drukuje :slight_smile:
  4. po drodze można zabrać się ze znajomą…
  5. później można po randkować trochę …
    i tak mozna wymieniać , wymieniać…

W podstawówie kiedyś dostałem gola i pionę jednocześnie. Kiedyś nie było szóstek i jedynek tylko 2,3,4,5. Gola zarobiłem za ściąganie a pionę za pomysłowość. Gdy fizyk rozwinął ściągę to miała prawie dwa metry :slight_smile:
Znacie pewnie sposób na dwie połówki ołówka + gumka… prawda?
Ściągę pisałem pół nocy i wiecie co? Kurdę, po 30latach prawie że wszystko pamiętam. Po co ściągałem to nie pamiętam :slight_smile:


Jeśli chodzi o lekcje to mało na forach tematów dot. odrabiania lekcji za kogoś?!
To jest dopiero idiotyzm - zapodać tematy i czekać aż ktoś zrobi, przepisać i udawać przed samym sobą że jest się ok.

EEEEEEEEEEEE jak ty się zabierałeś tak ze znajomą ja na wakacje po Europie to ci zazdroszczę:wink:

Nie no, polatałem z krzaka na krzaka za czasów ogólniaka trochę i ja. Święty nie byłem :slight_smile: ale wtedy inne czasy były i “trza” było się nabiegać, napocić, nakombinować by “dostać” :sunglasses: nie tak jak dziś że “mówisz i masz” :slight_smile: a żonę to w maturalnej właśnie na wycieczce szkolnej w Bieszczady wyrwałem. Przyplątała się i odplątać się nie może :slight_smile: do dziś ale to i tak najukochańsze stworzenie jakie udało mi się poznać. Córki jednak chowa już “ulica” i “szkoła”. Dom ma mało do gadania więc nigdy nie przypinam rodzicom złego wychowania. W domu aniołek - na ulicy diabełek. Po prostu inne czasy. Staram się wychować jedynie na takie by sobie w kaszę nie dały dmuchać i nie dały machnąć mi wnuczków z jakimś łosiem w dredach co buty na rzep kupuje bo ze sznurówkami ma problem.

Dlaczego - wcześniej - świat zwariował na punkcie filmów?
Dlaczego - jeszcze wcześniej - zwariował na punkcie książek?

Kierując się tą logiką, masz odpowiedź, dlaczego ludzie grają w gry.

Akurat większość moich znajomych ma dziewczyny.

A co do małżeństw - taką mamy rzeczywistość, że małżeństwo pogarsza znacznie pozycję na rynku pracy.

Może nie bezrobotny, a się właśnie uczył?

Jeśli rzeczywiście bezrobotny (i bez szkoły), to odpowiedzieć trzeba tak, że idiotów na tym świecie nie brakuje. I nie brakowało nigdy.

Ale to wyczerpująca i niebezpieczna - szczególnie w ostatnich czasach - praca. Można dużo zarobić, owszem, ale to jest zrozumiałe biorąc pod uwagę, jaki ta praca ma charakter.

Przed Internetem popularne były opracowania typu “ściąga” w formie broszur czy małych książeczek… Myślę, że nie było też rzadkością - tak jak i nie jest dzisiaj - płacenie innym za wykonanie za nas jakiegoś zadania do szkoły czy na uczelnię.

Ja tam, jak ktoś chce bym za niego coś zrobił, staram się co najwyżej pomóc.

O rany, ale esej. @Szpakus - może podsumujmy : świat nie zwariował, gdyż gry były zawsze i wszędzie tylko w różnych formach. To czy ktoś wsiąkł w ten świat czy nie to czasami wina nierozważnych rodziców lub otoczenia, ale ten temat zostawmy psychologom i innemu gronu uczonych.

Co do samego grania - mam ok 30 lat, w grach jestem od 7 roku życia i co ? Że jestem zły, nie mam czasu na inne przyjemności ? Sory, ale nie podsumowuj ludzi w ten sposób bo zaczniemy ciebie traktować jak - za przeproszeniem “buca”. To że ktoś wiąże nadzieje z branżą komputerową lub grową to teraz rzecz normalna. Trzeba iść z duchem czasu i własnych ambicji / zainteresowań by robić co się lubi a nie strzelać gafę i potem żałować. Świat idzie do przodu - no chyba że jesteś jeszcze z grona tych osób co leje na technologię ciepłym moczem, zachwycając się jazdą nowoczesnym Pendolino. Poza tym nikt Ci nie każe grać w gierki na kiblu. Zaakceptuj świat jakim jest i poczytaj książki na temat polskiej branży gier - może skumasz o co chodzi, jak nie jesteś w temacie od początku.

