Chęć do nauki

Witam.

Tak się zastanawiam, od czego zależy, że dana osoba lubi się uczyć zdobywa dobre stopnie, a druga mimo własnej woli iż chce to nie potrafi przysiąść do nauki.

Dajmy takie porównanie, moja siostra chodzi tak jak ja do 3gim tylko, że ona jest w klasie o profilu matematycznym nauka 3h dziennie to dla niej standard średnia to jakieś 4.9. Uczy się bez problemu mimo iż nażeka, że musi sie uczyć.

A ja chodzę do klasy o profilu ogólnym, i nauka to dla mnie wielki problem. Mimo iż bardzo, ale to bardzo chcę się nauczyć tego a tego to nie potrafie przysiąść do książek i zacząć się uczyć. Potem użalam się nad sobą, że mogłem się nauczyć i zawodzę swoją mamę.

I tutaj mam takie pytanie czy udowodnione jest naukowo, lub coś w ten teges od czego zależy jak człowiek się uczy, dlaczego dla niektórych nauka to standard, a inni mają z nauką takie problemy (chodzi tu głównie o motywacje)

Pewnie tak jak mówisz zależy to od motywacji. Chociaż sam z doświadczenia wiem, że najlepsi wśród uczniów to w dużej mierze dziewczyny. Nie wiem czemu… może one tak po prostu mają :roll: Z resztą zobaczysz ile potem z tej wiedzy ci się przyda. Podpowiem… mało. Powiem ci jeszcze, że im wyżej tym “gorzej” np. na studiach też nikt nie rozumie czemu akurat to czy tamto musisz wiedzieć i po co ci to, a wymagania na 3 (najniższa zaliczająca ocena) to 70% i jeszcze pkt odejmują za złą odpowiedź :smiley: . Ogólnie rzecz ujmując polskie szkolnictwo nie jest fajne delikatnie mówiąc i trzeba zacisnąć zęby i byle do przodu.

Fakt faktem wiem, że mało mi się rzeczy z gim przyda. Ale już mam 2 jedynki z geografi…

A przejśc to trzeba…

A ja nie mam motywacji… Jestem w 3 gimnazjum. Nie uczę się za długo - max godzina dziennie w porywach. Nie mam chęci do nauki… Ale na koniec pierwszej klasy była średnia 5,24 a drugiej 5,16. Teraz załapałem się do trzech konkursów rejonowych. Czasami się zastanawiam czy wszystko ze mną ok psychicznie bo nie uczę się… a jadę na piątkach odkąd pamiętam…

Generalnie można zauważyć kobiety maja “predyspozycje” do nauki w szkole. Dlaczego? Nie mam pojęcia.

Co do nauki. Sama motywacja nie załatwia sprawy. Po prostu, jedni przyswajają informację szybciej, drudzy wolniej.

Mała dygresja.

Uczysz się dla siebie czy dla swojej mamy? Take it easy.

Pozdrawiam

Różnie to bywa z tą motywacją.

Jedni to robią pod naciskiem rodziców.Inni natomiast dla samych siebie bez przymusu .

Znałem ludzi mających świetne oceny w szkole średniej,motywację,ale jak mieli to samo robić na studiach to już całkiem inna bajka.

I też wiele wpływu na to ma też fakt,że jedne osoby przyswajają materiał szybko a inne nie.

I też w tej kwestii może być na studiach inaczej-ci,którzy w szkole średniej brylowali na studiach już im tak dobrze nie idzie.

I głowa do góry i nie poddawać się-to podstawa.

Kończyłem szkołę zawodową :slight_smile: ,dalej technikum i studia-i zdobyłem nagrodę za pracę mgr.

Więc wszystko jest możliwe.

Pozdrawiam :slight_smile:

  1. Najtrudniej zacząć coś robić. Jak się zacznie, to jakoś idzie.

  2. Najlepiej systematycznie się przygotowywać. Zostawienie wszystkiego na ostatnią chwilę nie sprawdza się.

Czyli weź podręcznik i poczytaj sobie. Taka książka nie jest długa, można ją przeczytać nawet w 2-3 popołudnia i mieć pojęcie o całym rocznym materiale z danego przedmiotu. Później na lekcjach będziesz wiedział o czym mówi nauczyciel, więc przypomniesz sobie co czytałeś i uzupełnisz wiedzę.

Jeśli jednorazowo będziesz miał do czynienia z jakąś informacją, to wyleci z głowy.

Musisz sobie znaleźć tematy, które są interesujące (każdy ma inne, jeden owady, inny archeologię) i w tym kierunku planować przyszłość. Wyobrazić sobie, co chcesz robić w życiu i w tym kierunku podążać, bez tego życie będzie chaosem.


