Witam ostatnio zdarza mi się palić kilka papierosów tygodniowo wszystko by było ok gdyby nie fakt że czytam, że palenie kilku papierosów tygodniowo oraz kilkudziesięciu dziennie jest tak samo i zastanawiam się jak to możliwe że ilość nie ma tutaj znaczenia.
Bo nie ma znaczenia. W każdy sposób syfisz sobie płuca - nie ważna jest ilość czy częstotliwość, gdyż każdy organizm inaczej przyjmuje te dawki. To kwestia indywidualna
I pamiętaj że od kilku papierosów się zaczyna. Potem ani się obejrzysz i palisz paczkę dziennie. Ja od kilku lat mam to za sobą ale kilogramy które mi przybyły podczas rzucania ze mną zostały
… szkodliwe?
Nie sądzę, aby było tak samo szkodliwe, bo zawsze to dawka czyni truciznę, ale nie ulega wątpliwości, że w ogóle palenie papierosów jest szkodliwe.
Na pewno najlepiej w ogóle nie palić, ale jeśli już, to wydaje się oczywistym, że jednak mniej szkodliwe jest wypalenie 8 papierosów tygodniowo, niż 280.
Rozumiem ja lubię zapalić z rana czasami do kawy żeby fajnie się zakręciło w głowie wiem że lepiej nie palić ale jestem osobą nerwowa i w ten sposób odreagowuje że sama myśl że wiem że zapale mnie uspakaja tylko kwestie zdrowotne, wiem że nie będę chciał palić całe życie bo już mam ponad 30 lat i nigdy nałogu nie miałem. Boje się po prostu że będę tak samo narażony na choroby co nałogowcy którzy palą bardzo duże ilości. Z drugiej strony są osoby co palą bardzo dużo i żyją też długo bez chorób sam nie wiem. Nie mam żadnych nałogów a moja głowa potrzebuje czasami resetu
Moim zdaniem będzie coraz gorzej. Bo każdy papieros będzie coraz bardziej cię uzależniał i aby
osiągnąć to…
…będziesz potrzebował coraz więcej nikotyny a tym samym większej ilości papierosów. Bo tolerancja organizmu na nikotynę będzie coraz większa i aby osiągnąć ten stan który jak nazywasz 'fajnie kręci w głowie" będziesz potrzebował więcej nikotyny. Nałóg z czasem więc będzie narastał.
Czyli osoby z nerwicami w tym świecie są zgubione bo nie ma żadnego środka na reset, alkolohu unikam od paru lat bo też musiałem się relaksować piwami
Od leczenia nerwicy idzie się do lekarza i dostaje specjalne leki które zażywasz pod kontrolą medyczną. Leczenie się narkotykiem jakim jest nikotyna to nie leczenie to chwilowe zapobieganie skutków choroby. Nie leczysz choroby tylko niwelujesz jej chwilowo objawy które potem i tak wracają i musisz zapalić kolejnego papierosa i tak kółko się zamyka, wpadasz w nałóg- to ślepa uliczka.
Rozumiem ale ja kryzysów w czasie dnia mam kilka że raptem muszę coś ze sobą zrobić nie wiem na ile leki będą skuteczne żeby wyciszyć moje nerwy i natrętne myśli ja mam po prostu taka osobowość co tłumi w sobie emocje i wszystko przeżywa i pewnie się nie zmienię. Dlatego najbardziej odpowiednim środkiem myślałem że będzie kilka papierosów raz na czas, to nie alkohol itd. nie zmienia mi wtedy mojej świadomości a odstresowuje
Dobry moment, żeby coś ze sobą robić. Psychiatra po wywiadzie przepisze Ci zestaw leków. Zazwyczaj jest to lek o działaniu powolnym długoterminowym + lek na napady nerwicowe, który działa krótko ale od razu, aby przerwać narastającą nerwowość, która rozwinięta może rozwalić cały dzień.
Taką konsultację z lekarzem dziś można zrobić online na Skype czy Whatsapp czy czymkolwiek czego używa dany lekarz. Możesz sobie wyszukać lekarza na https://www.znanylekarz.pl/ (choć tam różnie bywa bo można kasowć złe opinie)
Po co są leki? Dla mnie leki są po to, żeby przypomnieć człowiekowi jak wygląda normalność bez nerwicy/depresji itp stanów. Potem jak się w głowie zakoduje, jak wygląda normalność to należy pracować nad sobą aby do tego stanu dojść naturalnie. Jedni mówią, ze nie należny wzbudzać nadmiernego natłoku myśli. Inni polecają sesję z psychologiem, inni medytacje, jeszcze inni zrezygnowanie z pracy na cały etat, ktoś jeszcze inny wyprowadzkę w tereny zielone. Nie otrzymasz gotowego rozwiązania, bo praca nad sobą to zadanie na całe życie. Każdy sukces cieszy. Trzymam kciuki
Uzależnienie, czyli pozytywne emocje związane z zażywaniem trucizny. Po takim podejściu sugeruję odwyk, a im bardziej zaboli, tym bardziej jesteś UZALEŻNIONY.