1 polubienie

Zgoda, ale czy wszyscy muszą wiązać nadzieje z br. komputerową i grami?
Mamy masę gierkowiczów i coraz mniej fryzjerów, budowlańców, mechaników a o lakiernikach to już nic nie powiem bo ich po prostu nie ma. Jeśli wszyscy wsiąkną w świat komputerów to kto Wam naprawi auto za 20lat? Kto wstawi okna? Kto zrobi glazurę w łazience?
Mi tu nie chodziło o takich jak Ty którzy mają czas na wszystko. Mi tu chodziło o takich którzy zaczynają grać tuż po powrocie ze szkoły (17,18-sta) i kończą tuż przed wyjściem do szkoły (3,4 rano) śpiąc godzinkę czy dwie i tak non stop. Na buca to się jeszcze nie piszę bo znam na szczęście kilku ogarniętych i nie czepiam się kompletnie wszystkich. Grać a tworzyć to spora różnica też. Zerknij na alleluja. Ile znajdziesz tam sprzętu wykonanego na Atmelu czy Arduino który młodzi tworzą?
Prawie że nic bo nic nie tworzą. Nawet słynna elektroda podupada bo na zasilaczach się zaczęło i na zasilaczach skończyło. Mało kiedy trafi się jakiś ogarnięty co z mikrofalówki zrobi zgrzewarkę.
Coraz mniej młodzi coś majsterkują i tak naprawdę to się tylko wydaje że coś się robi.
Mamy jakąś dobrą polską odmianę Linuxa? Mamy gdzieś na DP czy Elektrodzie grupy zajmujące się programowaniem, tworzeniem jakichś Teamów?
Nic drogi kolego nie mamy!

<Dobra, w tym segmencie przyznaję Ci rację - to że dzieciaki po szkole siadają od razu do ekranu to głupota. Ale zauważ że w większości przypadków to wina rodziców którzy robią to samo lub znaczny wpływ rówieśników na takie dziecko. Z doświadczenia wiem że taka osóbka potrzebuje sporo rozmowy na ten temat i zrozumienia ze strony rodzica. Dawkowanie takich przyjemności to dodatkowy atut w kształtowaniu młodego człowieka.

Co do tematu zawodów ginących - zapotrzebowanie jest, było i będzie, ale dopóki nie zmieni się nasz chory system zatrudnienia osoby po takich szkołach będą mieć większy niż obecnie problem ze znalezieniem pracy, o zakładaniu własnych usług nie wspominając. Obecnie fajnie jest wybrać taki zawód, ale pracować w Polsce ? Po co, skoro można wyjechać za granicę i tam pracować. Oczywiście też boli mnie fakt że więcej osób wybiera zawód związany z komputerami, ale zauważ że na chwilę obecną taki zawód jest co prawda poszukiwany ale mało opłacalny i kojarzy się ze sporą pracą fizyczną. Oczywiście można odpalić sobie poradnik na YT ale jak coś się zwali to nie mamy na kogo zwalić winy tylko na siebie.

Dla jednych to zabawa, a dla innych olbrzymi biznes więc się to kręci :slight_smile:

Widzę olbrzymie zainteresowanie młodszych owym tematem. Szok. Czyżby wstyd?
Wstydzą się tego że żywot poświęcili srajfonom i tabletom a inni się z tego śmieją?
Tak, wiem, wiem że to biznes.

Oho ho ho! 40-latek wypomina nastolatkom brak umiejętności klejenia tapet :smiley:

Kiedyś komuniści liczyli gospodarkę ilością kominów na dachach. Efekt tego taki, że mając ludzi, którzy mogli by pracować w polskim odpowiedniku Apple’a, ci sami ludzi pracują w Apple’u w back office. I wkład w gospodarkę byłby większy, i eksportowalibyśmy dzisiaj komputery i telefony tak samo jak Korea Płd. obecnie. No, ale umiejętność klejenia tapet, kładzenia glazury na pierwszym miejscu :smiley:

Zwalasz winę na młodych, ale do majsterkowania kiedyś zmuszała szkoła, okej? Były zajęcia dla dziewcząt i chłopaków od podstawówki związane z pracami domowymi - sam jesteś abiturientem takiej szkoły. Dwadzieścia lat temu - i w sumie do dzisiaj - informatyka w szkole sprowadza się do obsługi Windowsa i pakietu Office. Tylko w niewielu szkołach uczniowie rzeczywiście wychodzą ze znajomością podstaw programowania. Ja w gimnazjum lat -naście temu miałem tylko HTML. I to może dwie godziny. I to może tylko na zasadzie front-endu, ale bez większych zawiłości tego języka.

Teraz się to trochę zmienia i dzieciaki w podstawówkach już mają realne zajęcia z programowania, które na pewno zaowocują większa ilością programistów w przyszłości. Dla mnie wstydem nie jest, że jako 20-latek nigdy nie zakładałem tapety. Wstydem by było gdyby jako młody facet miałbym problem z obsługą komputera, która jest wymagana teraz w każdym lepiej płatnym stanowisku. NIkogo nie ujmuję umiejętność kładzenia glazury w CV, ale jeśli taki szczerbaty 18-latek napisze: “Bardzo dobra znajomość dystrybucji debianopodobnych” to ma większe szanse na zatrudnienie niż gość co chwali się klejeniem tapet… a jak napiszę, że w wolnych chwilach uczy się jakiegoś języka programowania to ew. pracodawca ma kisiel w majtach, bo lepszy fascynat od zawodowca, który uczył się “bo musiał”.

