Obecnie tam, gdzie mieszkam mam kuchenkę gazową (z piecykiem elektrycznym). “Pichcę” obiady jakieś 2 - 3 razy w tygodniu. Czasem 4. Płacę miesięcznie od 11 - do 14 zł za te przyjemności. Niestety ze zgrozą przyjąłem wiadomość, ze nowe mieszkanie, które mam na oku, w ogóle nie ma instalacji gazowej (sic!) i poszli w prąd. Jednak czy przy moim użytkowaniu nie będę teraz dostawał niebotycznych rachunków za prąd? Weźmy taki rosół, który gotuje się jakieś 3 godziny czy inne fanaberie. Czy ktoś z was przeszedł z gazu na prąd i może to porównać?
A co w tym dziwnego, czy śmiesznego - czasy się zmienają? Teraz jest to standardem, od kilku lat w nowych budynkach nie ma w ogóle instalacji gazowych, tylko elektryki, a i w starszych budynkach jak ktoś robi remont w mieszkaniu to często jest wymiana gazu na prąd. A wracając do tematu, ja jakoś nie odczułem większej zmiany cenowej. Czy może inaczej oczywiście jest podwyżka prądu, bo zużywasz go więcej z oczywistych względów ale nie jest to znowu, jakaś porażająca zmiana - choć trzeba przyznać, że ja akurat gotuje “przeciętnie” (ilość).
U mnie w bloku jest gaz w czynszu, - wychodzi 9,44zł od osoby miesięcznie. Też pichcę obiady i takie sprawy, jak rosół, to sprawa kilkudniowa, ale ziemniaczki, porcje do gotowej surówki - codziennie bywa, aż się znudzi, to potem jakiś bigos i znowu kilka dni nie gotuję, choć podgrzewam. Do czerwca, gdy jeszcze żyła żona, to coś się piekło w piekarniku, ale teraz. to tylko dochodzą mnie zapachy pieczonych ciast sąsiadów.
Uśredniając - prąd wychodzi 53 zł miesięcznie. Internet 29 zł 50Mbs - i takie to życie samotne a starość i choroby nie radość.
Wychodzę czasem na balkon, widzę, że nie widzę, bo jakoś przed blokiem wyginęły wróble i jak tu pożyć do siego smogu…
Córka z rodziną była u mnie, ale to wielkie żale, bo ona przyzwyczajona do elektrycznego czajnika, kupiła dwa duże wentylatory (lato jeszcze było).
@XOR - blok z dużej płyty i fakt, że tanio i ciepło, winda i tam ciepła woda, ogrzewanie. Nowe bloki, to wypas cenowy. Czynsz z mediami dwa razy większy. U córki z rodzinką miesięcznie za elektrykę i gotowanie płacą 300 zł. Podgrzewana woda jest miejska - Wrocek. Ja mieszkam w Tarnowie, ale mam chore i nieciekawe życie.
Ja bym kombinował na Twoim miejscu i zainwestował w płytę indukcyjną i do tego odpowiednie garnki - szybko, tanio - ma trochę zalet.
Współczuje, moje kondolencje
Tutaj jest ciekawy i w miarę aktualny artykuł, w którym autor testuje i porównuje ze sobą płytę indykcyjną i płytę gazową:
Kup sobie turecki szybkowar i rosół będziesz robić w godzinę No a co do samego gotowania - na gazie się “przyjemniej” gotuje, szczególnie jak operujesz różnymi temperaturami.
Chyba kwestia przyzwyczajenia. Sam gotuję na gazie, ale widzę jego same minusy, począwszy, że łatwiej coś przypalić, bo temperatura jest dostarczana bardziej punktowo niż przy indukcji.
Widziałeś gdzieś kucharza, co gotuje na płycie?
Nie łażę po zapleczach restauracji
Ale nie widziałem też kierowcy wyścigowego jeżdżącego passatem
Policzył może ktoś ile kosztuje (średnio) zagotowanie 1 L wody na gazie a ile na prądzie?
Przecież @januszek podlinkował ci artykuł z szacunkowymi obliczeniami. Ciężko to wyliczyć dokładnie, bo ciśnienie w przewodach może być różne tak jak wartość energetyczna pompowanego gazu.
To kolejny minus gazu, że mogą nas robić w balona jak chcą. Wystarczy, że puszczą uboższą mieszankę, a płacimy tak samo.
Z indukcją jest jeszcze jeden mankament:
“(…) Ci, którzy nie chcą mieć wątpliwości rezygnują z kupna płyt indukcyjnych na rzecz innych rozwiązań. Co jednak, jeśli indukcja jest już w domu, a osoba z rozrusznikiem zastaje taki sprzęt AGD w domu? Nie ma powodu do paniki – natężenie pole elektromagnetycznego maleje gwałtownie wraz z odległością od jego źródła. Za bezpieczną uznaje się odległość około 20 centymetrów od źródła co oznacza, że jeśli osoba z rozrusznikiem nie będzie leżeć na działającej płycie, nie zauważy żadnych problemów z rozrusznikiem. Na wszelki wypadek jednak na rozmaitych forach kardiologicznych radzi się pacjentom, by w razie jakichś niepokojących objawów w postaci „mroczków” przed oczami w czasie gdy płyta działa, po prostu się od niej oddalić, a jeśli sytuacja będzie się powtarzać - wymienić ją na kuchnię elektryczną."
Mieszkam sam w dość dużym mieszkaniu tak więc też dla siebie sam gotuję (prawie codziennie). Gdy miałem kuchnię elektryczną to za dwa miesiące płaciłem za prąd 150-130 zł.
Gdy przeszedłem na kuchnię gazową płacę za prąd na dwa miesiące (bo ja rachunek za prąd dostaję co dwa miesiące) 75-80zł.
Jeżeli w nowym mieszkaniu nie masz instalacji gazowej zawsze możesz wspomóc się butlą gazową. Butla gazowa u mnie kosztuje 55 zł i mnie jedna wystarcza na 6 miesięcy.
Butla gazowa jest najtańszym rozwiązaniem, ale trzeba pamiętać, że gazu płynnego nie można używać w budynkach wysokich (ponad 4 kondygnacje i/lub 12 metrów), oraz tych gdzie istnieje już instalacja gazu ziemnego.
Ja mieszkam na pierwszym piętrze więc przepisów nie łamię. Jednak jestem przekonany, że multum ludzi nie przejmuje się tym przepisem że ponad 4 kondygnacje jeżeli nie mają instalacji gazowej to są skazani wyłącznie na prąd.
Przepis nie określa, na którym piętrze mieszkasz, tylko ile kondygnacji ma budynek, a jeśli chodzi o instalację gazu ziemnego, to wynika ten zakaz z przepisów ppoż.
A w ten sposób. To jestem wręcz pewien, że ludzie miszkający w moim mieście w wieżowcach 12 piętrowych łamią nagminnie ten przepis. Tym bardziej, że u mnie w mieście jest mało instalacji gazowych doprowadzonych do bloków. Nie raz widzę jak do 12 piętrowego bloku ludzie wnoszą butle z gazem.
A później pół bloku się wali, bo sąsiąd trzymał potajemnie butlę w domu…
Być może. Na szczęscie jeszcze u mnie w mieście wybuch gazu się nie zdarzył. Jednak mnie też przeraża myśl, że pode mną mieszka 80 letni dziadek który ma butle z gazem i też czasami sobie myślę, czy na pewno zakręcił gaz i czy nie wysadzi nas w powietrze któregoś dnia. Posiadanie butli gazowej to jednak odpowiedzialność zbiorowa za swoje życie i sąsiadów.
Albo czy dobrze przykręcił tym razem reduktor i nie dupnie ci podłoga jak zaświeci światło