Pisałem o tym już w pierwszym poście tego tematu.
Ale… na tym sprzęcie da się zainstalować W11 tylko że nie przez WU.
Natomiast ryzykujesz tym, że za jakiś czas MS może wstrzymać aktualizację dla niewspieranego sprzętu. Choć pewnie nawet w takim wypadku szybko ktoś znajdzie rozwiązanie jak obejść ten problem.
Nie ma to jak poważna dyskusja. Podaje przykłady rzeczy dziejących się na cholernym Ubuntu 21.04, a ty po prostu reagujesz jak typowy „ewangelista” Linuksa - „wcale tak nie było”. (…) Jednak jeżeli wolisz wierzyć namiętnie w perfekcyjność dystrybucji Linuksa, proszę bardzo. Ja się przekonałem na własnej skórze, że jest trochę inaczej.
Coś sobie ubzdurałeś i z tym dyskutujesz… Nie jestem żadnym ewangelistą Linuksa, ani nie twierdzę że jest perfekcyjny (twierdzę że „u mnie działa”). Promuję ideę używania systemów zadaniowo. Adekwatnie do tego co jest - również subiektywne - mi wygodniejsze tak używam naprzemiennie Windowsa 7 i Minta. I jak subiektywnie uważam, Windows 11 i kilka w dół, tych zadań wykonywanych dobrze ma coraz mniej i rolling release zwany dla niepoznaki Home to pole minowe.
Poza tym nie jesteś zainteresowany żadną dyskusją, ewentualnie takowych (merytorycznych) prowadzić nie potrafisz. Jak mam odnieść się do takiego zdania jak niżej? W jaki sposób GUI które edytuje pliki tekstowe lub bazy danych, może uszkodzić moduły kernela? Takie teksty może łyknąć Kowalski bo i tak po przeczytaniu połowy zdania nierozumie.
Albo żeby poprawiać błędy deweloperów, którzy skleili GUI do czynności, które przez niepowodzenie mogą uwalić sterowniki grafiki.
Chciałem poczytać, dlaczego mi GUI wywaliło sterowniki grafiki przy zmianie ich wersji
Ustal może najpierw wspólną wersję. Czy owe GUI uszkadza czy kasuje i jakie pliki. I który program konkretnie?
to się dowiedziałem, że tego się przez GUI nie robi bo to źle działa. Nie no super, dzięki za radę. Szkoda, że jestem po fakcie. I tak w koło Macieju.
Nie odpowiadam za to co ktoś napisał na jakimś forum, ani za Ubuntu. ‘Pretensjonuj’ się Waść do głównych zainteresowanych (tych od opieki nad pakietami i psychofanów Ubuntu). Jak znajdziesz coś co nie działa poprawnie w Mincie (bo tego używam) to wtedy jest szansa, że pomogę.
BTW: W ogóle nie jestem zainteresowany wojną religijną… Autor tematu zapytał czy warto mieć Windows 11. Nie warto, warto myśleć o przesiadce na Linuksa jeśli to możliwe. Wg. mnie… I tyle.
Zainstalujesz z obrazu płyty zmieszanego z Windows 10. „install.wim” z jedenastki, „boot.wim” i reszta z dziesiątki. Tylko, że MS może cię w przyszłości odciąć od aktualizacji jak zapowiadał (o ile ma to jakieś znaczenie dla Ciebie, ja bym się tym nie przejmował, a nawet cieszył ;)).
Uzasadnij, historia pokazuje że nieparzyste windowsy są do dupy, ten graficznie wygląda jak dzieło szaleńca, i ten wypośrodkowany pasek na wzór Mac OS…
Na szczęście nie jest na wzór MacOS. Można ustawić po lewej w kilka sekund. Na środku jest ekonomiczniejszy, bo średnio zwykle jest krótsza droga.
To problem tego konkretnego laptopa, na tych sprzętach na których używałem W11 nie spotkałem się z czymś podobnym, a nie wszystkie spełniały „wymagania”.
Sam system owszem potrafi działać szybciej, ale nie widzę powodu żeby wymieniać dojrzały i w miarę stabilny W10. Na zestawie z ryzenem 1700X i 32GB RAM autor raczej nie zobaczy różnicy w szybkości działania systemu.
Jak ktoś koniecznie chce nowości nie ma przeciwwskazań żeby sobie zainstalować.
To akurat zależne od przyzwyczajeń wyrobionych od początku, w sumie i tak używa się klawisza aby wywołać menu ale te ich nowe pomysły sprawdzą się jak menu w win8…
Wygląd 11 mnie obrzydza, wygląda jakoś tak dziecięco.
O problemach nie będę się wypowiadał bo sam wygląd mnie wystarczająco zniechęca do aktualizacji.
Kwestia sprzętu i tyle.
Trochę komputerów w rękach miałem, zwykle nie ma problemów, co nie znaczy że nie uda się trafić na konfiguracje na której będzie całe mnóstwo problemów.
Używa się tego co działa i spełnia wymagania.
To raczej nasza krajowa specjalność i dotyczy wielu dziedzin.
Szczerze, do różnica między 11 a 10 jest znikoma. Na plus integracja ustawień, bo w 10 jest większy groch z kapustą.
A to nie jest tak, że jeśli chce się używać aktualnego Windowsa, aktualizacja do 11 jest tylko kwestią czasu?
Ale ze co, na siłę ci zaktualizują?
Nie, wręcz przeciwnie, w pewnym momencie przestaną
No i?
A ile czasu zostało do końca wsparcia win10?
Jesteś pewien że twój komputer dożyje?
No i będzie trzeba się w końcu przesiąść na 11 (chyba, że w międzyczasie wypuszczą 12 ).
Jak komuś bieżący sprzęt nie przeżyje do 2025, to się tym bardziej przesiądzie przy okazji jego wymiany.
Jeśli ktoś chce mieć aktualnego Windowsa, ma się rozumieć.
11 działa nawet na C2D mniej więcej podobnie jak i 10. Jak coś działa na 10 to i na 11 będzie, z mniejszym czy tam większym trudem się zainstaluje, tylko po co? To tak naprawdę bez różnicy w użytkowaniu, przynajmniej dzisiaj. Nawet o dziwo M$ nie narobił jakichś sztucznych ograniczeń w rodzaju DX 20 tylko na 11 czy inne wymysły, więc niema sobie co głowy zawracać.
Myślę że za bardzo wybiegasz w przyszłość.
Nie. MS zrezygnował z idei wiecznego jak Lenin Windows 10. Wydał kosmetyczną 11, czyli w gruncie rzeczy, trywializując, „to samo tylko z nowymi ikonami” ale trzeba za to zapłacić (póki co upgrade jest z darmowy, klucze z 10 też pasują - choć mogę się mylić, to wydaje mi się że tak wiecznie nie będzie).
Pewnie nie, i tak jak w przypadku poprzedniej wersji, może się bardziej opłacać zaktualizować wcześniej.
I tutaj nie sposób się nie zgodzić. Swego czasu opowiadali farmazony, że 10 to ma być ostatni system.
Ale widać chcieli odciąć się od ogona starszego sprzętu który im pewnie blokował rozwój.
Wydaje mi się że po prostu chcieli pokazać że system wciąż się rozwija.
Apple z każdego wydania Mac OS robi wydarzenie, MS wydawał kolejne aktualizacje o dziwacznych nazwach (creator update, redstone update itd.) które wiele nie zmieniały, ani nie zapisały się w świadomości przeciętnego konsumenta.