Dyskusja o limitach prędkości na drogach, oznakowaniu dróg, przepisach PoRD i planowanym zaostrzeniu kar za ich łamanie

Obaj macie rację.
To oczywiste, że gdyby co drugie czy co trzecie wykroczenie było zakończone karą (choćby 200 czy 300 zł), to prawie nikt nie decydowałby się na łamanie przepisów.
Ale nie ma takiej możliwości. A nawet to, co jest technicznie możliwe, u nas nie jest wykorzystywane i stosowane. Choćby przez brak przepisów czy niechęć i brak ludzi. Ot, choćby kamery na skrzyżowaniach, które owszem rejestrują przejazdy na czerwonym, ale na ich podstawie nie można wystawiać mandatów. Mamy też restrykcyjne przepisy odnośnie fotoradarów, które muszą być poprzedzane odpowiednimi znakami o ich obecności i nie można ich ukrywać.

Jeżdżąc prawie codziennie (przez kilka miast) policji w zasadzie w ogóle nie widzę. Przez ostatnie 2 lata widziałem trzy kontrole prędkości i nic więcej. A przekraczanie prędkości to tylko jedno z wielu wykroczeń.
Do tego sami policjanci też czasem jeżdżą źle, parę razy widziałem jak w mieście jadą ponad 80 km/h, a dosłownie parę dni temu wyprzedzili mnie kilka metrów od przejścia dla pieszych o ruchu niekierowanym.

Z drugiej strony, kiedy ktoś wie, że gdy zostanie złapany (może nawet z małym prawdopodobieństwem), ale za popełnione wykroczenie zapłaci wtedy np. 5 tys. zł (a nawet 30 tys. zł), straci uprawnienia lub auto, to na pewno tych wykroczeń będzie znacznie mniej popełniał. A uogólniając - na pewno mniejsza część kierowców będzie je popełniać. I to też jest istotne.

No to musisz jeździć w specyficznym miejscu. Ja widzę kontrolę przynajmniej raz w tygodniu.

A odnośnie kar czy kwot… Problem jest troszkę inny. Mandat o stałej kwocie to nic innego jak opłata za popełnianie wykroczenia. Osoba zamożna po prostu ją zapłaci i dalej będzie za…ać. Osoba uboga która popełni głupi błąd i zostanie złapana (nie mówię o prędkości tylko chociażby zaparkowanie zbyt blisko przejścia dla pieszych) w momencie otrzymania gigantycznego mandatu potencjalnie może wpaść w duże problemy.

Dlatego całkiem nieźle sprawdza się system punktów karnych. Bez względu na zarobki każdy ma swoją pulę do wydania. Jak ktoś będzie blisko kreski to może się dwa razy zastanowić czy ryzykować utratę PJ, bez względu na to czy przewinienie będzie go kosztować 200 czy 2000 zł.

Pewnie ktoś zaraz wrzuci - mandaty jako procent od zarobków. No pewnie, można i tak. Ale z różnych powodów niektórzy nie mają w ogóle dochodów a rozbijają się sportowymi furami za kilkaset tysięcy zł. I taki gość dostanie karę procentowo od dochodu + minimalna wartość czyli wciąż np. 200 zł.

Czy ja wiem, czy specyficznym? No może tak, skoro policja na drodze pojawiała się tak rzadko.
Co ciekawe, wczoraj jadąc z pracy widziałem dwie kontrole prędkości na drodze. Czyżby w końcu wzięli się do roboty? :wink: Oby.
A jeżdżę głównie w Trójmieście, czyli Gdańsk, Sopot i Gdynia, czasem jeszcze Rumia, Reda czy Wejherowo. Czasem obwodnica Trójmiasta, ale to rzadziej, bo to patologiczna droga, gdzie wypadki i kolizje zdarzają się codziennie, czasem po kilka razy i wtedy głównie stoi się w korku. To droga, gdzie jak jest techniczna możliwość, to ludzie zamiast 100 km/h (czy 120, jakie obowiązuje na odcinku Gdańskim) jeżdżą po 160 - 180 km/h. A potem inni stoją w korkach, bo - jak pisałem - kolizje i wypadki tam to codzienność.

Zgadza się. Tyle że mamy ich aż 24 i szybko się zerują. To może ukrócić tylko tych, którzy bardzo często łamią przepisy, bo wykrywalności nie ma prawie wcale, więc taki pirat np. 500 razy złamie przepisy, a złapią go może raz. A nawet jak straci uprawnienia, to… nadal może jeździć, bo - patrz wyżej - wykrywalności nie ma prawie wcale. Dlatego system punktowy też powinien być zmieniony.
Do tego powinno być też coś takiego, jak gradacja kar i punktów za kolejne przewinienia. Np. ktoś pierwszy raz został złapany na przekroczeniu prędkości o 15 km/h - mała kara i mało punktów, znów przekroczył o 15 km/h - większa kara i więcej punktów. To taki kolejny pomysł, który zapewne nigdy niestety u nas nie zaistnieje w prawie.

Bardzo dobre rozwiązanie, ale tak jak piszesz, nie w kraju, gdzie spora część ludzi nie wykazuje swoich dochodów.

W epoce powszechnie występujących wideorejestratorów, początków wykorzystywania dronów przez policję, punkty mogą polecieć raz dwa. Wyprzedzanie na przejściu dla pieszych to już 10 punktów. Wyprzedzanie na podwójnej ciągłej - 10 punktów. A to takie dość powszechne wykroczenia, o wpadkę łatwo.

Niby tak, ale mało kto zgłasza, bo nie wystarczy wysłać film na na skrzynkę „stop agresji drogowej”. Ryzyko „wpadki” jest niestety naprawdę niewielkie. Cieszę się, że wykorzystują drony (ostatnio nawet chwalili się kilkoma filmami z zatrzymanymi kierowcami z kamery na dronie), ale to wciąż za mało.
Często widzę kierowców przejeżdżających na czerwonym, skręcających z pasa do jazdy na wprost, wyprzedzających w miejscach niedozwolonych itd., itd., do tego codziennie ok. 90 - 98% kierowców przekracza dozwoloną prędkość, a zatrzymanych jest… no często nikt.
W telewizji mówi się tylko o poważnych wypadkach, a programów edukacyjnych praktycznie nie ma. Jest chyba tylko jeden w krakowskiej TV (chyba wszyscy wiedzą co to za program), 10 minut, raz w tygodniu. Zresztą i tak bardzo go polecam.

PS. za podwójną ciągłą jest 5 pkt.

Nie. Po pierwsze alkoholicy. Będą jeździć niezależnie od kary po alkoholu. Nieważne czy stracą prawo jazdy, czy dostaną karę, to jedynie zaszkodzi rodzinie, nic kompletnie nie zmieni. Jedyny skuteczny sposób ograniczania to montaż alkomatu w pojeździe. Stosowanie przymusowego leczenia z pobytem w placówkach itp.

Z innej beczki, wypadki to są pierdoły, w zeszłym roku zginęło raptem 1100 osób na drodze, na zawał 15000. Pytanie czy należy dbać o ruch fizyczny czy drogowy, co więcej przyniesie dobrego.

Z danych raportu Komendy Głównej Policji „Wypadki drogowe w Polsce w 2020 roku” wynika że 2 491 osób poniosło śmierć a rannych zostało 26 463 osób.
Przy okazji, zgłoszonych kolizji było 382 046.
O ruch fizyczny to każdy sam może dbać i nie słyszałem również żeby zawał jednej osoby spowodował zawał, u mającej z nią kontakt drugiej osoby lub osób.
W ruchu drogowym jest jednak inaczej. Tu niejednokrotnie sprawca przyczynia się do tragedii innych, nieraz bardzo wielu.

To postaram się uzupełnić twoje braki. np. link

Tym niemniej nie jest istotne na co masz wpływ a na co nie masz. Istotne jest, że podjecie działań na drodze spowoduje może kilka zgonów mniej, podjęcie działań na rzecz zdrowia daje szanse na uratowanie większej ilości ludzi. Skoro każdy może zadbać o ruch, to każdy może zadbać o szczepionkę, po co reklamować i zachęcać?

To jest wypadek na drodze a to czym jest spowodowany jest zupełnie inną sprawą. Moze być nawet kichnięciem kierowcy. Gdyby dostał zawału siedząc obok ciebie nic by ci się nie stało. No chyba ze będziesz udowadniał że jak się przewróci to może ci palec u nogi złamać.

No i ten co chciał, zadbał. A zachęta? Ponieważ mimo wszystko leczenie tanie nie jest a i ludzie nie tylko na covid chorują. Gdzieś muszą sie leczyć. Do jeżdżenia po drogach ostrożnie też są zachęty i przestrogi w postaci „reklam” typu „noga z gazu” bo leczenie tych parudziesięciu tysięcy wypadkowiczów też kosztuje.
P.S. To ty masz dbać o zdrowie zanim zachorujesz ponieważ potem to już tylko naprawa tego co sam z własnej woli zepsułeś. No chyba ze to problem genetyczny.

Nie, bo mu zamknęli pod pretekstem wirusów. A skoro lepiej wiedzieli, że trzeba zamykać, to dlaczego tylko w jedną stronę ma to iść?

Ale kto ci każe jeździć po drogach? Nie musisz. Będziesz bezpieczny.
Masz 100x większą szansę zejścia na zawał, niż w wypadku. A jeszcze masz takie atrakcje jak rak np. a jakoś nikt się nie przejmuje saletrą w wędlinie, czy oleju palmowym w ciastkach. Tak samo jak tym, że teflonowa patelnia czy rafinowany olej zabijają.

Widzisz, zdradzę ci tajemnicę, rządzący mają gdzieś ile osób zginie w wypadkach. Interesuje ich tylko, że można więcej kasy wyciągnąć pod dobrym pretekstem. A oni potrzebują kasy, bo wyborców trzeba za coś przekupywać. Jakoś do siebie nastawiać negatywnie, żeby można było niewiele robić i sobie na ich koszt żyć dostatnio. i to jest powód podwyższenia kar, a nie jakieś tam bezpieczeństwo, bo to jest do ogarnięcia w chwilę przy dzisiejszej technologii.

Fajnie się czyta was oboje wasabi1084 vs yakii. Czyli dwóch największych forumowych specjalistów od wszystkiego. Obaj pierniczycie dyrdymały ale bez ironii ciekawy to pojedynek. I na serio kontynuujcie bo jestem ciekawy kto odpuści pierwszy lub kto wygra. Bo na moje prezentujecie bardzo wyrównany poziom. :smiley:

Spoiler

Jakbym miał obstawiać wygra wasabi bo yakii prędzej czy później prawdopodobnie się obrazi. Rzuci nieznajomością „prawa” i napisze by wydać 300 zł na radcę prawnego. :wink:

Zadanie na egzamin na prawo jazdy:
Ustal w jakiej kolejności powinny przejechać widoczne na wideo pojazdy. :wink:

(odp. Auta zwykle jadą pierwsze, bo są większe, a dalej, kto ma głośniejszy klakson).

Tematem tu są „drogi” . Jak chcesz sie bawić w Brauna to załóż sobie temat np. „Nie zaszczepię sie i innym zabronię” albo „nie będę jeżdził”
Załóż sobie byle jaki temat i tam zanudzaj.

A gdzie tam, tematem są limity prędkości, oznakowanie dróg, przepisy i trzy kropki. O drogach to bardziej budowlany temat.

Swoją drogą w 99% to wszystko jest całkowicie zbędne. Wręcz śmieszne są kolejne przepisy.
Przypomina mi się jak ktoś kiedyś przy dyskusji o biciu żony wypowiedział się, że przepis o tym, że nie wolno bić żony jest bardzo potrzebny. Tym samym nieopatrznie stwierdził, że żona to nie człowiek, bo przepis o tym, że bicie ludzi jest karalne, był od dawna.

Podobnie jest tutaj.
Problemem nie są kary, tylko niezrozumiałe przekonanie, że jak ktoś kogoś rozjechał, bo zbyt szybko gnał, to jest to coś innego, niż jak ktoś komuś przywalił w łeb maczugą, bo sobie wywijał nią w tłumie.