No mi idą tak sobie plany, co prawda codziennie rano wstaję o 6 rano i idę biegać (czyt. odkąd mogę, czyli od wtorku), ale t jest super-mega-wypasiony sukces, bo ja jeszcze rok temu nie wiedziałem jak wygląda świat w wakacje o 10!
Później udaje mi się ćwiczyć (co dwa dni :mrgreen: ) i nad zalew nasz, jak są chętni i od dzisiaj zaczynam jeździć po paredziesiąt kilometrów dziennie na rowerku (jak to pięknie powrócić to aktywnego sp0ędzania wolnego czasu, po ponad 4. miesięcznej kontuzji, która nie jest wyleczona do końca )…
A co do tego, co wyrzej napisałem, to nie zbyt specjalnie.,… :oops: