Gotowanie - gaz vs prąd i ceny

Gaz to gaz, u znanych Kmiecików wyglądało to tak: https://ocdn.eu/pulscms-transforms/1/QwXktkpTURBXy85MzgyZGU2MjIwZWQ1ZDY2NmM4NWY5Nzc5Mzg4YTA1NS5qcGeRkwIAzQHk

Swoją drogą, dopiero niedawno dowiedziałem się, że gaz ziemny z natury jest bezwonny. Dopiero po jakiejś tragedii w szkole dawno dawno temu, gdzie zginęło setki dzieci, firmy na całym świecie zdecydowały się go sztucznie doprawiać zapachem…

Zależy jaką masz “taryfę” u dostawcy prądu.

Przed przeprowadzką za prąd płaciłem miesięcznie około 160zł a po przeprowadzce do nowego mieszkania w którym nie ma gazu wychodzi około 221zł miesięcznie (za prąd). Więc można powiedzieć że to co płaciłem za gaz, częściowo dorzuciłem do prądu i na inne rachunki np. do ogrzewania centralnego.

Czyli, że jeżeli teraz płacę maks. 14 zł za gotowanie na gazie to do prądu dojdzie mi tak kwota? Centralne już mam. I w ogóle czemu nie instalują teraz gazu skoro jest tańszy. No chyba, że to celowe, żeby łupić Polaka na prądzie…

Coś chyba źle liczysz, bo ja więcej płacę samego abonamentu (czy jak się tam nazywa opłata za przyłączenie do sieci).

Bo klienci wolą używać prądu, który jest wygodniejszy, bezpieczniejszy i wydajniejszy.

Kto by się miał dopuścić takiego spisku? Elektrownie dogadały się z developerami?

Mi sie nie chce czytać, ale od siebie napisze tylko tyle. Piecyk Buderus, grzanie, gotowanie, mycie sie i to wszystko gazem, 3 osoby w domu w tym dwoje rodziców na emeryturze, którzy sa praktycznie non-stop w domu. Rachunek co dwa miesiące, średnio w mrozy 1200 zł za dwa miesiące, co daje 600 zł na miesiąc. Jezeli to dla kogoś dużo to proponuję przeprowadzić się do Kalifornii, albo gdzieś gdzie wiecznie upały :slight_smile: Dodam, ze domek 3 kondygnacyjny, bez podpiwniczenia, budowany w latach 1994-1996 ubiegłego wieku, opgrzewane 1 i 2 pietro, kazde po 100 metrów kwadratowych.

… poza tym deweloper nie musi zakładać instalacji gazowej, przez co zmniejsza koszty budowy. W końcu:

Deweloperzy sami to zainicjowali.
Dla nich czysty zysk, jedna instalacja mniej do kładzenia, a jeszcze ogrzewanie elektryczne… :wink:
Biorąc pod uwagę ceny mieszkań i ich wielkość idące po 10.000 za m2… spisek wietrzę. :wink:

Rozumiem, ze dzieki tej oszczednosci ceny mieszkan zmalaly?

Tu chodzi o bezpieczeństwo.
Eksplozja gazu jest katastrofalna w skutkach

Wzrosły zyski i “dostępność”.

Eksploza butli gazowej lub instalacja “modyfikowana” przez złota rączkę może być równie tragiczna w skutkach. Jak ogień odetnie zejście będzie katastrofa jak Kaskady pół wieku temu w Szczecinie. Z tego co ja kojarzę z mediów, to raczej (powojenne) kamienice bardziej się składają przy wybuchu od płyty. :wink:
.

Może i bardziej, ale tak jak się płyta składa też wystarczy :smiley:


image

A wracając do tematu. Nie bałbym się tak bardzo gotowania na prądzie (o ile to indukcja), bo jest dużo wydajniejsze, a gdyby ceny różniły się znacznie (a nie różnią co zostało wykazane we wcześniejszym artykule) to ludzie nie przechodziliby na takie kuchnie.

Ja też zrezygnowałem z gazu. Mam płytę indukcyjną i piekarnik elektryczny. To co szło na gaz, idzie na prąd. U mnie wyszło na zero.

Że co?

@roobal Mam podobne wnioski - jakaś nieznacząca różnica raz w jedną, raz w drugą stronę.

Grzejniki elektryczne lub ogrzewanie podłogowe. Widziałem oferty mieszkań tego typu i po sąsiedzku od babki takie postawili nawet. :wink: Komórek czy piwnic rzecz jasna nie uświadczysz, ale miejsca parkingowe w cenie 1/4 mieszkania już tak.

Taryfy, podobnie jak z gazem, są też różne na prąd. Ogrzewanie gazem do kuchenek jest drogie, ale w taryfie droższej większa ilość wychodzi taniej.

O grzejnikach elektrycznych zamiast CO nie słyszałem - zaskoczyłeś mnie. Co do podłogowego to deweloperzy robią też wodne. Z resztą nie polemizuję - takie życie, cóż Pan poradzisz.

Nawet, gdy przez 3 godziny gotujesz rosół?

Jedną kilowatogodzinę liczmy po 0,60 zł (idą podwyżki, to niech będzie zawyżona cena). Dajmy na to, że rozkręcisz pole grzewcze do 500W (to raczej przesada, bo rosół się gotuje w niskiej temperaturze, ale niech będzie, bo ławo się będzie liczyło) czyli 30 gr za godzinę gotowania, więc 90gr za ugotowanie rosołu :wink:
Powiedzmy jeszcze, że gotujesz ten rosół co 3 dni bo bardzo lubisz, to wyjdzie 9zł miesięcznie za rosół :smiley:

edit.
W wyliczeniach we wcześniejszym artykule wychodzi gościowi 30gr za godzinę gotowania z pełną mocą płyty czyli 3,5kW. Więc, chyba coś zbyt pesymistycznie policzyłem, ale muszę to zrzucić na barki późnej godziny kiedy to piszę :wink:

Ja nie tyle przeszedłem, bo mam i gaz i prąd, ale dość dawno temu zmieniłem kuchenkę z gazowej na gazowo-elektryczną. I powiem tak: jest drożej. Może wygodniej, może zdrowiej, ale drożej.
Prądu u mnie w mieszkaniu zużywa się dość sporo, miesięczne rachunki to ok. 350 - 400 zł, a że płacę raz na dwa miesiące, to ok 700 - 800 zł. Najwięcej za prąd zapłaciłem 1780 zł.
Gdy przychodzi do płacenia za gaz, którego codziennie używam do gotowania (w tym wody, bo czajnik mam na gaz), smażenia, duszenia, etc., to widzę różnicę. Za gaz płacę ok. 30 zł miesięcznie, czyli 60 zł na dwa miesiące.

Nie. Prąd jest znacznie droższy, więc licz, że będzie to znacznie więcej.


Tak. Pamiętam święta wielkanocne w 1995 roku, dokładnie 7 kwietnia 1995 r., gdy ok. 5:50 zadrżały szyby w oknach i usłyszałem huk. Wtedy nie wiedziałem co się stało, ale później dowiedzieliśmy się, że to właśnie wybuchł gaz w wieżowcu na Przymorzu. Zginęło kilkadziesiąt osób, a cały kilkunastokondygnacyjny budynek osiadł o kilka pięter w dół. Potem był wysadzony w powietrze, pomimo nadziei, że są jeszcze pod nim żywi ludzie. Nikogo nie uratowano.

Rosół to ja gotowałem może 2 razy w życiu, jeszcze jak miałem gaz. Żona to tak raczej raz na kwartał. Rosół przeważnie dostajemy od teściowej :slight_smile:

W każdym razie chodzi o to, że rosołu nie gotuje się raczej codziennie, co tydzień. Chyba że ktoś aż tak mocno lubi. W każdym razie potrawy wymagające długiego gotowania, np. gulasz wołowy robię raczej rzadko, ale to jakoś niespecjalnie boli.

Generalnie za gaz płaciliśmy tyle samo ile doszło za prad, więc na jeden pies wychodzi. Indukcja jest wydajniesza od gazu. Szybciej nagrzewa naczynia i ich zawartość. Litr wody zagotuje Ci się szybciej na indukcji, niż na gazie. Czas pomiędzy kuchenką, a czajnikiem elektrycznym jest podobny, bo mam niestety słabszą płytę (jednofazowa).