Też uważam, że pomysł z małymi reaktorami jest warty uwagi.
Wtedy najwięksi odbiorcy jak korporacje, fabryki, dzielnice itp mogłyby mieć obowiązek posiadania własnego reaktora i zajmowania się nim w obrębie działalności.
Jednak zawsze pozostaje ten strach, że „coś piepsz…” nawet jak jest on bardzo mało realny. Dlatego jestem za rozwojem reaktorów w kierunku bezpiecznym i popieram wszelkie próby w tym temacie.
Chyba niepotrzebnie atmosfera w tej dyskusji się podgrzała, prawie jak woda w elektrowni jądrowej.
No ale do tematu.
Pamiętam, że w 1985 roku byłem na budowie elektrowni jądrowej w Polsce. Elektrowni, która miała powstać do początków lat 90. ubiegłego wieku. Budowa była już bardzo zaawansowana, był już w Polsce reaktor. I co? I w latach 90. wycofano się z tego, zmarnowano miliardy złotych, mijały kolejne dziesięciolecia i żaden rząd, od prawa do lewa, nie zrobił praktycznie nic, aby powstała choćby jedna EJ.
Minęło już 40 lat od kiedy rozpoczęła się tamta budowa i nadal kompletnie nic nie mamy, ledwo co lokalizację.
Gdyby nie głupie protesty, hasła „Boże chroń od atomu” i partykularne decyzje polityków, to mielibyśmy działającą elektrownię jądrową już od lat 90. ubiegłego wieku, być może już niejedną. A tak mamy cały czas tylko plany. Ach, szkoda słów…
Dwa dość świeże filmy:
I jeden sprzed 11 miesięcy, gdy nie było jeszcze mowy o wycofywaniu się z „atomu” w Niemczech, czyli kilka słów o niemieckiej polityce - @KR60 - to chyba powinno Cię zainteresować:
Podobno do chłodzenia elektrowni jądrowej będą potrzebne wielkie jeziora, tak? Mam nadzieję że nie zmarnują okazji i przy okazji zbudują elektrownie wodne.
P.S. Kiedyś coś było w TV że mieli plany stworzyć sieć elektrowni wodnych na Wiśle. To jest właśnie czysta energia, a nie jakiś tam atom. A ekolodzy niech pilnują własnych ptaszków
Blok elektrowni atomowej o mocy 1GWe potrzebuje ok. tonę wody przy pełnej mocy.
Co sekundę.
Ekolodzy martwią się, że będzie w trakcie upałów jak w Dunaju już w 2018 mieli tam problem ze zbytnim zagrzaniem rzeki. Ich rolą jest sprawowanie pieczy nad tym, czy przez jakieś zaniedbania nie dojdzie z tego powodu do katastrofy ekologicznej, np. podniesienie o kilka stopni wody może doprowadzić do zmian w środowisku rzeki. Oczywiście jak zawsze dramatyzują, bo oprócz dbania o środowisko, muszą dbać o finansowanie swojej działalności, w tle jak zawsze jest pieniądz i byli by głupi, gdyby nie próbowali czegoś zyskać.
Elektrownia wodna też nie jest czysta. Trzeba spiętrzyć wodę, trzeba zmienić życie ryb. Prowadzi czasami do wylesienia, wpływa na migracje ryb co może powodować wymieranie gatunków, zbiorniki zaporowe są źródłem metanu. To też nie jest tak, ot postawimy sobie zaporę, będzie fajnie i ekologicznie.
Skrajnie wygląda to tak. z tym, że przedstawiany tam punkt widzenia jest oczywiście mocno przekoloryzowany. Tym niemniej warto brać te aspekty pod uwagę.
To zależy od warunków. W okolicy Monachium działa wiele elektrowni wodnych i rybom niewiele szkodzą.
Kluczem jest tu wydzielenie osobnego kanału do zasilania wielu niewielkich elektrowni. Kanał biegnie równolegle do rzeki i na odcinku kilku kilometrów uzyskuje kilku-kilkunastumetrową różnicę wysokości lustra wody. Tę różnicę wykorzystuje się do zasilania turbin.
Początkowe spietrzenia zasilające Isarkanal nie są duże a do tego porobione są obejścia dla ryb. Ryby z kanału zaś mogą zawsze wrócić do rzeki przez przelewy.
Trochę to potrwa zanim będziemy mieli energię z atomu.
Forsy w to wpakują sporo.
Obawiam się tylko że z tą elektrownią będzie jak z telewizją.
Ledwie wszyscy zdążyli wymienić analogowe TV na FullHD, a tu już trąbią że DVBT przestarzałe i trzeba mieć DVBT2 z HEVC oraz 4K Ultra HD.
Śmiesznie będzie jeśli w tym czasie dojdzie do przełomu w nauce na miarę Einsteina i np. wynajdą elektrownię antygrawitacyjną.
Najśmieszniejsze będą miny polityków, kiedy odkryją że zrobiono ich w konia
Tylko że to wszystko z pieniędzy podatników. I to już nie jest śmieszne
Fakt. Lepiej wstrzymać się z wszelkimi działaniami do tego czasu. A jak już wynajdą, to czekać dalej aż wynajdą coś jeszcze lepszego, po czym dalej czekać
Dzisiejsze technologie tego typu wymagają wielu lat na wdrożenie i opracowanie sposobów masowego wykorzystania. Muszą być bezpieczne i niezawodne, a gigantyczne koszty wymagają dokładnego zbadania problemów. Więc zdążymy postawić atomówki, i pewnie jeszcze je doprowadzić do wyeksploatowania, zanim pojawią się tokamaki komercyjne.
Tokamak jest znany od dawna, dzisiaj już w takich gałęziach nie powstają wynalazki bo komuś się wylała probówka z bakteriami do piwa, tylko bada się wszystko teoretycznie i jak są podstawy naukowe, to dopiero kombinuje z realnymi eksperymentami.
Wiemy, że grawitacja to zakrzywienie czasoprzestrzeni, ale do tej pory praktycznie nic więcej o niej nie wiemy. Niektórzy postulują istnienie grawitonów (czyli cząstek przenoszących oddziaływania grawitacyjne), ale to raczej nie ma sensu, bo grawitacja jest siłą pozorną, nieodróżnialną od przyspieszenia. Tak więc wykorzystanie mitycznej antygrawitacji, to wyższy poziom abstrakcji.
Znacznie bliżej jest do wykorzystania fuzji jądrowej. Ostatnio (na dniach) pierwszy raz w historii amerykańscy naukowcy przeprowadzili kontrolowaną reakcję fuzji termojądrowej z dodatnim bilansem energetycznym używając 2,1 MJ i uzyskując z niej 2,5 MJ. Jest to pewien przełom, ale to „czysta” energia, a nie ta, którą można do czegoś użyć, np. do produkcji prądu. To pieśń przyszłości i to odległej (dobre kilkadziesiąt lat).
Tak więc nie mamy dziś, jutro i przez najbliższe dziesięciolecia nic innego, czego moglibyśmy użyć do produkcji prądu, jak reakcję odwrotną, czyli rozszczepienie jąder ciężkich pierwiastków.
Energia geotermalna oczywiście powinna być brana pod uwagę, bo ma kilka fajnych zalet, tyle tylko że to w ogóle nie ten rząd wielkości. Koszty wybudowania instalacji też są niemałe (ponoć obecnie to ok. 40 mln zł za 10 MW). W Polsce nie ma też zbyt wielu miejsc, gdzie można ją pozyskiwać. Do tego odnawianie ciepła w źródłach geotermalnych jest dość powolne, więc pobieranie dużej ilości ciepła doprowadza do wychładzania skał i w konsekwencji braku możliwości pozyskiwania energii przez jakiś czas.
Czy to oznacza, że nie należy jej wykorzystywać? Ależ nie, tam gdzie można, to tak, ale nie zapewni nam ona prądu. Jak kiedyś czytałem, owszem można w sprzyjających warunkach wykorzystać ją do jego produkcji, ale to nie będą duże ilości.
O wykorzystaniu energii piorunów do produkcji prądu nie będę się wypowiadał, bo to jakaś abstrakcja.
Elektrownia jądrowa to najlepsza droga do produkcji czystego prądu. Swego czasu bardzo się interesowałem jak działa EJ, przestudiowałem wiele prac na ten temat i dziś jestem pewien, że obecnie to najlepsza możliwa droga. Zwłaszcza, że dzisiejsza technika i technologia to nie to samo, co 50 lat temu.
Tak na marginesie, w Żarnowcu mieliśmy mieć reaktory WWER w którym moderatorem jest woda, a nie grafit, jak w Czarnobylskiej EJ, gdzie reaktory były typu RBMK. No ale polityka i histeria zrobiły swoje i zmarnowano wtedy (nie pierwszy i nie ostatni raz w Polsce, niestety) gigantyczne pieniądze i szansę na czyste powietrze.
Można wszędzie pozyskiwać. Temperatura rośnie 2-3 stopnie co 100 metrów, przy 10 km masz już ok 180.
Oczywiście takie odwierty tanie nie są, ale potem nie potrzeba paliwa, nie potrzeba składowiska odpadów, brak problemów z bezpieczeństwem, 100% niezależność.
Właśnie taka inwestycja ma szansę powstać u nas. Link
Piorunami też się ludzie zainteresowali A nawet w USA stawiają jakaś tam pierwszą elektrownie zasilaną piorunami.
Odwierty brzmią jak dla mnie fajnie. Gdyby dało się dopracować technologię, zmniejszyć koszty, robić tanio np względnie niewielki odwiert na osiedle, to by wiele rozwiązało.
Z piorunami z tego co kojarzę największy problem to zmagazynowanie ogromnej ilości energii w bardzo krótkim czasie,
Popieram zdanie @MultiPivo, że zanim zbudujemy te przestarzałe elektrownie uranowe, to tylko się wykosztujemy, gdy tymczasem mocodawcy będą sobie pałace stawiać, za nasze harowanie, gdy tymczasem wejdzie zimna fuzja, a my zostaniemy z ręką w radioaktywnym nocniku.
Takich rzeczy nie robi się, gdy poszczególne rządy są z nadania ludzi Jaruzelskiego, jak obecny premier Morawiecki, który został namaszczony na to stanowisko pośrednio przez Hermaszewskiego.
Wracając do tematu modułowych elektrowni, to ta technologia nie wyszła poza teorię, jest więcej zagrożeń i wątpliwości niż potencjalnych korzyści, natomiast firma nie zbudowała ani jednego działającego prototypu, który rozwiałby te wątpliwości,