Dowcipy

Syn pyta ojca: > - Tato, co to jest POLITYKA? > Ojciec odpowiada: > - Zobacz, ja przynoszę pieniądze do domu, więc jestem KAPITALISTĄ, Twoja mama rządzi tymi pieniędzmi, więc jest RZĄDEM, dziadek uważa, żeby wszystko było na swoim miejscu, więc jest ZWIĄZKIEM ZAWODOWYM, nasz pokojówka jest KLASĄ ROBOTNICZĄ, a wszyscy mamy jeden cel, aby się Tobie lepiej wiodło! Ty jesteś LUDEM, a Twój młodszy brat, który leży jeszcze w pieluchach jest PRZYSZŁOŚCIĄ! Zrozumiałeś synku? > Chłopiec zastanawia się i mówi, że musi się z tym wszystkim jeszcze przespać. W nocy budzi chłopca płacz młodszego brata, który narobił w pieluchy i drze się wniebogłosy. A, że chłopiec nie wiedział co ma zrobić, poszedł do pokoju rodziców. W pokoju była tylko mama, ale spała tak mocno, że nie mógł jej dobudzić, więc poszedł do pokoju pokojówki, gdzie akurat zabawiał się z nią ojciec, a dziadek podglądał ich przez okno. Wszyscy byli tak sobą zajęci, że nie zauważyli, że chłopiec jest w pokoju. Malec postanowił więc, że pójdzie spać i o wszystkim zapomni. Rano ojciec pyta go: > - Synku, możesz mi powiedzieć własnymi słowami co to jest POLITYKA > - TAK! - odpowiada syn. - KAPITALIZM wykorzystuje KLASĘ ROBOTNICZĄ, ZWIĄZKI ZAWODOWE się temu przyglądają, podczas gdy RZĄD śpi, LUD jest całkowicie ignorowany, a PRZYSZŁOŚĆ leży w gównie! TO JEST POLITYKA!

Podczas II wojny światowej Niemcy złapali Amerykanina, Francuza i Polaka. Postawili im ultimatum, że albo powiedzą wszystko o swoich oddziałach - położenie, liczebność i cele, albo zginą. Amerykanin bez chwili wahania powiedział wszystko, Francuz dopiero po dwóch dniach poddał się i powiedział wszystko, natomiast Polak mimo tygodnia tortur nie powiedział nic. W końcu sierżant idzie do celi Polaka żeby zabrać go przed pluton i wtedy słyszy pukanie w ścianę. Zagląda do celi, a tam Polak wali w głową w ścianę i powtarza :

  • Jezu, jak sobie nie przypomnę to mnie zabiją !!

=======================================

Do lekarza przychodzi Polak, Chińczyk i Murzyn. Lekarz mówi do Polaka

  • Ty masz białaczkę

Do Chińczyka:

  • Ty masz zółtaczkę

Do murzyna

  • A ty górnik jak idziesz do lekarza to się najpierw umyj

=======================================

Diabeł złapał Polaka, Ruska i Niemca.

Powiedział, że wypuści tego, kto najdłużej wytrzyma w pokoju ze skunksem.

Najpierw wchodzi Niemiec. Po trzech minutach wychodzi mówiąc:

“Ja już nie mogę” i padł.

Potem wchodzi Rusek. Po połowie godziny wychodzi mówiąc “Ja już nie mogę” i padł.

Nadeszła kolej na Polaka. Przed wejściem ściąga skarpety i chowa je do kieszeni.

Po godzinie wychodzi… skunks i mówi “Ja już nie mogę” i padł.

=======================================

:smiley: Diabeł złapał Polaka, Ruska i Niemca: - Dam każdemu z was dwie kulki. Po godzinie, jak mnie czymś zadziwicie, to was wypuszczę.I zamknął każdego z nich w pokoju dwa na dwa metry. Po godzinie idzie do Ruska, a ten żągluje kulkami: - Eee, to już widziałem.Idzie do Niemca, a ten postawił jedną kulkę na drugiej: - Dobre dobre.Poszedł do Polaka, a ten go zadziwił: jedną kulkę zepsuł, a drugą zgubił. :smiley:

=======================================

Był Polak, Rusek i Niemiec. Diabeł za zadanie dał im żeby przyjechali swoimi samochodami. No i po paru dniach Polak przyjeżdża autobusem. Diabeł kazał mu przejść pod samochodem. No ipolak przeszedł. Następnie Rusek przyjechał Porshe. Diabeł kazał mu przejść pod samochodem. A rusek śmieje się i płacze. Diabeł pyta:

  • Rusku dlaczego płaczesz?

  • Bo nie mogę przejść pod autem.

  • A dlaczego się śmiejesz?

  • BO NIEMIEC JEDZIE WALCEM! !!

Na spacerze z psami spotyka się dwóch gości. Jeden ma dobermana, a drugi ratlerka. Postanowili pójść do pobliskiego lokalu na kawę. Facet z dobermanem stwierdza:

  • Ale tam jest napis, że nie można wchodzić z psami.

  • Założymy czarne okulary i będziemy udawać niewidomych z psami przewodnikami.

Tak też zrobili. Do stolika przy którym usiedli podchodzi do kelner i zwraca się do właściciela dobermana:

  • Przykro mi proszę pana, ale do naszego lokalu nie wolno wprowadzać psów.

  • Ale to mój pies przewodnik!

  • Przecież dobermany nie są psami przewodnikami!

  • Jak to nie? Są świetnymi przewodnikami! Są świetnie ułożone i zapewniają bezpieczeństwo.

  • Dobrze, przepraszam, nie wiedziałem - wycofuje się kelner i nagle zauważa drugiego psa.

  • Proszę pana, tu nie wolno wprowadzać psów!

  • Ale to jest mój pies przewodnik!

  • O nie. Mogę uwierzyć w dobermana jako psa przewodnika, ale w ratlerka nie uwierzę!

  • Co? Dali mi ratlerka?..

Pewien facet, trochę starszy, zaczynał mieć zaniki pamięci. Kiedyś na spotkaniu z przyjaciółmi u niego w domu zaczął opowiadać, że teraz leczy się u takiego dobrego lekarza. Na to goście, że też by chcieli i pytają, jak się ten lekarz nazywa.

  • No właśnie miałem na końcu języka - mówi gospodarz. - Pamiętacie może, był taki grecki poeta, w starożytności, taki ślepy…

  • No, był Homer. To ten lekarz ma na nazwisko Homer?

  • Nie, nie! On napisał taką epopeję, o tym jak Grecy się tłukli pod takim miastem w starożytności, które próbowali zdobyć…

  • No tak, zdobywali Troję. To co, ten lekarz się jakoś podobnie nazywa? Albo mieszka na takiej ulicy?

  • Nie, nie, nie! Tam był taki wódz, tych, no, Greków, taki główny…

  • Agamemnon?

  • Ooo! No i on miał brata…

  • Menelaosa. Ale co to ma wspólnego z lekarzem?!

  • Zaraz mówię. I tam był taki wódz trojański, który temu Mene… jak mu tam, uprowadził żonę.

  • Aaaa, Parys! Ten lekarz nazywa się Parys?

  • Nieeeee! Nie! Ta żona, co on ją uprowadził, to jak miała na imię?

  • Helena.

  • No właśnie, Helena! Helenkaaaaaaaaa - woła do żony w kuchni. - Jak się nazywa ten mój lekarz?!

Blondynka dyktuje na poczcie tresc telegramu:

− Ble, ble, ble.

Pracownica poczty pyta:

− A moze dopiszemy jeszcze jedno “ble”?

− Nie… − odpowiada po namysle blondynka − To by było bez sensu!

PONIEDZIAŁEK - Siedze razem z kapralem Kluchą nad krzyżówką

WTOREK - Nadal siedzimy nad krzyżówką

ŚRODA - Przyszedł płk Żelazny i powiedział żebyśmy odwrócili krzyżówkę, bo leży do góry nogami.

CZWARTEK - Odwróciliśmy Ale i w tej pozycji jest trudna. Siedzimy.

PIĄTEK - Zgłodniałem Kapral Klucha chyba też, bo krzyżówka zniknęła.

SOBOTA - Ponieważ zabrakło krzyżówki z nudów zabraliśmy się do łapania bandytów. Ja złapałem jednego a kapral Klucha 38.

NIEDZIELA - Pułkownik Żelazny, osobiście złożył przeprosiny na ręce attache ambasady Holandii za zatrzymanie autokaru z 38 pasażerami. A ja musiałem zwolnić kierowcę - pech.

PONIEDZIAŁE K - Kieruje ruchem na skrzyżowaniu. W radiowozie jechał płk Żelazny. Pomachałem mu ręka. Mam teraz niezły karambol.

WTOREK - Razem z kapralem Klucha bierzemy udział w pościgu za skradziona Toyota. Musimy go jednak przerwać bo i nogawka wkręciła mi się łańcuch, a kapralowi Klusze pęd powietrza oderwał dzwonek.

ŚRODA - Przesłuchuję zboczeńca złapanego w parku. Idzie w zaparte. Za to ja się cholera przyznałem.

CZWARTEK - Dostaliśmy wiadomość, ze przy ulicy Sennej w mieszkaniu nr 7 niejaka babcia Pelagia lewituje. Udaliśmy się na miejsce. Wiadomość się nie potwierdziła Babcia Pelagia wcale nie lewitowała. Powiesiła się na żyrandolu.

PIĄTEK - Gram z kapralem Klucha w karty. Wygrałem. Piec asów na karetę Jokerów.

SOBOTA - Wczoraj wieczorem zauważyłem źle zaparkowanego “malucha”. I do tego tuz pod moim oknem. Zapisałem sobie jego numer. Dzisiaj sprawdziłem go w kartotece. To mój “maluch” chyba wezmę urlop.

NIEDZIELA - Na spacerze pogryzłem wiewiórkę Czuje tez jakiś wstręt do wody. Może to angina?

PONIEDZIAŁE K - Dostaliśmy zawiadomienie o zaginięciu kotka pana ministra. Pędzimy na sygnale. Tuz pod domem pana ministra, kapral Klucha na cos najechał. Sprawdzam, co to było. Już nie szukamy kotka.

WTOREK - W parku pojawił się ekshibicjonista. Zastawiliśmy na niego pułapkę. Niestety. Wymknął się. Został mi w ręku tylko jego płaszcz. Fajnie wyglądał, jak goły przedzierał się przez krzaki. W samej tylko koloratce.

ŚRODA - Remontuje mieszkanie. Wstrzeliłem kolek w ścianę. Umówiłem się z sąsiadem, że w dziurę po kołku wstawimy drzwi. Nie protestował. Był nieprzytomny.

CZWARTEK - W pracy same nudy. Przeglądam listy gończe. Jednego gościa jakbym skądś znal. Ale skąd?

PIĄTEK - Dzisiaj płk Żelazny oddal mi moja ankietę personalna ze zdjęciem, która nie wiadomo, czemu, zaplątała się miedzy listy gończe. Teraz już wiem skąd znalem tego gościa!

SOBOTA - Badania kontrolne. Oddałem mocz do analizy. Wiadro mi oddali.

NIEDZIELA - Cala komenda idzie do kina. To podobno smutna historia o miłości dwóch jamników. Tak mi powiedział kapral Klucha. Zapytałem się o tytuł “Psy 2”. Nawet się zgadza.

PONIEDZIAŁE K - Od samego rana bolą mnie zęby. Niby sztuczne uzębienie a jednak?!

WTOREK - Dzisiaj rano mieliśmy kurs daktyloskopii. Kapralowi Klusze tak się to spodobało, że zaczął wszystkim zdejmować odciski palców. Pułkownik Żelazny nie zgodził się jednak na zdjęcie butów i przyłożył kapralowi aktówką.

ŚRODA - Nudzimy się w radiowozie. Grzebie w samochodowej zapalniczce. Palec mi się zaklinował. Przestałem się nudzić. Za to zacząłem się pocić.

CZWARTEK - Dostaliśmy wiadomość o napadzie na bank. Pojechaliśmy tam czym prędzej ale nie było się po co śpieszyć. Ludzie już wszystko wyzbierali.

PIĄTEK - Kapral Klucha ruszył w pościg za pijanym rowerzysta. Klucha ostro prowadzi radiowóz. Dobrze, że wcześniej wysiadłem na siusiu.

SOBOTA - Dzisiaj łapiemy na radar. Cos nam nie idzie. Mamy dziwne wskazania. Dostaliśmy wiadomość z komendy aby zwrócić echosondę, która jest dowodem w sprawie.

NIEDZIELA - Razem z Klucha i Paprochem pojechaliśmy na ryby. Dzien. bardzo udany. Szkoda tylko, ze zapomniałem zabrać wędek dla naszego zgranego zespołu.

PONIEDZIAŁE K - Dzisiaj zaspałem do pracy. Dociskam gaz do deski mojego “malucha”. 50km/h - urwały mi się lusterka. 60km/h - lakier zaczął się łuszczyć a wycieraczki przepełzły na tylnią szybę 70km/h - maska zawinęła mi się na dach. Przechodzę na prędkość ekonomiczna. Minął mnie rowerzysta.

WTOREK - Kapral Klucha przyniósł na komendę swój rodzinny album. Po obejrzeniu pierwszej strony, płk Żelazny pobiegł do toalety. A ja niestety, zwymiotowałem dopiero w domu.

ŚRODA - Dzisiaj przywieźli nam nowe umundurowanie. Ładne, ciemne kurtki. Widoczny napis POLICJA. Tylko te pompony na czapkach takie jakieś…dziwne.

CZWARTEK - Mam dolegliwości żołądkowe. Cały dzień siedzę w toalecie. Papierkowa robota.

PIĄTEK - Komputeryzacja policji postępuje Tak napisali w biuletynie, który został nam przysłany z komendy głównej. Razem z paczka dyskietek. Płk Żelazny złożył podanie o przydział komputera.

SOBOTA - Przyszedł jeden taki i zaczął się awanturować, ze on płaci podatki a my tu tylko siedzimy i pijemy kawę. Zaprzeczyłem. Kawa skończyła nam się w zeszłym tygodniu.

NIEDZIELA - Kurs udzielania pierwszej pomocy. Sztuczne oddychanie. Ćwiczy posterunkowy Paproch z manekinem. Coś tu jest nie tak. Nie wiem dlaczego posterunkowy Paproch rozebrał się do naga?! Wszedł Żelazny i wytrzaskał Paprocha po pysku. No i nie wiem jak to jest z tym sztucznym oddychaniem. Rozbierać się czy nie? A zima?

PONIEDZIAŁE K - Dzisiaj posterunkowy Paproch powiedział, ze idzie sobie ugotować jajka. Zawczasu wezwaliśmy pogotowie ratunkowe. Oj, jego żona będzie znowu wściekła!

WTOREK - Razem z kapralem Klucha znaleźliśmy zwłoki mężczyzny, leżące na ławce Klucha przytknął mu lusterko do ust i stwierdził, że mężczyzna nie oddycha. Kiedy próbowałem sprawdzić dokumenty denata, zwłoki zaczęły chrapać. Klucha ma popsute lusterko.

ŚRODA - Zawiadomienie o gwałcie. Pojechaliśmy na miejsce zdarzenia. Kapral Klucha przesłuchał dziadka Edka, który był ofiarą napaści seksualnej. Podejrzana o dokonanie tego czynu jest niejaka babcia Wiesia. Kapral Klucha udał się do babci w celu jej przesłuchania. Ku memu zdziwieniu, potwierdziło się doniesienie dziadka Edka. Kapral Klucha wyszedł od babci Wiesi po godzinie, bez czapki, paska, raportówki i munduru. W samych tylko kalesonach.

CZWARTEK - Cały czas leje deszcz. Nudzimy się. Paproch zaproponował grę w butelkę. Odsunęliśmy się od tego zboczeńca na znaczną odległość

PIĄTEK - Wespół z Paprochem, eskortowałem dziś pacjenta do domu wariatów. Nie rozumiem dlaczego tak się nazywa ten zakład. Spotkałem tu przecież mnóstwo znanych wszystkim osobistości: Gagarina, Napoleona, Puszkina a nawet Elvisa. Król rock ‘n’ rola nie chciał mi jednak zaśpiewać tylko ugryzł mnie w rękę i napluł na daszek czapki.

SOBOTA - Mobilizacja sil. Dzisiaj mecz w naszym mieście. Ochraniamy stadion. Gdyby Klucha nie krzyczał “GOL” kiedy bramkę strzeliła drużyna przyjezdna, być może wyszlibyśmy z tego cało

NIEDZIELA - Leczymy rany po meczu. Klucha leży na gastrologii bo kibice kazali mu zjeść krawat i pałkę. Ja leże na oddziale intensywnej opieki medycznej. Jakiś łysy przywalił mi ławka a drugi w szaliku poprawił metalową rurka. Paproch leży nadal na boisku, bo jak go rzucili to wgryzł się w murawę.

No to ja coś dorzucę.

Z pamiętnika informatyka.

Poniedziałek

9.10 Dowlokłem się do roboty

9.20 Dzwoni stażystka i płacze mi w telefon, że nie da rady wejść na serwer. Udzielam jej standardowej odpowiedzi nr 112: (“hmmm, u mnie działa”) i polecam zrebootować komputer. Zajmuję się lekturą prasy

9.45 Patrzę na serwer - rzeczywiście nic się nie świeci ani nie szumi… Co to może być? Po chwili zastanowienia odczepiam kabel od ekspresu do kawy i przyłączam go z powrotem do serwera. O, zadziałało!

9.50 Dzwoni stażystka, że już działa. Bardzo dziękuje. Tak, Firma powinna zatrudniać samych stażystów. Takie to przestraszone, że nigdy nie będzie mieć pretensji.

10.20 Ta krowa z marketingu twierdzi, że jej nie chodzi sieć. Mówię jej, że to sprawa sprzętu, a ja jestem od “software” i polecam zaczekać aż “sprzętowiec” wróci z urlopu. Powinienem mieć tydzień spokoju z nią.

11.05 Nie lubię poniedziałków. Od samego rana się tak napracowałem, że czuję się zmęczony. Wpisuję w książce dyżurnego: “Wyjście do miasta celem zakupu CD-R-ów” i wychodzę do pubu.

16.50 Przyjście z miasta. Patrzę na system zadaniowy, a tam pisze, że nie można się było do mnie dodzwonić. Pewnie - wyłączyłem komórkę, bo by mi jeszcze w knajpie głowę zawracali. Wpisuję do systemu zadaniowego “naprawa uszkodzenia komórki”. Jeszcze jeden rzut oka na dzisiejszą prasę i …

17.00 Do domku

Wtorek

9:10 Przychodzę do roboty, a tu szef. Poskarżyła mu się ta krowa z marketingu. Ale zobaczył mój nowy screensaver z tańczącą panienką, który mu się spodobał. Nagrałem mu na dyskietkę. O krowie z marketingu nie było już mowy.

10:10 Skończyłem wreszcie ósmy poziom DOOM-a.

10:25 Zadzwonił facet z promocji. Chciał wiedzieć, jak się rysuje wykres w Excelu. Odpowiedziałem mu, że od tego jest kto inny i przełączyłem rozmowę do koleżanki, którą w zeszłym tygodniu tego nauczyłem. Co się będę powtarzał.

11:00 Przyszła koleżanka i powiedziała, że pół godziny tłumaczyła mu, jak to zrobić, ale w końcu zrozumiał. Stwierdziłem, że ponieważ ma duży talent dydaktyczny - to zastąpi mnie na godzinę przy telefonie. Trochę się boczyła, ale jak jej obiecałem, że w sobotę pójdziemy na dyskotekę- zgodziła się.

11.05 Wyjście na obiad

14.00 Powrót z obiadu. Koleżanka siedzi przy telefonie - nawet spokojnie. Mówi, że jak tylko dzwonił telefon, to wszystkie rozmowy od razu przełączała na numer sprzątaczek. Sprytna dziewczyna - będą z niej ludzie. Ale to moja szkoła.

14:10 Pokazałem koleżance DOOM-a. Nawet chwyciła. I za kilka godzin skończyła pierwszy etap.

16:00 Koleżanka jest na 3/4 etatu i skończyła pracę i tak skończyliśmy szkolenie w DOOM-a. Ja muszę siedzieć jeszcze godzinę. Zastanawiam się, co zrobić. Przypomniałem sobie wczorajsze kłopoty z serwerem. Zacząłem odpinać kable i przypinać na nowo. Serwer poszedł łatwo, gorzej było z UPS-em, bo się chyba przykleił jakimiś resztkami pizzy, ale udało się. Ktoś dzwonił… Ci ludzie są nienormalni. Pół godziny do końca roboty, a im się pracować jeszcze chce.

16.30 Wyjście do domu.

Środa

9:00 Przychodzę do roboty, a tu w pokoju szef z nieznanym mi facetem. Trochę się przestraszyłem, ale szef powiedział, że wzmacnia zespół, bo we dwójkę mamy za dużo roboty. Nowy nazywa się Jasiu i jest czyimś znajomym. Pokazałem mu serwer i routery i postawiłem komputer na stół. Trochę protestował, że to tylko PC-XT, ale mu powiedziałem, że każdy od tego zaczyna, a jak będzie lepszy to dostanie lepszy komputer.

9:15 Komputer Jasia skończył się bootować. Jasiu zapytał mnie, jak się podłączyć do sieci. Podałem mu hasło. Takie na 64 znaki. Niech chłopak poćwiczy pamięć.

9:30 Zadzwonił personalny, że przyjęli nową pracownicę i trzeba jej ustawić hasło. Powiedziałem mu, że w tym celu trzeba wydrukować specjalny formularz, który mu wyślę zaraz mailem i wypełnić go, a potem ta nowa ma podpisać i osobiście tu przynieść. Obejrzymy sobie, co to za dziewczyna.

9:40 Przyszła ta nowa. Taka sobie. Nie wiem, czemu się dziwi, że w formularzu kazałem napisać wszystkich dotychczasowych pracodawców. Myślałem, że jej zejdzie na tym cały dzień.

10:05 Zadzwoniła Anka z promocji, że zapomniała hasła. Powiedziałem jej, że muszę ustawić nowe hasło. To wymaga dużo roboty, a ja teraz szkolę nowego pracownika. Powiedziałem, że mam wolny wieczór i jak jej się spieszy, to mogę jej podrzucić hasło o 22:00 do domu.

11:05 Jasiu poinstalował sobie na swoim XT wszystko, co dało się na nim uruchomić i zapytał się, co ma dalej robić. Wysłałem go do kiosku po papierosy. Niech się chłopak uczy.

11:20 Szybko się uwinął z tymi papierosami. Dałem mu “biblię systemów serwerowych” (chyba nie przeczyta tak szybko, to jest 1100 stron) i powiedziałem, że ma załatwiać zgłoszenia telefoniczne. Wyszedłem na obiad.

16:10 Powrót z obiadu. Ten Jasiu jest jakiś porąbany - przez te 3,5 godziny ustawił kilka nowych opcji na serwerze. Pracoholików powinno się leczyć. Wysłałem go po piwo. Przepiąłem kabel od serwera. Trochę to pogorszyło działanie, ale jak ktoś się będzie rzucał - mam na kogo zwalać. Młody, niedoświadczony…

16:10 Sekretarka chciała wiedzieć, jak w StarOffice sprawdza się poprawność pisowni. Powiedziałem, że włącza się ją naciskając klawisze Ctrl-Alt-Del. Jak się będzie rzucać, to powiem, że coś źle nacisnęła.

16:30 Wychodząc do domu powiedziałem Jasiowi, że jakieś 300 maili czeka na odpowiedź. Niech się chłopak wprawia.

Czwartek

8:35 Szok. Dziś spóźniłem się tylko pół godziny, a już szef na mnie czekał. Przeprowadza się do serwerowni czy co? W ten sposób to nawet gazet rano nie da się przeczytać. Ale za to przyniósł dobrą wiadomość. Jasiu mu zadzwonił, że znalazł sobie inną pracę. I dobrze. Nie lubię przemądrzałych absolwentów informatyki. Jeszcze mogłby mnie wygryźć z takiej ciepłej posadki.

8:55 Dzwoni ktoś z logistyki, że zamiast polskich liter na ekranie ma krzaki. Zapytałem go, jaki chip graficzny ma na karcie wideo. Nie wiedział. Poleciłem mu dowiedzieć się i zadzwonić, jak już zdobędzie podstawowe informacje o swoim komputerze.

9:15 Znowu ten z logistyki. Twierdzi, że w sieci przeczytał, że chipy na karcie graficznej nie mają nic wspólnego z czcionkami. Przypomniałem mu, że nie pytałem o kartę graficzną, ale o kartę wideo. Odpowiedział, że zadzwoni, jak to sprawdzi.

9:30 Zadzwonili z księgowości, że na fakturach zamiast przecinków drukują się kreski. Co się dzisiaj porobiło z tymi fontami? Chyba będę musiał to sprawdzić.

9:45 Zmieniłem we wszystkich dokumentach czcionkę na WingDings. W niej na pewno nie ma znaczków z ogonkami, ani żadnych kresek. Kłopot z głowy.

10:00 Właśnie kończyłem dziewiąty poziom DOOM-a, gdy wszedł Adam i zapytał, czy bym nie poszedł z nim na lunch. Powiedziałem mu, że mam strasznie dużo roboty z czcionkami, ale przekonał mnie, że robota na pusty żołądek, to żadna robota. Wychodzimy do miasta. Na wszelki wypadek wyłączam komórkę i odkładam słuchawkę telefonu.

Piątek

7:12 Powrót z lunchu. O tej porze nie opłacało się wracać do domu, więc poszedłem prosto do pracy. Niech wszyscy zobaczą, że pracuję i poza wyznaczonymi godzinami.

8:25 Jakiś baran z planowania dzwonił, że zapomniał hasła. Powiedziałem mu, że na to jest specjalna procedura FDISK, którą ma na dysku. Podziękował. Teraz już się nie dziwię, że mamy taki rząd. Jak tacy ludzie mają prawo głosowania…

8:45 Znowu ten baran z planowania. Mówi, że problem hasła mu się rozwiązał, bo sobie go przypomniał - za to ma inny, po tym FDISK-u pojawia mu się komunikat “Error accessing Drive 0” przy próbie uruchamiania komputera. Powiedziałem mu, że to problem sprzętowy i, że w poniedziałek, jak wróci “hardware-owiec” - wymieni mu komputer

9:15 Trafiłem na sieciowy DOOM - fajny - lepszy od normalnego. Zacząłem na drugim poziomie. Trafiłem na jakiegoś palanta, ale się nie dawał.

18:15 No, wreszcie dałem radę temu człowiekowi. Dotrwał do szóstego poziomu, frajer. Rany… to już ta godzina?. 11 godzin ciężkiej pracy? Jeszcze zostanę stachanowcem. Trzeba z DOOM-u do domu!

Sobota

9:10 Że też raz w miesiącu człowiek ma zrąbaną sobotę przez jakiś głupi dyżur. Całe szczęście, że przychodzi tylko trzech takich pracoholików i nie ma szefa. Można spokojnie pograć w DOOM-a. I jeszcze za to płacą…

9:45 O, znowu ten wczorajszy palant. Twierdzi, że się chce odegrać. On chce ze mną wygrać w DOOM-a, he, he - niedoczekanie.

10:15 Przylazł taki jeden, bo podobno nie mógł się dodzwonić. No pewnie - wyłączyłem telefony, żeby mi nikt nie przeszkodził w grze. Twierdzi, że nie mamy wyjścia na świat. Jasne - przy takich łączach, jakie mamy - DOOM zajmuje całą przepustowość. Mówię mu, że pewnie łącze padło i że zgłoszę do tepsy zaraz w poniedziałek rano.

14:10 Zadzwonił szef i pyta jak wejść w czerwone drzwi w DOOM-ie na dziewiątym poziomie. Akurat ten mój sieciowy partner też jest w tym miejscu - to mu tłumaczę. O, cholera, skąd ten palant znał ten trick??? Naszukałem go się tyle po sieci. Zapauzowuję grę i rozpoczynam szukanie informacji, jak “odbić” piłeczkę.

14:20 Znowu przylazł ten pracoholik i zobaczył IE na ekranie. Pyta - jak to jest, że u mnie działa, a u niego nie. Ja mu na to, że właśnie szukam informacji na temat tej skomplikowanej usterki i może przed 22:00 uda mi się ją naprawić. Trochę się złościł, że jemu za pracę w soboty nie płacą i że nie będzie tyle społecznie siedział. Odpowiedziałem mu, że pieniądze to sprawa szefa i że jak się obijał cały tydzień, to nie moja wina, że musi kończyć sprawozdanie w sobotę. Zmył się.

15:10 Znalazłem rozwiązanie. No - teraz mój “DOOM-owy partner” będzie biedny

17:10 Załatwiłem go na perłowo. Można powiedzieć, nawet że zgnoiłem. Chyba mu się raz na zawsze odechce grać w DOOM-a. Wprawdzie dyżur mam do 22:00, ale kto by w sobotę tyle siedział - zwłaszcza, że w Multikinie idzie druga część “Ataku klonów”.

Niedziela

Ta ciężka praca przez cały tydzień i świadomość tego, ile będzie roboty w poniedziałek tak mnie zmęczyły, że odsypiam cały dzień.

Poniedziałek

9:15 Ten pajac, którego ograłem w DOOM-a to był szef. Może by się i nie domyślił, gdyby nie to, że po klęsce chciał się odegrać i dzwonił do mnie aby dostać wskazówki jak wygrać, a ja akurat wyszedłem wcześniej z pracy. Na dodatek był u niego znajomy, ktory po IP odkrył, z jakiego miejsca pochodził przeciwnik szefa. Właśnie wpadł do mnie wściekły i wręczył wypowiedzenie. Tym razem nie pomógł nawet najnowszy wygaszacz ekranu.

10:00 Dobrze, że w poniedziałek w gazetach są dodatki o pracy. Przeglądam je sobie i nawet jestem zadowolony. Taki specjalista, jak ja, jest poszukiwany - chyba ze 30 ogłoszeń znalazłem.

11:00 Podzwoniłem w parę miejsc - teraz trzeba się zastanowić i wybrać taką firmę, gdzie płacą najwięcej. Bo przecież praca informatyka jest wyjątkowo ciężka i odpowiedzialna, co mogliście zauważyć śledząc mój dzienniczek. Idę to przemyśleć do domu.

W końcu - na wypowiedzeniu nie muszę się zbytnio starać.

No to za idąc za ciosem:

Kochany Synu

Pis zę do Ciebie tych kilka linijek żebyś wiedział, że do Ciebie piszę. Więc jeśli otrzymasz ten list to znaczy, że dobrze do Ciebie dotarł. Jeśli go nie otrzymasz to poinformuj mnie o tym, wyślę go jeszcze raz.

Ostatni o ojciec przeczytał w pewnej ankiecie że najwięcej wypadków zdarza się kilometr od domu, dlatego zdecydowaliśmy się przeprowadzić dalej. Dom jest wspaniały; jest tu pralka, chociaż nie jestem pewna czy jest sprawna. Wczoraj, włożyłam do niej pranie, pociągnęłam za sznurek i pranie gdzieś wsiąkło, no ale cóż. Pogoda nie jest tu najgorsza. W tamtym tygodniu padało tylko dwa razy. Pierwszy raz padało 3 dni, drugim razem cztery. Jeśli chodzi o tą kurtkę którą chciałeś, wujek Piotr powiedział że jeśli ci ją wyślę z guzikami, które są ciężkie, to będzie drogo kosztowało, więc oderwałam guziki i włożyłam je do kieszeni.

Oj ciec dostał prace, jest bardzo dumny, ma pod sobą jakieś 500 osób. Kosi trawę na cmentarzu. Twoja siostra Julia, ta która wyszła za swojego męża, wreszcie urodziła, nie znamy jeszcze płci, dlatego ci nie powiem jeszcze czy jesteś wujkiem czy ciocią. Jeśli to dziewczynka twoja siostra chce nazwać ją po mnie, ale to będzie dziwne nazwać swoją córkę “mama”. Nie widzieliśmy za to wujka Izydora, tego który umarł w tamtym roku… Gorzej jest z twoim bratem Jasiem. Zamknął samochód i zostawił w środku kluczyki, musiał iść do domu po drugi komplet żeby nas wyciągnąć z auta.

Jeśli będziesz się widział z Małgosią pozdrów ją ode mnie, jeśli jej nie będziesz widział nic jej nie mów.

Twoja mamusia;

Krysia

&nb sp;

P.S. Chciałam ci włożyć parę groszy do listu, ale zakleiłam już kopertę.

:lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:

To jest dowcip umieszczony przez Autora nie tam,

gdzie trzeba

http://forum.dobreprogramy.com/viewtopi … highlight=

i przeniesiony tutaj.

Asterisk

Na plaży w Kalifornii spotykają się dwie pchły. Jedna z nich

trzęsie się i jest strasznie przemarznięta.

  • A czemu się tak trzęsiesz?

  • A bo przyjechałam tu w wąsach motocyklisty i strasznie mnie przewiało.

  • To na drugi raz zrób tak jak ja: Skaczę sobie na lotnisko, upatruję jakąś stewardessę, wskakuję jej pod spódniczkę, wchodzę pod majteczki i całą podróż śpię w przytulnym i ciepłym “lasku”.

  • OK tak zrobię następnym razem.

Spotykają się na drugi rok i sytuacja się powtarza, tamtą pchłę trzepie znów z zimna.

  • I co nie skorzystałaś z moich rad?

  • Zrobiłam dokładnie tak jak mówiłaś, poskakałam na lotnisko, upatrzyłam stewardessę, wskoczyłam jej pod spódniczkę pod majteczki znalazłam ciepły przytulny lasek i zasnęłam. A jak się obudziłam byłam w wąsach motocyklisty.

Kiedy Neil jako pierwszy stanął na Księżycu, nie tylko wypowiedział swoje słynne zdanie: “Jeden mały krok dla człowieka, jeden gigantyczny skok dla ludzkości”, lecz dodał kilka zwyczajnych uwag, którymi często wymieniał się z innymi astronautami i Kontrole Lotów. Tuz przed wejściem z powrotem do lądownika, powiedział wyjątkowo enigmatyczne zdanie: “Powodzenia Panie Gorsky”.

Wielu ludzi w NASA sądziło, ze była to zwyczajna uwaga dotycząca jakiegoś Sowieckiego kosmonauty, z którym Armstrong rywalizował. Jednak po sprawdzeniu, okazało się, ze nie ma żadnego Gorsky’ego ani w programie kosmicznym Rosji, ani Stanów Zjednoczonych. Przez lata wielu ludzi pytało Armstronga, co znaczyło owe tajemnicze zdanie, ale on się tylko uśmiechał.

Dopiero parę lat temu (5 czerwca 1995 roku w Tampa Bay na Florydzie) Neil odpowiadał na pytania po wygłoszeniu swej przemowy. Wtedy właśnie pewien reporter odgrzebał to dwudziestosześcioletnie pytanie i zadał je.

Tym razem Armstrong wreszcie odpowiedział. Zaznaczył, ze Pan Gorsky umarł i dlatego czuje, ze może odpowiedzieć na to pytanie.

Kiedy był mały, grał ze swym przyjacielem w baseball na podwórku. Jego przyjaciel uderzył piłkę, która wylądowała przed oknem do sypialni sąsiadów Państwa Gorsky. Kiedy Neil schylił się, by podnieść piłkę, usłyszał Panią Gorsky krzyczącą na Pana Gorsky’ego. “Seks oralny! Chcesz seksu oralnego ?!? Będziesz miał seks oralny, gdy dzieciak sąsiadów pochodzi po Księżycu!”

Bóg stworzył osła i powiedział do niego:

  • Ty jestes osłem. Będziesz nieprzerwanie od rana do wieczora pracował i

na swoich plecach ciężkie przedmioty nosił. Będziesz jadł trawę i będziesz mało inteligentny. Będziesz żył 50 lat.

Na to osioł:

  • 50 lat tak żyć jest za dużo, daj mi nie więcej jak 30 lat.

I tak się stało.

Następnie Bóg stworzył psa i tak powiedział do niego:

  • Ty jestes psem. Będziesz pilnował ludzkiego dobytku i ludzkim przyjacielem będziesz. Będziesz jadł to co ci człowiek zostawi, będziesz tak 25 lat żył.

Pies na to:

Boże, tak żyć i to przez 25 lat jest za dużo. Daj mi nie więcej jak 10 lat.

I tak się stało.

Następnie Bóg stworzył małpę i tak powiedział:

  • Ty jestes małpa. Będziesz z drzewa na drzewo skakała i się jak idiota zachowywała. Ty musisz być zabawna i tak przez 20 lat żyć.

Małpa na to odpowiedziała:

  • Boże, przez 20 lat żyć jak swiatowy błazen to o wiele za dużo.

Proszę daj mi nie więcej jak 10 lat.

I tak się stało.

Ostatecznie stworzył Bóg mężczyznę i przemówił do niego:

  • Ty jestes mężczyzna, jedyna racjonalna istota żywa, która opanuje ziemie.

Będziesz swoja inteligencję używać do podporzšdkowania sobie innych stworzeń. Będziesz panował na ziemi i 20 lat żył. Na to odpowiedział mężczyzna:

  • Boże, mężczyznabyć tylko przez 20 lat to za mało. Proszę daj mi 20 lat, które osioł odrzucił, te 15 lat psa i te 10 lat małpy. I tak postarał się Bóg, żeby mężczyzna żył jako mężczyzna przez 20 lat, potem się ożenił i następne 20 lat żył jak osioł, który od rana do

wieczora pracuje i ciężary dzwiga. Potem ma dzieci i przez 15 lat żyje jak pies, pilnuje domu i je to co jemu rodzina pozostawi. A potem, na stare lata, żyje przez 10 lat jak małpa, zachowuje się jak idiota i zabawia wnuki. I tak się stało…

  • Puk! Puk!

  • Kto tam?

  • Satanista.

  • Nie wierzę!

  • Jak Boga kocham!

Żydzi mają ukamienować Magdalenę. Nagle wychodzi przed nich Jezus i mówi:

  • Kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci w nią kamieniem.

Nagle leci kamień i TRACH… w Magdalenę!

Jezus odwraca się i mówi:

  • Matko, jak ty mnie czasami denerwujesz…

Pozdrawiam

Dosyć dawno nic nie było to wrzucę śmieszny kawałek oczywiście śmieszny według mnie.

Montypythonowcy siedzą dookoła stolika, w studiu telewizyjnym zaaranżowanym na elegancki salon. Zaczynają się wspomnienia…

  • Wyśmienite, prawda?

  • Racja.

  • To na pewno jest Chateau’de Chasselas, prawda?

  • Masz rację, Obadiah.

  • 30 lat temu nie przyszłoby nam do głowy,że będziemy tu siedzieć, sącząc Chateau de Chaselet, prawda?

  • Racja, racja.

  • Wtedy byliśmy zadowoleni ze zwykłej filiżanki herbaty.

  • Tak i to zimnej herbaty!

  • Racja!

  • Bez mleka i cukru!

  • I bez herbaty!

  • I w utłuczonej filiżance.

  • My w życiu nie mieliśmy filiżanki! Zawsze piliśmy ze zrolowanej gazety!

  • A my mogliśmy tylko wysączać wilgoć ze zmoczonej szmaty.

  • Ale byliśmy wtedy szczęśliwi, pomimo tego, że byliśmy biedni.

  • Ponieważ byliśmy biedni! Racja!

  • Mój tata zwykł mawiać: “Pieniądze szczęścia nie dają, synu!”

  • Miał rację! Racja!

  • Byłem wtedy szczęśliwszy, chociaż nie miałem grosza!

  • Mieszkaliśmy w starym, zawalającym się domu, z dziurawym dachem.

  • Dom! Mieliście szczęście, że posiadaliście własny dom! My mieszkaliśmy w jednym pokoju, w 26 osób, bez mebli, z oberwaną połową podłogi, siedzieliśmy wszyscy, w jednym kącie, trzymając się, w strachu przed upadkiem.

  • To szczęście mieć własny pokój! My mieszkaliśmy na korytarzu!

  • My marzyliśmy o własnym korytarzu! To byłby dla nas pałac! My żyliśmy w starej beczce na wysypisku śmieci. Każdego ranka budziliśmy się, gdy zrzucano na nas transport zepsutych ryb!

  • Dom…! Kiedy powiedziałem, że to był dom miałem na myśli dziurę w ziemi, przykrytą brezentem, ale dla nas to był dom!

  • A my zostaliśmy eksmitowani z naszej dziury w ziemi. Musieliśmy zamieszkać w jeziorze!

  • Mieliście szczęście, że mogliście mieszkać w jeziorze!

  • Wszystkich 150 z nas musiało mieszkać w pudełku po butach, na środku ulicy!

  • W tekturowym pudle?

  • No jasne!

  • Mieliście szczęście!

  • My przez trzy miesiące mieszkaliśmy zawinięci w gazetę w rurze kanalizacyjnej! Każdego ranka wstawaliśmy o szóstej, czyściliśmy gazetę, szliśmy pracować do młyna przez 14 godzin, za 6 pensów tygodniowo, 7 dni w tygodniu, a kiedy wracaliśmy do domu, tata zaganiał nas pasem do łóżka!

  • Luksus!

  • My każdego ranka budziliśmy się o trzeciej, sprzątaliśmy jezioro, zjadaliśmy garść gotowanych pędraków, pracowaliśmy 20 godzin w młynie za 2 pensy miesięcznie, wracaliśmy do domu, a tata bił nas w głowę i kark utłuczoną butelką, jeśli mieliśmy szczęście!

  • Nam to było ciężko!

  • Wstawaliśmy z naszego pudełka w środku nocy i wylizywaliśmy ulicę do czysta! Jedliśmy pół garści zamrożonych na kość pędraków, pracowaliśmy w młynie przez 24 godziny za jednego pensa na sześć lat, a kiedy wracaliśmy do domu, tata przekrajał nas na pół nożem do chleba!

  • Dobra! Ja musiałem wstawać o 10 wieczorem, pół godziny wcześniej niż poszedłem spać, zjadałem porcję zimnej trutki na szczury, pracowałem 29 godzin w młynie i płaciłem właścicielowi, żeby pozwalał mi pracować. A kiedy wracaliśmy do domu, tata zabijał nas i tańczył na naszych grobach, śpiewając “Alleluja”!

  • A kiedy opowiada się o tamtych czasach dzisiejszej młodzieży, to nie wierzą!

  • Nie, nie wierzą!

Kawał trochę polityczny:

Sekretarz SLD po śmierci znalazł się w piekle. Wita go diabeł. Diabeł: Czemu jesteś taki zmartwiony? Koleś: A jak myślisz?! Przecież jestem w piekle! Diabeł: Piekło nie jest takie złe, jak o nim mówią. Mamy tu parę fajnych rozrywek. Pijesz? Koleś: No… pewnie, lubię sobie strzelić kielicha… Diabeł: No to polubisz poniedziałki! W poniedziałki nie robimy nic, tylko chlejemy tu na okrągło. Wóda, wińsko, piwsko, najlepsze trunki, tankujemy, aż padniemy i jeszcze trochę! Koleś: Brzmi nieźle! Diabeł: Palisz? Koleś: Nawet sporo… Diabeł: No to dobrze trafiłeś, polubisz wtorki. We wtorki palimy wagony najlepszych fajek. Martwisz się rakiem płuc? Wyluzuj stary! Przecież już jesteś martwy! Koleś: Poważenie?! To świetnie! Diabeł: Lubisz hazard? Koleś: Pewnie, uwielbiam dreszczyk emocji! Diabeł: W środy ruletka, pokerek, kości, co tylko chcesz. Boisz się zbankrutować? Przecież jesteś martwy! Koleś: Super! !!

A może cośz Przychodzi baba do lekarza

PRZYCHODZI BABA DO LEKARZA I MÓWI;

  • TO NIE JA BYŁAM EWĄ

A LEKARZ NA TO

  • WSZYSTKO SIĘ MOŻE ZDARZYĆ

Przychodzi baba do lekarza i mówi:

  • Panie doktorze, co noc śnią mi się postacie z “Gwiezdnych Wojen”.

Lekarz na to:

  • A kiedy to się zaczeło?

Baba odpowiada:

  • Dawno, dawno temu w odległej galaktyce

Przychodzi baba z dużą gulą najęzyku do lekarza.

  • Co pani jest?

  • Zulu-Gula.

Przychodzi baba do lekarza i wywija nogą.

  • Co pani jest?

  • Hulajnoga!

Przychodzi baba do lekarza z piaskiem w zębach, a lekarz pyta:

  • Co pani jest?

  • Glebogryzarka!

Przychodzi baba do lekarza z szeroko rozstawionymi rekami i kawałkiem szyby w plecach.

  • Co pani jest?

  • Szybowiec!

Zapomniano już o tym temacie czy co?Wrzucę fajny tekścik .

Symulacja po przystąpieni Polski do UE

2004

Polska wstępuje do Unii Europejskiej. Sejm jasno formułuje nasz cel jako członka Unii: wykorzystać okazję!

2005

Niejaki Mariusz Rywin (syn Lwa) złożył dziwną propozycję Angielskiemu BBC. Nadal nie jasne jest kiedy w Europejskim parlamencie pojawił się zapis odnośnie koncesji na Angielskojęzyczne programy. Aby to wyjaśnić powołano specjalną komisję. Do czasu wyjaśnienia wszystkich nieścisłości i końcowego raportu, nie ma możliwości zamknięcia telewizji TRWAM BBC. Protestanci protestują, a prawosławna Grecja już opuściła Unię… Tygodnik “Niedziela” napisał: “Desant na Anglię rozpoczęty”.

2006

Dziura budżetowa w Unii od czasu wstąpienia Polski wzrosła o około 300%. Wszyscy europejscy urzędnicy szukają oszczędności. Z odsieczą pośpieszyli Polacy, którzy pomogli zapiąć budżet (w końcu sami w Polsce robili to od lat…) i znaleźć brakujące pieniądze w… Hiszpanii. Jednocześnie strajki Hiszpańskich emerytów i rencistów stają się coraz bardziej uciążliwe.

Jednak dziura budżetowa Unii nie wpływa na kondycję Polskiej gospodarki. PKB Polski wynosi 37%! Jest to najwyższy wskaźnik w historii Polski, Unii i na świecie. Najlepsze jest to, że tendencja nadal jest wzrostowa. Polski rząd dementuje plotki, jakoby wzrost PKB był wynikiem pobierania potrójnego dofinansowania ze środków Phare… “To oszczerstwo!” twierdzą zgodnie wszyscy posłowie “Prędzej poszedłbym do kopalni pracować, niż miałbym okradać naszą kochaną Unię” dodaje szybko jeden z nich…

2007

Według “Der Spiegel”, Polscy urzędnicy w Unii zarabiają cztery razy więcej niż ich zagraniczni koledzy. Gazeta wskazuje także na fakt, że nasi urzędnicy jako jedyni mają zagwarantowaną kadencję do 2020 roku, co jest sprzeczne z Europejską Konstytucją. Sprawę zbada specjalna komisja złożona z Irlandzkich ekspertów.

Rozwija się także współpraca między krajami Unii. W ramach tej pomocy Polacy przekazali Irlandczykom ponad 200 tys. beczek czystego spirytusu…

2008

Irlandzka komisja oczyściła Polskich parlamentarzystów z zarzutów. Całość nazwała ogromnym nieporozumieniem. A ponieważ w Polsce nadal nie ma autostrad, przez co koszty dojazdów do pracy są wyższe, komisja podniosła pensje Polakom. Na nic zdały się protesty Luksemburgu i argumenty, że przecież do Brukseli się lata, a nie jeździ.

Pod koniec roku Hiszpania po dwóch latach zaciskania pasa, wystąpiła z Unii. Polacy raz jeszcze uratują Unię i znajdą pieniądze w oszczędnościach…

2009

Anglia wreszcie się nawróciła! Ponad 95 % mieszkańców tego kraju to Katolicy. Nowym prezydentem został ks. Rydzyk, a premierem niejaki Giertych. Rząd Anglii deklaruje w 100% zgodność swojej polityki z polityką Polski. Obecnie trwają prace nad przebudową Londynu na wzór Częstochowy. Prace mają być sfinansowane ze skromnych datków społeczeństwa i sprzedaży Big Bena. TRWAM jest także najpopularniejszym kanałem telewizyjnym na wyspach. Obecnie powstaje drugi program - STERCZĘ.

Francja nie zgadza się na przejęcie roli Hiszpanii. “Leniwi Francuzi wymigują się od poświęceń twierdząc, że nie mają na czym już oszczędzać” - mówi premier Polski. Dziura budżetowa jednak załatana - Francuzom wlepiono karę za brak chęci współpracy, a rolę Hiszpanii przejęła Holandia.

2010

Portugalia ogłosiła nadprodukcję zboża. W ramach pomocy europejskiej postanowiła je rozdać. Polacy dostali jakieś 87% tych zbiorów.

Finlandia i Szwecja połączyły się w jedno Państwo i ogłosiły koalicję antypolską jednocześnie występując ze struktur UE. Polscy urzędnicy poczuli się urażeni i odmówili ratowania budżetu w tym roku. Pod naciskami katolickiej Anglii i pozostałych krajów Unii, Finecja przeprosiła Polskę i zgodziła się płacić nam lenno do 2035 roku. Jednak do Unii nie wraca… Łaski bez!

2011

Stało się! W Europejskim parlamencie przeszedł korzystny dla nas zapis i Niemcy stały Polską prowincją. Niemcy pozbawieni dotacji z Phare mają poważne kłopoty z gospodarką. Ale wspaniałomyślna Polska, nie zapomni o swoich drogach sąsiadach, tak jak i oni nie zapomnieli o nas w 1939…

Niemiecka prowincja to wspaniała nagroda dla naszego kraju, bo Polska jako jeden z nielicznych krajów uzyskała dodatni wynik w obrotach zbożem. Naszym najlepszym kupcem okazała się być Portugalia! Szkoda, że już wystąpiła z Unii… ale jak kryzys, to kryzys.

2012

Polska ogłosiła specjalny konkurs dla państw członkowskich Unii. Trzy najszybciej rozwijające się Państwa, będą miały zaszczyt zostać naszymi lennikami. Projekt spotkał się z ostrym sprzeciwem, ale głosami Anglii, Niemiec, Polski oraz zastraszonej Francji i Holandii udało się go przeforsować.

2013

Bardzo smutny rok dla Europy. Europejski Budżet, mimo heroicznych wysiłków Polaków, jednak się nie dopiął i trzeba było rozwiązać Unię. Polscy eksperci jako przyczynę wskazują na za małą ilość emerytów i rencistów, którzy wyemigrowali do RPA za chlebem.

Polska jako największe Europejskie państwo (licząc z lennikami i prowincją) ogłosiła się Mocarstwem i wystąpiła do Rosji z propozycją sojuszu. Rosja do końca roku ma dać odpowiedź. Jednak Władimir Putin, który ma przed sobą jeszcze 10 lat do końca kadencji, bardzo entuzjastycznie mówił o historii Polsko-Radzieckiej Polsko-Rosyjskiej współpracy i że sojusz jest wielce prawdopodobny.

Po tej wiadomości Hiszpanie i Portugalczycy ulegli histerii. Obecnie w tych krajach trwają intensywne prace nad lotami na księżyc. Według ostatnich badań, aż 80% mieszkańców tych państw, chce tam dożyć starości…

Może trochę długi ale chyba warto było przeczytać CO???

POZDRAWIAM! !!

No to chyba już czas coś wrzucić, według mnie to jest niezłe .

Młody Hacker! !!

27.06

Dzisiaj tata kupił mi komputer. Po dokładnym zapoznaniu się z instrukcją zacząłem go poznawać. Kolega pokazał mi jak się włącza gry. Grałem do późna w nocy.

28.06

Strasznie boli mnie głowa, to chyba po tym graniu wczoraj. Kolega przyniósł mi fajny film pt. “Hackers”. Po krótkim wachaniu postanowiłem zostać hackerem. Zadzwoniłem do serwisu i powiedziałem, żeby mi podłączyli modem. Potem grałem całą noc w quake’a.

29.06

Odpaliłem internet! !!

Panowie i Panie ten kawał mnie rozwalił przeczyajcie.

  • Dzień dobry, w czym możemy panu pomóc, co chciałby pan kupić?

Facet się zastanowił i mówi:

  • Rękawiczki.

  • To proszę podejść do tamtego działu.

Facet idzie do wskazanego działu i mówi:

  • Potrzebuję rękawiczki.

  • Zimowe czy letnie?

  • Zimowe.

  • To proszę przejść do następnego działu.

Facet poszedł:

  • Dzień dobry, potrzebuję zimowe rękawiczki.

  • Skórzane czy nie?

  • Skórzane.

  • To proszę podejść do działu następnego.

Facet poddenerwowany podchodzi do wskazanego stoiska:

  • Chcę kupić zimowe, skórzane rękawiczki.

  • Z klamerką czy bez?

  • Z klamerką.

  • Proszę podejść do następnego stoiska.

Facet już wkurzony, ale idzie nic nie mówiąc:

  • Potrzebuję rękawiczki, zimowe, skórzane, z klamerką.

  • Klamerka na zatrzask czy na rzepy?

  • Na rzepy.

  • Zapraszam do działu naprzeciwko.

Facet nie wytrzymuje i wrzeszczy:

  • Proszę przestać nade mną się znęcać, dajcie mi rękawiczki i pójdę sobie!

  • Proszę pana, proszę nabrać cierpliwości, chcemy panu sprzedać dokładnie takie, jakie pan potrzebuje.

Facet idzie dalej:

  • Proszę o rękawiczki zimowe, skórzane, z klamerką na rzepy.

  • A jaki kolor?

Aż tu nagle otwierają się drzwi do sklepu, wchodzi klient z sedesem świeżo wyrwanym z podłogi, od którego odstają kawałki glazury, niesie go na wyciągniętych rękach, podchodzi do lady i krzyczy:

  • Taki mam sedes, taką glazurę, dupę wam wczoraj pokazałem, dajcie mi papier toaletowy!

UWAGA!! Powyzej 18 lat :wink:

Ale tak mi sie podoba, ze nie moglam sie oprzec pokusie umieszczenia go tu :wink:

Jedzie sobie młody rycerz przez las na swoim rumaku. nagle dostrzega pięną księżniczkę na łące. myśli sobie:

“ale ładna księżniczka…jakby ją tutaj poderwać? o! już wiem! przejadę obok niej szybko na koniu, ona wtedy spyta: -rycerzu, rycerzu, czemu jedziesz tak szybko? a ja odpowiem: -szybko jak szybko, ale może byśmy się tak pobzykali?”

tak też zrobił, ale księżniczka nie zareagowała. rycerz myśli:

“no kurde, nie wypaliło…ale już wiem!! przejadę obok niej wolno na koniu, ona spyta: -rycerzu, rycerzu, czemu jedziesz tak wolno? a ja odpowiem: -wolno jak wolno, ale możebyśmy się tak pobzykali?”

zrobił jak pomyślał, ale księżniczka znowu nie zareagowała.

“jakaś twarda sztuka z tej księżniczki.” -myśli rycerz- “ale to napewno zadziała: pomaluję swojego konia na niebiesko i przejadę obok niej. ona spyta: -rycerzu, rycerzu, dlaczego masz takiego niebieskiego konia? a ja odpowiem: -niebieskiego jak niebieskiego, ale może byśmy się tak pobzykali?”

przemalował więc swojego konia i ruszył ku księżniczce. gdy przejeżdżał obok niej, księżniczka zawołała:

-rycerzu, rycerzu! może byśmy się tak pobzykali?

a rycerz na to:

-pobzykali jak pobzykali, ale dlaczego mój koń jest niebieski?

A wiecie jakie jest najszybsze zwierze na świecie???

Ostatnia żywa kura w Etiopii! !!

  • Dlaczego programista na umycie glowy zuzywa cala butelke szamponu?

  • Bo w instrukcji napisali: nalozyc, splukac, czynnosc powtorzyc.

Ksiadz i siostra zakonna wracaja z konwencji kiedy nagle nawala im

samochod. Poniewaz awaria jest powazna, zdani oni sa na nocowanie w

przydroznym hotelu. Jedyny hotel w okolicy ma wolny tylko jeden pokoj,

wiec powstaje maly problem.

KSIADZ: Siostro, wydaje mi sie ze w obecnym przypadku Pan nie bedzie

mial nam za zle jesli spedzimy noc w tym samym pokoju. Ja przespie sie

na podlodze, siostra wezmie lozko…

SIOSTRA: mysle ze to bedzie w porzadku…

Wiec jak ustalili tak i zrobili. Po 10 minutach…

SIOSTRA: Ojcze jest mi strasznie zimno…

KSIADZ: Dobrze, podam Siostrze koc z szafy…

10 minut pozniej…

SIOSTRA: Ojcze, nadal mi strasznie zimno…

KSIADZ: No dobrze, podam Siostrze nastepny koc…

po kolejnych 10 minutach…

SIOSTRA: Ojcze, nadal mi strasznie zimno. Nie sadze aby w tym wypadku

Pan mial nam za zle abysmy zachowali sie jak maz i zona w ta jedyna

noc…

KSIADZ: masz racje… wstawaj i sama wez sobie ten cholerny koc.

Uczeń stoi przed tablica, rozwiazuje zadanie, ale meczy sie

niemilosiernie. Za bardzo mu to nie idzie, wiec co chwile pluje w rece

i wciera sline we wlosy. Nauczycielka patrzy ze zdziwieniem pyta sie

go:

  • Bogus! Dlaczego na Boga wcierasz sline we wlosy?

  • Wczoraj slyszalem jak mamusia mowi tatusiowi… posliń glowke,

zobaczysz, ze od razu pojdzie ci lepiej…

Wchodzi klient na lawke w parku i zaczyna przemawiac:

  • Precz z hipokryzja! Precz z nacjonalizmem, Precz z koltuństwem! Precz ze zlodziejstwem! Precz z ciemnota!

Nagle odzywa sie jeden z widzow:

  • Panie! Cos sie pan tak tego kleru uczepil!

Po kilku nocach panna mloda skarzy sie matce:

  • Wiesz mamo, juz kilka nocy spimy razem i nic. Jeszcze sie nie

kochalismy.

  • Alez coreczko, moze jest zestresowany…

  • Ale mamo, on tylko ksiazke czyta i wcale nie zwraca na mnie uwagi.

  • Wiesz coreczko, skoro on nie zwraca uwagi, to moze ja sie poloze

zamiast ciebie i sprawdze, o co chodzi.

I tak zrobily. Maz w lozku czyta ksiazke, tesciowa sie kladzie i lezy.

Nagle maz wsuwa reke pod koldre i w majteczki zaczyna reke wkladac.

Wyskoczyla tesciowa z lozka i do coreczki:

  • Alez kochanie, chwile lezalam i zaczal sie do mnie dobierac.

  • Tak, tak… Palec zmoczy, kartke przewroci i dalej czyta…

Corka do ojca:

  • Tatusiu! Gdzie jest szmata?

  • Poszla na zakupy, corciu.

Niewiem czy ktos ta stronice podal ale ja podam http://www.devlinerium.com