Nagrywanie pulpitu przez pracodawcę, czy można to sprawdzić?

Ani format, ani LiveCD nie wchodzi w grę. To własność firmy i narażasz się na konsekwencje prawne.

Może się nie znać, ale zleci to firmie, która się na tym zna. Grzebanie w firmowym komputerze to proszenie się o kłopoty.

Jeśli pracodawca monitoruje Cię, powinieneś być o tym poinformowany. Zbieranie logów, w tym szczególnie z serwerów plików sprawia, że pracownicy przy logowaniu otrzymują baner z informacją, że system i sieć jest monitorowana, a zarazem ostrzeżenie, że sprzęt ma być wykorzystywany tylko w celach służbowych.

Niestety byłem świadkiem kradzieży danych, pobierania i udostępniania piratów i udawania, że się pracuje. Sprawy lądowały u prokuratora, więc nie dziwi mnie, że niektórych trzeba inwigilować. Choć osobiście tego nie popieram. Mnie wystarczą logi i kopie zapasowe. Te szczególnie przydają się przy sprawach karnych, gdy pracownik na odchodne usuwa niewygodne dla niego maile lub pliki.

W wielu firmach zainstalowane są kamery i przez nie pracodawca też może obserwować co robi pracownik. Jeśli nie masz nic na sumieniu, rób co należy do Twoich obowiązków. Jeśli zaś Ci to przeszkadza, bo robisz prywatę na służbowym komputerze, to zmień pracę.

1 polubienie

W firmowym komputerze może i tak, ale jeżeli dostajesz komputer na wynos, którego używasz w swojej sieci domowej, to możesz sobie powycinać ruch jak chcesz i nikt nie może Ci nic zrobić. Chyba, że pracodawca chce stawiać Ci łącze.

Dla przykładu podam sytuację, gdzie na laptopie służbowym zainstalowany jest TeamViewer host, który działa cały czas w tle i ma zablokowaną możliwość wyłączenia.

Służbowy laptop, czy telefon, poza siedzibą firmy przestaje być firmowy ?

… po czym wracasz do firmy, i wszystkie logi/zrzuty ekranu lądują na serwerze. Gdzie tu sens?

Jeszcze jedno mi się przypomniało - z mojego podwórka: zdarzało się, że ludzie na firmowym sprzęcie trzymali prywatne i bardzo wrażliwe dokumenty, a potem był płacz, gdy z danych robiły się szukane…

I jeszcze przykład z siecią komórkową: pewien geniusz zarejestrował telefon służbowy do autoryzacji prywatnego konta w banku, po czym miał wielkie pretensje kiedy Zarząd podjął decyzję o przekazaniu jego telefonu (numeru) innemu pracownikowi.

Sprawa powinna być prosta: otrzymujesz narzędzie do wykonywania pracy. Jest to określone w umowie. Zakładając, że obie strony mają wolę by być wobec siebie uczciwe - monitorowanie (jakiekolwiek) nie powinno być problemem.

Upraszczasz sprawę, znacznie. Bądźmy realistami - nikt nie będzie przeglądał logów z kilku miesięcy od 100 osób. Co więcej, jak już wspominałem wcześniej, o ile w dokumencie powierzenia sprzętu nie jest wyszczególniony cel oraz przedział czasu, w którym może być używany, przeglądanie takich logów byłoby bezprawne. Nie jest to jakiś tam wymysł prawny, ale prawdziwy problem, z którymi firmy muszą się mierzyć każdego dnia. Lubię te wszystkie wymysły ludzi takich jak @bachus, który tutaj na forum celebruje świętość praw właścicieli firm. Nie ma niczego zdrożnego w tym, że pracownik w wolnym czasie skorzysta ze sprzętu firmowego, zwłaszcza, jeżeli prawo na to pozwala. Taka sumienność każe poddać pod wątpliwość prawdziwość takich deklaracji. Skoro nie ośmieliłby się skorzystać w wolnym czasie z komputera służbowego, to czy w każdym aspekcie jest taki perfekcyjny? Jeżeli się pomyli i wydrukuje omyłkowo 4 kopie dokumentu zamiast 1, to czy pisze pismo do pracodawcy z informacją, że naraził go na straty swoją nieuwagą? Głupie? Pewnie, że głupie.

Ty się z choinki urwałeś? Dostałeś kiedykolwiek sprzęt służbowy do użytku? Przecież każdy właściciel sprzętu zastrzeże, że sprzęt może zostać wykorzystany tylko w celach służbowych i nie może żadnym innym. To jest choćby nawet podstawowy dupochrnon jeśliby pracownik popełnił jakieś wykroczenie z użyciem narzędzi firmowych - nie ważne czy to był komputer, samochód, czy młotek. Skończ już może fantazjować i wracaj do szkoły :wink:

Przechwycenie%20obrazu%20ekranu_2020-09-08_09-42-28

Ty i twoja praca nie mieści się w żadnych rynkowych schematach :joy:

I nikt mnie nie szpieguje ani nie rozlicza :joy:

Czy się stoi czy się leży…

Ale Ty to wiesz, czy tak sobie gdybasz? Nie wiesz, czy mam sprzęt od pracodawcy, czy też nie mam. I gwarantuję Ci, że 4 na 5 pracodawców wydających sprzęt na użytek dla pracownika, nie podpisuje z nim żadnych dokumentów na to. Najczęstszy schemat powierzenia sprzętu wygląda tak, że dostajesz używany przez kogoś wcześniej komputer i telefon, ewentualnie kluczyki do samochodu. Masz pogawędkę o tym, że masz jeździć ostrożnie i na tym się kończy. Niestety, ale w większości normalnych (czytaj, tych najpopularniejszych, Januszowych firm) tak to wygląda. Co za tym idzie, pracownik ma prawo korzystać z takiego komputera dla własnych potrzeb, a pracodawca nie ma prawa (najczęściej, to nawet możliwości nie ma) tam zaglądać. I nie pisz do mnie, żebym skończył fantazjować i poszedł do szkoły, bo mogę się przejechać do Ciebie, jak Ci pasuje.

Nie strasz, nie strasz, bo się … :joy:

Nie rozmawiamy tutaj o Januszexach zatrudniających kilku pracowników. Takich firm faktycznie nie stać na zatrudnienie informatyka, skonfigurowanie komputera, obsługę prawną, czy elementarną logikę i chwile zastanowienia czym grozi takie beztroskie podejście :wink:

Dlaczego nie rozmawiamy o firmach, których jest najwięcej? Nie powinniśmy, to omawiać skrajnych wypadków, bo za chwilę zejdziemy na temat montowania GPS w urządzeniach. Zawsze mnie to zaskakuje, jak wciąż ludzie na forach potrafią na wszystko patrzeć przez pryzmat swojej (często i tak wybrakowanej) obszernej wiedzy. Standardowo, na komputerze znajdziesz jakiegoś podłego VNC, tani keylogger, który co drugiego klawisza i tak nie nadąża zapisać, jakieś oko szefa, albo TV z zablokowaną opcją wyłączenia. I w sumie tyle. Korporacyjnych blokad, to jest w obiegu tyle, co kot napłakał.

A mnie to nie dziwi.
Zawsze są tacy którzy piszą co wiedzą
i wiedzą co piszą. :grinning:

Ten wpis został oflagowany przez społeczność i został tymczasowo ukryty.

Jakoś tego nie widzę :grinning:

Ja dziś niestety też nie (ale czasami jak czytam takie teksty internetowych cwaniaków to bardzo tego żłuję). Jestem grubo po 30 i pracuję w takim zawodzie, że za kilka lat będę mógł iść na emeryturę. Nie zaryzykowałbym skrzywdzenia jakiegoś leszcza internetowego i potem oskarżenia a w konsekwencji dyscyplinarnego wydalenia z zawodu i utraty emerytury.

No przecież nie siedzisz tylko za biurkiem. Rzekłeś:

:rofl:

1 polubienie

A tobie się nudzi wielmożny Ryszardzie Pragiuszu? … :joy:

Poza sporadycznymi przypadkami, gdzie pracownik musi mieć sprzęt ze sobą, np. laptop sprzęt na wynos daje się raczej zaufanym pracownikom.

Co do TeamViewera bez wycięcia 80 i 443 go nie zablokujesz.

Jeśli czasami wykorzysta się sprzęt do prywaty na służbowym laptopie czy PC, raczej nikt o to pretensji nie będzie miał, ale w mojej opinii to glupota pracownika, do tego zwyczajnie nie dba o własną prywatność, gdy wykorzystuje nagminnie sprzęt w prywatnym celu. To też zależy co prawda od pracodawcy. Ja osobiście mam sprzęt do pełnej dyspozycji, nawet w prywatnym celu, ale do prywatnych rzeczy wykorzystuję swój własny sprzęt. Na służbowym to ewentualnie w prywatnym celu obejrzę sobie film na Netflix czy od biedy zajrzę na forum DP po pracy. Zaś jak wspomniano trzymanie dokumentów, zdjęć i innych prywatnych rzeczy na służbowym sprzęcie jest dla mnie głupotą, szczególnie gdy pracodawca go monitoruje.

Uwierz mi, takie firmy korzystają z oitsourcingu zarówno IT, jak i kancelarii prawnych czy biur rachunkowych. Pomimo, że to małe firemki, czesto to sp. z o. o. I mają nawet własny dział księgowości. Wbrew pozorom małe firmy nie są takie biedne jak się wydaje i często mają sprzęty biura lepsze, niż niejedna duża firma, patrząc na liczbę pracowników.

Mówiąc szczerze nie chce mi się wchodzić w dyskusję o “celebrowaniu świętości praw właścicieli firm”. Może moje podejście jest trochę inne, bo pracowałem ponad dekadę poza Polską. Może inna mentalność ludzi, gdzie u nas w narodzie jeszcze bardzo mocne: “czym chata bogata co wyniesie tata”, gdzie z zakładów państowych wynosiło się całe windy i samochody i była to zaradność a nie kradzież.
Tak, zgłaszałem i zgłaszam każdą prywatę. Jak pracowałem, to by było nie do pomyślenia, że drukuję większą ilość prywatnych kartek. Nie, nie chodzi o koszt, bo to grosze - ale to mentalnie dla innych jakbym poszedł i wyciągnął właścicielowi firmy pieniądze z portfela. I tak, zmieniło mi się podejście. Przykładowo: jako konsultant IT zawsze było moim wymaganiem samochód służbowy, karta paliwowa, brak oznaczeń na samochodzie (irytują mnie reklamy firmowe). Nigdy nie dostałem GPSa do samochodu. Zawsze też zgłaszałem każdą prywatę szefowi:

  • wracając z Limerick do Dublina w piątek po robicie objadę trochę wybrzeże i wrócę przez Cork, czy masz coś przeciwko? Zatankuję za swoje,
  • jasne, nie ma problemu, możesz z karty paliwowej
    Zwyczajnie było by mi wstyd, że gdybym miał wypadek jak powiedzieć szefowi, że robię go w konia.
    To samo laptop służbowy: mam dostęp do dość skomplikowanych systemów od których Ty, ja i ludzie na tym forum są mocno zależni. Chyba bym się ze wstydu spalił, gdyby przez przegądanie dobreprogramy.pl, czy innego pudelka narazić systemy na kompromitację.
    Jak też wspomniano, podpisuję dokument dotyczący jak korzystać z laptopa i do czego służy.

Inna sprawa, że nie jestem pewny jak np. z laptopem służbowym prywatnie (oficjalnie) i czy zaraz urząd skarbowy na to nie siądzie, że to ‘wzbogacenie’ jak jeżdzenie samochodem służbowym poza celami służbowymi.
A czemu jestem taki ‘akurat’? Bo mi się to zwraca z nawiązką. Pracodawcy znają moją etykę pracy, podejście do uczciowości i dzięki temu mam dość dużą swobodę działania - pewnie jakbym chciał to mógłbym przez tydzień nic nie robić i tylko powiedzieć, że ‘byłem bardzo zajęty’. Na markę się pracuje latami a stracić twarz można w kilka minut, gdzie świat IT trochę wyżej, niż wspomniany ‘Januszpol’ (czyli ‘enteprise’ ) jest mały i ci sami ludzie spotykają się w innych firmach systematycznie.

Wspominasz jeszcze: "Dlaczego nie rozmawiamy o firmach, których jest najwięcej? " - tak, ludzie muszą się zmienić po obu stronach (pracownik/pracodawca). To nie jest jakaś wojna, kto kogo zrobi w balona, tylko to jest umowa dwóch stron i musi być zachowany balans.

2 polubienia