Laptopy dla uczniów

Wyglada na to ze dostawców jak i modeli latopow bedzie sporo.

Co na to serwisy @wasabi1084? Po wygasnieciu gwatancji bedzie to odczuwalny wzrost zleceń czy raczej marginalna sprawa? Czy powszechne staną sie bannery w rodzaju „u nas szybko i sprawnie naprawisz laptop dla uczniów”? :joy:

Czekam na wysyp ofert ludzi, którzy będą usuwać oznaczenia na obudowie klapy matrycy i palmreście - czy gdziekolwiek tam one maja być umieszczone :laughing:

Też o tym pomyślałem i generalnie wysyp ofert nawiązujących do laptopów dla uczniów typu „Najlepszy antywirus do laptopów dla uczniów”. Swoją drogą nie taka zła rzecz z tymi laptopami, fajna sprawa dla wielu dzieciaków (oczywiście jak to w budżetówce pewnie nie obejdzie się bez zgrzytów) ale z pewnością stworzy się dookoła tego ciekawa rzeczywistość.

Jak nie będzie w domu neta to najwyżej będą mogli włączyć Candy Crush Saga, o ile nie będzie oszczędności po przez użycie Ubuntu czy Minta, gdy 11 na pokładzie nie jest wymogiem.

Bez znaczenia. Naprawia się do dzisiaj „promocje” z Orange, Play czy innych Plusów, to będzie się naprawiać i te. Laptopy są do nauki całkiem ok. pod warunkiem, że się korzysta w delikatny i odpowiedzialny sposób, bo przy tej cenie to są krakersy.

Windows jest wymogiem, nie może to być np Chromebook.

No właśnie delikatny i odpowiedzialny sposób != czwartoklasista :] ale może przesadzam. Z drugiej strony podobno to nie ma być sprzęt do noszenia do szkoły, więc szanse przetrwania wzrastają Laptopy dla uczniów, ale nie do szkoły. To po co w zasadzie dzieci dostaną ten sprzęt?

ExpertBook B1 patrząc na konstrukcje, będzie dosyć kłopotliwy w naprawie. Klawiatura przy wymianie spawanie plastikiem, albo cały palmrest. Ekran wklejony, zawiasy wyglądają na integralną część klapy, ale może się mylę. Jak do noszenia ze sobą, taki laptop miałby może trochę sensu. Ale w domu? Bezsens kompletny, W domu powinien być model, toporny, grubszy, z wyjmowaną klawiaturą, łatwo wymiennym ekranem. Oczywiście z grafiką w rodzaju Intela, lub słabego AMD. Chyba, że to nie do nauki, tylko aby przekupić część biedniejszych rodzin.
W końcu i tak zapłacą za nie w Margarynie, Mortadeli czy innej karmie. Zawsze w końcowym etapie dostaje się w takiej sytuacji tym najbiedniejszym.

Świetnym pomysłem wg mnie byłoby zlecenie rządowe na opracowanie laptopa tak aby wszystkie elementy były wymienialne i łatwo dostępne. Możliwość pobrania dowolnego elementu do druku 3D. To nie jakiś Kickstarter gdzie kupi go kilkadziesiąt osób. Przy takiej ogromnej skali to ma sens, właśnie zwłaszcza że nie musi być to mega cienki laptop.

Oczywiście opracowanie i przetestowanie takiego sprzętu to mega wyzwanie, ale od czego zamówienia publiczne. Niech wykonawcy myślą. Do tego jakiaś konkretna osoba która by to nadzorowała. Za dużo wymagam? :]

Ooooo, tak, to by był świetny pomysł. Już ci przedstawiam plan takiego działania.

1)Tworzymy dział do spraw innowacyjnych projektów IT dla szkolnictwa.
2)Zatrudniamy ministra, oraz całą administrację, która ten świetny pomysł wdroży, w sposób narodowy i sprawiedliwy.
3)Dajemy organizacji wsparcie, na zakup willi, pod biura, oraz kupujemy pojazdy itp.
3)Biuro innowacyjnych projektów, wykupuje liczne reklamy w TV, na bilbordach, w których przekonuje, że narodowy laptop dla szkół, według własnej myśli technicznej spowoduje, że szkolnictwo wstanie z kolan.
4)Wybiera odpowiedzialną firmę z Chin, która produkuje takie laptopy, coś pokroju Fèi bǐjìběn diànnǎo czy podobne.
5)Zamawia logo do naklejenia na laptopach.

Dalej wiadomo, komisja, wina Putina, Unii, itp.

PS. Jest pełno świetnych konstrukcji, z tanimi elementami, łatwo wymienialnymi, tanimi itp. do nauki naprawdę wcale nie jest potrzebny jakiś mega sprzęt. Kwota ok. 3000zł to jest bardzo dużo.

Oczywiście, coś w tym stylu by było. Czasami mnie wkurza, że Polska tak naprawdę należy do krajów z dużym budżetem, można świetne rzeczy robić ale tak mało osób jest tym zainteresowane. Większość żeby tylko coś zyskać dla siebie.

Niby budżet na laptopy wynosi 0 złotych, bo mało to iść z planu „odbudowy” jaki jest zablokowany przez UE.

Pewnie to nie takie proste, ale jak popatrzymy na budżet Polski tylko pod kątem przychodów, to wg Wikipedii jesteśmy naprawdę bardzo wysoko (dane na 2020) List of countries by government budget - Wikipedia. „Budget per capita” już gorzej…

A wiesz, że te pieniądze pochodzą z kredytów, jakie już spłacamy. Z haraczy za ogrzewanie, za paliwo, za prąd itd. podatki od CO2 czy plastiku wcale nie idą na ekologię. Wręcz przeciwnie, pompuje się tą kasą gospodarkę Chin, Korei i Australii. Teraz kasy nie ma, ale już płacimy.

Lenovo V15 powodzenia w 2023 z ekranem TN :confused:

No to w piłkę za kilka lat będziemy gorsi od San Marino :nauseated_face:

Dyskutującym o ekonomii chciałbym przypomnieć, o istnieniu zasad rachunkowości. Wedle tych zasad są tylko dwie możliwości: Winien i Ma. Jeżeli państwo emituje własną walutę to deficyt budżetowy jest nadwyżką dla obywateli. Przypominam o tym, bo to umyka wielu znawcom z obozu pod hasłem: „Polakom brakuje podstawowej wiedzy ekonomicznej” :wink:

Deficyt budżetowy oznacza jedynie, że albo trzeba kasę zabrać od obywateli, albo ich zadłużyć.
A waluta, o ta to jest u nas jak piwo w podłym lokalu, z czasem coraz bardziej słomkowa, i trzeba coraz więcej, żeby się uwalić. :stuck_out_tongue:

To piramidalna bzdura opisująca mit. Deficyt oznacza, że państwo dało obywatelom więcej niż od nich zabrało w podatkach. Podstawy rachunkowości :wink:

Dało? Ale, to co poszło do kościoła i się pomodliło, żeby spadło im z nieba? A może państwo pracowało po nocy w kopalni i dało? Według ciebie jeśli państwo kupuje sobie rakietę za kilka miliardów, i zabrakło im kasy, więc bierze kredyt, to coś ci daje? Naprawdę tak sądzisz? Jeśli państwo buduje sobie mosty, czy zapory i zabrakło im kasy w budżecie na stal z Chin, więc bierze na to kredyt, to też ci coś daje?

Prościej, jak ty i twój kumpel złożyliście się na piwo po 20zł i macie budżet 40zł, a twój kumpel jeszcze kupi sobie na zeszyt, na was obu dwie flaszki po 25zł, to według ciebie tobie przybędzie? Czy raczej masz teraz do spłacenia u pani Halinki w zeszycie.

Mylenie prywatnego portfela z budżetem państwa jest błędem globusa:

W skali mikro, określenie: „państwo bierze kredyt” oznacza, że państwo sprzedaje obligacje. Te obligacje kupują także obywatele i mają potem z tego zysk… Tutaj masz strukturę zadłużenia polskiego budżetu: