Dużo jeżdżę po mieście rowerem, zostawiam go w różnych miejscach. Pojawia się w związku z tym pytanie o formę zabezpiecznia. A może lokalizator? Myślicie, że ktoś już to może wcześniej przerabiał?
To już chyba najtaniej będzie kupić breloczek do kluczy z lokalizacją GPS i jakoś sprytnie ukryć w rowerze.
Taka forma alarmu droga…
Tylko solidny u-lock. Klasy Kryptonite Evo 4 lub wyżej.
…do ceny dorzuć od razu koszt plecaka, by to wygodnie przewozić.
E tam, Evo w wersji mini jest lekki i równie skuteczny co “więksi” bracia. Tylko daje mniejsze możliwości wyboru miejsca do przypięcia roweru (chyba, że ktoś zapina za górną rurę od ramy.
A jak w jego przypadku wysyłany jest sygnał? GPRS?
Lokalizacja breloka wyświetlana jest w aplikacji na telefonie. Tu się chwalą zasięgiem ogólnokrajowym. Na ile się sprawdza nie napiszę (nie posiadam)
Nie lokalizator tylko dyskretny alarm.
Beacon bluetooth 4.0 z czujnikiem wstrząsu porządnie przymocowany do ramy w ukrytym miejscu + jakakolwiek linka/blokada/zamek + aplikacja informująca w telefonie .
Całość wyjdzie za kilkadziesiąt pln.
Bateria w takim czujniku potrafi działać nawet dwa lata więc jest niemal bezobsługowo.
Wadą / zaletą w zależności od scenariusza zdarzenia może być zasięg BT.
Jakim rowerem i w jakich miejscach. Jak marka Złomex, to zbędny wydatek. Natomiast Prestige, to nie w różnych miejscach zostawiaj, a tylko np. przy wejściu do firmy, żeby kamery widziały. Co z tych elektronicznych zabezpieczeń przyjdzie jak wybiegniesz po 5 minutach i zobaczysz tylko pustkę…? Ta lokalizator, wskaże Ci kwartał Leningradów i tłumacz posterunkowemu, ze to na 100% w jednym z tych 5 tysięcy mieszkań mieszka złodziej! A lokalizator leżał w śmietniku ulicznym…
A co Cię obchodzi jakim rowerem jeździ. Może go zwyczajnie lubi. Nie musi kosztować 10 tyś. by chcieć go chronić.
Pytał o sposoby zabezpieczeń to odpowiedziałem - a jaki to ma sens inna sprawa. Jeśli ktoś spyta jak gotować makaron - też odpiszesz: “gotowanie, zbędny trud! Jutro też głodny będziesz.”
… ale ja nie mówię, że. Mówię tylko, że kamery, monitoringi itp. nie chronią tak dobrze jak solidny, staromodny łańcuch, najlepiej w odsłoniętym miejscu.
…a jeszcze lepiej sprawdza się cieci trzech co przez 24h będą za flaszkę pilnować jak w oku źrenicy… tralala, pitu… pitu… i tak kręci się piosenka.
Jeśli na rowerze złodziej zagnie parol to i ze słupem betonowym wywiezie. Tyle, że może piszmy o rzeczach realnych.
Realnie, podstawą jest odstraszanie, zmniejszenie ryzyka kradzieży. Czas potrzebny na kradzież, widoczność miejsca i wartość przedmiotu sa kluczowe. Jak już do niej dojdzie, to można liczyć na “lokalizatory”, ale bym był średnio sceptyczny, czy dzięki nim odzyskamy. Jak rozkręci na melinie, to znajdzie, a posterunkowy nie rzuci wszystkiego w cholerę i nie odwiedzi 30 domów na ulicy Nosacza, bo tam GPS nam pokazał…
…czyli najzwyklejsza linka za 10-20PLN równie dobrze się sprawdzi co ciężki i nieporęczny łańcuch.
Co do zostawiania rowerów samo pas mam nieco “szarmanckie” podejście. Gdy mam ochotę, rower zostawiam, póki co jeszcze nie zmienił właściciela.
A zbyt grube łańcuchy i bijace po oczach u-blocki tylko przykuwają oko. Uuuuu… skoro tak chroniony to pewnie drogi.
Lokalizatory i kamery mają ułatwić odnalezienie już skradzionego przedmiotu, natomiast alarmy i łańcuchy mają za zadanie utrudnić kradzież.
Różnica jest zasadnicza, ale jedna opcja nie wyklucza drugiej.
Bynajmniej. Już Ci o tym pisałem w jednym z poprzednich wątków. Linka za dychę sprawdzi się tylko w momencie, gdy zostawisz rower bez opieki “na chwilę”, a złodziej nie będzie miał przy sobie żadnych narzędzi.
A dobry u-lock nie musi być kosmicznych rozmiarów - wersją mini jesteś w stanie bardzo solidnie zabezpieczyć rower:
Poręczne to po byku. Napisz tylko szczerze, jak często zabierasz to ustrojstwo z sobą (nawet tak promowanej wersji mini do kieszeni nie schowasz). Bo mi nawet najwylewniejszej linki, telefonu czy nawet dowodu wozić się nie chce.
Może zabrzmię przewrotnie, ale dla mnie przejażdżka na rowerze to nie z wyprzedzeniem trzydniowym wyprawa. Pełen spontan. Wsiadam i jadę.
Biorę przykład z kurierów rowerowych:
Poza tym u-locka można zamocować do ramy roweru. Albo zostawiać w miejscu, gdzie najczęściej parkujemy rower. Nie wszyscy traktują dwa kółka jako sport czy rekreację. Są też tacy, co jeżdżą rowerem w celach użytkowych.
Każda pliszka swój ogon chwali. U Ciebie się u-lock sprawdza, dla mnie to tylko byłby zbędny balast. W tym świata piękno, że do szczęścia różne drogi.