Jakie mieliście trudne sytuacje?

Pewnego dnia z tatą pojechałem puścić Totka :smiley: Lat wtedy miałem 5. Jak chyba każdy chłopak w tym wieku bardzo lubiłem samochody :smiley: :stuck_out_tongue:

Tata wysiadł z autka - Maluszek :D, skreślał cyferki, a ja z tylniego siedzenia na przednie, przed kierwonice. Oczywiście jakimś cudem spuściłem auto z biegu, i zacząłem sie jechać z górki. Tata sie obrucił, a Dedka wraz z fiatem ni ma :smiley: Naszczęscie górka nie była zastroma i nie zdarzyłęm sie zbytnio rozpędzić i tata mnie dogonił :smiley: Fuksa miałem bo jechał bym jeszcze jakieś 10 metrów i skończył bym na środku skrzyżowania :smiley:

Około 2 lat temu znaleźliśmy dezodorant. Poszliśmy do domu po zapałki :smiley: (już chyba kazdy wie co było dalej :smiley: ) Powiedziałem kumplowi żeby żucił zapałke na beton jak zkończe psikać deodorantem :smiley: A on żucił zapałke jak psikałem :stuck_out_tongue: Naszczęście nikomu nic sie nie stało :smiley:

Ja z 5 lat temu robiłem kumplowi motorynke :slight_smile: ustawiłem hamulec niechcący tak, ze lekkie naciśnięcie blokowało od razu tylnie koło. Więc sobie jade 30 na godzine naciskam hamulec po czym robie salto w powietrzu i ląduje na drodze :smiley:

Ja jak bylem maly chyba zaledwie kilka latek to u znajomych chcialem tacie polepszyc wyglad naszego zielonego maluszka :smiley:

Rodzice siedza w pokoju i nagle sluchaja stukanie. Okazalo sie ze probowalem “wyrownac” powieszchnie blach kluczem francuskim :lol: :lol: :lol:

:hahaha:

Ja do moich wyczynów zapomniałem dodać jeszcze ostatniego pobytu w szpitalu… leżałem na serce… w wieku 17 lat :mrgreen: zawał :mrgreen: POLAK POTRAFII!! Nigdy wcześniej nie miałem problemów z sercem. :mrgreen:

:shock:

nszprycowałeś sie czyms?? bo w przypadku gdy:

ja innego wytlumaczenia nie widze :shock:

lekarz ci juz powiedzial ze ci nie wróży zbyt długiego żywota?? czy nie mial odwagi?? bo naprawde mnie aż zatakło… 17lati zawał :shock:

berbeluh tak wiem niedługo mogę pociągnąć… nic nie brałem. Poporstu jak każdy w tym wieku probowałem fajek… i alko… ale nie w ilościach jak niektórzy… poporstu wady mogły nie zosatć wykryte :frowning: a mi nic nie dokuczało :slight_smile: Ale jest też opcja (bardziej prawdopodobna), że stresów miałem za dużo, zbyt szybkie życie etc. ;]

czyli w jakich?? mniejszych niz inni czy większych niz inni ?? :slight_smile:

a poza tym kto nie probuje w tym wieku fajek i piwka/winka/wódki ?? :smiley: a stres… w tym wieku?! moze przewrazliwiony jakis jestes ?? moj ojciec powtarza ze w zyciu trzeba umieć wszystko pier*** (niczyć :slight_smile: )

jechałem kiedyś z kumplem rowerami (na wsi), ja lekko zboku i ciut przed nim. Akurat szła kura :stuck_out_tongue: no i przestraszyła się mojego roweru, odbiła na lewo. Tam akurat kolega jechał :stuck_out_tongue: Powiem tyle, że oderwane skrzydło i głos właściciela kury (polski chłop-rolnik typu moczymorda) utkwił mi w głowie (nie dosłownie :P) do dziś.

raz bylem w sklepie rowere z kolegami a ze bylem maly to rzucilem rower obok sklepu troche na drodze, i przyjechal jakis koles czarnym autem i prawie mi najechal na rower to pobieglem zeby go stamtad wziasc i niechacy mu tak do blach zarysowalem na calej dlugosci drzwi to koles wsadzil moj rower do bagaznika i odjechal :expressionless:

0_o

Złączono Posta : 06.04.2006 (Czw) 19:09

ja miałem kiedyś takiego ni-to-gokart-ni-to-rower-czterokołowy i raz sobie jadę jadę jadę jadę a tu nagle ŁUP ojcu w samochód :smiley: na szczęście skończyło się tylko (?) na mocnej rysie do samego metalu :mrgreen: 8)

U mnie to było cos tego bardzoo dużo :open_mouth:

  1. Jak skończyłem z paleniem: Mieszkam na wsi i niedaleko mojego domu jest most pod którym jest trochę ziemi i mozna tam wejśc. Wiec jak zwykle na fajeczka pale soie a tu patrze sąsiad na ryby idzie (O kutwa) no to ja szybko wstaje nawet fajka nie spetowałem i biegna obejrzałem sie do tyłu zeby sprawdzic czy mnie nie widzi i chlup w wode t6ak poleciałem, że głowa wywaliłem w kamień wstrząsnienie mózgu i 2 tygodnie w szpitalu…dobrze że sąsiad tam był :slight_smile: Ale spoko gosciu bo o fajku nic rodzicom nie powiedział :slight_smile:

  2. Miałem komara (taka wieksza motorynka) no i jade jade sobie i nagle na kamien łup i leże w rowie a motor na mnie poparzona noga do dzisiaj mam slad…:slight_smile:

  3. Upadki z drzew :))

  4. Upadki na rowarrze :slight_smile: x 100000

Ooo i jeszcze jedno podpalenie kuchni dosłownie wszystki panele sie sfajczyły ( przygrzewałem sobie kiełbaske :slight_smile: ) miałem zakaz na wszystko na rok :slight_smile: naszczęscie skończyło sie po 4 miesiącach :slight_smile: :smiley: : P

Fajke to miałem tylko raz w ustach jak miałem 5 lat się się zaciągnąłem.Najlepiej nie kusić losu bo się można uzaleznić od smrodu tytoniu :slight_smile:

Przypomniałem sobie że kiedyś miał rower BMX. Raczki od kierownicy miałem poobdzierane po bokach czyli po obydwu stronach była czysta rurka. Wywróciłem się, i w brzuch wbiła mi się ta rurka. Nie mogłem iść, przyszedłem do domu z płaczem, nie mogłem złapać oddechu rodzice chcieli wzywać karetkę…naszczeście po 10 minutach się wszystko skoczyło. Mam tylko blizne do dziś chociaż to było 6-7 lat temu :slight_smile:

ja też miałem lipę … Kiedy biłem się … No i gościowi sprzedałem taką “petarde” ze złamałem sę 5 kość śródręcza :? a kolesiowi rozciąłem łuk brwiowy!! Nastawianie było bolesne bo lekarz nie dał znieczulenia. A nie dał bo zczaił się ze złamałem bijąc kogoś :mrgreen: :slight_smile:

:mrgreen:

Ja tam takich przeżyć nie miałem :stuck_out_tongue: No może kiedyś psa denerwowałem i mnie ugryzł :stuck_out_tongue: Ale to nie bolało i w ogóle po 2 dniach sladu nie było :PPP

w wieku 2 lat ja i moich 3 kompanów spaliliśmy kombajn do grochu ( taki stary, drewniany jeszcze sianem okryty)

gdy miałem 5 lat spadłem ze stropu w stodole (jakies 3 metry) straciłem dwa mleczaki :frowning:

gdy sie przeprowadziliśmy do miasta (ok. 6-7 rok)to z kolega testowalismy zapałki u w piwnicy (u sasadki); żeby zagasić pozar nosiliśmy piasek w dłoniach :mrgreen: ale to nic nie dało to poszlismy po ojców

w wieku 12 lat kupiłem sobie licznik do roweru i tzra było wytestowac predkość, a że gupii byłem to nie hamowałem hamulcem tylko stopami tarłem po oponie przedniej!! i coś nie tak i nogi w szprychach… a ja na asfalcie! skutki: cały przód w rowrze do wymiany z widełkami i kołem włacznie oraz siodełko(rower leciał za mną i w końcu spadł) dwa zęby zruszone, policzek lewy cały zdarty(przez tydzień zupy tylko jadłem bo nie mogłem otworzyć paszczy), szok i ogólne obicia

Wiecie tak czytam i muszę powiedzieć że co nowszy post to zaskakuje mnie swoją głupotą…

Wiecie musze wam to powiedziec wczoraj o malo nie stracilem zycia, ide sobie spokojnie ulica az tu nagle zza bramy slysze jakis glos , no to sie przestraszylem i szybko pobieglem do domu.mowie wam to byla najgorsza a rzecz w moim zyciu!

rok temu na wypadzie za miasto jechalem pod slonce i nawet nie zauwazylem ze zjezdzam na przeciwny pas, pech chcial ze tam jechal jeden z kolegow z mojej szkoly, do tego on niezle grzal na rowerze :frowning: :-x Skonczylo sie policja, szpitalem i kosztami naprawy rowerow. Dokladnie to kolega wstrzas mozg, felga przednia przegieta w pol, ja kolano rozciete (4 szwy :smiley: ) ,przednie mocowania roweru urwane :-x , do tego ze to byla droga publiczna to ktos wezwal policje i karetke, na szczescie to wezwanie skonczylo sie bez mandatu i sprawy :slight_smile: Ale jako plusy tego to: kolega okolo 400 zl odszkodowania a ja prawie 200 zł :smiley: 8)

Napisz moze cos więcej bo zrozumiec trudni :slight_smile: