Kryzys klimatyczny wywołany destabilizacją klimatu

Po co piszesz ?. Do niego nie dotrze.
Zabetonował się w tym CO2 i nic na to nie poradzisz. :wink:

@januszek
Zastanawiam się, czy Ty naprawdę chcesz przekonać denialistę, choć w sumie to chyba mamy dwóch, więc; denialistów klimatycznych, do nauki i tego jak czytać prace naukowe?
A nie tylko manipulacyjne artykuły w różnej maści portalach?
To jest skazane na porażkę. Oni się zabetonowali w „chłopskim rozumie” i nie dopuszczają do siebie, że rzeczywistość wygląda inaczej, niż im się wydaje.

Mieszają politykę i różnej maści rozporządzenia - przyznać trzeba - czasem naprawdę bzdurne, z czystą nauką.

To, że znacznie mniejsze stężenie CO2 w atmosferze, niż mamy obecnie ma znaczenie, wiedziano już w XIX wieku. I w XXI to się nadal potwierdza.
To, że para wodna (i np. metan) są znacznie silniejszymi gazami cieplarnianymi też wiemy dzięki nauce. Tak samo to zbadano, jak wpływ CO2.
I że faktycznie bardziej odpowiadają za blokowanie „okna”, którym Ziemia może promieniować, to też jest fakt, tyle że my nie mamy bezpośredniego wpływu na parę wodną, a tylko pośredni na metan. A na emisję CO2 mamy już wielki wpływ. I to jest klucz. Ale tego, to już nikt z nich nie zauważy. A że techniczna cywilizacja emituje CO2 znacznie więcej, niż np. metanu, też już ich nie interesuje.

Efekt cieplarniany związany z dwutlenkiem węgla (CO2) był obserwowany przy znacznie niższych stężeniach CO2 w atmosferze niż są obecnie. John Tyndall, który przeprowadzał eksperymenty już w XIX wieku, używał gazów o stężeniu na poziomie pojedynczych części na milion (PPM). Wyniki jego eksperymentów wykazały, że CO2 i inne gazy cieplarniane mają zdolność do wchłaniania promieniowania podczerwonego już w stężeniach na poziomie kilku PPM.

Dokładniej: John Tyndall (irlandzki naukowiec), przeprowadził serię eksperymentów w latach 60. XIX wieku. Jego badania polegały na przepuszczeniu promieniowania podczerwonego przez różne gazy, w tym CO2, w celu zbadania, które z tych gazów wchłania promieniowanie cieplne. Tyndall odkrył, że niektóre gazy, w tym CO2 (i oczywiście inne, np. para wodna) wykazywały zdolność do wchłaniania promieniowania podczerwonego. Ten efekt nazywany jest efektem cieplarnianym.

Szwedzki naukowiec Svante Arrhenius przeprowadził dalsze badania (też w XIX wieku), które rozszerzyły zrozumienie roli CO2 w zmianach klimatycznych. Arrhenius opracował matematyczne modele opisujące, jak zmiany w stężeniu CO2 w atmosferze wpłyną na temperaturę powierzchni Ziemi. Jego prace były wczesnymi formami modeli klimatycznych.

Te eksperymenty pokazały, że gazy cieplarniane, w tym CO2, posiadają zdolność do pochłaniania promieniowania podczerwonego, co prowadzi do podgrzewania atmosfery.

Nie jest ważne czy to jest to tylko para wodna, czy metan, tlenek azotu czy dwutlenek węgla, ważne jest to, aby nie dokładać do atmosfery zbyt wiele ze swojego sztucznego źródła do tych naturalnych.

Obecnie, dzięki zaawansowanym technikom badawczym, mierzy się dokładnie, jak różne gazy cieplarniane oddziałują z promieniowaniem cieplnym w laboratoriach. I wychodzi, że nawet kilkadziesiąt PPM ma znaczenie.
Ale nie, denialiści zaprzeczą nawet badaniom, bo „wiedzą lepiej”.

Ta dyskusja nie ma większego sensu, no poza zabawą. Tak jak ja kiedyś bawiłem się czytając wątki na forum „prawda2” o podboju kosmosu i lądowaniu na Księżycu. Jako że mam trochę wiedzy na ten temat, to ubaw był „po pachy” z ich pseudonaukowych wywodów. Ale przekonać (dyskutującym z nimi) do prawdy nie udało się ani jednego.
I tu też tak to widzę.

Jak chcecie się „bawić” w tym temacie, to proszę bardzo, nikogo tu nie będę ograniczał, bo lubię takie tematy i czasem nawet kontestację. Oczywiście poza obrażaniem kogokolwiek (co już tu zaczyna kiełkować…) i proszę na to uważać!

Dyskusja tak, argumenty sensowne, lub „od czapy” tak, ale nigdy nie będę tolerował obrażania kogokolwiek. Z każdej ze stron.

Oczywiście, że nie chcę ich przekonywać. Po prostu zmierzam do 1000 postów… :wink:

No dobra, naprawę nie chciałem się zgłębiać aż tak, ale widzę, że inaczej się nie da. Ok, to proszę bardzo, wytłumaczę, postaram się naprawdę prosto, dlaczego ten eksperyment nie dowodzi istnienia efektu cieplarnianego.

Otóż eksperyment ten pokazuje jedynie, że energia z cieplejszego obiektu jest pochłaniane przez zimniejszy. Aby doświadczenie Tyndalla wykazało efekt cieplarniany, konieczne byłoby zmierzenie przyrostu całkowitego ciepła w obiektach eksperymentu, zwłaszcza w obiektach emitujących i absorbujących. Przedstawiony eksperyment absorpcji pokazuje jedynie, że podczerwień jest przekształcana w ciepło termiczne (ruchów molekularnych).

Rany, przecież jeśli coś zwiększa absorpcje, to tak samo zwiększa się emisyjność. No halo, równanie
Boltzmanna EMR = omegaepsilonT^4

Omega to stała Boltzmanna = 5,67 x 10 -8 W m -2 K -4 ; T to temperatura; epsilon to emisyjność od 0 do 1; a EMR to moc wyjściowa promieniowania.

Czy to jest jasne? Chodzi o to, że jeśli CO2 jest dobrym pochłaniaczem, to zgodnie z fizyką jest też tak samo dobrym emiterem.
jak bardzo dobrym emiterem jest CO2? A no tak dobrym, że stosuje się go w potężnych laserach CO2.

Robiono eksperymenty, o wiele bardziej poprawnie. Pakowano gazy w naczynia umieszczone w próżni. Brano kilka warstw. I efekt zawsze ten sam. Ponieważ każda powłoka emituje tyle samo, ile pochłania, w ogóle nie zmienia temperatury, zgodnie z prawem Kirchhoffa i wektorem Poyntinga, pomimo całego tego promieniowania wstecznego nie jest uzyskiwana żadna energia.

Nie bardzo wiem, jak to prościej hmm o mam, CO2 działa tak jak kawał blachy, jak dostaje podczerwienią, to i wali podczerwienią w koło. Dlatego ten eksperyment o którym wspominasz, zaprzecza wręcz działaniu CO2 jako gazu cieplarnianego.

To izolowanie może powodować efekt cieplarniany, dlatego zresztą zwiększenie CO2 właśnie powoduje, że już dalej nic się nie ociepla. Ale o tym niżej, na samym dole. :wink: W sumie to zabawne, że eksperyment mający dowodzić, że duża ilość CO2 powoduje ocieplenie, udowadnia dokładnie odwrotną sytuację. :grinning:

Dopiero co odkryto, że same fiordy walą w atmosferę od 10 do 30 a może i więcej razy metanu niż wszystkie oceny świata.

Nieczynne wulkany też walą siarkowodór, i to więcej na przestrzeni dziesięcioleci niż gdyby grzmociły jak szalone.

Chłopie, już nawet o parze nie wspominam, a ty chcesz mordować Europę, o ilości CO2, gdzie jest tego 0.04 w atmosferze, do tego cała ludzkość emituje kilka promili, a Europa przy tym to już jest niczym bąk @januszka po zjedzeniu kotlecika.

Jeszcze, żeby te ograniczenia miały sens jakiś, a nie dosyć, że nic nie pomagają, bo przenoszą problem w inny rejon świata (produkcja baterii, wodoru, paneli bla, bla bla), to doprowadzają do wyniszczenia gospodarki w Europie. Jak rozsądny człowiek ma nie walczyć z czymś takim, gdy jakieś oszołomy robią krzywdę wokół, o wodę z mózgu ludziom, a do tego jeszcze terroryzują tak bardzo innych naukowców, że Googlei YT wycina to co mu nie pasuje.

Oczywiście, bo brakuje ci dowodów. Ale ok. wracamy do twojego wykresu.
Zacznijmy od wytłumaczenia dlaczego sam wykres jest błędnie uśredniany. Jak widać, film musi być bardzo, bardzo ostrożnie realizowany, bo niestety na YT i w Google działa taka sama cenzura, jak w trakcie pandemii. Dodam ci wykresy, abyś nie musiał zgłębiać całego artykułu.

Jak widać, już jest nieco inaczej prawda? A jeszcze nawet nie wzięliśmy pod uwagę wpływu urbanizacji, bo gdyby tak było, to już klimat by się nam jednak oziębiał prawda?

Ale ok. lećmy dalej. Czy zdajesz sobie sprawę, że według badań twoich zwolenników ocieplenia, efekt wpływu CO2 maleje logarytmicznie wraz ze wzrostem stężenia CO2?

Proszę, oto kolejny wykresik.

Dobra, teraz o co biega na tym wykresie?

Niebieska kreseczka pokazuje, jak strumień promieniowania cieplnego Z(C) z Ziemi do przestrzeni kosmicznej zmienia się wraz ze stężeniem C dwutlenku węgla (CO2) w atmosferze. Ten przykład dotyczy umiarkowanej letniej szerokości geograficznej. C mierzy się w częściach na milion (ppm) wszystkich cząsteczek atmosferycznych. Przy obecnej wartości stężenia CO2, około C = 400 ppm, strumień wynosi Z(400 ppm) = 277 W na metr kwadratowy (W/m^2). Gdyby cały CO2 mógł zostać usunięty z atmosfery ziemskiej, czyli C = 0, ale nie doszłoby do zmian w stężeniu pozostałych gazów cieplarnianych (pary wodnej, ozonu, metanu i podtlenku azotu) ani w profilu temperatury atmosfery, strumień byłby większy, Z (0 ppm) = 307 W (W/m^2), co pokazano niebieską kropką na osi pionowej wykresu. Dodanie gazu cieplarnianego CO 2 zmniejsza strumień do przestrzeni kosmicznej, bardzo szybko dla pierwszych kilku części na milion CO 2 , jak widać z niebieskiej krzywej. Jednak w miarę dodawania większej ilości CO 2 w grę wchodzi prawo malejących zysków. Niebieska krzywa jest prawie płaska dla obecnych stężeń CO 2 , więc efekt cieplarniany jest bardzo niewrażliwy na zmiany stężeń CO 2 . W żargonie transferu promieniowania mówi się, że efekt cieplarniany jest „nasycony”.

A zatem, nijak nie grozi nam ani zbytni wzrost temperatury, ani zagłada,… eeee no grozi nam, że z głodu poumieramy, z powodu podatków na CO2.

Ale możemy porozmawiać o innych „dowodach” .

Szanowny panie.
Chcę tylko zwrócić uwagę i cały czas to robię ze efekt cieplarniany powoduje nie tylko CO2.
Niektórzy dodaja ze równiez i inne gazy, których jest przeciez tyle co nic :joy:
Problem nie dotyczy tego czy ilośc gazów cieplarnianych sie zwiększa, nawet nie dotyczy tego czy to powoduje wzrost sredniej temperatury ale tego czy wzrost tej temperatury wywoła znaczace zmiany klimatyczne. I tu tworzy sie rózne modele prognoz.
Lecz zgodnie z Teoria Chaosu wynik zalezy od tego ile zmiennych znamy, ile uwzglednimy i jakie im wartości przypiszemy.
Dobrze by było pamietać ze cos takiego jak stabilny jednorodny klimat na naszej planecie nie istnieje. To nie Księżyc.
W zwiazku z tym nie istnieje zerowy punk od którego mozemy zacząć pomiar bo nie wiemy czy nawet gdyby nie było czynników antropogenicznych wzrost temperatury by nie zachodził .
Podałem w jednym z postów wypowiedz profesora, klimatologa ze jakość pomiarów nawet teraz jest niedoskonała by wyliczyć dokładnie jej wzrost w długim okresie czasu z prostej przyczyny.
Termometry istnieja dopiero od XVIII wieku a wykonywane nimi stałe i datowane pomiary były wykonywane tylko w paru miejscach w Europie i to w okresie tzw. małej epoki lodowcowej która była zdarzeniem regionalnym.

Zacytuje i przypomne link.
Jest to wypowiedź prof. zw. dr. hab. Tadeusza Niedźwiedzia z Katedry Klimatologii na Wydziale Nauk o Ziemi Uniwersytetu Śląskiego

– Ocieplenie klimatu jest przede wszystkim efektem zmian ogólnej cyrkulacji atmosfery na Ziemi. Zakładamy, że zmiany te zachodzą z przyczyn naturalnych oraz w wyniku działalności człowieka. Niezwykle trudno jest jednak ocenić wpływ obu czynników i odpowiedzieć na pytanie, który z nich może okazać się kluczowy. Nie wiadomo również, czy i na ile człowiek przyczynia się do zmian klimatu. Zarówno w mediach, jak i w środowisku naukowym pojawiają się zdecydowane głosy osób przekonanych o dominującym znaczeniu rewolucji przemysłowej – przede wszystkim wskutek emisji gazów cieplarnianych, a zatem o antropogenicznym charakterze obserwowalnych zmian klimatu. Moim zdaniem nie możemy jednak na to pytanie sformułować jednoznacznej odpowiedzi. Wspominałem już, że zbyt mało wiemy chociażby o przestrzeni oceanicznej, która zajmuje przecież prawie trzy czwarte powierzchni kuli ziemskiej, by przesądzać o dominującym znaczeniu działalności człowieka.

Radze przeczytac całość i całość poprawnie zrozumieć.

Ja nie jestem autorem tego wykresu. Masz uwagi do tej konkretnej pracy, to napisz własną, krytyczną :wink:

A, to świetnie, zatem nie powinieneś mieć problemów z przyswojeniem danych jakie ci zamieściłem poniżej wykresów. Jak widać opowieści szamanów klimatycznych są wyssane z palca, i nie istnieją żadne eksperymenty, które dowodzą tego, że CO2 wytwarzane przez ludzi powoduje ocieplenie, nawet to, że w ogóle powoduje ocieplenie jest bardzo wątpliwe, a patrząc na to, jak wiele czynników wyszło na jaw już po wykonaniu modeli klimatycznych, jest oczywistą sprawą, że wszystkie były błędne. Nie mogły być prawidłowe, bo ani jeden nie brał pod uwagę czynników, które pojawiły się w międzyczasie, np. emisji naturalnych. A ponieważ, to nie są ilości w rodzaju 10-30%, tylko 100-200-300 itd. świadczy to dobitnie, że szacunki i założenia nie miały szansy być nawet w przybliżeniu poprawne.

Nie. To jest WIEDZA PODRĘCZNIKOWA… Litości.

Nie, jak widać z powyższych przykładów tak nie jest. W chwili obecnej nie byłeś w stanie podać ani jednego dowodu na taki stan rzeczy.

Dziękuję za kulturalne wypowiedzi, to szanuję. :slight_smile:
A co do zmian klimatycznych, to w takim razie dwa pytania.
Ale na wstępie jedna, acz kluczowa i stąd dość długa uwaga: skoncentrowaliśmy się tu ostatnio tylko na CO2, a przecież to tylko jeden z bardzo wielu aspektów. Nie wiem, czy istotny, czy może mniej, ale tylko jeden. A gdzie zanieczyszczenie gleby, oceanów, wszelkich wód, rzek i jezior, powietrza (wszystkie spaliny, cząstki stałe, związki siarki itd.)? Plastik i mikroplastik, oj długo mógłbym pisać. Pomińmy.
Natomiast do atmosfery, w wyniku działalności człowieka (nie tylko, ale nie o tym teraz piszemy!), dostają się różne pyły, w tym węgiel, który osiada także na wiecznej zmarzlinie. Lód zamiast czystej bieli, nawet na biegunach czasem ma już lekko szary odcień i absorbuje więcej ciepła. Topi się. Zaburzenie prądów oceanicznych, w tym Golfsztromu, to nieciekawa dla nas sytuacja. A słodka woda zaburza ten przepływ. To system naczyń połączonych, a ja tu mówię o (UWAGA!) antropogenicznych zmianach klimatu, a nie o ociepleniu klimatu. Życie sobie z nimi poradzi, człowiek na przestrzeni 100 lat niekoniecznie. Choć oby.

A teraz te pytania.

Tyle, że nie wszyscy jednak. Ja tak nie mówię. Co właśnie napisałem we wstępie i wcześniej. Wszystko sprowadza się do tego, że lepiej dbać o planetę, niż ją niszczyć (lepiej oczywiście dla ogółu, a nie dla jednostki). Niezależnie, czy winnym jest CO2, wydobywanie litu, innych pierwiastków ziem rzadkich, może diamentów czy karczowanie lasów tropikalnych, no różna działalność człowieka, to skutkiem ubocznym jest dewastacja terenu i zanieczyszczenie środowiska.

Ale czy w naszym interesie nie leży utrzymanie w miarę stabilnego klimatu? Czy „skoro i natura powoduje zmiany”, to my też możemy dokładać? No chyba jednak wolimy spokojniejszy klimat.

Jesteśmy poważni, więc przeczytałem linkowany artykuł. W końcówce profesor jednak mówi:
„Chciałbym jednak podkreślić, że bez względu na przebieg owych zmian powinniśmy podtrzymywać globalne działania polegające chociażby na ograniczeniu emisji gazów cieplarnianych do atmosfery czy ograniczenia masowego wycinania lasów.”

Ja nigdzie nie pisałem o Europie, ani o polityce. Ja piszę globalnie, o całym świecie. Chciałbym aby USA, Indie czy Chiny też powstrzymały zanieczyszczanie Ziemi.

No tak, tyle że gazy cieplarniane i zanieczyszczenie atmosfery pyłami „walą w koło”, czyli w atmosferę i Ziemię również.
Fotony podczerwone uleciałyby w Kosmos, a tak są zatrzymywane w atmosferze, którą podgrzewają (bo „walą w koło”). Ciepło oddają atmosferze. Wydaje się logiczne, czyż nie? To pytanie do Ciebie.

Rozgraniczmy dwie sprawy. Pierwsza, to CO2, jeśli przyjmiemy, że gaz ten jest świetnym pochłaniaczem i emiterem zarazem, to działa on podobnie jak kawałek metalu. Bez znaczenia jest czy on jest czy nie. Wręcz w większej ilości może przyczyniać się do wychładzania planety. Jak? A tak samo jak np. kołek stalowy wkręcony w ocieploną ścianę budynku. Albo może bardziej, jak drobinki metalu wsypane do styropianu.
Oczywiście CO2 nie jest metalem, ale chodziło mi o wyjaśnienie samej fizyki, jak to działa.

Co do pyłu, to owszem, pył jest słaby, bo brudzi, jest brzydko, ponuro. Ja nie lubię, i pewnie mało kto lubi.
Ale jeśli chodzi o klimat, to pył świetnie izoluje i odbija słońce. Przecież przypuszcza się, że to właśnie pyły z meteorytów spowodowały epokę lodowcową. Podobnie pyły wulkaniczne powodują ochłodzenie.

A jednak Unia robi wszystko by je powiększyć.

Generalnie wiedzy podręcznikowej się nie udowadnia osobom, które bez tego nie chcą przeczytać podręcznika i zrozumieć o czym tam napisano. To jakaś absurdalna procedura.

Nie jestem klimatologiem. To nie mój „rewir”, w zwiazku z tym polegam na wiedzy ludzi którzy w tym „siedzą”.
Dlatego nie widzę powodów by kwestionować wypowiedzi np. prof. zw. dr. hab. Tadeusza Niedźwiedzia z Katedry Klimatologii na Wydziale Nauk o Ziemi Uniwersytetu Śląskiego.
A on stwierdza wyraźnie ze

Nie mam wystarczajacej wiedzy by podwazyć opinię kogoś kto jest w tej materii znawcą i stwierdza ze " że zbyt mało wiemy chociażby o przestrzeni oceanicznej, która zajmuje przecież prawie trzy czwarte powierzchni kuli ziemskiej, by przesądzać o dominującym znaczeniu działalności człowieka."
Mozesz oczywiscie powiedzieć, wiem lepiej od niego.

P.S. Nie mieszajmy dwóch rzeczy. Zmian klimatycznych ze zmianami środowiskowymi.
To nie to samo.
Na ekologie systemu wpływ mamy, zawsze mielismy. Negatywny.
Wystarczy ze załozymy osadę na brzegu rzeki, wytniemy częsc lasu na szałasy. uzyjemy drzewa do opalania naszych domostw i bedziemy spuszczać nasze fekalia do rzeki i to już bedzie ingerencja w pierwotny ekosystem.
A potem juz jest tylko kwestia skali.
Osada dla stu zmienia sie w osady dla 7 miliardów i nie musimy nic „przemysłowego” wytwarzać by ten wpływ na srodowisko stawał sie coraz wiekszy.
Czy ktoś wyliczył jak bardzo bysmy wtedy zatruli rzeki gdyby nie oczyszczalnie scieków.
A te potrzebuja betonu i stali
Ile wycieli byśmy lasów pod pola by przy uprawie bez nawozów (ale bio) wyzywić te miliardy.
Moze już wszystkie?
Tu nie ma prostych rozwiazań a moze nie ma już zadnego.
Bill Gates proponuje działania redukcyjne. Czyli doprowadzić do zmniejszenia liczby ludności.
Pomysł nie nowy.
W latach trzydziestch i późniejszych XX wieku, szeroko rozpowszechniony na terenach Europy, Rosji i Chin.
Technicznie, najbardziej była rozwinieta metoda niemiecka. Przetestowana, niestety.

Brednie piszesz. Wiedza podręcznikową, to często radosna twórczość. Wiedzą podręcznikową było to, że żydzi i murzyni to rasy niższe. Wiedzą podręcznikową było to, że socjalizm i komunizm to jest najlepszy system.

Mnie interesują fakty i nauka. A nauka wyraźnie wskazuje na fakt, że ta wojna z CO2 to idiotyzm.
W tej tzw wiedzy masz takie kwiatki jak ten eksperyment o którym pisał Radek68. Wystarczy naprawdę znajomość fizyki na poziomie ja wiem, szkoły średniej aby wyłapać błędy.

I nie opowiadaj mi kłamstw o tym, że większość naukowców potwierdza efekt działania CO2 emitowanego przez ludzi, bo to przecież tak nie jest.
Jak bardzo chcesz to ci to udowodnię bardzo szybko, bo to prymitywna manipulacja.

Prawda jest taka, że jak większość szamanów klimatycznych doskonale zdajesz sobie sprawę, że większość tych wymysłów dawno została obalona, opiera się na przeinaczaniu faktów, naciąganiu ich i propagandzie. Doskonale wiesz, że brakuje jakichkolwiek dowodów.

Też chciałbym aby nie śmiecono, aby przykładano uwagę do rzeczy istotnych, a nie obrabiania ludzi z kasy.
Niemal każda klimatyczna dyrektywa Unijna więcej szkodzi niż pomaga. Naprawdę, wystarczy chwilę pomyśleć, aby zrozumieć, że np. taki samochód elektryczny generuje więcej zanieczyszczeń od auta spalinowego. I nie chodzi już o to, że do jego produkcji trzeba zniszczyć środowisko dla pozyskani alitu, ale nawet o to, że jest sporo cięższy i bardziej pyli z opon, a dzisiejsze auta spalinowe w zasadzie nie pylą. A do tego wszystkiego, jeszcze jak stoi to mu paliwo z baku ucieka :grin:, bo akumulator sam się rozładowuje. Przecież trzeba rozpędzać i hamować wiekszą masę, to zużywa klocki, tarcze, energię.

ps. Taka zabawna rzecz przyszła mi do głowy, wyznawcy sekty klimatycznej, powinni założyć fabrykę okien z CO2 pomiędzy szybami. Mogliby produkować okna z wentylami, w okresie zmowym nabijali by CO2 i okna by ludziom ocieplały domy. :joy: :joy: :joy: A tak serio, to działa to. obie strony, dlatego stosuje się Argon, bo jest lepszą izolacją od powietrza o jakieś 30%, a jeszcze lepiej wypadają ksenon i krypton. CO2 się nie stosuje, bo okno takie miało by gorsze właściwości izolacyjne od powietrza.

Nie w podręcznikach do fizyki…

Ok. Pokaż mi trzech praktykujących fizyków atmosfery, którzy negują konsensus o którym napisałem. Wskaż ich publikacje na ten temat.

W podręcznikach do fizyki było wiele róznych bzdur, chociazby eter. :rofl:

Nie. Teza o istnieniu ośrodka w którym rozchodzą się fale elektromagnetyczne to jest zupełnie coś innego niż „żydzi i murzyni to rasy niższe”. Zestawianie tego ze sobą, świadczy o tym, że nie rozumiesz jak działa oparta na logice metoda naukowa… Która w gruncie rzeczy polega na poszerzaniu naszej wiedzy o tym, czego nie wiemy. Swoją drogą była już tutaj na forum dyskusja o ewolucji praw fizyki:

ps. Inny przykład to teoria cieplika - mimo, że jak dziś wiemy, była błędna, to umożliwiła w oparciu o nią dojście do ciągle uznawanej II zasady termodynamiki.

Z toba cos nie tak.
Czy ja pisałem coś murzynach?
Napisałem tylko ze tam tez pisza bzdury :joy:.
P.S. Ja zas polecam trzy ksiazki o tych twoich podrózach we śnie i nie tylko.

Tytuł
Kwantowy Wszechświat. Dlaczego zdarza się wszystko, co może się zdarzyć
Autorzy
Brian Cox, Jeff Forshaw

Tytuł
Zagubione w matematyce. Fizyka w pułapce piękna
Autorzy
Sabine Hossenfelder
Oraz

Tytuł
Nasz matematyczny Wszechświat
Autorzy
Max Tegmark

A dla przypomnienia ze wiedza ksiazkowa moze nie odnosic sie do realiów zacytuje fragment teksu z ksiazki powyzej

„Einstein uświadomił sobie na przykład, że przy dużej prędkości czas musi zwalniać, jednak dla zgredów z komitetu noblowskiego było to tak dziwne, że nie zgodzili się na przyznanie mu Nagrody Nobla za teorię względności.”

Zapamietaj sobie ze wypowiedz pewnego profesora którą pozwoliłem sobie zlinkować jest o wiele bardziej miarodajna i prawdziwa niz wypowiedzi tysięcy takich „januszków” jak ty.
Znawców wszystkiego, czyli tak naprawde niczego.

Skoro już jesteśmy przy Sabine, to:

Dopiero co sie dowiedziałes ze ktoś taki istnieje a juz chcesz przekonać innych ze wiesz o czym napisała. :man_facepalming: