W zasadzie tak. frumentationes czyli rozdawano, albo sprzedawano po zanizonych cenach np. zboże. potem i oliwę, chleb, mięso czy wino. Socjalizm się rozwijał.
To są elementy wspólne wielu ustrojów.
Raptem 3-4 ustroje nie mają takich cech socjalistycznych ale to są ustroje które upadły albo zostały tak zmienione aby przetrwać bo następowała destabilizacja społeczna.
Wszystko zależy od skali.
Panowie sobie bajki opowiadają, tkwiąc wewnątrz tego kultu cargo, że „państwo nie ma własnych pieniędzy” i „finansuje się z podatków” bo „budżet państwa jest jak budżet gospodarstwa domowego” a „pieniądze biorą się z pracy”.
W realnym świecie, to państwa tworzą rynki i to państwa tworzą pieniądze, którymi te rynki są zasilane. „Rozdawnictwo” zwane także „socjalem” wewnątrz tego kultu cargo jest marnowaniem pieniędzy (bo Ci ludzie, którzy je dostają palą nimi w piecach, więc te pieniądze znikają z obrotu na rynku).
W prawdziwym świecie, działa to inaczej, co widać po naszym 500+/800+. Ludzie, którzy te pieniądze dostali, wydali je na lokalnym rynku, kupując towary i usługi od lokalnych przedsiębiorców. Lokalni przedsiębiorcy dzięki temu mieli za co rozwijać firmy, co przełożyło się na wyższe zatrudnienie, więc pracownicy dostali wypłaty, które też wydali kupując towary i usługi od lokalnych przedsiębiorców.
„Rozdawnictwo” i „socjal” okazały się więc być motorem napędowym dla lokalnego rynku a nie marnotrawieniem pieniędzy…
Ale celem tego socjalu było zwiększenie dzietności a to się kompletnie nie udało. Nasz system emerytalny zbudowany jest w oparciu o piramidę finansową czyli obecni pracujący-składkowicze finansują aktualnych emerytów. Taka piramida zakłada również nieustanny przyrost ilości składkowiczów bo inaczej padnie na pysk. Szykuje się „taka piękna katastrofa” ja mówił Grek Zorba.
Ale Twoja odpowiedź jest nie na temat. Bo owszem, wprowadzono ten program jako mający zwiększyć dzietność i to się nie udało. Za to ubocznym efektem tego programu, co okazało się w praktyce, było zwiększenie konsumpcji na lokalnych rynkach, co skutkowało większym wzrostem PKB. W naszych realiach taki program okazał się być prorozwojowy. Mechanizm tego zjawiska opisałem w swoim poprzednim poście.
To co napisałeś o systemie emerytalnym jasno i wyraźnie pokazuje, że nie masz żadnej wiedzy o tym jak on faktycznie działa, nie wiesz także czym jest piramida finansowa i powtarzasz mantry z kultu cargo („ZUS jest piramidą finansową”). Ponieważ tłumaczyłem to kiedyś na tym forum, nie będę tego znowu wyjaśniał (dodatkowo w grę wchodzi asymetria głupoty, zasada Brandoliniego)…
Bo nie. Wszystko co ma państwo, to kasa zrabowana obywatelom.
Pieniądze to sobie możesz wydrukować, to tylko papierek, symbol. Bogactwo bierze się z pracy. Nie koniecznie fizycznej, ale sumarycznie tak. Bez pracy lub towary nie będziesz miał zasobów aby kupić dobra.
Jak małe dziecko. Wyobraź sobie, że wstajesz o 5 rano i idziesz kopać w polu. Sąsiad leży nawalony do góry brzuchem. W normalnym świecie sąsiad jakby zgłodniał albo zabrakło mu na wódkę, poszedłby do ciebie, popracował kilka dni i zarobił, tobie byłoby łatwiej, zrobiłbyś w tym czasie co innego. Jednak państwo przychodzi zabiera właśnie tobie i daje za darmo sąsiadowi. On leży pijany za darmo, ty dłużej musisz zasować. Tak to wygląda w uproszczeniu.
To jest zwyczajny rabunek. W ten sposób napędza się rynek potrzebny nie temu który tworzy np. ziarno, tylko ten który produkuje alpagi.
Rachunkowość dla teorii ekonomicznych jest tym czym jest matematyka dla teorii fizycznych. Poglądy kultu cargo, których bronisz można sfalsyfikować rachunkowo. Mylisz skalę mikro (zjawisk na rynku dla użytkowników pieniędzy) ze skalą makro (zjawisk na poziomie emitentów pieniędzy).
Bzdury piszesz bo to jest piramida finansowa. Czy ten system emerytalny będzie działał teoretycznie przy 1 pracowniku płacącym składki i 30 mln emerytów (za 20 lat)? Walnie to na pysk! Na szczycie tej piramidy nie jest emeryt jak w twoim niedokładnym opisie ale państwo. Emeryt jest tutaj „efektem ubocznym”. Państwo będzie wypłacało coraz niższe emerytury aż zejdzie poniżej minimum głodowego i mamy rewolucję-chaos.
Wszystko co chciałem, to już napisałem.
No cóż, każdy pozostaje przy swoim zdaniu. Na tym polega wolna dyskusja.
Nie. To jest opis kultu głupoty. Człowiek mądry, stara się swoje poglądy ewaluować. Człowiek pozbawiony mądrości, po prostu wierzy bezkrytycznie w to, co akurat myśli, co zwykle jest indukowane z zewnątrz. Nie ma to nic wspólnego ani z wolnością, ani z dyskusją
A ty trafiłeś właśnie w ślepą uliczkę ewolucji.
Hehe, o ewolucji najwyraźniej też nic nie wiesz. Światopogląd zamiast wiedzy. Tak jak u Wasabiego Naprawdę - nie ma sensu abyśmy się spierali bo operujemy na oddzielonych od siebie płaszczyznach.
To teraz przeanalizuj co konkretnie daje rozdawnictwo. Dokończmy z naszym rolnikiem, który sieje, dla uproszczenia.
Jak zabieramy rolnikowi, to on musi więcej pracy włożyć w produkcję ziarna. Mniej kupi do zasiewu, musi więcej czasu poświęcić, realnie ziarno staje się zwyczajnie droższe, bo część pieniędzy trafi do pijaka.
Teraz jak na tym wychodzi rynek? Po pierwsze, wszyscy płacą więcej za chlebek. Więc wszyscy tracą. Ich praca staje się pośrednio mniej warta, bo mniej chleba mogą kupić. Ale co w takim razie z kasą, którą dostał towarzysz pijak? Otóż on zainwestował w Okęcie czy patykiem pisane. Zatem właściciel fabryki mamrotów miał zyski i zwiększył produkcję, albo rozwinął nawet zakład.
Czy PKB się zwiększyło? Tak. Czy to dobrze? Nie, bo na rynku siły zwiększyła firma, która została wykreowana sztucznie, przez państwo. Nie odpowiada potrzebom rynku, tylko jest efektem szkodliwego kaprysu urzędników. Nie powoduje, że ludziom jest lepiej, a tylko zaspokaja sztucznie wykreowaną niszę, marnując potrzebną pracę innych ludzi.
To oczywiście jest bardzo prosty przykład, który ma uzmysłowić dlaczego takie działania powodują szkody, i jest to dlatego bardzo przerysowane.
Człowiek mądry patrzy czy jego poglądy mają odzwierciedlenie w realnym świecie. Wdraża pewne działania w swoim życiu i albo przynosi mu to korzyści, albo straty. Jeśli straty, to wyciąga wnioski i stara się zrozumieć mechanizmy, dzięki temu poprawia swój status materialny, zdrowie, samopoczucie itp. zależy co sprawia mu więcej radości.
Zwykle ludzie którzy mają w jakiejś dziedzinie pojęcie, odnoszą w niej sukcesy.
To nie jest „nasz rolnik” tylko to jest Twoje wyobrażenie. Proszę, nie mieszaj mnie do swoich wyobrażeń. One nic nie wnoszą, poza szumem informacyjnym. Swoją drogą, w prawdziwym świecie, cena pieczywa nijak się ma do pracy rolnika polegającej na sianiu. Twoja opowieść jest nie tylko urojona ale dodatkowo, to urojenie jest z dalekiej przeszłości.
Jakbym słyszał Żukowską opowiadającą jak to mężczyźni dzieci rodzą a Mazowsze graniczy z Białorusią.
Ten sam poziom oderwania od rzeczywistości.
Rozumiem, że ty masz doświadczenie gospodarcze z dzisiejszego okresu i jako osoba która świetnie się orientuje w mechanizmach gospodarki i rynku, możesz pochwalić się sukcesami na tym polu, czy może tylko sobie tak piszesz z sufitu?
W strukturze ceny bochenka chleba ile składowych % to cena mąki? Od czego, na takim rynku, jakim jest Polska, zależy cena mąki? I ile składowych % w cenie mąki, to koszty siania?
ps. jeśli odpowiesz na to kolejnym argumentem z krainy absurdu, to nie licz na odpowiedź.
Oczywiście, ale rozumiesz co znaczy przykład, prawda? Zdajesz sobie sprawę, że opisywanie całego mechanizmu rynku jakiegoś produktu i rozpisywanie mechanizmów działania dla każdego czynnika to cały elaborat i w pokazaniu mechanizmu, nie jest do niczego potrzebne.
Liczyłem, że rozumiesz co oznacza analogia, odniesienie lub przykład, w końcu to, że masz inny pogląd na świat nie oznacza, że nie jesteś inteligentny.
A swoją drogą piekę sam chleb i mąka stanowi ponad 70% składników. Cena mąki to ok. 30% ceny końcowej produktu, uwzględniając hurtowy zakup pewnie 25%. Zresztą łatwo sprawdzić. Do tego dochodzi cena energii, wody, pracy, innych składników, podatków, transportu. Jeśli pomnożysz to przez 45 kg chleba jedzone rocznie przez jednego polaka, to nawet przy wzroście ceny o 10 groszy mamy 4.5zł, a teraz przemnóż to przez 37 milionów ludzi i masz kładkę Trzaskowskiego i jeszcze zostanie sporo.
Piszę, że cena pieczywa nijak się ma do pracy rolnika polegającej na sianiu. W odpowiedzi na to, Ty piszesz, że słyszysz: „Żukowską opowiadającą jak to mężczyźni dzieci rodzą a Mazowsze graniczy z Białorusią”. Aż tak inteligentny nie jestem aby się w tym urojonym świecie ogarnąć
ps. nie pytałem o „kładkę Trzaskowskiego” tylko o to, jaka jest relacja kosztów SIANIA ziarna do gotowego bochenka chleba w sprzedaży detalicznej… Obaj tego nie wiemy, ale w Twoim światopoglądzie nie ma czegoś takiego jak ‘nie wiem’, więc wymyślasz jakieś absurdalne analogie i przykłady. Tak działa ludzki mózg - to jasne - ale przyjmij do wiadomości, że to nie jest opis rzeczywistości.