Czy to jest jakiś fejk, albo manipulacja?

Nie powołuj się lepiej na RPA. Wersje oficjalne czegokolwiek są tam bardzo dalekie od ulicznych realiów. Moje dziecko było tam służbowo i co nieco widziało.

Przecież to nie ja tylko specjaliści. Ja jedynie przytaczam ich wypowiedzi i śledzę sobie spokojnie rozwój wydarzeń. Chwilowo mamy zaszczepione po zęby Chiny, i większe zachorowania niż na początku pandemii, to samo zaczyna się dziać w krajach gdzie bardzo intensywnie walczono z wirusem.

Czekam dalej, co z tego będzie.

A może zamiast szukać daleko, spojrzysz co masz za miedzą?

Oto jak wyglądała sytuacja w Niemczech 28 kwietnia wg RKI:

Póki co obserwujemy istotny spadek przypadków objawowych, hospitalizacji i stanów ciężkich.

Wskaźniki wyszczepienia:
N1 -77,6%
N2 - 75,8%
N3 - 59,3%

Gdzie zatem tu widzisz owe większe zachorowania? Większy jest jedynie wskaźnik zarażeń 7-TI (591,8) choć i on wykazuje obecnie silną tendencję spadkową.

A przy okazji, co to znaczy „niż na początku pandemii”?

Naprawdę chcesz porównywać okres wykluwania ze stanem po dwóch i pół roku propagacji? To chyba oczywiste, że prawdopodobieństwo zetknięcia się z wirusem jest obecnie wielokrotnie wyższe niż w marcu 2020. Do tego jeszcze nowe mutacje są bardziej zaraźliwe. I dlatego 7-TI jest taki wysoki, co jednak nie przekłada się na liczbę hospitalizowanych.

Wykresy i dane pochodzą ze strony Instytutu Roberta Kocha.

Jakoś optymizmem to nie napawa. Zwłaszcza, że teoretycznie jeszcze powinna działać ostatnia dawka przypominająca i spadek odporności zacznie się na jesieni. Wtedy zobaczymy co będzie.

Europa się budzi z psychozy. Na razie małe państewka które w Europie nie liczą się jakoś bardzo ale kropla drąży skałę.

Koronawirus. Inne państwa idą śladem Polski. Nie chcą szczepionek przeciw COVID-19 - Polsat News

Zobaczcie jednak na covidian. Państwa zawieszają programy szczepień, niektóre otwarcie nie chcą płacić za zakontraktowane szczepionki ale covidianie dalej ze swoimi fikołkami starają się przekonywać, że to ci którzy zaszczepili się mieli rację.

Co Cię znowu nie napawa? Przecież na przedstawionym przez Ciebie wykresie jak byk widać, że w poprzednim sezonie grypowym było o wiele gorzej.

A oto wykres śmiertelności z RKI:

Piąta fala zaznaczyła się wyłącznie w grupie 80+ czyli w grupie najsłabszych. Widać, że umierają ogólnie seniorzy, czyli ludzie po 60 roku życia. Warto pamiętać, że w tej grupie około 2 mln osób jest niezaszczepionych.

Tendencja spadkowa jest jednak widoczna, choć najbardziej widoczna jest w ilości ciężkich przypadków:

Osobiście uważam ten wskaźnik za lepiej obrazujący zagrożenie niż śmiertelność. Pozwól sobie przypomnieć zarzuty co do kwalifikacji zgonów, jakie zalewały nasze forum w minionym czasie. Ludzie na OIOM-ach są z pewnością lepiej diagnozowani.

Na jesieni przyjdzie sezon grypowy i koronawirusy będą szaleć jak co roku. Tak już jest.

.

Biorąc pod uwagę, że ludzie najbardziej podatni przechorowali lub zmarli, tendencja spadkowa jest zrozumiała. Ale zobacz co się dzieje z nowymi przypadkami.

Zgony też za bardzo nie spadły, średnio z 7 dni ok. 200.

Nie widać absolutnie aby szczepienia cokolwiek dały, niewielkie spadki śmiertelności wynikają z przerzedzenia potencjalnych celów dla wirusa. Natomiast wzrost zakażeń jest bardzo wysoki.

Ale „nowe przypadki” to marny wskaźnik.

Po pierwsze dlatego, że są funkcją rosnącą wraz z ilością testów, wystarczy zmniejszyć testowanie populacji i mamy „poprawę”.

Po drugie zaś, istotą choroby są skutki, jakie ona wywołuje, a nie samo narażenie na patogen. Zwróć uwagę, że chociaż wskaźnik zarażeń piątej fali poszybował pod niebo, to przypadki ciężkie czy śmiertelne nie. Niewątpliwy wpływ na to ma mniejsza zjadliwość wariantu Omikron.

No przecież na przedstawianych przeze mnie wykresach porównawczych wyraźnie widać różnicę pomiędzy szczepionymi a nieszczepionymi. Szczególnie duża była ona gdy królował wariant Delta (nawet siedmiokrotnie większy odsetek hospitalizacji), teraz gdy dominuje Omikron, zmniejsza się ona. Wprawdzie w grupie 18-59 lat wystąpienie objawów jest obecnie tak samo prawdopodobne, choć wciąż zmniejszające się, ale wśród hospitalizowanych nadal odsetek niezaszczepionych jest wyższy. Te wykresy bez wątpliwości pokazują, że twierdzenie

jest błędne.

Coś się tak uparł na ten ułomny wskaźnik? Napisałem Ci już, jakie ma on wady. Nawet niemieckie władze sanitarne w końcu uznały, że nie warto się nim kierować i zaczęły stosować wskaźnik hospitalizacji.

Przypadki śmiertelne są rzadsze w stosunku do liczby chorych, bo nowy wariant wirusa jest o wiele łagodniejszy, a także, osoby które były poważnie zagrożone zgonem, umarły wcześniej.

Przy takim stopniu zaszczepienia ludzi w Niemczech, czyli praktycznie 80% populacji, zgonów powinno być praktycznie zero. Nawet, jeśli skuteczność szczepionki wynosiła by 50%. W 2020 6 maja było 165 zgonów przy średniej 126, w 2021 283 przy średniej 282, teraz mamy 214 przy średniej 150. A przypominam, mamy wariant wirusa który jest o wiele mniej zjadliwy, do tego zaszczepioną większość społeczeństwa Niemiec, i jeszcze wirus wcześniej przetrzebił populację. Nie widzę tutaj jakiegokolwiek dowodu, że szczepienia cokolwiek dały.

W grupie seniorów (60+), w której w praktyce występuje śmiertelność covidowa, jest 2 mln osób niezaszczepionych. Jak pogazują załączone wcześniej wykresy, osoby te przechodzą zarażenie znacznie gorzej niż zaszczepieni. To po pierwsze.

A po drugie: dla osób po 80 roku życia nawet zwykła grypa może być śmiertelnym zagrożeniem.

Nie wiem zatem, skąd Ci wyszło, że nawet przy 50% skuteczności szczepionek, zgonów powinno być praktycznie zero.

Ale my nie rozmawiamy o grypie, tylko o Covid.
Do tego fakty są takie, że niezależnie od tego czy szczepieni czy nie, seniorzy byli bardziej podatni.
Tymczasem dzisiaj zaraża się więcej osób niż przed szczepieniami. Nawet bez nich, śmiertelność musi być niższa, bo przecież sama odmiana virusa jest bardzo łagodna. A mimo tego zgonów jest sporo, i to mimo zaszczepienia większości ludzi.

Nie widzę jakiejkolwiek korelacji między spadkiem zachorowań a szczepieniami, wręcz przeciwnie, szczepieni wydają się łapać wirusa częściej. A niska umieralność to efekt łagodniej odmiany a nie szczepionki.

Proszę bardzo, po kilku latach walki z Coronavirusem okazuje się, że jednym ze skutecznych leków jest aspiryna.

Osoby stosujące kwasy acetylosalicylowy miały:

  • o 43 proc. niższe ryzyko przyjęcia na oddział intensywnej opieki medycznej,
  • o 44 proc. mniejsze ryzyko niewydolności oddechowej wymagającej użycia respiratora,
  • o 47 proc. niższe ryzyko zgonu.

Jeszcze z rok i się okaże, że herbata z miodem i malinami, mleko z masłem i miodem itp. są jeszcze skuteczniejsze. :laughing:

Znowu coś Ci się okazało??? A masz może już stygmaty?

W aż za dobrze znanym mi przypadku wygląda to tak.
Salicylany bierze się na samym początku, potem paracetamol albo ibuprofen bo gorączka rośnie, a dopiero potem trafia się na oddział, bo tamte środki zawiodły.

Nie pomyślałeś, że ci, którym aspiryna pomagała, po prostu i tak przechodziliby zarazę lekko, tak jak większość populacji?

Myślę, że nawet nie przeczytałeś artykułu, bo z niego dowiedziałbyś się jak prowadzono badania i jak uzyskano wyniki.

Dobrze myślisz.

Nie bardzo zatem rozumiem w jakim celu taki komentarz? To jest celowe wprowadzanie w błąd. A taka wiedza, może komuś uratować życie, albo złagodzić skutki choroby.

Albo wręcz odwrotnie. Ufni w zbawienną moc aspiryny trafialiby do szpitali zbyt późno.

Jak już wspomniałem, salicylany powszechnie bierze się kiedy pojawiają się pierwsze objawy przeziębienia. Gdyby zatem działały, nie byłoby problemu bo epidemia zostałaby zduszona w zarodku.

Nie bardzo, zostały wyparte przez ibuprofen i paracetamol.
Natomiast badania pokazują, że kwas acetylosalicylowy zmniejsza o prawie 50% ryzyko zgonu czy powikłań.

Po prostu najsłabsi szybko przenieśli się na tamten świat po szczepionkach z Wall Street. Gdybyśmy brali przykład z Chin, które są rządzone przez uczciwych ludzi, to też nie mielibyśmy większych problemów