Mac vs Windows co lepsze?

Mam pytanie czy MAC posiada taką funkcję jak mają linuxy - TERMINAL?? Tak się zastanawiam bo w końcu to system unixowy…

MacOS posiada terminal / wg mnie mac lepszy jednak szkoda kasy na coś na czym nie mogę se pograć xDD

bez przesady, granie potem się nudzi, teraz to tylko gram albo w Quake 3 Arena dla relaksu albo w osu!, albo w Touhou 8 ale w 2 ostatnie to ze względu na zamiłowanie do Japonii :smiley: niby mam jakieś gry jeszcze ale jak gram, to tylko w te 3 :stuck_out_tongue: i i tak nie często, quake 3 port jest na maca, tzn. musi być :smiley: w te 2 gry bym nie pograł ale lepiej mieć system niż badziewie z możliwością grania :smiley: (bo po spróbowaniu linuxa i mac os x i innych to windowsa systemem wstyd nazwać bo to źle się kojarzy :smiley: )

Dokladnie mac to zupelnie inna polka.Wisndows jest bardzo niestabilny,ma mase bledow,oprogramowanie jest fatalne (internet explorer,outlock,windows media-zawieraja mase bledow i daja pokazne scene do popisu dla wirusow),microsoft jest nastawiony na tylko na zyski a nie zadowolenie klientow z uzytkowania produktu.Po za tym BEZPIECZENSTWO.Jak na razie jest niewiele wirusów na Mac OS X i na Linuksa. To prawda, że te dwa systemy nie są dominujące na rynku, chociaż w niektórych gałęziach przemysłu mają pokaźną liczbę użytkowników. Ale nawet gdy Linux stanie się dominującą platformą biurkową, a Mac OS X będzie kontynuowało swój wzrost w biznesie i w domach, te systemy oparte na UNIX’ie nigdy nie doświadczą wszystkich tych problemów, które teraz widzimy w związku z wirusami pocztowymi i robakami w świecie Microsoftu. Dlaczego?Najpierw spójrzmy na dwa czynniki, które powodują, że wirusy pocztowe i robaki się rozpowszechniają: inżynieria socjalna i kiepsko zaprojektowane oprogramowanie. Inżynieria socjalna jest sztuką przekonywania kogoś do robienia rzeczy, których robić nie powinien, albo do ujawniania czegoś co powinno pozostać tajemnicą. Autorzy wirusów używają inżynierii socjalnej do przekonywania ludzi by robili głupie rzeczy, takie jak otwieranie załączników zawierających wirusy i robaki. Kiepsko zaprojektowane oprogramowanie ułatwia inżynierię socjalną, ale może także zniweczyć wysiłek wykształconej, myślącej o bezpieczeństwie osoby lub organizacji. Razem te dwa czynniki mogą przekształcić pojedynczy przypadek wystąpienia wirusa w szeroko rozprzestrzenioną katastrofę.

Przyjrzyjmy się dokładniej inżynierii socjalnej. Pliki w Windowsie są albo wykonywalne albo nie, w zależności od rozszerzenia. Więc jeśli nazwa pliku kończy się na “.exe” lub “.scr” to może zostać uruchomiony jako program (tak, oczywiście, że jeśli zmienisz rozszerzenie pliku tekstowego z “.txt” na “.exe” to nic się nie stanie, bo taki plik nie jest wykonywalny; mówię tu o prawdziwych wykonywalnych programach). W świecie Windowsa łatwo jest uruchomić program i użytkownicy, którzy dostają maila z tematem “Sprawdź ten zwariowany wygaszacz ekranu!” i z załącznikiem, zbyt często klikają na niego bez zastanowienia, i bum! nowy robak przejął ich system.

Co gorsza, programy pocztowe Microsoftu są zdolne zarazić komputer użytkownika gdy ten robi coś tak nieszkodliwego jak czytanie maila! Nie wierzysz mi? To spójrz na Biuletyny Bezpieczeństwa Microsoftu, chociażby na te: MS99-032, MS00-043, MS01-015, MS01-020, MS02-068, lub MS03-023 [były to nieaktywne już odnośniki, więc nie było sensu zamieszczać łącz, które są dostępne na stronie źródłowej - przyp. tłum.]. Zauważ, że przynajmniej jeden z nich ma już pięć lat. Chociaż najnowsze wersje Outlooka domyślnie blokują większość wykonywalnych załączników, to wciąż istnieje możliwość obejścia tych zabezpieczeń.

Ten typ inżynierii socjalnej, tak łatwy do przeprowadzenia w Windowsie, wymaga o wiele więcej kroków i wysiłku w przypadku użytkownika Linuksa. Zamiast po prostu czytać list (… po prostu czytać list?!?), użytkownik Linuksa musiałby przeczytać list, zapisać załącznik, dać załącznikowi prawa wykonywania i w końcu samemu go uruchomić. Nawet gdy mniej doświadczeni użytkownicy zaczynają migrować na Linuksa, mogą nie rozumieć czemu akurat nie mogą po prostu uruchomić załącznika, ale nadal muszą przejść przez wszystkie wymienione kroki. Martha Stewart [jakaś bliżej mi nie znana postać ze świata anglojęzycznego, która jest tam chyba dosyć popularna - przyp. tłum.] powiedziała by, że to jest dobre. Co więcej, dzięki silnej społeczności Linuksowej nowi użytkownicy uzyskują edukację i pomoc w takich obszarach jak bezpieczeństwo związane z pocztą elektroniczną, których obecnie brakuje w świecie Windowsa, co powinno pomóc w niwelowaniu zmartwień nowych użytkowników [Linuksa].

Dalej, w wyniku silnego rozgraniczenia pomiędzy normalnymi użytkownikami a uprzywilejowanym użytkownikiem root, nasz użytkownik Linuksa musiałby działać jako root, żeby na prawdę uszkodzić system. [Jako zwyczajny użytkownik] mógłby uszkodzić swój katalog domowy, ale to wszystko. Czyli powyższe kroki stają się następującymi: przeczytaj, zapisz, stań się root’em, daj prawa wykonywania, uruchom. Im więcej kroków tym mniejsze prawdopodobieństwo, że infekcja nastąpi, i oczywiście mniejsze prawdopodobieństwo, że nastąpi katastrofalne rozprzestrzenianie się wirusa. Ponieważ użytkownicy Linuksa są uczeni od samego początku, żeby nigdy nie uruchamiać niczego z konta root’a i ponieważ Mac OS X nawet nie pozwala zwyczajnym użytkownikom używać konta root’a o ile nie uaktywni się takiej możliwości, jest oczywiste, że prawdopodobieństwo występowania wirusów pocztowych i robaków zmniejsza się na tych platformach.

Niestety, uruchamianie programów jako root (Administrator) jest powszechne w świecie Windowsa. Microsoft wciąż stosuje tak ryzykowne rozwiązanie - Windows XP, uważany za najbezpieczniejszy system biurkowy Microsoftu, automatycznie nadaje pierwszemu utworzonemu użytkownikowi prawa Administratora, dając mu tym samym uprawnienia do robienia z komputerem wszystkiego co zechce. Zrozumienie powodów takiego postępowania może być dosyć trudne. Po utracie tylu pieniędzy i produktywności przez ostatnią dekadę, wynikłych z istnienia niezliczonych wirusów i robaków roznoszonych drogą Microsoftową, można by pomyśleć, że firma zmieni swoje postępowanie w tym obszarze, ale nic z tego.

Nawet jeśli system jest skonfigurowany poprawnie, z kontem Administratora i nieuprzywilejowanego użytkownika, sytuacja nadal nie jest całkowicie zadowalająca. Pod systemem Windows programy instalowane przez nieuprzywilejowanego użytkownika nadal mogą dodawać DLL’e i inne pliki systemowe, które mogą być uruchomione na poziomie przywilejów umożliwiających uszkodzenie systemu. Co gorsza zbiory plików w systemie Windows - system operacyjny, aplikacje, dane użytkownika - nie mogą być trzymane oddzielnie. Sprawa jest skomplikowana do tego stopnia, że istnieje małe prawdopodobieństwo zmiany tego stanu rzeczy w rozsądnie bezpieczny sposób.

Ostatni powód, dla którego inżynieria socjalna jest prostsza w świecie Windowsa jest także obrazem zagrożeń jakie niesie ze sobą każda monokultura, czy to biologiczna czy technologiczna. Różnorodność genetyczna w populacji istot żywych jest pożądana, ponieważ zmniejsza prawdopodobieństwo, że choroba - jak np. wirus - wymiecie z powierzchni ziemi każde zwierze lub roślinę. W ten sam sposób różnorodność w środowisku komputerowym pomaga chronić użytkowników tych urządzeń.