Narzekasz, że dzieciaki gapią się w smartfony grając, czy też przeglądająć FB. Kiedyś zbierało się znaczki i wklejało na klastera. Ja zbierałem kiedyś “karteczki”, bo to było jedyna możliwość kolekcjonowania czegokolwiek. Zwykłe kartki z jakimiś obrazkami serduszek, kotów, samochodów itp. Wszystko dzięki komunistom, bo prawdopodobnie w innych warunkach dzieciaki siedziały by przed oryginalnym SNES-em lub Saturnem widząc, że istnieją jakieś inne branże poza glazurnikiem i tapeciarzem :slight_smile:

Czasy się zmieniły i inne umiejętności są potrzebne na rynku pracy. Nie stworzysz kolejnego Minecrafta jeśli nie pykasz w gry. Nie stworzysz lepszej dystrybucji Linuksa jeśli z takowego nie korzystasz. Nie zrobisz lepszej aplikacji na smartfona, jeśli w ogóle z niego nie korzystasz. A, że większość nie programuje? Aby programować trzeba znać pewne podstawy matematyki i związanej z nią logiki, a tego się nie nauczysz jeśli po prostu matmy nie rozumiesz. I sprawdza się to do tego, że w szkołach są świetni matematycy, którzy nie potrafią jej przekazać w taki sposób by dzieciarnia ją zrozumiała.

Jak widzisz problem jest bardziej złożony od umiejętności klejenia tapet, kładzenia glazury itp. :wink:

EDIT:
W latach '80 i '90 w USA byłī podręczniki dla dzieciaków do nauki BASIC-a. Przepisywanie kody by popykać w gierkę. Jednak jak dzieciak przepisał -naście, -dziesiąt gier i zaczął rozumieć wklepywane funkcje, to potem sam potrafił grę napisać od zera. Tylko wiesz jaką miały przewagę dzieci w Ameryce od tych z Polski? Komputera w tamtych czasach mało które widziało, a jeśli miało z nim styczność to tylko w kafejkach internetowych, gdzie żadnego podręcznika nie było, a o czymś takim jak programowanie żadne nie słyszało.

A to, że Polscy programiści są zachwalani na Zachodzie jest wynikiem tylko tego, że z tej bardzo wąśkiej grupy ludzi z dostepem do komputera, musieli się sami wszystkiego nauczyć, bo nie było kadry nauczycielskiej i dopiero na studiach mogli coś liznąć z tematu.

Ale glazura uber alles :wink:

Widzę to trochę inaczej niestety.

Umiejętność ugotowania sobie obiadu to oszczędność.
Umiejętność niewynajmowania do byle dupereli fachowca to oszczędność.
Umiejętność budowania czegoś we własnym zakresie to oszczędność.
i tak dalej, dalej…

Nieumiejętność przygotowania kleju do tapety i położenia papieru na ścianie kończy się minusem na kilka set złotych. przepłacanie w barach po miesiącu kończy się kolejnym minusem na grube zielone.
Nieumiejętność odkręcenia 2 śrubek kończy się stratą 150zł na fachowca.

W efekcie końcowym po wymianie kranu we własnym zakresie mieli byśmy dodatkowe trzy książki do nauki np. Javy czy C#. Po wytapetowaniu pokoju we własnym zakresie mieli byśmy uciułane na lepszego i7 by pracowało nam się lepiej. Gdy odwiedzimy mechanika chcąc wymienić przeguby mamy podwójnie w plecy i na jednej z takich wizyt tracimy 50% wartości jakiegoś kursu.

Mówi kolega o logice. Zgoda. Dlaczego zatem wielu ludziom brakuje tej logiki podczas wielu czynności.
Jestem człowiekiem który żyje zasadą: umieją inni = mogę i ja.
Jeśli “stary” Ś.P. Jan Paweł II był w stanie nauczyć się wielu, wielu języków to dlaczego ja mam mieć problem z Niemieckim i Angielskim?
Sposoby nauczania w Polsce były i są do kitu. Nie da się ukryć. Matma, fiza, chemia to prostota! Trudność nauki uzależniona od kierunku podejścia do tematu!
W szkołach uczą na siłę. W domu uczysz się z pasji.

Kolejna rzecz to odwieczne bidulowanie polaków. Oj jak mi źle, nie mam książki, nie mam warunków itp. itd. Wieczne ujadanie się nad samym sobą!
Jesteśmy doceniani (to fakt) za co? Za to że w oparciu na niczym coś jednak zdobywamy?
A dlaczego NA NICZYM?
Czyżbyśmy woleli srajfony po 1000-1500zł w miejsce kilkunastu książek?
A może tableciaki od Appla za 2500-3500 w miejsce potężnego sprzętu do programowania?
Kolego!
Ludzie mieli, mają i mieć będą ale niestety nie na to co trzeba dlatego niech nie płaczą że są biedni bo nie są!