Mam pytanie. Czy w Polsce można hodować, ubić i przyrządzić np. kota? Zastanawiam się tutaj w kwestii prawnej. Skoro można na swojej posesji hodować kurczaka na ubój to czy mogę to samo zrobić z kotem? Na Świecie, głównie Azja, przecież przyrządza się dania z takiego mięsa, a kot nie jest przecież zwierzęciem świętym, jak krowa w hinduizmie.
Można. Ale tylko wtedy jak nikt nie widzi.
Tzn.?
Jeszcze jak by ktoś pytał czy można wykonać skok z dachu wieżowca , to odpowiadam : Tak, ale tylko raz
To znaczy, że kot w Polsce nie jest zwierzęciem hodowlanym przeznaczonym na ubój w celu konsumpcji. Zabicie kota w Polsce to przestępstwo. Ponieważ kot jako zwierze domowe objęty jest specjalnymi przepisami prawa chroniącymi jego życie.
A dziki kot w takim razie? Gdzie jest przepis mówiący, że kot jest chroniony? I z jakiego powodu? Ostatecznie czy kot czy kurczak to mięso zwierzęce. Jeżeli chcę np. poeksperymentować z kuchnią wietnamską i przyrządzić sobie danie z kota.
Dotyczy to również dzikich kotów. Mówi o tym ustawa o ochronie zwierząt. Możesz sobie ją sam przeczytać. Dzikie koty natomiast powinny być poddawane sterylizacji. Jest to obowiązek samorządów.
Nie rozumiem czemu akurat kot jest chroniony a taki bogu ducha winny kurczak już nie. Rozumiem jakby na całym Świecie tak było to ok. A jak sprowadzę sobie mięso z kota to już ok?
Bo taką mamy w Polsce kulturę.
Kot nie jest zwierzęciem hodowlanym. Odpowiedź nie.
Koty nie mieszczą się w ustawowej definicji “zwierząt gospodarskich” określonej w ustawie z dnia 29 czerwca 2007 r. o organizacji hodowli i rozrodzie zwierząt gospodarskich. Mieszczą się w definicji “zwierząt domowych” określonej w ustawie z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt. W dalszej części tej ustawy koty są wymienione bezpośrednio. Ale zawsze możesz zjeść królika…
Kiedyś za tak zwanej komuny miałem czapkę z kota pikowaną ale to było 40 lat temu
…tudzież nietoperza z okolic Wuhan.
To nie było tak dawno temu
Jedzenie psiny, czy mięsa kociego nie jest w Polsce zakazane, nie wiem jednak do końca jak z ubojem. Ogólnie też jest to tabu kulturowe - ot., w Polsce raczej nie jadamy kotów, psów, szczurów, łabędzi i mi też by było ciężko przekłnąć (mimo, że różne rzeczy jadałem łącznie z szarańczą, dość łatwo dostępnym mięsem kangura, czy innymi ‘przysmakami’ innych kultur, które nas trochę szokują).
Ot, u nas nie ma problemu ze zjedzeniem wieprzowiny, czy wołowiny (gdzie świnia i krowa to bardzo mądre zwierzęta), gdzie np. wieprzowina nie jest wcale taka zdrowa…
W teorii nie ma wielkiej różnicy, czy trzymasz na obiad kurczaka, czy kota - ale w praktyce wchodzą ‘blokady’ kulturowe/wychowania. Niektórych rzeczy nie przeskoczysz, bo Ci na to organizm nie pozwoli/mózg będzie odrzucał możliwość zjedzenia takiej rzeczy jako zepsutej, czy “nieczystej” (np. względy religijne). Spróbuj Brytyjczykowi dać do zjedzenia kiszoną kapustę, albo Polakowi przysmak z Filipin Balut. Pomimo sporych chęci “czegoś nowego”, pomimo tego że jako dzieciak u dziadków zajadałem się flaczkami, móżdczkami, ozorkami to Balut jest nie do przejścia.
Nie, nie, nie. Zaartykułował to już @januszek
Powtórzę to za nim jeszcze raz. Czytać ustawę w całości!
https://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/DocDetails.xsp?id=WDU19971110724
Do 3 lat pierdla i do 100 tys nawiązki. Drogi byłby ten obiad z kota. Nie mówiąc już o tym, że koledzy spod celi mogą się okazać kociarzami…
Przed wojną niemcy jadali psy, potem jedzenie zwierząt domowych chyba zostało zakazane.
BTW, jedzenie kotów zalatuje satanizmem.
Tak mi się przypomniało, ponoć namoczony w soku z buraków dobrze udaje na talerzu królika.
Ech, rozmarzyłem się. Może nie wszyscy kociarze ale chociaż ten jeden w celi…
…a i bywa, że po Soku z Buraka niektórzy dostają rozwolnienia
albo po prostu jaroszami