tak bardzo rzygam już Windowsem, że wpadł mi do głowy pewien pomysł:
A co jakby zorganizować na skalę światową kampanię crowdfundingową?
Wiecie, żeby uzyskać prawdziwe wsparcie od największych graczy jak nVidia, AMD, Intel, Adobe itp. by zaczęli wydawać i wspierać swoje najlepsze oprogramowanie na Linuxie albo pomogli w jego rozwoju w inny sposób, np. wymyślająć zajebisty, nowoczesny serwer wyświetlania grafiki.
Skoro ludzie potrafią się zrzucić na “głupią” grę na sumę ponad 170 mln $ to uważam, że “odpowiednio kusząca” suma pozwoliła by grubym rybom zająć się tematem.
Wiecie, żeby uzyskać prawdziwe wsparcie od największych graczy jak nVidia, AMD, Intel, Adobe itp.
Wielu gigantów IT wspiera rozwój linuksa, niektórzy aktywnie rozwijają kernel.
Skoro ludzie potrafią się zrzucić na “głupią” grę na sumę ponad 170 mln $ to uważam, że “odpowiednio kusząca” suma pozwoliła by grubym rybom zająć się tematem.
Obawiam się że to są grosze przy takiej skali, linux jest stosowany w IT bardzo często, tylko na desktopie nie zdobył popularności. Firmy takie jak np. red hat zarabiają ładną kasę na linuksie, i ładują ją też w dalszy rozwój tego systemu.
No właśnie ja bym chciał by zaczął popularność zdobywać na desktopie.
Jestem ciekaw jaką sumę trzebaby uzbierać?
Napisałem też do twórców Minta z pytaniem co sądzą o takim pomyśle. Zobaczymy co odpiszą.
Chcesz żeby ludzie wpłacali pieniądze, na coś o czym prawdopodobnie nigdy nie słyszeli?
Jeśli tak to daj im coś w zamian, wsparcie przy instalacji linuxa, jego konfiguracji czy występujących problemach. Poinformuj ich co to jest linux, jakie ma wady, zalety itd.
Nie pchaj się z motyką na słońce, nie zmienisz świata z dnia na dzień ale możesz próbować pracą i wytrwałością, bo najważniejsza jest praca od podstaw - zacznij od siebie, polecaj system znajomym, pomagaj im, “werbuj” nowych pomocników w ewangelizacji itd.
No oczywista sprawa. Przecież nie ja chcę zbierać kasę W pierwszej kolejności wpłacać mają właśnie ci, co go już znają, używają i cenią! Potem reszta, nowi itp.
Widzę profesjonalną kampanię, z filmami, opisami itp. i tak jak napisałeś, wsparcie przy instalacji, konfiguracji, problemach jeśli kampania się powiedzie. Profesjonalistów na pełen etat, kontrolę jakości, sprzężenie zwrotne z użytkownikami byśmy razem szli w jednym kierunku…
Ja się nie pcham z motyką na słońce. Na luzie wpadł mi pomysł do głowy. Do kogo będę mógł to podbiję z tematem. Jeśli zainteresowania nie będzie to olewam. Luźna guma.
Ja miałem pomysł, by utworzyć własną dystrybucję GNU/Linux i stronę burzy mózgów dla niej. Ludzie by zgłaszali pomysły, ja wybierałbym pomysły możliwe do realizacji, a następnie ludzie by wpłacali pieniądze, by móc zagłosować na realizację któregoś z wybranych przeze mnie pomysłów.
Jednak ja jestem sam, a dodatkowo na wszystko potrzeba środków pieniężnych.
Zacznij od siebie. Co ostatnio zrobiłeś na rzecz popularyzacji Linuksa? Wpłaciłeś choćby jedną złotówkę?Może tak zamiast narzekać, odmów sobie paru browców w miesiącu i zrób przelew na konto wybranej organizacji Open Source. Tak by było moim zdaniem najprościej…
Ja kupiłem oryginalną płytę z Mint 17.2, made in Ingland, ale zanim do mnie doszła, to już był wydany 17.3 . Kupiłem też Sparky, ale potem poczytałem chyba na Distrowatch, że niezbyt to dobre. Ciężko się odnaleźć w tym wszystkim.
Moim zdaniem najistoniejszym czynnikiem jest baza użytkowników.
Sam zacznij używać jakiegoś systemu opartego na Linuksie. Jeśli nie do wszystkiego, to do jakiejś części prac. Może okazać się, że Windows pozostanie do zastosowań specjalistycznych.
Dystrybucja laptopów Librem, System76, StationX i wsparcie dla nich. ZU nie siedzą nocami po forach, tylko składają reklamacje lub dzwonią na infolinię.
Wsparcie dla istniejącego oprogramowania przez zakup licencji, udział w betatestach.
Nie nowe distro, a ewentualnie custom spin (płatny) z pewnymi celami pod ZU (nie pytać, tylko decydować za ZU) oraz zapewnienie wsparcia.
Sparky to nasz lokalny fork Debiana, więc jest tak dobry jak dobry jest Debian. Wersja “4” oparta jest na gałęzi “stable”, wersja “5” - na “testing”. Używam tej ostatniej od prawie roku i jestem bardziej niż zadowolony. A przy okazji staram się wspierać nasz krajowy wyrób
Ze wszystkich distro jakie próbowałem to Elementary, Mint i Deepin przedstawiają najlepszą jakość ogólnie. Mam na myśli tu nie tylko bazę, ale i wygląd GUI oraz wygodę użytkowania. Nie wyglądają jak garażowe distro z początku lat 90’. Są nowoczesne na miarę czasów. Chętnie bym wydał na któreś z nich szmal, ale nie wiem co z nimi będzie za rok. Tak jak było z Ubuntu - forsują rozwiązania, ludzie się przyzwyczaili a tu yebs i zmiana o 180° (np. unity >> gnome). Jak mam inwestować w taką zagadkę?
Albo np. Open Office…Kolejna wersja i nadal nie ma wsparcia HiDPI, nie mówiąc już o ciągłych problemach z kompatybilnością z M$ Office. A taki Softmaker Office odpalam i wszystko poprawnie zeskalowane do wysokich rozdzielczości, nic się nie rozłazi. Można? Można!
Stąd pomysł na odwrócenie schematu i crowdfunding. Sypnijcie kasą a dostaniecie to, to i to. Jeśli nie, zwrot pieniędzy, a nie: sypnijcie kasą - a co będzie to zobaczymy.
Sam używam i to 3 distro na raz - każdy ma swój dedykowany SSD a ElementaryOS ma nawet swój cały sprzęt - fikuśny AiO Lenovo C460 i świetnie na nim lata.
Wciskam Linuxa komu się da i kiedy się da, ale widzę co ludzi odstrasza - często mało intuicyjne rozwiązania, terminal, brak gier AAA. Desktop rządzi się swoimi prawami - ma być ślicznie i wygodnie a nie geekowo.
Nie trzeba nikomu nic wciskać, tylko wystarczy opowiedzieć o tym w czym jest lepszy(np. bezpieczeństwo, wolność) a w czym gorszy(np. dostępność komercyjnego oprogramowania i gier) tak by sam mógł sobie wybrać co będzie dla niego lepsze.
Oczywiście mały kurs obsługi systemu na początek aby nie musiał szukać rozwiązań po forach i będzie na pewno zadowolony.
Tak właśnie zrobiłem z moim starszym bratem, który swoje zęby i włosy tracił na amigach.
Jego odpowiedź dlaczego Linux go nie zakręcił:
“Przyzwyczajenie do Windy, bo jak się człowiek trochę zna, to jest nawet idiotoodporna. Poza tym baza oprogramowania, zarówno legalnego jak i nie.”
I klasycznie koło się zamyka. Nie ma oprogramowania, bo nie ma zainteresowania. Nie ma zainteresowania, bo nie ma oprogramowania. A jak jest, to jest wyraźnie gorsze niż na Windzie. Najgorszy w sumie jest mindset opensource - nie róbmy dobrego, wygodnego softu, tylko róbmy “nasz” soft. W ten sposób grubych graczy się nie zachęci a garażowców nie będzie stać na support. Linuxiarze chcą, by ich system był niszowy. A niszę każdy ma w zadzie. Ja sobie na Linuxie radzę, ale ilu jest co sobie nie poradzi? Owszem, nie każdy powinien mieć kompa i go używać (mówię o totalnych ignorantach informatycznych którzy nic nie potrafią) ale system powinien być w pełni konfigurowalny w powłoce graficznej z jasno i intuicyjnie umieszczonymi przełącznikami.
Oprogramowanie często bywa przeszkodą, ale jak się poszuka to prawie zawsze znajdzie się alternatywę.
Co do przyzwyczajeń, to właśnie po to istnieją takie DE jak Mate czy Cinnamon by “Windowsiarze” czuli się jak w domu i dlatego dystrybucje je zawierające trzeba im polecać.