Linux działa na wielu architekturach, nie tylko na Intelowskiej, poza tym jest wiele wersji Linuksa, wiele systemów pakietów i wiele powłok. Ale, co jest najbardziej oczywiste dla zwyczajnego użytkownika, programy pocztowe i książki adresowe dla Linuksa są dalekie od standaryzacji. KMail, Mozilla Mail, Evolution, pine, mutt, emacs … lista jest długa. Nie jest tak jak w świecie Windowsa, gdzie programy pocztowe Micorsort’u - Outlook i Outlook Express - dominują. W świecie Windowsa autor wirusa wie jak działa ta monokultura więc może wyznaczyć cel dla swojego wirusa będąc spokojnym, że miliony systemów jest tak samo wrażliwych. Wirus wykorzystujący specyficzną słabość w Evolution mógłby zaszkodzić niektórym ludziom, ale nie wszystkim użytkownikom Linuksa. Wzrost monokultury Microsoft’u w świecie komputerów (880 kB PDF) jest zagrożeniem dla użytkowników produktów Microsoftu, ale także dla wszystkich użytkowników, którzy cierpią przez katastrofy w tym środowisku, takie jak zmarnowane zasoby sieciowe, zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego, straty w produktywności.

Teraz, gdy już przyjrzeliśmy się inżynierii socjalnej, zbadajmy powody wynikające ze sposobu zaprojektowania oprogramowania, dla których Linux (i Mac OS X) są lepsze niż Windows jeśli chodzi o bezpieczeństwo pocztowe. Microsoft ciągle łączy swoje oprogramowanie, często nie z przyczyn technicznych ale w celach rozwoju marketingu lub biznesu. Na przykład Outlook i Outlook Express używają pełnego błędów Internet Explorera do wyświetlania poczty w formacie HTML. W wyniku tego błąd w IE dotyka też OE. Programy Linuksowe nie zachowują się w ten sposób, z dwoma wyjątkami: Mozilla Mail [obecnie raczej można mówić o Thunderbirdzie - przyp. tłum.] używa tego samego silnika Gecko co przeglądarka Mozilla [a tu o Firefoksie], natomiast KMail opiera się na silniku KHTML używanym w przeglądarce Konqueror. Na szczęście projekty Mozilli i KDE mają świetne osiągnięcia w dziedzinie bezpieczeństwa.

Te programy pocztowe są tak zaprojektowane, żeby zachowywać się w bardziej bezpieczny sposób. Domyślnym zachowaniem programu pocztowego, którego ja używam - KMail - jest nie ładować zewnętrznych odnośników takich jak obrazki czy robaki Web-owe, oraz nie wyświetlać wiadomości w formacie HTML. Gdy wiadomość HTML pojawia się w mojej skrzynce odbiorczej, widzę tylko kod HTML, a powyżej wiadomości komunikat “To jest wiadomość HTML. Z powodów bezpieczeństwa został wyświetlony tylko kod HTML. Jeśli ufasz nadawcy tej wiadomości to możesz uaktywnić sformatowany widok HTML dla tej wiadomości klikając tutaj”. Ale nawet gdy uaktywnię HTML pewne dynamiczne elementy, które mogą być wprowadzone do wiadomości HTML’owej – jak Java, JavaScript, wtyczki i nawet odnośnik “odśwież” - nie są wyświetlane i nawet nie mogą zostać uaktywnione w KMail.

Wreszcie, jeśli w wiadomości jest załącznik, to nie jest on uruchamiany automatycznie … nigdy. Zamiast tego muszę kliknąć na niego, co powoduje wyświetlenie okna dialogowego oferującego trzy opcje: “Zapisz jako …” (domyślna), “Otwórz w …” i “Anuluj”. Jeśli przypiszę typ pliku do jakiegoś programu, na przykład PDF do przeglądarki plików PDF, to zamiast opcji “Otwórz w …” jest dostępna opcja “Otwórz”. Jeśli ją wybiorę to plik otwiera się w przeglądarce plików PDF [czyli nie wykonuje się]. Jednakże, w każdym z przypadków, okienko dialogowe zawsze zawiera ostrzeżenie mówiące o tym, że załącznik może zagrażać bezpieczeństwu. To wszystko jest dobre, bardzo dobre.

Z tych powodów, nawet jeśli wystąpi jakiś przypadek infekcji wirusem wynikły z bardzo głupiego zachowania, jest mało prawdopodobne, że wirus rozprzestrzeni się na inne maszyny. Zupełnie odwrotnie niż w przypadku wirusa Sobig.F, który jest najszybciej rozprzestrzeniającym się wirusem w historii, wirus Linuksowy zakończyłby swój żywot bardzo szybko. Windows jest zapraszającą szalką Petriego, podczas gdy Macintosh i Linux są wrogim środowiskiem dla takich brzydali.Bezpieczeństwo, jak wiemy wszyscy, jest procesem, nie produktem. Więc gdy używasz Linuksa to nie używasz perfekcyjnie bezpiecznego systemu. Takie coś nie istnieje. Ale Linux i Mac OS X opierają się na bardziej bezpiecznych podstawach niż Microsoft Windows. Na takich, które powodują, że wirusom jest o wiele trudniej zarazić te systemy, a gdy już je zarażą, to trudniej im je uszkodzić, rozprzestrzenić się na inne maszyny i powtórzyć proces. Jeśli chodzi o wirusy pocztowe i robaki, Macintosh i Linux może nie być całkowicie odporny – poza tym nic nie jest odporne na ludzką łatwowierność i głupotę – ale jest dużo bardziej odporny. ŻEBY ZEPSUĆ MACINTOSHA LUB LINUXA TRZEBA NAD TYM TROCHĘ POPRACOWAĆ.ŻEBY ZEPSUĆ WINDOWSA WYSTARCZY NA NIM POPRACOWAĆ…

hmm, cóż wg. mnie różnice który lepszy a ktory gorszy… trudno się wypowiedzieć, bo należy dodać że windows musi obsłużyć wiele kombinacji sprzętu, natomiast mac ma o tyle lepiej że ma do obsłużenia max kilkadziesiąt modeli, więc wszystko może być pod nie optymalizowane.

Ale w co wy chcecie grać? Przecież gry od EA (od chyba 2009r.) są dostępne na mac’a. A większość jest wydawnictwa EA, np. The sims 3 czy Spore. Ja mam jeszcze PC, ale zmieniam na mac’a na gwiazdkę. Moje gry w które gram na kompie to jedynie The sims 3 i Spore (no i też Need For Speed, ale do tego mam starego rupcia z XP), ale powiem że te gry się nudzą (mam tak mało gier, bo mam PS3 [przy okazji powiem że PS3 jest lepsze od xBox 360]). Moja siostra ma tylko maci i jak na wakacjach dała mi z niego korzystać, to kiedy wruciłem do swojego PC jo mnie jasny szlak trafiał.

Steam ostatnio wprowadził counter-strike source i day of defeat source na mac , nie wiem jak inne gry

Hmmm, cóż tu za herezje mają miejsce :slight_smile: Z własnego (bardzo subiektywnego) doświadczenia mogę napisać, iż mac nadaję się głównie na zabaweczkę dla chłopczyków lubiących kolorki, wodotryski, fajne phone’y, itd, itp, co zupełnie nie ma znaczenia w konkretnym wykorzystaniu narzędzia, jakim jest ogólnie pojęty komputer… ale, ale, jeśli ktoś chce, może mieć te wszystkie “świecidełka” i “błyskotki” za całkowitą darmochę. Unix wszak nie na osx’ie się kończy. Linuks wciąż żyje i ma się cudownie! Do pracy natomiast, a zajmuję się DTP (grafika uszami wychodzi :slight_smile: używam tylko i wyłącznie windowsa. Żeby nie było, że nie wiem o czym piszę, macbook leży w koncie. Fajnie było go kupić, pobawić się i tyle… Do pracy się nie nadaje. I tyle o mac’ach… Tak więc jeśli komputer ma służyć Tobie do osiągnięcia konkretnych celów, jakie one by nie były, polecam oprogramowanie z richmond z odpowiednim konfigiem sprzętowym. PZDR.

Jak się nie umie to się nie wykorzysta…skoro zajmujesz się grafiką to powienieneś wiedzieć że photoshop na macintosh NIE NA MACU BO MAC TO KOMPUTER NA KTORYM RÓWNIEŻ TEŻ ZAINSTALUJESZ WINDOWS…

Linux a Unix mają baaardzo mało wspólnego ze sobą…

Wydaje mi się że naprawdę nie wiesz o czym piszesz…więc lepiej idź poszukaj tego twojego "Mac`a W KĄCIE Obstawiam że macintosha widziałeś tylko przeglądarke Safari na Windows;p która niestety nie ma opcji poprawienia polskiego tekstu…bez urazy nie chciałem nikogo urazić …poproatu piszę to co myślę…

Szanowny p. blackberrystorm’ie, co Pańska odpowiedź wniosła do tematu? A tak, dba Pan o czystość języka polskiego jak rozumiem, robiąc samemu przy tym tragiczne błędy gramatyczne :stuck_out_tongue:

Nazwanie macintosh’a mac’iem jest po prostu najzwyklejszym kolokwializmem i nie widzę w tym żadnego fo pa. Natomiast, co do przeglądarki, kożystam tylko i wyłącznie z ff na każdej platformie. Safari, tak jak i IE nie odpowiadają mym wymaganiom. Pozdrawiam.