Dzisiaj mam problem taki że kupiłem oranżadę i zawsze sprawdzam czy korek jest zaplombowany, wydawało mi się że był jednak jak odkręciłem nie pamiętam czy słyszałem dźwięk tego plastiku po pierwszym otwarciu, potem wydawało mi się że coś się unosiło w tej oranżadzie jakby jakąś substancja tylko to było w czasie picia i boje się że ktoś to odkręcił wcześniej i nalał trucizny. Wiem jak to brzmi ale ja nie wiem już co mi się czasami wydaje i co jest prawdą
Generalnie nerwica może iść w parze z różnymi fobiami. Lęk przed zatruciem/otruciem może przybrać bardzo silną formę https://www.nerwica.com/topic/38109-lek-przed-tym-ze-zostane-otruty/
https://forum.kardiolo.pl/topic/20071-lek-przed-zatruciem-a-nerwica/
Fobie to codzienność i nie jesteś tu wyjątkiem. Gorzej jak zaczynają utrudniać życie. Polecam konsultację ze specjalistą, ponieważ nikt tu na forum nie ma odpowiedniego wykształcenia.
A czy ktoś moze mi obiektywnie ocenić ta oranżadę i dolanie trucizny? Bo naprawdę niby była fabrycznie zakręcona ale przy otwarciu nie było gazu i plastiku slychac
Najbardziej obiektywnie to po prostu zakrętka była nieszczelna. Proces zamykania nie jest idealny. Wystarczy mikroszczelina żeby cały gaz przy transporcie uciekł.
Zainteresuj się leczeniem fobii, bo to tak działa że fobia znajdzie sobie zawsze powód do martwienia się. Dziś ta oranżada, jutro Twoją uwagę przyciągnie coś innego.
Takimi rzeczami nie należy się przejmować. Dlaczego? Bo po pierwsze tak lepiej się żyje, a po drugie warto zastosować zasadę „brzytwy Ockhama” do codziennych zjawisk i jak mamy dobre i proste wyjaśnienie danej rzeczy, to nie szukajmy złożonych, skomplikowanych i znikomo prawdopodobnych.
Paranoik po prostu wyleje tę oranżadę i kupi nową, ale… też jej nie wypije, bo… w fabryce też ktoś mógł nalać trucizny. A np. ja stwierdzę, że miałem pecha, bo trafiła mi się źle zamknięta (co się zdarza) i tyle.
Co do używek w ogóle, to ludzkość od niepamiętnych czasów takie stosuje. Nie ma w tym nic dziwnego, warto jednak mieć świadomość co się robi.
A co do palenia papierosów, to polecę ten film. Nie, to nie żadna akcja antypapierosowa, a naukowe spojrzenie na nikotynę i jak ona działa:
Także potrzebny będzie psychoterapeuta.Terapia grupowa lub indywidualna…
Trzeba było z „oranżadą” pójść do najbliżej stacji Sanepidu lub na policję. Oczekiwanie od forumowiczów, że sprawdzą ten napój to głupi pomysł…
Wracając do tematu to nadal nie widzę logiki że mała ilość papierosów jest tak samo szkodliwa jak duża ilość, nie chcę palic przez lata ale teraz mam taki czas że chce kilka tygodni mieć ten odstresowywacz, generalnie chyba okres czasu jaki się pali też ma tutaj znaczenie?
A po co? Lepiej kupić chomika. Szybciej wyjdzie nalać mu z gwinta i poczekać, czy padnie. Jak nie padnie, to można pić i odstresować się zabawą z kudłatą kulką, a nie dymkiem.
Bo jest. Różnica polega najwyżej na tym, po ilu LATACH od ostatniego papierosa organizm zdoła (i czy zdoła) usunąć (część) toksyny. Przykładowo po średnio 5 latach niepalenia, całkowitego, nadmiarowe ryzyko spada o połowę, a po 15 ryzyko raka płuc jest na podobnym poziomie jak osoby niepalącej.
Czyli nieważne czy palisz codziennie, czy co tydzień, bo i tak zbierasz sobie punkty na bonus zwany RAK.