Witam. Mam pytanie odnośnie legalności własnoręcznie modowanych Windowsów (np. poprzez NTLite)
Jeżeli użyty byłby legalny klucz.
Oczywiście w domu to można (pirata też można w domu mieć) żadna policja tego nie będzie sprawdzać, ale co gdyby ktoś chciał mieć odchudzone i prywatne Windowsy w firmie, albo właśnie gdyby w jakiejś firmie potrzebowali lekkich maszyn wirtualnych z Windowsem?
Czytałem gdzieś że licencja Windowsa podobno zabrania modyfikowania plików systemowych. A ja to rozumiem np. jako edycję w hex-editorze, dekompilację lub coś tego typu.
A tzw. „modowanie systemu” to po prostu usuwanie plików, zmiana ustawień rejestru,
„Modowanie” odbywa się za pomocą standardowych narzędzi od Microsoftu (DISM) a programy typu NTlite to graficzne nakładki na DISM które tworzą potem obraz systemu WIM.
Żadne pliki Exe/DLL nie zostają zmienione ani podmienione, wszystkie są oficjalne od Microsoftu, tylko jest ich mniej.
Jeśli masz zakupioną licencję na używanie Windows to oznacza, że masz legalny system.
Żadnego prawnika czy policjanta nie obchodzi co tam dłubiesz sobie w systemie.
A to co z nim zrobisz, zmodujesz, podpalisz, utopisz czy będziesz po nim walił młotkiem żadnych organów prawa nie obchodzi.
A co do licencji Microsoft to o czym wspominasz dotyczy utraty gwarancji, stabilności, odmowy wsparcia technicznego.
Idąc Twoim tokiem myślenia to można modować gry. Gra to też program. Tak, by nie łączyły się z serwerami np. SONY, by nie wymagały stałego połączenia z Internetem itd… Ile to razy Rockstar ścigał za mody do GTA?
Skoro to nie łamanie prawa, a jak piszesz licencji to czemu Rockstar groził sądem? Zaznaczając OK pod treścią licencji zobowiązujesz się do jej przestrzegania. A jej złamanie to złamanie umowy (czyli prawa).
I nie odpisuj na mój komentarz - nudzi mnie ta akademicka dysputa. Polemizować kto ma rację możemy do końca świata. Swoje wiem i mam w d*&pie czy przyznasz mi rację.
To, że Ty masz to w d… ma małe znaczenie. Napiszę to dla innych.
Dlaczego Rockstar groził sądem?
Twrzorzenie i dystrybucja nielegalnych modów do gier Rockstar, takich jak GTA V czy Red Dead Redemption 2, jest częstym powodem do podjęcia działań prawnych.
Magicznym słowem jest „dystrybucja”.
Rockstar nigdy nie groził, żadnemu zwykłemu graczowi za to, że wgrał moda. Ban i tyle.
Za czasów mojej podstawówki i gimnazjum były różne te mody do WinXP typu VistaMizer, wersje zmodowane typu Windows MX 7 i 8…
Czy to takie legalne? Moim zdaniem na użytek we firmie czy na PC służbowym nigdy nie instalować! Na domowy też to takie sobie…
Podobnie z tymi całym crack’ami, keygen’ami i innymi pierdołami…
Tak, jak napisał @Wredzia, kluczem jest tu rozpowszechnianie. Co ty sobie pobierzesz z Internetu i czy użyjesz, czy nie, to ich nie obchodzi. Najgorszy jest P2P i Torrent, bo podczas pobierania robisz co? Wysyłasz, czyli rozpowszechniasz.
Jeszcze coś:
Wypowiem się jeszcze nt. modów w Androidzie dla zainteresowanych. Goły Android ma licencję open-source, nie jest tak? Jednak np. Android z One UI od Samsunga ma już swoją licencję od Samsunga.
Dlatego ja się nie bawię już w Root’y i odblokowyywanie bootloader’a, mody typu James DSP czy Viper4Android. Kiedyś nie było czegoś takiego, jak blokowanie bootloader’a. Obecnie niemal każdy smartfon ma zablokowany bootloader, żeby właśnie nie można było ot tak sobie Root’a zrobić itd. Mam obecnie S23+ i w ogóle mi tego nie brakuje… Muza? Spotify Music i YouTube Music.
