Ile koronawirus wytrzymuje, w tym na zewnętrznej powierzchni maseczek?

Następny, co nie potrafi dyskutować i naprawdę nie rozumie celu zasłaniania twarzy. Ja tam wolę posłuchać mimo wszystko osoby wykształconej w tym kierunku i będącej w temacie, tj. żony.
PS jako ciekawostka może niezbyt popularna - sporo ostatnich badań jednak sugeruje co innego, że głównym mechanizmem przenoszenia wirusa nie są drobne aerozole, ale duże “kropelki”.

Zobaczymy czy tak chętnie będziecie zasłaniać twarz (to do tych co są za maseczkami) jak temperatura będzie plus 25 stopni. Prędzej się udusicie niż złapiecie wirusa.

Będzie bardzo ciężko i upały będą najgorsze w tym wszystkim :confused:

Podrzuć proszę jakieś linki.

Poproszę osobę bliżej w temacie, znam to tylko z rozmów.

Idę o zakład że ludzie wypną się na ten nakaz i nikt tego nie będzie robi. I zrobią słusznie. Bo zasłanianie twarzy i utrudnianie oddychania sobie w takich warunkach przyniesie więcej szkody niż korzyści. Na przykład osoby z nadciśnieniem nie powinny w ogóle w takich warunkach nosić nic co utrudnia im oddychanie i wentylacje dróg oddechowych.
Zobaczę 16 na pierwszym patrolu ile ludzi stosuje się tak naprawdę do tego przepisu to dam wam znać :smiley:
Bo na razie odnoszę takie wrażenie, że ci co już noszą te maseczki to tak 90% z nich nie robi tego ze strachu przed wirusem tylko dla szpanu i mody.

Ja jestem przeciwnikiem zasłaniania twarzy w samochodzie, na spacerze w parku jak zachowuje się odległość itd. No ale jestem w 100% za tym, aby używać np. w sklepach, gdzie ludzie kaszlą, prychają - na siebie i produkty. No i wiadomo, że to ciężka sprawa - ale obsługa sklepów też powinna być w maseczkach.
Co do argumentu, że ciężko wytrzymać (np. obsłudze) - no co mam powiedzieć, chirurg czasem poperuje 10h. Co do do osób z nadciśnieniem i przeciwskazań - to niech siedzą w domu, niech sąsiad zrobi zakupy. Ja nie mam problemu zadzwonić do starszego siąsiada, że robię wysyłkowo zakupy i co mu kupić.
Co do noszenia maseczki dla “szpanu i mody” - o kurcze, ostatnia rzecz o jakiej bym pomyślał, to dla szpanu i mody męczyć się z maseczką, potem ją prać, prasować, wsadzać filtr.

Maski - jakie są takie będą, ale obojętnie jak bezszczelne, czy szczelne, to powiedzmy i ktoś zapali i potem idzie w masce, albo ktoś wypije i idzie w masce - to z ilu metrów będzie śmierdziało? Maska, czy nie - swąd idzie za człowiekiem, a przecież cząstki zapachowe nie są większe od wirusów.

Maski, paranoje cudze i swoje - wszystko jest dd. Tylko ograniczenie przemieszczania i grupowania się ludzi - może zmniejszyć ten smog zarazy. Reszta, to sprawa odporności organizmów.

Zadam pytanie retoryczne - Czy chanel 5 - to dobry nośnik coronowirusa?

Molekuły zapachowe są znacznie, znacznie mniejsze od wirusów. Maseczki, przy założeniu prawidłowego użycia zmniejszają ryzyko zakażenia drogą kropelkową.
W pewnym uproszczeniu tak to wygląda:

A tutaj masz genialny film o mikrokropelkach oraz o tym jak powinny wyglądać materiały informacyjne w mediach :slight_smile:

Idąc Twoim tokiem rozumowania - czy jak czuję “z pionu” w galeriowcu na jakieś 200 mieszkań i 600 mieszkańców jak sąsiad gotuje bigos, albo smaży cebulę to jest już aerozol?

Ja jestem po trzech granatach kurzych i po lasce wiejskiego dynamitu, bo święta, a mieszkam w wieżowcu na 30 klatek.
Gdyby było takie proste, że wirus jest tylko w kropelkach, ale przy określonej wilgotności powietrza - to najlepiej byłoby nie oddychać tam, gdzie mógł być potencjalny nosiciel wirusa.
Tak według mnie - prawie wszyscy mają już tego wirusa. Tylko spadek odporności sprawia, że infekuje. Wszystko zależy od podatności. Przez prawie 70 lat była odra, grypy, anginy, zapalenia płuc. Ostatnio - a prawie 8 lat temu. Trzeba dbać o siebie i tyle.
Nie znaczy to, że zaraz trzeba iść z wiernymi na zamknięty cmentarz i sprawdzać, czy jest się żywym, czy już duchem JK bubel dubel?

Podobno tak zjadliwego wirusa już dawno nie było. Tak, jest też duża szansa że dużo osób miało/ma i przechodzi bezobjawowo lub jako rodzaj grypy. Jak będzie możliwość łatwiejszego przebadania się, to chętnie to zrobię, bo 1.5-2 miesiące temu przelażałem plackiem z 10 dni, ból mięsni jeszcze z tydzień po chorobie, gorączka, kaszel. Tak chory jeszcze chyba nigdy nie byłem a raczej rzadko choruję.

Swoją drogą, tutaj napisali, że to nie wirus zabija chorych. Robi to ich własny układ odpornościowy:

“Koronawirus nie produkuje toksyn jak bakterie, nie wydziela substancji, które mogą wywołać chorobę. Przyczyną zgonu jest najczęściej ciężka niewydolność oddechowa, której przyczyną jest bitwa pomiędzy wirusem a układem odpornościowym, tocząca się w obrębie tkanki płuc”.

“Przyczyną zgonu w zasadzie nie jest sam wirus, tylko ostra reakcja zapalna organizmu na tego wirusa”.

“Układ odpornościowy po zetknięciu się z koronawirusem jest nadmiernie pobudzony, zapalenie się nasila, rozwija się tzw. burza cytokinowa.
Produkowane cytokiny ściągają do miejsca rozwoju zapalenia kolejne komórki układu odpornościowego oraz aktywują je. Rozwija się tzw. stres oksydacyjny, wyrzucane są ogromne ilości wolnych rodników, pojawiają się pobudzone płytki krwi, które aktywują procesy krzepnięcia.
To wszystko dzieje się w drobnych naczyniach płucnych. W pewnym momencie ich ściana ulega uszkodzeniu i cały ten koktajl zapalny wylewa się do tkanki śródmiąższowej płuc, a następnie uszkadza pęcherzyki płucne, które się zapadają.
Powstaje tzw. niedodma. Można ją zobaczyć na zdjęciach radiologicznych lub w tomografii komputerowej - całe obszary płuc są „białe”.
Zajęte procesem zapalnym fragmenty tkanki płucnej są ukrwione, ale nie są już wentylowane. Dochodzi do ogromnego przecieku krwi żylnej i nawet jeżeli anestezjolodzy podają 100-procentowy tlen do oddychania, to i tak nie dociera on do krwi.
Całe fragmenty płuc są wyłączone z wentylacji. A bez tlenu nie jesteśmy w stanie przeżyć”.

https://wyborcza.pl/7,75400,25847439,to-nie-koronawirus-zabija-zakazonych-zabija-ich-uklad-odpornosciowy.html

1 polubienie

Było, tylko nie tarabanili, właśnie prawie 8 lat temu. Nie było normalnych objawów, tylko nagła gorączka do 40 stopni i duszenie się. A przyniosłem z zakupów. Oboje z żoną podpieraliśmy ściany i groza. Ale miałem nagietka zapas, to tankowaliśmy po pięć porcji kilka razy dziennie. Dopiero po jakich 5 dniach było po, ale zostały efekty uboczne, czyli rozsiane zwapnienia w płucach i wykrzywiło mi lewą stronę twarzy. Od lekarki rodzinnej dowiedzieliśmy się, że jest taka epidemia grypy gorączkowej, że ludzie umierali, “ale u państwa nie ma już grypy”. A gdzieś w statystykach zachorowań na grypę było to…
W zeszłym roku robiłem prześwietlenie. Wyszło - płuca czyste.
W jednym miesiącu: W grudniu 2012 r. zarejestrowano w Polsce 261 024 przypadki zachorowania lub podejrzenia zachorowania na grypę.
SYTUACJA EPIDEMIOLOGICZNA W SEZONIE 2012/13. W sezonie epidemicznym grypy 2012/13, tj. w okresie od 1.09.2012 r. do 31.08.2013r. zgłoszono w Polsce ogółem 3 025 258 zachorowań na grypę i choroby grypopodobne, zapadalność wyniosła 7 851,0 na 100 000 ludności.

Ja to miałem na początku 2012r - a nawet te znalezione dane mówią o milionach zakażeń.

Jaką maske polecacie kupić ?!

Chcesz chronić siebie przez zarażeniem czy też nie zarażać innych?

najlepiej to i to bo będę musiał za jakiś czas wyjść do miasta
Zwykle matka chodziła w jakiejś tam masce niby wielokrotnego użytku którą wyparzała za domem… ale nie wiem czy ona jest taka dobra.

Hmm, faktycznie coś jest na rzeczy z cyklicznością, vide:

źródło: https://www.euromomo.eu/

to jaką maskę kupić ?!

To zależy co chcesz osiągnąć. Przeciwpyłowa chroni ciebie (filtry się otwierają przy wydychaniu), a chirurgiczna chroni innych zatrzymując część mikro-kropelek powstających przy rozmowie czy kichaniu :stuck_out_tongue_winking_eye:
Jeśli chodzi o ustawę rządową, to twarz możesz zasłaniać nawet naciągając koszulkę na nos :joy: