Elektrownia jądrowa w smartfonie?

Atomowa bateria w smartfonie. Chińczycy są gotowi do masowej produkcji (komorkomania.pl)

Co Wy o tym myślicie? Taka bateria niby rewolucją, ale jak wybuchnie lub się zapali, to…

Komórkomania pisze o braku konieczności ładowania, bo izotop niklu-63 się rozłoży i zmieni w miedź, dobrze ja to rozumiem? Potem co, koniec? Trzeba wymienić na nową?? W sumie po 50 latach?? No różnie może być…

Jeśli faktycznie tak będzie, to koniec ze złączami.

To będziesz tak samo poszkodowany jak w przypadku wybuchu, zapalenia się baterii litowo jonowej czy litowo polimerowej czy nawet zwykłego akumulatora spotykanego w samochodach.

To, że tam redaktor hucznie w tytule napisał ‘atomowa’ słowo wzbudzające starach lub emocje typu ‘wow’ nic nie oznacza, baterie ‘atomowe’ to wynalazek lat 60-tych.

Przemysł produkcji powszechnych baterii, akumulatorów jest tak potężny, że nie mają szans na przebicie się, nie wspominając o tym, że w takich przypadkach łapę kładą rządy i przemysł zbrojeniowy :slight_smile:
Ta firma chce zabłysnąć i faktycznie zaistnieć więc opublikowali swoje marzenia nad którymi pracują 20 lat.

Ja poproszę karabin plazmowy 40W ten który opracowała firma Westinghouse Electric (realna firma nie fikcja) i o którym wspomniano w filmie Terminator :stuck_out_tongue:

Myślę, że przeczytałeś tylko tytuł i chyba nie dotarłeś do końca artykułu.

Sabine doskonale rzecz wytłumaczyła:

Czytałem cały art. Pytałem o Wasze zdanie i tyle.

Artykuł jest zmanipulowany. Projekt nie jest innowacyjny i nie jest w stanie zasilać smartfona. Zapewne celem tego startupa jest zdobycie finasowania. Tyle.

Nie chcesz kupić Pałacu Kultury i Nauki? :wink:

Faktycznie nie jest, podobne baterie, tylko z trytem zasilają np. satelity. Można zrobić pakiet kilku ogniw, kosztem pojemności zwiększyć moc. W celu chwilowego wykorzystania bardzo dużej mocy, można dodać kondensatory i ładować je w czasie nikłego poboru energii, aby mieć zapas na czas gdy jest potrzeba chwilowego zwiększenia energii. Można dodać konwencjonalną baterię, która będzie doładowywana. Rozwiązań jest sporo.

Problemem pewnie będzie cena.

Materiały radioaktywne są wykorzystywane nawet dzisiaj i to całkiem powszechnie. Np. tor-232 można sobie kupić na Allegro.

Nie ma żadnych, umożliwiających konstrukcje ogniwa jądrowego i czegoś co z rozpadu jądrowego wytwarza energię elektryczną o sumarycznej wielkości baterii smarfonowej, która umożliwiłaby zasilanie smarfona. To co pokazała ta firma Betavolt to 3V napięcia i moc 30 mikrowatów (obiecują 100 mikrowatów w przyszłości). Zakładając, że wyprodukują taką baterię 100 mikrowatów, to jako zamiennik zasilania do mojego iphone 11 będzie potrzebnych 40 tys takich ogniw :wink:
ps. chyba, że coś źle obliczyłem :wink:

Nie, jeśli poświęcisz pojemność na rzecz mocy, o ile to wykonalne fizycznie, to nic nie stoi na przeszkodzie aby bateria działała nie 50 lat, a 5 lat i miała moc 10x większą. Na dodatek wcale nie musi stale dawać pełnej mocy.

Smartfon wcale nie musi pobierać dużo energii. Nie każdy potrzebuje tak mocnego CPU i GPU, podobnie ekran, może być E-INK.

To jest następna wada tych ogniw, że one działają cały czas. Trzeba więc wyprodukowany prąd odbierać cały czas.

Można wypromieniować jako ciepło. Ogniwa trytowe są stosowane w pociskach, aparaturze pomiarowej, celowniczej do rakiet itd. świetnie się sprawdzają od lat.

Jestem sceptyczny. Smartfon to nie tylko ekran i szybki procesor ale także łączność radiowa. I tu moc jest potrzebna. Ok, można ograniczyć energochłonność. Zamiast 40 tys ogniw potrzeba będzie 4 tys :wink: Miałoby to wielkość 120000 cm3 (czyli objętość 120 litrów wody).

W sumie ciekawe czy ta bateria z błota i bakterii ma już płatny patent mimo że AI ją wymyśliła.

Eh, chyba tego Li-Ion nic narazie nie zastąpi, bo baaardzo niska wydajność energetyczna lub baaardzo wysoka cena…

To nie do końca tak.
To jest identycznie jak z leczeniem. Lekarz który wyleczy pacjenta traci klienta a to równa się utracie kasy. Ileż to razy czytałem, że wreszcie mają lek na cukrzycę czy potrafią pobudzić komórki aby wyrastały nowe zęby.

Tak samo jest z przemysłem. Dasz baterię która działa 50 lat, nie trzeba ją ładować i przez 50 lat utrzymuje odpowiednią wydajność.
To ludek wsadzi ją do pilota TV i nigdy przez 50 lat nie poleci do sklepu kupić kolejną bo ta jedna przeżyje żywotność TV.

Więc to strzał w kolano, bo produkcja musi się kręcić.

Nigdy Cię nie zastanowiło czemu 90% latarek jest na paluszki a nie 18650 ?

A teraz wyobraźcie sobie że wsadzamy takie baterie do samochodu i mamy samochód który działa 50 lat bez doładowania. Problem jest taki na jaki już zwróciliście uwagę, ile prądu możemy uzyskać z kilograma baterii. Przy samochodzie mówimy o tonie baterii która musi oddać dość duży prąd. Podejrzewam jednak, że tona to zbyt mało by stworzyć reaktor atomowy i równocześnie wystarczającą osłonę przed promieniowaniem.

To już chyba prędzej Mr Fusion:

A właśnie, że tu już niekoniecznie. Właściwie, owszem jest konieczna, ale przecież akurat w tym przypadku można się obyć, bez zasilania.

A no prawda, nadajnik / odbiornik to najmniej zżera w fonie, przykładem są stare fony gdzie na małych w stosunku do teraz bateriach działały nawet 2 tyg.

Przy takim zagęszczeniu sygnałów radiowych, przy odrobinie chęci można by wręcz ładować telefon.
Rozwiązanie jest trywialne i dostępne od dawna. Przecież nawet radia kryształkowe śmigały bez zasilania.

Ja zrobiłbym taką hybrydę. Telefon wyposażony w dwa typy zasilania i ekran dwuwarstwowy. E-INK + OLED.
Telefonik mógłby działać w trybie normalnego smartfonu gdy ma pełny akumulator i w trybie oszczędnego urządzenia, gdy się rozładuje. To miałoby też inne zalety. Czytnik, widoczność na słońcu itd.