Całe zamieszanie jest z jednego powodu, mylenia pojęć i nie znajomości prawa.
W gigantycznym skrócie aby nie tworzyć zbędnego tekstu:
Licencja dotyczy praw do korzystania i przenosi ograniczone prawa, związana jest z prawami autorskimi.
Usługa dotyczy świadczenia czynności na rzecz innego podmiotu, to umowa cywilnoprawna.
W przypadku oprogramowania które oprócz programu wymaga połączenia z serwerem aby działać. Występują obydwa elementy Licencja + Usługa.
Co się dzieje jak gracz wgra moda ? Złamie licencję, kara wiadomo ban czy ładnie nazywając można cofnąć udzieloną licencję.
A co jak ktoś stworzy szkodliwego moda ? A no wtedy można go postraszyć, podać do sądu bo stworzył oprogramowanie które ingeruje w usługę w sposób przynoszący szkody dla usługodawcy.
Zgodnie z polskim prawem, nawet można cracka napisać (tak, zdarzało mi się i to legalnie!! np. stara wersja QCada bez klucza sprzętowego nie działa po którejś poprawce do 10, producent olał sprawę, i kazał kupić sobie nową wersję) jeśli jest to konieczne do korzystania z programu zgodnie z jego przeznaczeniem, a producent tego nie umożliwia.
Ba, przy odrobinie inwencji, myślę, że bez trudu można by w czasach, gdy gry na XBOX i PS wydawano na płytach, zaskarżyć wielu wydawców za stosowanie zabezpieczeń przed kopiowaniem, bo dozwolona była kopia, o ile producent nie oferował niezwłocznego dostarczenia nowego nośnika.
Po prostu wiele firm wypisuje sobie farmazony w gwarancjach i licencjach, a przecież nie mają one często zastosowania w wielu państwach.
To podobnie trochę , jak licencje do Linuxa. Mamy otwarte oprogramowanie, co wcale nie oznacza, że nie wolno go sprzedawać. Można, tylko robiąc jakiekolwiek zmiany, trzeba udostępniać za friko kod źródłowy. Wystarczy zobaczyć jak działa np. Google.
Przecież nikt nie będzie sprawdzać twojego systemu, czy Windows jest bardziej zielony czy niebieski. Masz pokazać tylko dowód, że jest legalny, czyli najczęściej nośnik/nakleję. W przypadku firmy mogą być też faktury na system, czy komputer/laptop razem z windowsem.
Microsoft też trochę randomowo audytuje firmy, ale zazwyczaj wybiera te większe (szczególnie jak są licencje zbiorowe) i nie jest wtedy sprawdzane, czy twój windows jest odchudzony czy nie tylko czy jest legalny tzn klucz/licencja, od kogo został nabyty itp. I to nawet nie oznacza, że muszą wejść do każdego komputera, wystarczy przez AD.
Zacznij od podstawowej rzeczy.
Nie kupujesz systemu operacyjnego Windows.
Prawa do instalacji i używania.
a. Licencja. Oprogramowanie jest licencjonowane, a nie sprzedawane.
Na mocy tej umowy Microsoft udziela Licencjobiorcy prawa do zainstalowania i uruchomienia na urządzeniu (licencjonowane urządzenie) jednej kopii oprogramowania w celu korzystania z niej przez jedną osobę w danym czasie pod warunkiem zachowania zgodności ze wszystkimi postanowieniami niniejszej umowy. Aktualizacja i uaktualnienie nieoryginalnego produktu oprogramowaniem pochodzącym od Microsoft lub z innych autoryzowanych źródeł nie czyni oryginalnej lub zaktualizowanej/uaktualnionej wersji legalną, a w takiej sytuacji Licencjobiorca nie posiada licencji na korzystanie z oprogramowania.
Plus dodatkowo,
c. Ograniczenia.
Producent lub instalator urządzenia oraz Microsoft zastrzegają sobie wszelkie prawa (w tym prawa wynikające z ustaw o ochronie własności intelektualnej) nieudzielone w sposób wyraźny na mocy niniejszej umowy. Przykładowo niniejsza licencja nie daje Licencjobiorcy żadnego prawa, aby:
(i) oddzielnie używać lub wirtualizować funkcji oprogramowania;
(ii) publikować, kopiować (w celu innym niż wykonanie dozwolonych kopii zapasowych), wynajmować, wydzierżawiać lub wypożyczać oprogramowanie;
(iii) przekazywać oprogramowanie (poza przypadkami dozwolonymi niniejszą umową);
(iv) omijać techniczne restrykcje i ograniczenia oprogramowania;
(v) wykorzystywać oprogramowanie jako oprogramowanie serwera lub używać go na potrzeby hostingu treści komercyjnych, udostępniać oprogramowanie jednocześnie wielu użytkownikom do korzystania w sieci, instalować oprogramowanie na serwerze i umożliwiać użytkownikom zdalny dostęp lub instalować oprogramowanie na urządzeniu do użytku wyłącznie przez użytkowników zdalnych;
Jest tego wiecej. Wystarczy zajrzeć do licencji w Ustawieniach > System > Informacje
Można gdybać czy karalne - ale zapisy umowy licencyjnej są jednoznaczne (i pokrzykiwania „ekspertów” stąd, szczególnie jednego, w tym temacie nic nie zmienią)
Tyle tylko, że te wszystkie zapisy w licencji, mają znaczenie PODRZĘDNE wobec prawa w danym kraju.
Przykładowo orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) z dnia 03.07.2012 r. w sprawie UsedSoft GmbH v. Oracle International Corp. , który dotyczy problematycznej kwestii handlu używanymi licencjami do programów komputerowych, gdzie uznano, że dopuszcza się wbrew zapisom licencyjnym producenta obrót takim softem.
Oczywiście, to nie jest prawda. Gdyby tak było, to byś np. nie mógł zgodnie z licencją zmienić sobie koloru menu za pomocą rejestru, albo wyłączyć aktualizacji.
…dlatego właśnie nie chcę wchodzić w polemikę. Licencja swoje, ty twierdzisz swoje.
Klikając OK pod treścią licencji zgadzasz się z nią. Koniec i kropka.
Jeśli się z nią nie zgadasz to nie klikasz OK, idąc dalej szukasz innego oprogramowania - albo idziesz do sądu i tam wygrywasz sprawę. Zmieniają licencję i wtedy klikasz OK.
Trzeciej, w pełni legalnej, drogi nie ma!
Wszystko o czym piszesz wyżej to działania po za licencją.
I to ostatnie zdanie, które tu zamieszczam, bo ta rozmowa jest więcej niż jałowa!
I dokładnie tak samo firma, która prowadzi działalność w Polsce, MUSI się zgodzić z tym, że respektuje prawdo w danym kraju. Jak im nie pasuje, mogą tutaj nie prowadzić interesów.
Masz przecież przykład jak wół, podałem ci na tacy. Firma Oracle w swoje licencji zawarła zapis, że nie można jej odsprzedać. Ale zgodnie z unijnym prawem taki zapis jest nic nie warty. Zaskarżyli firmę, która takimi licencjami handlowała i przegrali.
Pisanie z sufitu jest jałowe. Jak masz jakąś podstawę prawną, do takich twierdzeń to ok. ale fakty są takie, że prawo Unijne i danego kraju jest nadrzędne. Firmy stosują sobie jakieś tam wymysły w licencjach i jest nawet na to termin prawniczy. Nazywa się to Niedozwolone postanowienia w umowach licencyjnych.
Zmodyfikuję 100% legalny Windows 10, ot dla zabawy wstawię fikuśne napisy w ustawieniach systemowych, a żeby to zrobić muszę dokonać fizycznej zmiany w plikach systemowych.
Kto mnie ścignie ?
Nikt…
Policja sprawdzi legalność systemu, urząd skarbowy, przetrzepie fakturki, paragony.
TO nadal nic, bo mam legalny system, a że go sobie na własne potrzeby psuję a co najważniejsze nie rozdaję go nikomu to oni mają na to wywalone.
Tak samo ma na to wywalone Microsoft ale do czasu kiedy ktoś im nie zacznie skubać z koryta
Co wychodzi na twoje? Oracle musiało się cmoknąć, firma może sprzedawać licencje z 2 ręki i ich zapis został uznany za nieważny.
Tak samo M$ nie może zabraniać odsprzedawania licencji.
Sprawę to wygrywasz wtedy, gdy ktoś cię oskarży. Przecież firma robiąc niedozwolone zapisy w licencji łamie prawo, a zapisy robi.
To tak, jak masz np. z gwarancją. Możesz pisać co chcesz. Nawet, że trzeba dostarczyć sprzęt w zielonej mini, i posmarować sobie czoło musztardą i majonezem przy składaniu reklamacji. Mają do tego pełne prawo. Tylko, co z tego, skoro prawo w Polsce nakłada i tak 2 lata rękojmi obowiązkowej i reguluje jasno zapisy. Po prostu olewasz gwarancję i korzystasz z prawa jakie ci przysługuje. Tak samo jest z licencjami. To co jest zgodne z prawem w Polsce, obowiązuje, to co nie jest zgodne, ma wartość tylko jako beletrystyka.
Proponuje byscie jeszcze raz dokładnie przeczytali jakie pytanie zostało przez @Grogu zadane.
Mam wrazenie ze nie potraficie rozróznić zwykłego, prywatnego „Kowalskiego” od „Kowalski spółka SA lub Z.O.O” oraz od czegoś czymś, jest Kowalski spółka cywilna
A to spore róznice, i tu zamiast bajkopisarzyć trzeba by było wskazać na konkretne przepisy w prawie w tym kraju, które to regulują.
Proponuje przeczytac i zrozumieć Kodeks Cywilny
P.S.
Między takimi „Kowalskimi” jak Wy a Resztą jest jeszcze spora różnica finansowa.
Spróbujcie w wytoczyć proces Microsoftowi, bo jego aktualizacja rozwaliła wam system i straciliście wszyskie wasze cenne dane.
Stać was na to?
No to nie teoretyzujcie
Jestem zdumiony dyskusją na temat legalności działania (odpłatnego i dobrze znanego!) programu, który do aplikowania swoich adaptacji stosuje udokumentowane przez Microsoft operacje DISM/CBS. Oczywiście, że to legalne. Także w firmie - chyba, że tą adaptacją będzie usunięcie aktywatora Wtedy naruszasz licencję poprzez uzyskiwanie dostępu do funkcji, do których dostępu nie udziela ci licencja.
Dodam też, że licencja to nie prawo. Z żadnym sądem nie ma nic wspólnego. Prawo jest nadrzędne wobec wszelkich chciejstw wpisanych w licencję. Licencja nie stanowi prawa. Nie trzeba nic wygrywać. Dość porażającym jest zakładanie, że wszystko jest zawsze „nielegalne” aż jakiś sąd wprost uzna, że jest inaczej. Microsoft nie daje też orderów za przykładne udawanie wiary w prymat licencji nad przepisami.
Wreszcie, porównywanie NTLite do modów gier, licencjonowanych w ramach rozwiązań będącymi de facto wypożyczalniami oprogramowania z biletami wstępu do sieci kooperacyjnych, jest chybione. Licencji używa się tam na innych warunkach. Mechanizmy anti-cheat przede wszystkim.
To nie jest nic nowego, dlatego błędne i dość namiętne pieklenie się w wykonaniu @p19koz jest osobliwe. Pamiętam ten temat poruszany już 22 lata temu (!), gdy w jednym z czasopism na płycie CD dołączono program Restorator - edytor zasobów w plikach EXE i DLL. Ludzie mieli pytania czy „to legalne”. Już wtedy, a więc przed UE i przed wieloma latami uściśleń, było wiadomo „że wolno”.