Nie, typowo portretowy obiektyw to ok 135, jak dasz kropa to od biedy 80 ujdzie, 50 już niestety jest fatalna. A jeszcze przy zmiennoogniskowych, masz stosunkowo ciemne szkła, ponad 2.5 a i tak drogo, więc zapomnij o takich rzeczach jak rozmycie na kilka cm.
Powodzenia z bieganiem za ptakami, czy innymi zwierzętami z 50mm. Nawet w zoo siatki nie rozmyjesz.
Nie, ale dobrze jest kupić kilka szkieł, do tego tańszy korpus i poznać cały system, zasadę działania, a przy okazji dowiedzieć się co się osiąga za pomocą różnych dodatków. Cała filozofia zmiennej optyki opiera się właśnie na tym, że chcesz zrobić oko pająka, to zapinasz mieszek czy kilka pierścieni i jedziesz.
To właśnie różne szkła nadają niepowtarzalne efekty rozmycia, bliki itp. bez sensu jest kupowanie drogiego korpusu, aby biegać ze spacer-zoomem bo to tak, jak posiadanie małpki. Niewiele uczy, rozleniwia i daje bardzo małe pole do eksperymentów.
Czy to dla Ciebie definicja portretu? Błędna, zrobiłem wiele naprawdę fajnych portretów na ogniskowej 50mm.
Psy, koty - świetnie wyglądają w 50mm. Ptaki - wystarczy zaczekać przy karmniku. Można nawet zdalnie wyzwalać aparat. Ale znowu widzę, że dobierasz sobie przykłady żeby Ci do teorii pasowały, co?
Dyskutujemy z autorem o tym od dawna i widzisz, że chce mieć dobre wyjściowe body z jakimś prostym obiektywem a potem iść dalej. I tak jak uważam, że można zacząć lepiej, to start z bezlustra też jest jakimś pomysłem. Przede wszystkim dlatego, że będzie miał świetną czułość, doskonały AF i zwyczajnie przyda się w życiu codziennym. Tymczasem stare lustro to będzie taka sztuka dla sztuki. Więcej nauczy, to prawda, ale w codziennych sytuacjach będzie kłopotliwe.
Oczywiście, ja zrobiłem Smieną, a nawet szerokokątnym. A jednak korzysta się z teleobiektywów 80-135 bo po pierwsze najmniej zniekształcają twarz, łatwo w nich uzyskać miękki obraz, zwykle mają najmniejsze zniekształcenia samej optyki, dają świetne rozmycie tła. To dlatego praktycznie u każdego profesjonalnego fotografa zajmującego się portretem znajdziesz obiektyw o takiej ogniskowej.
Jeśli chcesz fotografować wróble a nie czaple, jastrzębie, dzięcioły i do tego lubisz w tle karmnik to tak. Tylko w jakim celu wtedy kupować taki aparat? W końcu można to zrobić telefonem. Zawsze można popłynąć np. rzeką, przymocować do pniaka i potem czekać aż ptak podpłynie, albo wdrapać się na drzewo. Przy okazji mięśnie się poćwiczy i zdrowo tak.
Przez takie podejścia, wiele lat temu, skończyłem w końcu z trzema systemami, i arsenałem obiektywów. Gdybym na początku kupił proste body i różne szkła, miałbym pewnie połowę kasy w kieszeni, ale też wydawało mi się, że aparat musi być porządny.
Wydaje mi się, że to zawyżona cena, nawet jeśli przebieg jest mały. Jeśli bym to kupił, to za ile mogę odsprzedać za rok, za dwa? Bo EOS R zostaje w tyle za konkurencją.
Trochę mi się spieszy, bo planowałem zabrać aparat za granicę i tam trochę pofocić aparatem.
Co do obiektywów, to studnia bez dna. Miałem okazję chwilę pobawić się tym EOS R i pytałem się gościa, czemu ma tylko standardowy obiektyw 50. To mu wystarczy. Gość filmował wesela i fotografia chyba aż tak go nie wciągała lub nie miał pieniędzy na dodatkowe obiektywy. Jednak po obróbce zdjęcia z RAW-ów wychodziły super, lepiej niż z AI w S22U i bardzo szczegółowe.
No to na początek mam 3 opcje:
Kupić tego EOS R z tanim obiektywem i zrobić jakiś upgrade (co najmiej drugi obiektyw, może odpowiednik 3-5x ze smartfonów, tutaj muszę się Was poradzić)
Kupić coś Sony, jeśli docelowo mam iść w ten system
Kupić tani korpus APS-C, np. Sony z serii A6 i do tego lepsze obiektywy pełnoklatkowe, które będą kompatybilne po zmianie korpusu na pełnoklatkowy
Co do EOS R to muszę dać znać do jutra i mam dylemat, chodzi o brak stabilizacji w korpusie, 3x FPS, crop w 4K (filmować raczej nie będę), gorszy i wolniejszy autofocus. Brak stabilizacji i gorszy autofous przez rozmazane zdjęcia mogą mnie zniechęcić. Droższe obiektywy oferują własną stabilizację, ale za focus raczej korpus odpowiada. Jeśli się mylę, to mnie poprawcie.
Obiektyw też. Zresztą to jest potrzebne bardziej do reporterki, sportu. Większość zdjęć które wyszły mi najlepiej, zrobiłem ustawiając ostrość ręcznie, patrząc w wizjer.
Co masz na myśli? R-ka robi pomiar ostrości na matrycy przez co odczarowała bardzo dużo Sigm i Tamronow które średnio współpracowały z lustrzankami Canona (w przeciwieństwie do obiektywów produkcji Canona) - wcześniej trzeba było bawić się w docki, kalibrację a i tak po kilku sesjach trzeba było to powtarzać. A tu proszę, weszła rodzina R i te szkła dostały drugie życie, właśnie przez taką a nie inną metodę pomiaru ostrości
Więc pytam, gorszy od czego? Bo może czytasz opinie bardzo wymagających użytkowników i w rzeczywistości jest zwyczajnie bardzo dobrze.
Wyczułem, że gość nie jest na 100% przekonany, że chce go sprzedać. Nie planuje go wystawiać, po prostu leży i się kurzy. Ustaliliśmy, że wezmę go na testy za granicę i potem zdecyduję.
Ale tu się pojawia kilka problemów:
Potrzebuję jakiś obiektyw do krajobrazów. Gość radzi zooma (zmienna ogniskowa), ale one oryginalne kosztują ponad 10 000 zł, więc to odpada. Tani obiektyw np. 16 mm kosztuje 1000-2000 zł (może są tańsze - nakierujcie mnie).
Przydałby się też obiektyw z większą ogniskową, bo w smartfonie często używam 3x, czasami 10x (jednak ten obiektyw w S22U jest dość ciemny i szumi, choć na koncercie nawet dobrze łapał artystów - mogę wrzucić próbki).
Dalej brakuje mi wiedzy o fotografowaniu, dlatego kiedyś założyłem temat o książkach. Może lepszym wyjściem będzie iść na kurs, bo takowe się odbywają u mnie w mieście.
Ze względu na brak stabilizacji w matrycy - albo obiektywy muszą mieć stabilizację, albo potrzebuję jakiś statyw, może mały tripod starczy. Będziecie lepiej wiedzieć.
Temat pilny, muszę do jutra załatwić te rzeczy.
Pewnie będzie tak, że zabiorę tonę sprzętu, zapłacę za nadbagaż i nie będzie kiedy się bawić. Dopiero w Polsce, ale też wiele jest miejsc do nauki fotografowania.
Zabawy z RAW-ami to się będę uczył po powrocie.
Edit: chodzi o Canon EOS R, bo o tym modelu cały czas mowa. Jeśli mi się spodoba, to kiedyś pewnie przejdę na system Sony. Stąd ważne, by np. obiektywy dużo nie straciły na wartości.
Odnośnie przebiegu, to 2 wesela i trochę zdjęć. Nie powinno być tak źle.
Najtaniej, to sobie kup adapter m42 i kilka obiektywów za grosze. Do widoków, pejzaży itp. w sam raz. Kupisz po kilkaset zł. sprzedaż też bez problemu, a. Do. Sony też są przelotki jakby co.
