Trochę brzmi to irracjonalnie bo nie będę palił 5 lat i znajdę się w pomieszczeniu chcac niechcąc gdzie będą palić i będę biernym palaczem to ten licznik się wyzeruje i znowu będę musiał 5 lat czekać na oczyszczenie? Coś to wszystko nie trzyma się kupy, wiadomo że to jest szkodliwe ale może tu też jest zasada że wszystko dla ludzi w odpowiednich dawkach tyle że jest jakieś lobby badań naukowych że jest inaczej
Ty chyba chcesz po prostu „rozgrzeszyć” to swoje palenie na wszelkie sposoby.
Nie da się - jedno co jest pewne to to, że paląc nawet sporadycznie, fundujesz sobie dodatkowe punkty w loterii z rakiem.
Nie ma już takich pomieszczeń, gdzie palisz biernie nie ze swojego wyboru, przynajmniej w normalnych lokacjach już tego nie doznasz.
Boisz się o życie z powodu zatrucia napoju, gdzie jest to tylko twoja wyobraźnia…a prawdziwe zagrożenie zdrowia zupełnie ignorujesz.
Poza tym - pal ile chcesz a sprawdzisz, czy ma to negatywny wpływ, czy nie.
Jedni palą latami i nic a inni tylko trochę i niestety są trafiani.
Jedno jest pewne, że ryzyko się zwiększa, ale skoro nie odczuwasz z tego powodu jakiegoś dyskomfortu psychicznego, to w czym problem.
To nie tak, że jest tak samo szkodliwa. Po prostu większa ilość daje większe efekty uboczne. Wzrost ciśnienia, zniszczenia płuc, nerwy, głód narkotykowy.
Ale raka dostać można od malej i od dużej ilości.
A przy paleniu ciągłym, organizm przystosowuje się w pewnym stopniu do nałogu. Jak dostaje truciznę skokowo, to bardziej szaleje.
Ale nie martw się, nie boli tak bardzo, dusisz się, stajesz się słabszy, potem niema siły już nawet wejść po schodach. Potem się więcej śpi, coraz częściej. Potem niema siły się już wysrać samemu czy wysikać, chwile kontaktu są coraz krótsze. Chudnie się też coraz bardziej, traci apetyt. Zostają skóra i kości.
Przeżywałem w rodzinie dwa razy. Oba przypadki palenie. Jeden bardzo dużo, drugi sporadycznie. W obu przypadkach umierali tak samo. A jeszcze dochodzą atrakcje z chemioterapią. Generalnie nie polecam. Odbija się bardzo na bliskich.
Rozgrzeszyć, zapewne tak bo jednak mimo wszystkiego nie wiem czemu odczuwam silną chęć zapalenia. Co do reszty to po prostu nie rozumiem tego mechanizmu, że jeden chodzi całe życie z papierosem na wardze i nic, rozumiem też że ktoś palił np. 40 lat i niezdrowy tryb życia to potem choruje, ale z wszystkiego co czytam wynika, że osoba która popala sporadycznie i krótko jest tak samo narażona i to jakoś kłóci się ze mną
No to sporadycznie to ile ta osoba paliła, rok / dwa? Czy całe swoje życie sobie „popalał” U mnie w rodzinie niestety też były przypadki, ale to było nałogowe palenie 20-30 lat + alkohol + praca w szkodliwych warunkach
Nie ogarniesz tego mechanizmu. Jeden jeździ UAZ’em przez rosyjską tajgę, śpi w kabinie, nie doje, nie dośpi i chłop jak dąb a inny zmarznie na wyjściu do znajomych i przeziębiony.
Jesteśmy różni, więc należy patrzeć na siebie i kierować się swoją osobą.
Po co palić taką ilość?
No bo własnie myslałem że nie jest to aż tak szkodliwe, to tak jak z kawą, można zapytać po co pić 2 kawy dziennie? No z tego samego powodu chciałem sobie popalać 1 -2 fajki dziennie
Jednak Twój wpis chyba wpłynął na mnie, że mi się jednak odechciało.
I prawidłowo, rzuć to póki nie sprawia to problemu, im dłużej będziesz palić tym ciężej ci będzie z tym zerwać.
Kawa nie jest szkodliwa. W każdym razie nie bardziej niż herbata. Kiedyś nawet jakiś władca kazał jednemu z dworzan pić wyłącznie herbatkę a drugiemu kawę.
Kawa jest szkodliwa tylko musisz ją połączyć z małą ilością snu poniżej 6h chyba + stresem. Oczywiście w nadmiarowych ilościach jest szkodliwa (ale wszystko w zbyt dużych ilościach jest szkodliwe) + kawa jak i herbata oraz cukier są używkami.
Popalaj sobie,popalaj. A Twoje pierdolamenty nad sobą nic Ci nie pomogą. Napiszę brutalnie. Jesteś żywy trup…
W takiej sytuacji szkodliwa jest nawet woda z Lourdes.
A mój post wyżej (16. w temacie) wcięło? Nie, jest, czyli nie chciało ci się obejrzeć filmu. A tam masz dokładnie wyjaśnione dlaczego odczuwasz taką potrzebę.
Jesteś żywy trup… tzn?
Powiem tym co palą tak; ja paliłem od 13 roku życia obecnie nie palę od 40 lat a mam trochę więcej. Nie w tym rzecz jak się okazało musiałem odwiedzić kardiologię i spędzić na stole operacyjnym od 9-17 czyli kilka godzin. Dzięki że wcześniej rozstałem się z nałogiem nie musiałem mieć wstawianych tzw. bajpasów serca bo żyły były w miarę czyste. Nie życzę nikomu takiej wizyty, rozstańcie się z papierosami a przekonacie się po latach że dym z papierosa poczujecie na odległość i przyznacie żonie rację że firany w domu jednak śmierdzą, klawiatura również.
Chodzi mi o to, że były jakieś badania nad mechanizmem podziału czy śmierci komórek i w przypadku kiedy łączyło się brak snu z koffeiną (i może stresem) to upośledzało się ten mechanizm.
A z ciekawości to ile lat paliłeś?
Józef47-> 1947
2021-1947=74 lata - tyle ma
74-40=34 - wtedy skończył
34-13=21 lat - tyle palił
Czy ja wiem czy tak wcześnie