Organiczenie prędkości w nowych autach

Już za około 2 lata nowe auta w UE będą musiały być wyposażone w system, który będzie w pewnym sensie wymuszał na kierowcy, aby ten przestrzegał przepisów - Nowe samochody w Europie zmniejszą ryzyko kolizji oraz śmierci na drodze. Będą ograniczać kierowców

Jesteście za czy przeciw? Wg mnie nie ma ucieczki od „komputeryzacji” ruchu drogowego, niezależnie od tego czy to się nam podoba czy nie. Systemy przyszłości będą znacznie bardziej niezawodne od człowieka a ta ustawa to kroczek w tym kierunku.

Minusy? Pewnie będzie drożej.

Kiedy już każdy pojazd będzie centralnie sterowanym dronem, to ruch będzie płynny (pojazd ruszy z miejsca startu i bez zatrzymywania dojedzie do celu), idealnie efektywny (energia, przepustowość dróg), bez konieczności cyklicznego zatrzymywania pojazdów na skrzyżowaniach:

Jestem takiego samego zdania. Komputeryzacja ruchu drogowego, spowoduje że ten będzie płynny i w pewnym dość odległym czasowo momencie - bezwypadkowy. Biorąc pod uwagę rosnące możliwości pracy zdalnej, sprzedaży zdalnej (w niektórych krajach popularne są streamingi produktów rolnych połączonych ze sprzedażą) możliwe że ilość samochodów w przyszłości się zmniejszy

Te, które pozostaną będą świetnie zarządzane. Być może w dalszej przyszłości w ogóle nie będzie trzeba mieć auta. Zakupy wszelakie będą dowoziły autonomiczne ciężarówki a jeżeli już będziemy musieli gdzieś pojechać, to przywołamy taksówkę przez smartfon. Dla osób, które utrzymują samochód ale mało jeżdżą to będzie wielka oszczędność.

Osoby używające auta regularnie po prostu włączą się swoim pojazdem w zautomatyzowany ruch uliczny. Tylko co z kręceniem bączków na ręcznym w zimie i ułańską fantazją za kierownicą? Chyba przejdą do historii :wink:

Lata mi to i powiewa. Jakby naprawdę ktoś chciał aby ludzie jeździli bezpiecznie to już dawno by problem załatwiono, bo temat jest prosty. Chodzi o to, aby popełniali wykroczenia i zasilali kasę państwa.

Autonomiczny pojazd w Polsce niema sensu. Co prawda poprawiły się drogi, ale jeszcze sporo trzeba by zmienić.
Wystarczy węższa droga i ciężarówka z przodu aby komputer nas zabił. Albo np. traktor albo coś podobne i podwójna ciągła. I tak np.50km.

Jakby natomiast zrobić stacje na końcach dróg szybkiego ruchu i dać pojazdy autonomiczne, np. autokary, a do tego na miejscu jakiś tramwaj czy metro do centrum, to tak.

Z czasem pewnie się zmieni wszystko, ale u nas to całe wieki.

Oczywiście zgadzam się, że nakreślona przeze mnie wizja jest odległa. 300 lat? Może trochę szybciej, może 150 jeżeli doczekamy się przełomów w technice na miarę czasów Tesli i Edisona. Kto wie? Raczej nikt.

Na dziś dzień będą nam „oferować jedynie” ograniczniki prędkości korzystające ze znanych technologii takich jak elektroniczne ograniczanie mocy, GPS i baza danych z ograniczeniami prędkości. Szacunki - spadek wypadków o 20%. W praktyce - kto wie. Powiecie, marnie no ale to dopiero początek.

Niech wprowadzają te systemy, a gdy auta już będą bezpieczne to należy zlikwidować obowiązkowe OC, przecież ewentualnym sprawcą będzie komputer :wink:

Ciekawie jak? Oczywiście jest jedno sprawdzone rozwiazanie.
Jak za Stalina.
Za wykroczenie, łagier dla sprawcy i jego rodziny. Najlepiej pod Kołem Polarnym lub na Syberii. W kopalni uranu albo przy wyrębie lasu. Przy minus 50.
P.S. Wiesz jak? To napisz, skoro to takie proste. Zamiast bleble :man_facepalming:

W dzisiejszych czasach masz mnóstwo sposobów. Np. podobnie jak pobieranie opłat ciężarówek eetol. Wystarczy montować dynks zapisujący prędkość i montować tam gdzie są ograniczenia odpowiednie nadajniki.
Np. wjazd do miasta i dynks dostaje info, że maks 50. Sposobów postępowania można opracować mnóstwo. Koszty w porównaniu do obsługi radarów minimalne. Tylko brak wpływu do kasy państwa, a nie o to chodzi.

100 lat temu w Polsce wprowadzono pierwszy kodeks drogowy:

To wymaga stworzenia infrastruktury sieciowej (sprzęt) obejmujacej drogi (znaki) i samochody.
Jesli uwazasz ze wystarczy pstryk palcem i to sie stanie. Już, zaraz, natychmiast to grubo sie mylisz.
Jak myślisz ile moze być w Polsce, na wszystkich drogach, znaków ograniczajacych prędkość.
Informatyzacja czegos to coś co odbywa sie w długim przedziale czasowym.
Jak sadzisz ile trwało administracyjne skomputeryzowanie Słuzby zdrowia tak by kazdy lekarz oraz pacjent miał dostęp do tych danych (e-pacjent).
Ile trwało skomputeryzowanie CEPiK tak ze drogówka weżmie twoje prawo jazdy i wie nawet to u kogo egzamin na prawo jazdy robiłes i ile razy cie oblał.
Jak pizze do domu zamawiasz to pstryk palcami i juz jest?

W zasadzie to palcami nawet nie muszę pstykać, wybieram w telefonie i po chwili jest.

Skoro sieć pobierania składek wyłącznie dla ciężarówek zrobiono dosyć szybko, to nie widzę przeszkód z siecią dla osobowych pojazdów.

A ta chwila ile trwa od uruchomienia telefonu do rozpoczecia jedzenia?. Sekundę?
A ile jest tych punktów pobrań w stosunku do ilości samochodów, gdzie trzeba będzie kontrolować predkosć? W cos te samochody trzeba wyposazyć by mogły znaki rozpoznawać i zmniejszać z automatu predkość czy kierowca tego chce czy nie.
Jest troche tych samochodów.
W nowych prosto. Zrobi sie to juz na etapie produkcji i koszt włozy w cenę. A co ze starymi?
Kto za montaz tego rodzaju zabawek zapłaci? Pewnie sie ucieszysz jak bedziesz musiał za takie cos sporo zapłacić. Bo tanie nie będzie. Kamera do odczytu, oprogramowanie i przeniesienie tego na mechanike pojazdu.
A jesli taka decyzja zostanie podjeta to ile czasu zajmie wdrozenie tego?
W polsce jest ok 30 milionów zarejestrowanych pojazdów.
Pewnie pstryk i sie samo zrobi :man_facepalming:

30 minut. Ale to dlatego, że trzeba przygotować, dojechać, czas zgłoszenia to chwila.

Nie trzeba przecież wszędzie montować, wystarczy podzielić na strefy i znormalizować.

Nie. Wystarczy, że każde przekroczenie będzie skutkowało natychmiastowym naliczeniem punktów karnych i mandatem. A do tego wystarczy proste urządzenie. Kwestia sensownej tolerancji.

Urządzenia o funkcjonalności taniego telefonu komórkowego, nawet jeszcze mniej, groszowe sprawy.
Montaż trywialny, do zrobienia nawet w trakcie kontroli okresowej auta.

Rok, dwa lata?

Montowali całe rusztowania do viaTOLL, a tu tak naprawdę wystarczy GPS i w zasadzie nawet za bardzo nie są potrzebne jakiekolwiek nadajniki ani znaki, bo wystarczy, że ustrojstwo będzie miało aktualizowaną bazę gdzie ile wolno jechać.

Ależ dał odpowiedzi. Facet nie osmieszaj sie.
Miasto jest strefą o ograniczonej predkości. I co z tego wynika? Nic.
Monitorować musisz kazdy samochód. Bo to on jedzie a nie droga.

P.S. Sam sobie odpowiedziałes.

Ale o co chcesz cokolwiek monitorować? Masz urządzenie z GPS, ono ci wykrywa wjazd na obszar miasta i jak przekroczysz prędkość, wysyła na twoje konto info o tym. Koniec tematu. Ułamki sekund.

A to będziesz ugniatał, układał ser i piekł auta?

Czy ty masz coś takiego jak wyobraźnia? Nie sadzę.

A ono będzier zainstalowane na tylko jednym pojeździe czy na wszystkich.
Wszystkich zarejestrowanych jest ponad 30 milionów. Dociera?
30 000 000 To przeciez takie proste. Co to za róznica, sto czy 30 milionów. Pstryk i zrobione.
Same sie zrobia. Pewnie w garazu. Same sie zamontuja. A co z pojazdami z innych krajów. Znikną.
A co poza miastem? Czyzby tam ograniczeń prędkości nie było? Czy ty moze ich nie widzisz. A w mieście wszedzie obowiazuje jednakowa prędkość czy moze jednak i tu bywaja ograniczenia tej prędkości.
Ale co tam. Ty ze szwagrem w rok to opanujecie :joy:

Jakie konto? 30 milionów kont. Na czyms musza być. Ktos to musi obsługiwać.
Dorosnij.

A to urzadzenie co robi? Nie przypadkiem monitoruje pojazd na którym jest zamontowane. No chyba musi bo skad będzie wiedziało ze prędkośc przekroczyłeś.
Ale sie chłopie zamotałeś :rofl:

W sumie to coś takiego ma być, tylko zamiast wysyłania informacji, ma zmniejszyć moc silnika. Też o takim czymś myślałem, gdyby urządzenie łączyło się z siecią i przekazywało informacje, dodatkowo niewielkim kosztem za pomocą SI można wyszukiwać niebezpieczne zachowania. Brzmi dosyć prosto, z jakiegoś powodu nie wybrali takiej opcji.

Rozbawiłeś mnie.
Tylko dziś. Kretyn rowerzysta jadący z rozłożoną parasolką, który co chwilę był ściągany na środek drogi podmuchami wiatru.

To nie największym problemem są kierowcy ale inni uczestnicy w ruchu od których nie jest wymagana wiedza o przepisach - rowerki, skuterki, wózki inwalidzkie (te elektryki), piesi którzy nie wiedzą którą strona się chodzi i że mają mieć kamizelkę.
Wiesz naprawdę się cieszę jak rowerzysta przede mną wyciąga rękę, że będzie skręcał.

I tak codziennie? To moze zjedź z „drogi polnej” i szosą jedź.
Szosa (cos co przynajmniej wybrukowane a tam gdzie cywilizacja to nawet asfalt)

W niektórych krajach azjatyckich jest kompletny Bangladesz w ruchu. Wszyscy jadą jak chcą i gdzie chcą, pomiędzy nimi jadą rowery, chodzą ludzie itd.

I wypadków jest niewiele. Przepisy są proste, wina jest zawsze po stronie większego.