A w jakim celu kupować obiektyw, który jest słaby optycznie, ciemny jak tabaka w rogu i zamienia aparat w zasadzie w zwykłą małpkę? Jaki jest cel kupowania czegoś takiego do np. krajobrazów? Na dodatek potem trzeba to jeszcze sprzedać, jeśli zmieni system.
Ja tam na wszystkich podwójnych obiektywach z kolekcji m42 zarobiłem.
Żeby móc w ogóle korzystać z aparatu, żeby mieć AF i żeby zobaczyć że nawet na kicie zdjęcia miażdżą to co wychodzi z telefonu. Porobić i zobaczyć czego nam brakuje . Czy jest za ciemno i szukamy jasnych szkieł, czy wolimy dłuższą ogniskową i rozglądamy się za tele czy może będzie zbyt wąsko i chcemy coś szerszego. A bawić się w sztukę fotografii to można później jak się przekonamy do danego korpusu. Czy F4 to ciemno? I tak i nie. Zależy czy jedzie się na wakacje do Norwegii (mało światła i będzie brakować) czy do Grecji (jest tak jasno że światła w zupełności wystarczy).
Mam sporo różnych obiektywów a na wyjazdy i tak targam kita (też 24-105 tyle że pod canona 6d) bo wiem że nie będzie czasu i miejsca na zmiany obiektywu, a 24-70 czy 70-200 mi szkoda. I zdjęcia nawet kitem i tak miażdżą te z telefonu.
Miałem kilka takich spacerniaków. Wszystkie poszły w odstawkę, A kit, cóż, w dzień często dobrym telefonem zrobi się lepsze zdjęcia. Bo główna wada telefonu, to szum matrycy. Jednak jasność jest często lepsza niż w aparacie. Tak czy inaczej, mając w ręku manualne szkło, uczymy się takich rzeczy jak zależność przesłony i głębi ostrości. Operowanie stałką zmusza do ruszenia nogami, zmiany miejsca, innej perspektywy. Uczy innego patrzenia. Wysoka jasność w połączeniu z manualnym ostrzeniem uczy operowania rozmyciem, daje fantastyczne kolory i bliki. To pozwala na robienie czegoś, co zaczyna wchodzić w sztukę a nie pstrykanie.
Na świecie są miliony pstrykaczy. I miliony nudnych zdjęć, których nikt nie ogląda.
Uważam że główna wada telefonu to obiektyw wielkości paznokcia i kilkumilimetrowa w przekątnej matryca. I pojawiają się wady optyczne które musi usuwać procesor obrazu. Zestaw to z pełną klatką i pełnoprawną optyką no i zwycięzcą zawsze będzie aparat. Chyba że nasze pstryki będziemy oglądać tylko na wyświetlaczu wielkości telefonu …
Akurat obiektywy potrafią być całkiem niezłe. Matryca jest mała, więc oczywiście szumi, ale przy jasnym dniu, potrafią robić fantastyczne zdjęcia. Mogę ci pokazać zupełnie przyzwoite widoczki z średniej klasy telefonów, które zupełnie nadają się do kalendarza czy nawet druku A3.
Zgodzę się z powyższym i nie uważam, że osiągnęliśmy szczyt możliwości telefonu. W XVII wieku Jan Heweliusz wynalazł peryskop. Technologie sprzed lat znajdują nowe zastosowanie.
Trzeba szukać kolejnych możliwości, jak z telefonu wycisnąć jeszcze więcej.
Ale wróćmy do EOS R. Pobawiłem się chwilę i już wiem, że nie nauczę się go w 1 dzień. Potrzeba co najmniej miesiąc eksperymentów lub korepetycji z kimś doświadczonym.
Nawet w automacie można zmienić tyle opcji, że nie zapamiętasz, co zmieniłeś.
Zastanawiam się, czy go zabierać za granicę. Stracę tylko czas na zabawę, a efekt wyjdzie taki sam lub nawet gorszy niż bym oblatał smartfonem i kamerką, bo używam ich od lat.
W każdym razie:
kupiłem szkło 13 mm
bez czegoś dłuższego, a nawet naprawdę długiego, czym możesz fotografować i filmować z oddali w dobrej jakości, cała zabawa nie ma sensu
znalazłem sklep foto, gdzie goście potrafią doradzić początkującym
tańsze są obiektywy do lustrzanek, np Sigma 60-600 (nie pamiętam, czy to dokładnie ten model), bardzo ciężkie, lecz wystarczy adapter, który mam
tego obiektywu na wypożyczenie aktualnie nie ma, mogę tylko kupić
jeszcze na OLX-ie mogę poszukać, tylko co brać pod uwagę (jasność, itd.)?
kolejnym ważnym elementem w wielu przypadkach jest statyw, nawet mały
sądziłem, że obraz w wizjerze będzie większy
Sama instrukcja EOS R to lektura na kilka - kilkanaście godzin.
Edit: Pamiętam konkursy fotograficzne, gdzie połowa nadsyłanych zdjęć pochodziła z telefonu. Komisja oceniała przede wszystkim pomysł i kreatywność. Doszliśmy do etapu, że poprawnie wykonane zdjęcia smartfonem można drukować, a w dobrym oświetleniu można nawet kręcić profesjonalne filmy.
Edit 2: Polecasz na początek zamiast kilku obiektywów jeden z zoomem?
A liczyłeś na to? Trochę nie mogę wyczuć czego oczekujesz, bo na ten moment wygląda to mniej więcej tak
budżet jest ograniczony ale wymagamy super jakości
pomimo ograniczonego budżetu celujesz w półprofesjonalną linię bezluterkowców które są zwyczajnie drogie
chcesz zaawansowanego sprzętu bo chcesz poznać tajniki fotografii
jesteś zaskoczony że nie da się go nauczyć w ciągu 1 dnia
Wasabi Ci poleca drogę nauki - manualne obiektywy, mocno budżetowo. Nijak mi się to nie zgrywa z puchą Canona R i on też to podkreśla że to bez sensu.
Ja uważam że jak idziesz w Canona R to chociaż weź na początek uniwersalny przeciętny obiektyw który pozwoli Ci zobaczyć czego tak naprawdę oczekujesz
A tymczasem bierzesz ultraszeroki obiektyw jakim jest 13mm i jesteś chyba zaskoczony że nie możesz fotografować rzeczy z oddali
Obiektyw 60-600 to jest bardzo słaby wybór bo stworzenie takiego optycznego układu żeby nie miał wad w obu skrajnych położeniach i wszędzie pomiędzy jest praktycznie niemożliwe . I o ile postęp jest to nie bardzo w zakresie fizyki i optyki co miniaturyzacji i elektroniki. Ale to wciąż musi współgrać z prawami fizyki.
Także może zamiast kupować w ogóle cokolwiek, kup jakąś książkę o technice fotografii, potem kurs praktyczne na pożyczonym albo szkolnym sprzęcie a potem możesz już świadomie wybrać sprzęt który Ci będzie odpowiadać
Nie, nie jestem zaskoczony i wcześniej miałem świadomość, że to długa droga. Piszę w kontekście zabierania tego sprzętu teraz za granicę, gdzie nie będzie czasu na eksperymenty.
Na razie mam go na testy, bo znajomy sprzedaje, choć trochę bez przekonania, że faktycznie go chce sprzedać i ostatecznie mogę kupić coś innego, jakiś APS-C zamiast FF.
Jasne, to może być dobry pomysł. Poszukam czegoś na mieście albo na OLX. Tylko w związku z tym, że się nie znam na takich obiektywach, to jakoś mnie nakierujcie, żeby nie wtopić. Przejściówka jest, to mamy większe możliwości wyboru.
Źle mnie zrozumiałeś. Standardowo jest obiektyw 50, a 13 kupiłem do objęcia większego planu, bardziej za namową znajomego, który często takich obiektywów używał (nie był strasznie drogi). Natomiast fotografowanie różnych rzeczy z oddali to podstawa, czy to ptaki, czy morze, czy góry i w tym kontekście piszę, że zabieranie sprzętu gdziekolwiek bez takiego obiektywu mija się z celem. Za dawnych czasów brak optycznego zooma w telefonach był potężnym wyzwaniem. Kiedy już założymy taki obiektyw, to często przydatnym akcesorium jest statyw.
