Jest jakaś czarna lista HDD 2.5" i 3.5" pod SATA (1TB- 2TB), których warto unikać pod względem awaryjności? By taki dysk służył absolutnie minimum 5 lat. 2.5" są wygodniejsze, bo pasują do laptopów, ale masa dysków pod ten format mi po prostu siadła, te 3.5" mi raczej nie padają.
W którym sklepie kupisz nowy dysk 2 TB sprzed minimum 5 lat? Co więc da Ci opinia o partiach, których już nie ma w sklepach? No właśnie niewiele… musisz bazować na opinii o marce (serii), a nie na konkretnym modelu.
A te opinie i tak są często o kant tyłka potłuc, bo albo na podstawie jednostkowych przypadków, albo jakichś mitomanów. Ewentualne rzetelne testy i raporty dotyczą dysków serwerowych co też się w żaden sposób nie przekłada na dyski konsumenckie.
3,5 cala lepsze od 2,5, bo miniaturyzacja nie pomaga w analogowym odczycie danych z dysków magnetycznych, a cała reszta to już kwestia szczęścia. Dobrać dysk do przeznaczenia (dyski do nas przeznaczone do pracy ciągłej, albo zwykłe) i dublować dane na drugim dysku to najpewniejsze rozwiązanie.
Może nie pod kątem awaryjności ale jest lista dotycząca przeznaczenia dysku w danym kolorze. Według mnie jest ona przydatna, bo można sobie dobrać dysk pod potrzeby, na przykład ja już od dawna kupuję tylko czarne, bo jeszcze nigdy mnie nie zawiodły w różnych sytuacjach. Za najsłabsze uważam niebieskie, ale to już kwestia gustu.
Niema już większego znaczenia, liczy się gwarancja, żeby wymienili jak padnie. Dyski i tak mają większość mechaniki oem od jednego producenta, na rynku są raptem ze dwie firmy, które wykupiły inne marki. Danych istotnych na dysku i tak się nie trzyma, bo prędzej czy później zawsze pad, więc albo na kilku, albo chmura.
Z mojego doświadczenia 2,5" są zdecydowanie bardziej awaryjne.
Ale może to wynikać ze sposobu użytkowania, takie dyski były (czasami jeszcze są) stosowane w laptopach więc i znacznie bardziej narażone na wstrząsy podczas pracy czy upadek.
Kup model z 5 letnią gwarancją i licz na trochę szczęścia.
IMHO przy takich wymaganiach nie schodziłbym poniżej modeli klasy enterprise czyli exos, ultrastar.
Nie model, a dwa modele i co tydzień kopia - to jako minimum zabezpieczenia, a optymalnie chmura jeszcze jako 3 kopia.
Tylko jeden taki szczegół Chmura też może zdechnąć, a trzymanie na wielu dyskach istotnych informacji też nie wiele daje - dyski mogą być wadliwe. Dzisiaj ciężko o dobrą metodę…
To wystarczy użyć chmury która daje gwarancję, że nie znika. Np. Dropbox komercyjny. Nie dosyć, że jest rozbity na wiele nośników, to jeszcze przechowuje stany na 30 dni wstecz. Czyli nawet jak się spijecie ze szwagrem i odkryjecie za kilka dni, że w radosnym amoku skasowaliście wszystko, to i tak niema problemu z przywróceniem.
Poza tym, odzyskiwanie danych z padniętych, zawirusowanych itp. dysków, to coś, co robię niemal codziennie. Stale coś jest na warsztacie i się odzyskuje. A jakoś nikt, nigdy nie przyszedł z płaczem, że mu dane z chmury zawinęli.
A co mieliby Ci powiedzieć? Przecież jak coś to musieli by się zwracać do pomocy tech np. dropboxa. Myślę że na niektóre rzeczy to pendraki są dobre. Np te sandisk ze szyfrowaniem
Od wczoraj jedzie, koszt jakieś 600zł, pani też myślała, że to świetne miejsce na dane. Schowała sobie do szuflady na kilka lat.
No jak to co? Zniknęły mi dane z dropboxa, proszę się dogadać z nimi i dowiedzieć co zrobić, bo ja nie mam o tym pojęcia. Tak jak robią to z mailami, allegro, fb i setką innych problemów. Ludzie z takimi sprawami przychodzą od lat, bo zwykłe odzyskanie konta w Google to dla wielu czarna magia.
Napisanie na forum, aby uzyskać pomoc, jest dla wielu ludzi zbyt trudne.
Mi się tacy jeszcze nie trafili. Co najwyżej, “dysk przenośny mi upadł i teraz nie działa” lub “kupiłem dysk przenośny, a ten nie działa” (w tym drugim przypadku okazało się, że dysk wymaga zewnętrznego zasilania, a klient nie podpiął, bo myślał, że to tylko ładowarka… ) lub “nie mogę się połączyć z chmurą przez smartfona” (klient miał limit internetu na wylocie i w momencie próby reszta poszła zanim udało mu się załadować zawartość) lub “łącząc się z chmurą wyskakuje mi dziwne okienko” (klient miał syfa na kompie).
Dotąd mam1TB Blue 3.5" 5400RPM od ok 5 lat i dotąd nie ma z nim problemów. 5 lat to nie jest jakoś długo. W konsoli mam 1TB Blue 2.5" też o dziwo nie ma z nim problemów.
Nie trzymam drugiej kopii (no zdjęcia analogowe mam backup w formie kliszy i zapisu na CD). Trzymanie 3-ech takich samym dysków z tymi samymi danymi to by był olbrzymi koszt.
WD Blue miało jednak jakąś aferę i konkretne modele były mocno odradzane.
Koszt najtańszego dysku zewnętrznego 2 TB - 200 zł, koszt odzyskiwania danych w serwisie 5-10x tyle.
Ja nie mówię, że trzeba mieć trzy kopie, ale przynajmniej w dwóch egzemplarzach warto. No i wiek dysku lub brak problemów nie jest gwarantem, to tylko sygnał. Szansa, że coś padnie nagle (np. ransomware), zawsze jest.
Monitoruję SMART, a dysk w większość czasu jest wyłączony.
Smart nie analizuje stanu np. głowicy czy elektroniki, najwyżej w pozycji błąd odczytu. Czyli, spokojny sen nieświadomego.
Zwykle awarię dysku jednak poprzedzają problemy w SMART.
Osobiście miałem przypadek awarii jednego dysku który nie miał żadnych błędów w SMART, ale pozostałe używane przeze mnie dyski zawsze wcześniej informowały że coś jest nie tak.
Kopię oczywiście warto zawsze robić.
Ogólnie przydałby się jakiś film o wszystkich parametrach SMART, a nie tylko bad sectorach. Co jest groźne, a co nie:) Dyski są drogie, a będą coraz droższe.
Ale jakich parametrach? Ciebie interesują w sumie tylko trzy lub 4
Bad Sectory, błędy odczytu, oraz w banchmarku ilość i głębokość spadków prędkości. Po tym widać, czy dysk złom, czy nie.
Przecież odpalasz Viktorię i po teście masz wszystko jak na dłoni. Czasy dostępu, ile jakich, błędne sektory, transfer, spadki, wszystko co jest potrzebne aby ocenić stan dysku. I to niezależnie czy SMART wyłapie czy nie.