Coś tam dzwoni, ale nie wiadomo w którym kościele? Zamiast się unosić i innych o brednie oskarżać wystarczy przed napisaniem komentarza przynajmniej wiki pobieżnie przeglądnąć
A z faktami takimi jak zwiotczenie mięśni, czy występowanie faz snu w których mózg pracuje na niższych obrotach, to chyba dyskutujesz sam ze sobą, bo ja nigdzie nie napisałem ze tak nie jest.
Nie pisałem, że Ty piszesz brednie, tylko je przytaczasz. Polska język, trudna język
I nie unoszę się, tylko dyskutuję, a że odbierasz to w taki sposób, to ja nic na to nie poradzę
Powtórzę po raz kolejny - sen to indywidualna kwestia każdego organizmu. Jeśli jesteś na urlopie, nie pracujesz, masz pół dnia wolnego, to na siłę będziesz spał 8 - 10h czy wstaniesz po 6h, bo się obudziłeś, wyspałeś i już Ci się nie chce spać? Takie rzeczy też mają wpływ na ilość potrzebnego snu. Gdy nie pracowałem, budziłem się po 4h snu bez żadnego budzika. Po prostu otwierałem oczy, byłem wyspany i wstawalem. Gdy pracowałem fizycznie na trzyzmianówce, spałem po 12h, bo organizm był rozstrojony pracą zmianowa i pracą fizyczną. I to ma gorszy wpływ na organizm, niż mała ilość snu. Przemyśl to.
Obciążenie fizyczne jest dosyć ważnym czynnikiem wpływającym na długość snu, w moim przypadku przynajmniej, pracuję dosyć ciężko i czasem bardzo długo, wtedy potrzebuję minimum 8h, żeby być w miarę “normalnym” rano, w przypadku weekendów gdzie mam wolne chodzę bardzo późno spać, sam się budzę po maksymalnie 6h snu. W czasie urlopu idąc spać o, powiedzmy, godzinie 24:00 budzę się przed 6 rano, wyspany i gotowy do wędrowania, bez budzika.
Inna sprawa, że mam organizm przyzwyczajony do pewnego reżimu i w niedzielę na przykład ciężko mi się zasypia, jeżeli nie wyskoczę gdzieś w ciągu dnia na rower, bo pogoda nie pozwala albo podobnie.
Naukowcy naukowcami, ale w miarę zdrowy organizm sam sobie reguluje te sprawy bez większych problemów, dobrze jest siebie poznać i starać dostosować do potrzeb organizmu a nie na siłę stosować się do porad naukowych, takie moje zdanie na ten temat
A jak macie problem z spaniem lub energią po nocy to polecam przespać się na podłodze. Rozłożyć tam koc i 1 do 2 nocy będzie twardo potem się przyzwyczaicie. Ja tak robię jak mam problemy ze snem to zawsze rozwiązuje sprawę. Jakoś tak jest że po nocy na twardym z reguły ma się dużo więcej energii niż po spaniu na szczególnie miękkich łózkach.
Kiedyś napisałem o tym artykuł https://infomiasto.eu/spanie-na-podlodze-jest-zdrowe/
Jeśli nie spaliście jeszcze zwyczajnie na glebie to naprawdę warto wypróbować. Pościelcie sobie tak samo jak na zwykłym łóżku tylko bez materaca na samym kocu.
Bzdura bo Tobie jednemu jest odwrotnie? Większość ludzi jak ma problemy ze snem to nawet lekarz radzi spróbowanie na podłodze lub na bardzo twardym materacu.
Taaa - mądrości z Internetu podstawą zdrowia narodów. Co do porad lekarza (ciekawe skąd oni czerpią taką wiedzę?) - zgodzę się tylko z częścią dot. materaca. Radzą też szklankę ciepłego mleka przed snem, bo mitycznej “większości ludzi” to pomaga - obrzydlistwo.
Akurat twarde podłoże jest jak najbardziej polecane i nie tylko na dobry sen co na problemy z kręgosłupem - oczywiście w pozycji leżenie na plecach. Też co jakiś czas serwuje sobie spanie na karimacie i po 2-3 nockach większość problemów 8 godzinnego trybu pracy za biurkiem odpada…
Mój wewnętrzny zegar biologiczny (o ile nie muszę wstać wcześniej) zawsze budzi mnie o tej samej porze z dokładnością do 1 - 3 minut o godzinie 8:10. I choćbym poszedł o 2 w nocy spać to zawsze budzę się o tej samej godzinie i czuję się wyspany.
Podobnoć Einstein spał 11 godzin, Tesla natomiast 3 godziny, a obaj dokonali wielkich czynów. Myślę, że ilość snu jest kwestią indywidualną. Ja wolę pospać krócej ok. 6 godzin i zrobić w dzień jedną 15 minutową drzemkę. Przed spaniem rowerek stacjonarny albo bieganie, jakieś 2-3 razy w tygodniu i wyczuję się bardzo dobrze.
A mi się po pracy biurowej już nic nie chce. I weź tu człowieku idź na jakiś trening czy zacznij jakąś aktywność ruchową. gdy jest się “padniętym”. Ci wszyscy internetowi “sensei,” co tak z łatwością w artykułach i filmikach mówią, że wystarczy ćwiczyć to i tamto kilka razy na tydzień chyba są bezrobotni, że mają na to wszystko energię…i czas.
takiej babie
Po pierwszym razie… zerwałbym znajomość
*ogólnie kobiecie
Nigdy. Jeśli ktoś do tego doprowadza i próbuje dominować… niszczy to… co kiedyś kochał.
Tym samym staje się sam nieszczęśliwym.
Już jej nie kocha i zniszczył jej miłość do siebie.
Nie próbujmy dominować, bądźmy partnerami.
To jest recepta na przetrwanie związku.