Na chwilę obecną długie ogniskowe to brakujące ogniwo.
To co konkretnie teraz szukać?
To też. O książki pytałem na forum, a jeśli stwierdzę, że to dla mnie, to na kurs się zapiszę.
A: chcesz się bawić fotografią w jej, no może nie pierwotnym (bo to nie analog ani średni format) ale dość autentycznym wymiarze, jeśli można tak powiedzieć - czyli nie podbijesz ISO bo jakość zabije Ci zdjęcie, będziesz musiał walczyć przez wydłużanie czasu, otwieranie przesłony, poczujesz ograniczenie płynące z ciemnego obiektywu itd itp. gdzie dość niskim kosztem wejścia będziesz w stanie sprawdzić w praktyce teorię z książek czy kursów.
B: chcesz uniwersalny aparat który przebije jakościowo komórkę zwłaszcza w obszarach gdzie aparat z telefonu niedomaga (zoom, ciemno).
Druga opcja da Ci szybko efekt ale wyręczy Cię z wielu rzeczy, może potencjalnie nawet wdroży u Ciebie złe nawyki. Uratuje być może wiele zdjęć które będziesz naświetlać nieprawidłowo ponieważ da Ci margines na błędy przy pomocy pełnoklatkowej matrycy z mocnarnym ISO, świetnym AF i podglądem wszystkiego na żywo.
Pierwsza opcja to będzie trochę przygoda, gdzie efekt nie jest gwarantowany, ale szybko zweryfikuje Twoje umiejętności. Prawdopodobnie poprzez sporą dawkę frustracji (poruszone klatki, straszne ziarno które zabije idealne zdjęcie, nietrafiona ostrość przez AF) ale i satysfakcji, jaka będzie płynęła, jak uda nam się uzyskać efekt o który nam chodziło przy pomocy sprzętu uchodzącego dziś za przestarzały.
To Twój wybór czy aparat ma być do nauki fotografii, czy ma być uzupełnieniem telefonu.
Zależy ile możesz przeznaczyć środków. Obiektywów pod Canona masz całą masę. Od szerokokątnych po świetne tele, stało i zmiennoogniskowe. Nie ma jednej odpowiedzi bo znowu, na wakacje lepiej mieć jeden uniwersalny (jak KIT) a do zabawy w fotografię bierzesz to co jest Ci potrzebne. Ja np. korzystam regularnie z 24-70mm F2.8 ze względu na jego uniwersalność ale potrafię też założyć 24mm F1.4 i zrobić bardzo płytką głębię ostrości jeśli taki efekt chcę osiągnąć. Mam 70-200mm F2.8 ale często wolę skorzystać z obiektywu 100mm F2.8 bo daje ładniejsze rozmycie. A przy okazji tym obiektywem da się też zrobić makro.
Podstawowe pytanie brzmi. Co chcemy osiągnąć.
Polecam tani korpus i komplet niedrogich relatywnie obiektywów m42 bo dają niesamowitą frajdę i rezultaty na poziomie profesjonalnym za grosze.
Kiedy warto inwestować w drogie urządzenia? Np. wtedy, gdy robimy ptaki, i jest to nasz zawód lub pasja. Kiedy robimy zdjęcia sportowe itp. Wielu artystów korzysta z naprawdę starszych modeli i robią niesamowitą robotę.
Zakończyłem testy. Jestem wściekły, bo do wielu miejsc nie zabrałem aparatu, gdyż nie chciało mi się latać z ciężkim sprzętem. Na najważniejszej wycieczce fociłem telefonem. Porównuję zdjęcia z S22 Ultra ze zdjęciami z Canon EOS i różnicę widać gołym okiem. Fotki z telefonu mają sztuczne kolory, zauważalnie mniej szczegółów, są bardziej rozmyte, a ludzie wyglądają, jakby ich gimnazjalista wkleił w Paincie do pejzażu. Było pochmurno i S22 Ultra znacznie gorzej sobie poradził niż w dobrym świetle.
Nawet źle wykonane zdjęcia aparatem wyglądają lepiej niż telefonem.
Starsze telefony np. Galaxy S6 w mniejszym stopniu modyfikowały kolory, miały też wbudowany tryb HDR i przy dobrym oświetleniu fotografie wyglądały bardziej naturalnie.
Na wycieczki zdecydowanie zoom, bo co chwilę zmieniać obiektyw nie wchodzi w grę i często nie ma na to czasu. Stałoogniskowe obiektywy to do zabawy lub gdy wiemy, że inny obiektyw nie będzie potrzebny. Jeśli ktoś ma wprawę w szybkiej zmianie obiektywu, to co innego. Mam dylemat, co kupić, bo korpus jest ciężki, a w sklepie taki zoom ważył kilogram. Nie pamiętam, czy to był 24-105 STM. Cena zaporowa, lecz wraz z rozwojem jestem w stanie dać. Chcę jednak rozważyć tańsze alternatywy - jakieś propozycje?
W czym nosicie aparat i obiektywy? Plecak, torba? Na dłuższe wycieczki u mnie wchodzi w grę nerka lub plecak z pasem biodrowym. Nosząc cały czas na szyi lub w ręce szybko się męczę.
Pytań było dużo, ale już mi się ulotniły. Tak z pamięci:
Statyw jest konieczny. Możecie napisać, jakich używacie, żeby łatwo zabierać w podróż.
Tryb AUTO zazwyczaj radzi sobie dobrze. W nocy mocno podbija ISO, ale czasami nie ma wyjścia, dlatego w nocy wolę focić w AUTO niż mieć potem rozmyte zdjęcia.
Wydaje mi się, że aparat w AUTO przy zapisie do JPEG ulepsza zdjęcia.
Niestety w wielu przypadkach aparat psuje JPEG, np. źle dobierze korektę ekspozycji i dochodzi do tego, że Windowsowa przeglądarka zdjęć lepiej wyświetla takie zdjęcia z RAW
Jak ktoś nie umie obrabiać zdjęć, to wystarczy Windows, który sam „wywoła” fotki z CR3
Im większa przesłona (większa liczba, mniejszy otwór), im dłuższy czas naświetlania, tym ciekawsze foto wychodzi nocą pod warunkiem, że nic się nie porusza - ale statyw konieczny.
Stabilizacja bez statywu - lepszy sposób od wizjera to zawiesić aparat na szyi i maksymalny wyprost przed siebie. Nie udało mi się jeszcze urwać smyczy.
Odnośnie stabilizacji - czy stabilizacja w korpusie daje lepsze efekty niż w obiektywie? Pytam pod kątem wyboru Canon vs Sony.
Chciałem na miejscu wypożyczyć obiektyw typu zoom, ale mieli tylko sprzęt Sony.
Obróbki zdjęć muszę się dopiero nauczyć - z darmowych programów to darktable niezbyt intuicyjny w obsłudze, ale do nauczenia i czy jest sens płacić za komercyjny soft?
Przydałaby się jakaś automatyka przy ilości zdjęć, jakie mam teraz na dysku.
Nagrałem krótki filmik obiektywem 16 mm, zero stabilizacji, tu chyba tylko gimbal wchodzi w grę.
A jeszcze wracając, po co mi to:
Wycieczki - które u mnie są raz na ruski rok, a może zacznę więcej jeździć i focić - a tak naprawdę wszystko już sfocono po 1000 razy na 100 sposobów - więc gdzie szukać tematów i innowacji, tzn. jak coś zrobić inaczej, lepiej, czy to dzieło przypadku, czy konkretne pomysły?
Zabawa - czyli w wolnym czasie idę i szukam tematów, miejsc do focenia…
Fotografia niekonwencjonalna - m.in. gwiazdy, co będzie wymagać nakładów finansowych, ale jeśli chcę coś w tej dziedzinie osiągnąć, to nie można się zatrzymać na ptaszkach i kwiatkach.
Jaki mam teraz wybór:
Kupuję Canon EOS i przez jakiś czas będę go używał. Potem może przejdę na Sony.
Kupić flaszkę, oddać EOS-a i kupić Sony.
Co oprócz stabilizacji w korpusie i większej dostępności obiektywów przemawia jeszcze za Sony?