Po zabójstwie prezydenta Gdańska, od rana do wieczora w radiu i telewizji był szum o tzw. języku nienawiści i nietolerancji.
Czy to pomogło? Czy mogło pomóc… nie!!! Wielu wyssało to z mlekiem matki. Nawet kościół temu nie zaradził.
Czy nie można patrzyć na świat przyjaźnie i życzliwie? Przecież nie ma w Polsce wojny. Jeśli ktoś pisze na forum…
to chyba… nie przymiera głodem. Może jakaś choroba… Czy wylewanie żółci i jadu uzdrowi człowieka?
Czy zauważyliście… będąc w zachodnich krajach Europy… że tam ludzie na ulicy…
w sklepach itd. są na ogół bardziej uśmiechnięci i życzliwsi do bliźnich niż w Polsce.
Nie zrobiły tego media, nie zrobił kościół to i ja z pewnością też nie będę tego próbował poprawić to na tym forum…
coś, co w nas siedzi nie da się już odseparować… ale kompromis…
Kompromis to sztuka podzielenia jednego ciasta tak, by każdy myślał, że dostał największy kawałek.
Dużo ludzi trzyma się reguły… choćby “jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać, jak i one …”,
Jest jeszcze jedno wyjście… przestać krakać… i dowalać bliźniemu.
Grozi to niestety mianem dziwaka, odludka lub ofiary losu.
Czy wiecie… jak traktowany jest w tym kraju… ktoś, kto nie pije alkoholu, a zmuszony jest przebywać
w środowisku nadużywających alkohol. Nawet posądzany jest o donosicielstwo. Wiem to z konkretnych przykładów.
Zobaczycie jak ten post będzie lajkowany i jeśli ktoś nie należy do wron, niech sam osądzi gdzie mieszka i z kim przebywa.
Ci maluczcy (wrony) ocenią to… jako atak na nich a pozostali potrafią na to inaczej spojrzeć,
choć głośno do tego nie będą mieli odwagi się odnieść, aby nie zostać ofiarą polowania na czarownice.
W kilku postach próbowałem dociec, dlaczego ktoś pisze (chciałem dociec, jak on myśli), coś negatywnego o mojej wypowiedzi.
Zadałem pytanie, która część wypowiedzi to sugeruje.
Nie dostałem, żadnej odpowiedzi, albo następną podobną (od następnej wrony).
Piszę do wron… zakopcie ten topór wojenny… niedługo minie sto lat od tego.
A może chodzi o inną wojnę?
Czy nie możemy wszyscy być “przyjaciółmi internetowymi” lub jedną rodziną.
Zdaję sobie sprawę, że to tutaj miejsce nie dla mnie… ani takie wykłady, ale kierunek nauki “slawistyka”,
który obrałem… obliguje mnie do tego, aby poznać temat i środowisko od środka.
Nie chcę się wywyższać. Z natury jestem pogodnym z humorem i przyjaznym w stosunku do ludzi.
Wiem, że mnie się dostanie, bo wsadziłem kij w mrowisko,
ale nawet tutaj potrzeba trochę refleksji i zadumy.