Bezpieczna listwa z USB

Cześć,

Poszukuję bezpiecznej listwy przeciw napięciowej do sprzętu komputerowego, fajnie jakby miała USB.

Nie przedłużacza z włącznikiem tylko rzeczywiście chroniącej dodatkowo sprzęt elektroniczny.

Ktoś poleci? :slight_smile:

Niema czegoś takiego, a USB w tych listwach to tragedia. Bez QC, bez PD. Syf. Kup solidną listwę Legranda i ładowarkę no. Baseusa.

Sam się o tym przekonałem, gdy listwa zrobiła zwarcie przez USB. Telefon mamy padł, ale jakoś się obudził za kilka godzin z wyczerpaną baterią. Do tego USB ciągle syczy, ale normalne gniazdka są sprawne i nic się złego nie dzieje z podłączonym sprzętem. Producent jest nieznany, a listwa z Bricomarche za 60 złotych. Myślę jednak, że te za 100 czy 200 lub więcej to już coś dużo lepszego

Myślę, że coś takiego powinno się sprawdzić. ma dwa gniazda USB, 4 gniazda z uziemieniem, więc jeżeli tyle Ci wystarczy, powinno być ok

Ja tylko proforma zapytam, kiedy budynek budowany/modernizowana instalacja elektryczna. :wink: Bo listwą, listwą, a dalej może być Sajgon.

Na morele są te listwy taniej, bo w innym wątku sugerowałem komuś, ale nie wiem czy połączenie listwy i gniazda USB to super pomysł.

Ja mam takie coś i działa.

Wersje do europejskich wtyczek:

1 polubienie

Dzięki, jest to jakiś pomysł

Na szczęście tak, ale sąsiedzi mają remont i już poprzednio się przekonałem, że to co montują w blokach jest ok, ale listwa to listwa

dzięki, sprawdzam

Listwa nic nie daje. Co najwyższej zakłóca. Zabezpieczenie niemal zerowe. Jak ktoś chce zabezpieczenia, to zakłada kontroler napięcia przy bezpiecznikach i ma na cały dom. Nawet UPS nie chroni przed przepięciem.

A próbowałeś coś od Natec? Listwa Extreme Media SP5 robi robotę w moim przypadku. Nie ma mocnych błysków w gniazdkach gdy podłączam prądożerny sprzęt, a laptop o wiele rzadziej włącza się samemu po podłączeniu zasilania. Mam też tanią ładowarkę z dwoma portami i gdy łapie zadyszkę, listwa nie daje jej prądu

Niema to nic wspólnego z listwą lub jej brakiem. Laptop nie powinien się włączać i i skrzyć nawet po podpięciu bezpośrednio do gniazdka. Iskrzenie może wystąpić jeśli jest uszkodzony zasilacz, lub podłączamy włączone urządzenie o znacznym poborze prądu, suszarka, farelka itp.

Zależy jaki. To jest w sumie akumulator.

Zdaję sobie sprawę, że mój wpis jest być może po niewczasie, bo pewnie sprawa jest już załatwiona, ale mimo wszystko go umieszczę, ponieważ podpowiada trochę inne podejście do tematu, a nuż komuś się przyda.
Ktoś napisał, że najlepszym, myślę że i kompleksowym, uchronieniem domowych urządzeń elektrycznych (elektronicznych) przed przepięciami w sieci, jest montaż takich zabezpieczeń na tablicy bezpiecznikowej. Rozwiązanie bezsprzecznie najskuteczniejsze, ale nie dla każdego możliwe do samodzielnego wykonania, trzeba by to zlecić elektrykowi(koszty usługi) ale i same zabezpieczenia, jeśli moją być skuteczne i trwałe, posiadających dobre parametry (bo pochodzą od dobrych i uznanych producentów) są bardzo drogie i potrafią kosztować, pojedyncze, nawet kilkaset zł, a czterotorowe tysiąc i więcej. Pomijając tanią chińszczyznę za kilkadziesiąt złotych, której zaletą jest tylko to, że jest trochę lepsza, niż jakikolwiek brak zabezpieczeń.
Zabezpieczenia stosowane w listwach zasilających (jeśli w takowe są wyposażone), są dobre i spełniają swoją rolę, pod warunkiem, że są podłączone, do odpowiedniej instalacji elektrycznej, co teraz nie jest takie trudne, bo wszystkie instalacje, szczególnie w stosunkowo nowych domach ten warunek spełniają (chodzi o tzw. „przewód ochronny” ten żółto-zielony).
Ale ma to tę właściwość, że bardzo często, zadziałanie takiego zabezpieczenia przeciwprzepięciowego, wiąże się ze trwałym uszkodzeniem lub nawet zniszczeniem warystora, szczególnie w skrajnych przypadkach, gdy chodzi np o bardzo silne, a przede wszystkim bliskie wyładowania atmosferyczne.
Dobrze, jeśli listwa zasilająca (jako taka) dalej może pełnić swoją rolę, co prawda już bez przedmiotowego zabezpieczenia, ale jednak, a czasami, nie jest w stanie nawet tego.
Wdaje mi się, że ciekawym rozwiązaniem, jest zastosowanie omawianego zabezpieczenia, takiego jak w rozgałęźniku „ELGOTECH R-20F”, rzecz w tej chwili kosztująca ok 20-24 zł w zależności od miejsca zakupu, a kiedyś była znacząco tańsza.
W moim przypadku, sprawdziło się znakomicie, jeden „ELGOTECH R-20F” oddał swoje życie, nawet w bardzo spektakularny sposób, wydał swoje ostatnie „tchnienie” w postaci huku, jak wystrzał z pistoletu (wcale nie przesadzone) i iskier, z powodu bardzo bliskiego uderzenia pioruna w sieć energetyczną, ale życie pracującej lodówki i grającego radia zasilanych z niego, uratował, chociaż sam poległ. Sekcja zwłok wykazała, że warystor został rozerwany w strzępy, ścieżki popalone, czyli totalna zagłada, kosztował wtedy ok 14 zł, ale uratował sprzęt warty bardzo, ale to bardzo więcej, więc się opłacało. Drugi poległ nieco skromniej, przestała świecić diodka sygnalizująca, że zabezpieczenie działa, pomimo że sam rozdzielacz (jako taki) działał dalej, ale sprzęt w postaci sprzętu audio, skutecznie ochronił, a huk od pioruna był ogromny, więc też się opłaciło „manie” takiego urządzonka. Pozostałe, a mam ich jeszcze kilka, sygnalizują swoją sprawność pomimo co najmniej jednego zadziałania. To, czy ulegnie zagładzie taka rzecz, czy nie, w trakcie zadziałania, zależy od energii jaką musi uziemić, a ta z kolei, od samej intensywności, i miejsca uderzenia „pioruna”.
Chciałbym tylko przypomnieć, bo to bardzo ważne, że warunkiem skuteczności zadziałania takich zabezpieczeń, jest wykonany zgodnie ze sztuką, obwód tzw przewodu ochronnego (żółto-zielony przewód) co we współczesnych budynkach, a nawet tych nieco starszych, jest na całe szczęście, już normą.

W jednej z korporacji Taxi mieli taki link jak poszło przepięcie, to nawet klawiatury padły.
Ale UPS działał dalej.

Tak, jak walnie w innej miejscowości. Jak walnie ci w w twoją fazę, to możesz sobie zamontować i 40 takich warystorów, nawet ich nie zauważy. Tam napięcie dochodzi do 100 milionów V.
Instalacje sieci energetycznej są wyposażone w zabezpieczenia, i uwierz mi, jak walnie piorun, to sobie te listwy możesz postawić pod świeczkę.
ONE NIE OCHRONIĄ PRZED SKUTKAMI WYŁADOWANIA ATMOSFERYCZNEGO.

Niekoniecznie w innej miejscowości, w pierwszym przypadku, jakiego doświadczyłem, a dokładniej, doświadczyło moje urządzenie, „piorun uderzył” bardzo blisko, wskazywałoby na to, że jego „uderzenie” odczuwało się „całym ciałem” nie oczywiście jako porażenie prądem, nie tylko jako efekt dźwiękowy, a też pewnego rodzaju falę uderzeniową, często jest używane w takich przypadkach określenie „dom się zatrząsł”. W drugim opisywanym przypadku, był to tylko bardzo głośny huk, ale bardzo głośny. Kluczowe znaczenie dla omawianej tu sprawy ma niezbity fakt, że ochraniane urządzenia nie ucierpiały i pracują normalnie do tej pory.
Co wcale nie znaczy, że takie zabezpieczenia, w absolutnie w każdym przypadku, i bez wyjątku, są w stanie zadziałać tak skutecznie, jak w opisywanych przeze mnie zdarzeniach.
Wybacz, ale moje własne doświadczenia, mają dla mnie większą wartość i znaczenie, niż cudze …teoretyczne. Aczkolwiek, w pewnych wybranych okolicznościach, nie pozbawione sensu.
Wyobraźmy sobie to wyładowanie atmosferyczne (dałeś taki przykład) w przydomowe przyłącze energetyczne, w wersji tzw. napowietrznej (czyli gołe przewody na izolatorach mocowanych do ściany budynku lub masztu) rzecz często spotykana, wtedy nie można się upierać, że takie zabezpieczenia z całą pewnością zadziałają. Ale takich przypadków jest naprawdę znikoma ilość, że można je pominąć w rozważaniach, pozostałe i w zdecydowanej większości to takie, w których stosowanie przedmiotowych zabezpieczeń jest jak najbardziej korzystne i uzasadnione użytkowo i ekonomicznie, koszt chociażby współczesnej lodówki jest niejednokrotnie większy, niż najbardziej drogich zabezpieczeń możliwych do zastosowania u indywidualnego odbiorcy.
Epatowanie dużymi liczbami, choć spektakularne, niewiele wnosi, np. głupie anteny nadawcze, nic nie wiedząc o działaniu urządzeń ochronnych, otrzymując od „piorunów” liczne cięgi, pracują dalej, co prawda czasami się „zająkną” a to zatrzeszczą, ale mimo wszystko nadają dalej. Gdyby nie skutecznie działające i stosowane zabezpieczenia, to prawie każda, miejscowa dla anteny nadawczej burza, wiązałaby się z jej naprawą, albo nawet wymianą jej elektroniki.
Chociaż nie można twierdzić, że w historii technik nadawczych, nie było takich przypadków, ponad wszelką wątpliwość musiały mieć miejsce, w myśl starego i prawdziwego, jak się wydaje, przekonania, że nie ma 100% zabezpieczeń (w znaczeniu ogólnym i także dotyczącym omawianej sprawy). Co w żaden sposób nie oznacza, że stosowanie jakiś tam zabezpieczeń (czego one by tam nie dotyczyły) jest bez sensu. Nawet pisanie o tym rzekomym bezsensie, i to wielkimi literami, nie zmieni istoty rzeczy.

Ja bym powiedział, że kluczowe znaczenie ma to, że piorun nie trafił „w Ciebie”, ani w żadną linię napięcia. Skutecznośc można mierzyć przy „bezpośrednim trafieniu”, a… TY mnie nie przekonujesz. Czytając Twoją historię, to połowa , ba całość wsi lub osiedla poza tobą, powinna się spalić, bo tego „cudu z telezakupów Mango” nie mieli. A skoro nie spaliło się, lodówki nie powybuchały u sąsiadów, to… Twój cud na niegroźne wachanie w sieci, które nic nie uszkodziło u innych, zaczął sypać iskrami, czym spowodował zagrożenie pozarowe! :wink:

We mnie nie mógł trafić (zważywszy na miejsce i okoliczności)
A linię energetyczną trafił (ale okolicy nie spalił) natomiast w sumie 3 lodówki, dwa telewizory, jeden klimatyzator u kilku sąsiadów szlag trafił. U mnie też straty wystąpiły, musiałem sobie kupić nową kuchenkę mikrofalową, nie była zasilana przez to zabezpieczenie.
Wahania w sieci nie powodują takich zniszczeń, nie wydają też takich grzmotów, no chyba że są to „wachania”, które mogą przyprawić o zawrót głowy albo udar, niejednego polonistę.
Tego urządzenia nie sprzedają na Mango (i podobnych) nie tak łatwo je dostać, nie jest zbyt licznie dostępne na rynku, a w reklamach w ogóle (a na wszelki wypadek dodam, uprzedzając wydarzenia, producent nie jest mi bratem, swatem, szwagrem ani nawet znajomym, kiedyś kupiłem jedną sztukę, tak na próbę, to był przypadek, bo co innego kupowałem w sklepie. A uwagami podzieliłem się na forum.
Tak więc, jak to powiedzieć, a nie urazić Kolegi, kolejne „pudło” w rozumieniu i interpretowaniu czytanych treści :slight_smile:

Dlatego np. robię kopie zapasowe w „chmurach”