U mnie było odwrotnie, bo nie lubiłem szkoły, gdyż lubiłem poznawać nowe rzeczy. A szkoła to straszne marnotrawstwo czasu, kiedy miałbym niby czytać, co mnie interesuje, jak musiałem być w szkole? A te lektury i tematy z polskiego były niedorzeczne, guzik mnie obchodziło, co poeta mógł mieć na myśli, uchlał się albo cierpiał na schizofrenię i bajdurzył (“nazywam się milion, bo za miliony cierpię katusze…” - toż to zaburzenia nastroju, kwalifikujące się do leczenia psychiatrycznego). Historia mnie interesowała, ale techniki, a że ludzie byli zdziczali i mordowali się dzidami, to mnie nie obchodziło, szczególnie daty.

Świat jest fascynującym miejscem, wiedza jest naprawdę ciekawa, choć nie w wydaniu szkolnym.

No właśnie, co mi to da, że ja będę znać dokładną datę kilkudziesięciu (jak nie kilkuset) wydarzeń. Przecież wystarczy, że będę miał pojęcie mniej więcej kiedy to się wydarzyło, że np. najpierw było powstanie listopadowe, później styczniowe.

Akurat historię Polski powinieneś znać, bo to nie wypada nie znać. Ja uważam, że można się uczyć tych przedmiotów, które się lubi ( w moim przypadku matematyka, informatyka, historia, fizyka, chemia) oraz tych, od których nauczyciele są wymagający. Może to zabrzmi dziwnie, ale nie uczę się dużo - około godziny. Przy sprawdzianach i kartkówkach ten czas wydłuża się do 2, a w przypadku sprawdzianu z historii nawet do 3 godzin. Uczę się dla własnej satysfakcji. Jedyne, co mnie satysfakcjonuje to 5 i 6. Przyzwyczaiłem się do tego i sądzę, że niżej już upaść nie mogę. Jestem teraz w drugiej klasie gimnazjum. Pierwszą kończyłem ze średnią 5,43, a podstawówkę z 5,90 oraz stypendium naukowym. Jakoś daję radę, chociaż w gimnazjum wiadomo. Jest mało konkursów dla jednego rocznika, tylko jak już coś organizują, to dla 1-3. Młodzi są pokrzywdzeni.

To tak, chcę się napewno uczyć dobrze i obrywać jak najmniej luf bo zamieżam iść do liceum o profilu wojskowym. To po pierwsze, więc oceny muszę mieć dobre. Chyba każda matka chce by syn się dobrze uczył, sama mi przychodzi przykrość jak dostanę 1 i muszę powiedzieć o tym mojej mamie. Wiem, że stać mnie na lepsze oceny, ale nie potrafię od tak sobie usiąść przy biurku i zacząć się uczyć. Najlepszą motywacją dla mnie jest zagrożenie, bo wtedy czuję i wiem, że muszę coś poprawić na dobrą ocenę. We wtorek jest wywiadówka i oczywiście kartka z ocenami. MOże niektórych to porazi, ale naliczyłem 13 jedynek a mam ich więcej :frowning:

Te konkursy to czasami bujda na resorach, ale mniejsza o to (część jest po prostu kosmicznie łatwa).

A wracając do tematu. Z nauką bywa różnie, sam wiem coś o tym :wink: będąc w 2 klasie liceum zaczynam już stawiać tylko na przedmioty, które będę zdawał na maturze (polski, angielski, matma, historia, wos), bo tak naprawdę to te są mi najbardziej potrzebne w przyszłości. Prawdą jest, że w liceum nie patrzy się już za bardzo na średnią i oceny, bo nie świadectwo jest tutaj najważniejsze, ważniejsza jest dobrze zdana matura, bo to ona w pierwszej kolejności decyduje o tym, na jakie studia się dostaniesz. Osobiście planuję Szczytno i kierunek Bezpieczeństwo Wewnętrzne, do czego potrzebny jest polski, angielski (lub inny język obcy nowożytny) obowiązkowo + historia/wos/matma/geografia (jeden do wyboru) + testy sprawnościowe.

Tu prawidłowa postawa. Tak powinno być, bo sam nie widzę sensu zapamiętywania miliona rzeczy nie koniecznie z historii. Inne przedmioty też się tu kwalifikują. Powinno się kojarzyć o co biega, a w razie potrzeby doczytać. Niestety rzeczywistość jest inna i wątpię, że się to kiedyś zmieni, a jeśli już to nieprędko (pewnie moje dzieci się na ten system też załapią xD)

Gratuluję ocen i wytrwałości, ale z tym może być do czasu chociaż życzę jak najlepiej. Czasami po prostu się zdarza taki natłok, że się nie da zwyczajnie wyrobić np. ze 2 kolosy + seminarium + wejściówki :stuck_out_tongue: o sesji nie mówiąc. Poza tym jest taka fajna definicja dość obrazowa, a brzmi tak: “Studia - trudniej niż w liceum, zabawniej niż w podstawówce”. Podsumowując róbcie wszystko z umiarem. Uczycie się, ale też znajdujcie czas na przyjemności np. znajomych, wyjścia i inne używki :twisted:

Ja to mam cały czas przyjemność. Można powiedzieć, że jestem uzależniony od komputera no bo co mam robić?

Przyjdę ze szkoły zjem obiad gram do 22 i do spania i tak co dzień.

Właśnie. Przecież nie po to mamy różne źródła informacji żeby wszystko umieć na pamięć. Teraz jak jest Internet to już w ogóle znalezienie potrzebnej informacji to nie jest żaden problem.

Fajny wiek :slight_smile: Sam pamiętam swoje czasu licealne :roll: Ile bym dał żeby do nich wrócić.

Tak się składa, że ja podobny kierunek mam w trakcie tyle, że na północy kraju :wink: i muszę powiedzieć, że lecą pociski dosłownie xD. Cisną po prostu np. ostatnio to się wkuwało imiona, nazwiska prezydentów, premierów i monarchów EU + podział administracyjny + ustrój polityczny i coś tam jeszcze :D, a to tylko jeden przedmiot był… nie wspomnę o innych co było do roboty :smiley:

Dobra nie robię już offtopa. Trochę się zagalopowałem :stuck_out_tongue:

“(…)Młodzi są pokrzywdzeni”. -fragment z wypowiedzi Ziomka Zemsty

Jeszcze zobaczysz wiele drogi internauto.

U nas na Wydziale Prawa ten kto chciał coś zdobyć nie miał życia osobistego w ogóle.

A żadne studia nie dają-no może informatyczne i pokrewne-pewności,że bez koneksji zdobędziesz od razu pracę.

Można zdobyć wykształcenie,świetne końcowe oceny ze studiów w postaci ocen b.db. za napisanie i obronę pracy magisterskiej,nagrodę w konkursie na najlepsze prace mgr z super trudnych dziedzin-kryminalistyki i medycyny sądowej,ciut kryminologii i suicydologii w tym także,zdobyć wyśmienite opinie od promotora ze studiów-jednej ze sław kryminalistyki nie tylko w Polsce,ale i na świecie (prace tego człowieka są m.in.w Departamencie Obrony Stanów Zjednoczonych),w których pisze o Tobie,że masz szeroką wiedzę,znacznie przekraczającą wiedzę podręcznikową,jesteś uczciwy,pod względem etyczno-moralnym ocenia Cię bardzo wysoko i nie zdobędziesz tak szybko pracy.Jeśli w ogóle ją zdobędziesz.

A inni,którzy decydują o wszelakich naborach od Policji,Straż Graniczną,CBA do ABW nawet Tobie nie odpiszą.

A później się dowiesz,że przyjęto albo “swojaków” i to takich,którzy nie mają nawet w 1% tego,co Ty masz w dokumentach,ale przede wszystkim w głowie.

Albo pojedziesz daleko,by złożyć same dokumenty to jeszcze będziesz obrażany-nie wiadomo z jakiego powodu przez funkcjonariusza Straży Granicznej np.

Innym razem pojedziesz na rozmowę kwalifikacyjną,w której trakcie będziesz otrzymywał pytania uwłaczające Tobie.

Gdy będziesz chciał natomiast zaprezentować swoją wiedzę,którą ciężko zdobywałeś nikt nie będzie z Tobą na ten temat rozmawiał.

Może powodem tej niechęci do rozmowy merytorycznej jest kompletny brak wiedzy tych,którzy decydują o danym naborze-śmiem tak twierdzić,gdyż ci Panowie,o których wyżej napisałem ze Straży Granicznej nie wiedzieli nawet,co to jest taktyka kryminalistyczna,ale są szefami różnych Wydziałów-w tym Wydziału Śledczego-wstyd.

Nie muszę dodawać,że z KGSG nikt nie odpowiedział,gdy napisałem w tej sprawie.

Tak to wygląda.

Choć są zacne przykłady wspaniałych ludzi,którzy szanują innych i wykształconych ludzi.

Znam takie dwa miejsca-troszkę mało jak na cały kraj,ale chociaż to jest.

Pozdrawiam i wytrwałości życzę :slight_smile:

Mam taką koleżankę która dostaje regularnie czerwone paski a przecież dużo się raczej nie uczy! Całymi dniami i nocami ogląda anime. Nie zawsze się wysypia bo potrafi siedzieć przed tymi animkami do 5 rano a potem zaśnie i potem na 8 do szkoły idzie. Będzie ona zdawać na maturze rozszerzony angielski, hiszpański, chemię i chyba biologię bo chce ona iść na medycynę.

Czy ona jest jakimś Einsteinem albo cyborgiem?

niekoniecznie. Po prostu ma dobrą pamięć i wystarcza jej materiał z lekcji.

Ale zawsze jest sensacja by nie siedzieć zbyt dużo czasu przed tv czy pc bo spada koncentracja, osłabia się pamięć, mniej się czyta książek, słownictwo jest uboższe…

A ona rąbie tylko te animki i niedosypia i nic jej nie jest…

mój sposób, iść na jakość a nie na ilość. Ja robię to z własnej woli, nie to że rodzice mnie przymuszają czy coś wtedy efekty są mierne. Ja najlepiej się uczę w nocy, nikt nie przeszkadza. Ważna jest także metoda nauki, nie popieram pamięciówek mimo że z niektórych przedmiotów są nieuniknione np. biologia. Moją wypowiedź skończe sentencją: