Egzamin prawa jazda - szczęście czy umiejętności?

Witam, za tydzień chciałbym zapisać się na kurs prawa jazdy kategorii B. Obrałem sobie cel, że prawko zrobię do końca sierpnia. Czyli w grę wchodzi zdanie za 1 razem :wink: Z jazdą styczności wcześniej nie miałem w ogóle. Czy liczy się bardziej szczęście i spoko egzaminator, który jak chce to nas upierdzieli za bubel, po to żeby później ponownie kasę wyciągnąć na poprawkach i dodatkowych godzinach, czy jednak umiejętności? Koleżanka zdała za pierwszym razem, choć nigdy kierownicy w ręku nie trzymała i ogólnie jest cicho-ciemna i bojaźliwa :wink: A Ci, którzy już znają całkiem dobrze auto i jeździli wcześniej po jakichś wioskach itp, zdają średnio za 3 razem :wink:

Ponieważ Ci którzy jeździli wcześniej często wyrabiają sobie nawyki za które często oblewają. Czy szczęście? Tak. Czy umiejętności? Tak. Ale również pewność siebie - mnie gościu chciał uwalić ze względu na to że skręcając w lewo nie skorzystałem z dodatkowego pasa włączania tylko od razu wjechałem na prawy pas - wtedy wyjechałem mu dokładnie słowo w słowo jak pisze czyli: mogę jeśli nie stworzy to niebezpieczeństwa na drodze - czasami naprawdę są czepliwi…

Zdecydowanie umiejętności. Jak egzaminator nie będzia miał się do czego przyczepić to cię przepuści…

Najczęściej takie osoby są bardzo pewne że umieją jeździć a niestety mija się to z prawdą. takie osoby najczęściej wymuszają pierwszeństwo itp…bo jeździć umieją lecz przepisów dobrze nie znają…A ci którzy pierwszy raz wsiadają za kółko często jest tak że siedzą i wkuwają tą wiedzę wieczorami, siedzą nad książkami itd…wiadomo że teoria to nie wszystko ale żeby umieć praktykę najpierw trzema mieć wykutą na pamięć teorię…bez tego ani rusz…

Jak Moja mama miała jazdy I testy powiedziano jej wprost my nie uczymy jak jeździć tylko jak zdać egzamin.

Na samym egzaminie jest kilka rzeczy których Egzaminator nawet jak zauważy nie musi tego zinterpretować jako błąd tam gdzie ma możliwość własnej interpretacji Masz loterie jak to uzna

jeździć nauczysz sie na tych godzinach które musisz wyjeździć

Kierowcy z doświadczeniem nie zdają przez nawyki i zaniedbanie na drodze nie zwracasz uwagi na pewne rzeczy (Przez rutynę) a na egzaminie musisz o nich pamiętać

Zanim przestawi sie taki kierowca na taką jazde egzaminacyjną kilka razy obleje

Moim zdaniem potrzebne jest szczęście i umiejętności, nadmiar jednego uzupełnia braki drugiego :slight_smile: Mam już za sobą 4 podejścia do egzaminu, na trzech z nich poległem z własnej winy. Raz trafił mi się jednak egzaminator, któremu cały czas coś nie pasowało i ciągle mnie poganiał jakby chciał jak najszybciej skończyć dzień pracy. Jego zachowanie + moje zdenerwowanie = szybki powrót do WORD-a. Słyszałem też, że niektórzy egzaminatorzy krzyczą na swoich kursantów i są wobec nich bardzo niemili. Każdy z nich ma również własną filozofię, dla jednego pewne zachowanie będzie prawidłowe a dla innego oznacza przerwanie egzaminu. Prawdziwa nauka jazdy rozpoczyna się po otrzymaniu “prawka” do ręki.

Przede wszystkim liczy się opanowanie. Jeśli egzaminator widzi, że dobrze czujesz się za kierownicą to nie ma się do czego przyczepić.

Skup się na jeździe, słuchaj tylko jego poleceń, a to co mruczy sobie pod nosem niech Cię nie obchodzi.

Jeśli na jazdach nie robiłeś poważnych błędów, to na egzaminie jadąc spokojnie i nie panikując zdasz bez problemu.

Pamiętaj też, że przy niektórych manewrach można popełnić jeden błąd, a egzamin trwa dalej, więc nie ma co się stresować jak coś pójdzie nie tak.

Zjedz też coś z czekoladą :wink: Jak dla mnie skuteczność 3 na 4 razy :smiley:

Liczą się przede wszystkim umiejętności. Reszta to trochę szczęścia.

Osobiście zdawałem prawko w grudniu 2005 w śnieżycę. Test zdałem bezbłędnie, to samo placyk i jazda po mieście. Wszystko zdawałem w tym samym dniu, bo po co stresować się kilka razy. Wcześniej nigdy nie wsiadałem za kółko. Jeździć nauczyłem się na kursie. Egzaminator był wymagający. Było kilka pułapek na drodze np. wjazd na parking tuż przy krzyżówce i trzeba dać kierunek w prawo tuż przy niej, ale sobie poradziłem. Zdałem za pierwszym razem bez problemu i bez żadnego habora. Kolega straszny szofer i mistrz kierownicy zdał za 5tym razem, ponieważ miał swoje przyzwyczajenia i łamał przepisy. I tak jeżdżę już 5 lat bez mandatu. Nie to żebym był jakimś przykładnym kierowcą na drodze. Lubię szybką i ostrą jazdę, ale tam gdzie jest to niebezpieczne staram się zachowywać zdrowy rozsądek.

Drażnią mnie takie sytuacje:

-za którym zdałeś?

-za pierwszym.

-ile dałeś?..

taa, umiejętności… Potem prawko dostaje ładna dziewczyna, która nie potrafi po rozpoczęciu hamowania, po zmianie świateł na zielone ( z czerwonego) jechać dalej, musi się zatrzymać i ruszać od jedynki.

Szczęście, szczęście i jeszcze raz pieniądze, to jest Polska właśnie!

mleczakm , habora dają ci, co nie zdają prawka za którymś razem. Wtedy pozostaje im tylko to. Po co płacić na pierwszym egzaminie?

Jeżeli egzaminator będzie chciał uwalić to uwali. Ja miałem takie szczęście, że trafiłem na wyluzowanego, który po terenie zabudowanym kazał jechać 70 km/h (nie chciał się wlec 50 km/h).

Żeby mieć spokój. Zresztą, ona nie musiała płacić, nie umiała jeździć a i ta zdała. Potem byłem uczestnikiem wypadku z jej winy (jakby jej samochód jechał pół metra bardziej w prawo, a w zasadzie ślizgał się, to bym pewnie miał złamaną nogę albo gorzej) więc ciężko jest mi powiedzieć cokolwiek dobrego o polskim systemie nauczania prawa jazdy.

mleczakm , widocznie czymś go “zauroczyła”. I dlatego potem widać tych prawdziwych szoferów na drogach. Czasem się dziwię, jak takie coś zdało egzamin. :smiley:

Nie wiem jak u was w WORDACH jest , ale u mnie danie w łapę jest bardzo trudne

trudne?? Pomyśl ile masz okazji… Nie wiem jak u ciebie ale masz szanse dać na placu zanim wsiądziesz do auta (kiedy pokazujesz mu gdzie jest zbiornik do oleju, itd…-trudno mu wtedy dać??Pod maską ktoś zauważy??jak włożysz i on sobie wyjmie??) pomyśl dalej wchodzisz do auta i nie wiem jak jest u ciebie ale u mnie egzaminator czeka…poprostu wsiada i te 10 sekund czeka-coś notuje itd…, każde się uspokoić, włącza te urządzenie i również kazał mi chwilke czekać po czym mówi że mam ruszyć. Trudno napewno nie jest dać…

Pytanie Brzmi Ile bierze :smiley:

tyle zeby egzaminator był zadowolony :slight_smile: Mały offtopic słyszałem że na Ukrainie można b. łatwo zdobyć prawko…ktoś się orientuje co i jak??

Pewien ośrodek nauki Jazdy Miał podobno cennik ile i za co niższych nie brali

1,Myślisz,że każdy egzaminator bierze?Musisz mieć szczęście i trafić na takiego co weźmie(poza tym musiał by sprawdzić czy nie dajesz mu pustej koperty) …a nie wydaje mi się, że każdy chce ryzykować

2.Na placu są kamery,poza tym zawsze jest tam dużo ludzi.

3.Nawet ja uda Ci się dać to nie gwarantuje to, że zdasz

Koperte czy też inne metody może i się stosowało, ale zapewne kilkadziesiąt lat temu. Nie masz szans załatwić sobie tak prawka

Teraz wygląda to tak, że umawiasz się z człowiekiem który się tym zajmuje. Jeśli zgadzasz się na jego ‘oferte’ to dajesz mu kase oraz swoje dane. On ustawia Ci datę egzaminu.

Egzamin przebiega normalnie, tak jak zazwyczaj to bywa. Przychodzi jedynie egzaminator ten który ‘wie o co chodzi’.

Jedynie co to trzeba zaliczyć plac. Z tej racji, że każdy egzamin jest nagrywany to tutaj błędu popełnić nie można.

Jeśli chodzi o miasto to egzaminator zachowuje się normalnie, tylko przymyka oko na ‘wykroczenia’ za które byś nie zdał.

Oczywiście ‘umowa’ zostaje zerwana jeśli spowodujesz wypadek.

// Żeby nie było głupich pytań, to prawojazdy w ten sposób sobie nie załatwiałem

…a potem takiemu idiocie rodzice na osimnastkę sprawują BMW, najlepiej 316 ze spojlerem. Taki ciężkokapujący osobnik rusza na podboje i zabija siebie (pół biedy) i/lub kogoś. Nie rozumiem. Skoro takiemu ckm-owi ciężko jest zdać egzamin, to jak się zachowa na codzień. Moim zdaniem prawko powinno mieć ograniczenia. Do trzech razy sztuka. Jeśli ktoś nie zda za 3 razem, to idzie na obowiązkowe szkolenie. Jeśli znowu nie zda, dostaje pieczątke w papiery, że jest KRETYNEM. Liczba wypadków z pewnością by zmalała.