Prace domowe

Skoro tak nawiązujesz do towarzystwa…

Co do towarzystwa to całkiem jest coraz gorzej.

10 na 12 chłopaków z klasy pali papierosy. (2 co innego)

4 na 6 dziewczyn pali papierosy.

Piją prawie wszyscy. Osobiście nie spotkałem jeszcze żadnego rówieśnika który nie pije. (i to nie to że coś tam czasem przy weselu czy coś ;p tylko regularnie, dzień w dzień, czy co 2,3 dni)

Jak dotąd wszystkich rówieśnikół których spotkałem nie wyobrażają sobie dobrego spotkania bez alkocholu.

Ostatnio zostałem dość mile zaskoczony, pojawiło się swiatełko w tunelu, kiedy psozedłem na ognisko z znajomym, (reszty nie znałem) pierwsze co to zdziwił mnie fakt że nikt nie wyjmuje wódki czy czegoś gorszego. No a kiedy jeden się zapytał kto pali to reszta mu odpowiedziała że jak chce pić i palić to żeby poszedł do *** (innych) tam mają melanż. No i z tego nei licznego grona osób nikt nie pił ani nie palił…

A tak poza tym to załamka jak pisałem.

Ja też nie byłem aniołem. Palić może nie paliłem (i do dziś stronię od papierosów), ale alkohol nie był mi obcy. Zdarzało się pić na imprezach, ale w szkole trzymałem fason i wraz ze znajomymi pilnowaliśmy porządku na korytarzach. Nie skarżyliśmy na innych. Jak widzieliśmy kogoś z fajką albo flaszką to załatwialiśmy to tak, żeby porządek był, a nauczyciele nie wiedzieli o naszej interwencji i o naszych metodach. Jak widzieliśmy, że ktoś jest na tyle głupi, że w naszej szkole się bije, to od razu do akcji wkraczała większa paczka i rozdzielała awanturników. Taką atmosferę tworzyłem w każdej szkole, do której uczęszczałem. Nigdy nie dałbym rady w pojedynkę więc zawsze starałem się uzbierać grupę ludzi, z którymi da się współpracować.

Tak więc napiszę raz jeszcze - to, jakie jest twoje otoczenie zależy przede wszystkim od Ciebie.

Szczerze mówiąc mam gdzieś co robi reszta - uczę się sam dla siebie, dla mnie miarą nie są oceny, tylko pojęcie na dany temat - wolę moją uczciwie zapracowaną czwórkę niż “ściągniętą” piątkę. Tróję dostanę - nic, trudno się mówi i idzie się dalej.

Zadania domowe - nie widzę nic w tym złego, są to się odrabia, tylko będę miał większe pojęcie o temacie :wink:

Nie macie w domu czasu na nic? Dziwne, bo ja :

Tobie się tylko tak wydaje.

No to gratuluje.

Ale bądź pewien że nei każdy radzi sobie tak jak ty.

To fakt, ale można się niekulturalnie odciąć i mieć wszystkich gdzieś, niech palą, piją, biją byle nie ciebie :wink: No chyba, że się za daleko posuwają, to wtedy reagować trzeba. Sprawdza się w moim przypadku

Polecam lekturę przepisów - nauczyciele mają płatne, tak samo za nauczanie indywidualne - wiem bo ja miałem i rozmawiałem o tym z nauczycielami. Czasami też mają dodatek za tzw. dostanie się do ucznia.

Odnośnie prac domowych - uczeń też na tym zyskuje - zyskuje wiedzę i to że uczy się myśleć.

Kogo to obchodzi, że zadaniem domowym można się rozwinąć, przecież nie będzie czasu na zmarnowanie czasu przed komputerem :wink:

O to też przecież chodzi, ale zdaję sobie sprawę z tego, że dla wielu młodych “swoje życie” często oznacza czas zmarnowany przed komputerem.

Dlaczego czas przed komputerem wg ciebie jest zmarnowany ? :slight_smile:

Nie uważam, że czas przed komputerem jest zmarnowany. Uważam, że sposób, w jaki młodzież spędza czas przed komputerem jest jego marnowaniem. Czytanie basha, przeglądanie demotów, oglądanie głupich filmików… jak to nie jest strata czasu, to co nią jest?

Ja też miałem nauczanie i 1 powiedział, że nie płaci się im za to.

rogacz napisał:

Zgadzam się - trafnie to ująłeś. “Praca domowa” uczy organizacji czasu, odpowiedzialności, obowiązkowości i myślenia. Jest to jednocześnie odpowiedź na pytanie kolegi rosiak112 o sens prac domowych.

Czasami prace domowe mają sens czasami nie mają… ja w sumie jakby się zastanowić to zdecydowaną większość prac domowych zrobiłem/spisałem w szkole. Robienie zadań z tematu, który rozumiałem i wiedziałem, z e byłbym w stanie je zrobić uważałem za stratę czasu. Często po prostu przeglądałem co było zadane. W domu jak już to się uczyłem na konkretne sprawdziany. Duża część zadawanych zadań to jakieś bezsensowne przepisywanie podręcznika. Jak z czymś miałem problem to robiłem jakieś zadania i nikt nie musiał mi kazać, ale jak problemu nie było to po co? Przez pół roku z chemii np. mieliśmy zastępstwo z nauczycielka z sąsiedniego LO, która z lekcji na lekcję zadawała zadania ze zbioru zadań od strony X do strony Y… zadania w takich zbiorach z tego samego tematu to max kilka typów zadań, a tak to się różnią jakimiś szczegółami. Absolutnie nie odpowiadał mi taki system polegający zamiast na zrozumieniu to na klepaniu tego samego aż się będzie je automatycznie robić jakimś bezmyślnie wykutym algorytmem. Jakoś to, że miałem wylane na prace domowe nie odbiło się ani na ocenach, ani na maturach. A co czasu oszczędziłem to moje, nawet jak większość z tego zmarnowałem :stuck_out_tongue: Na studiach też wszystkiego czego oczekują poszczególne katedry nie zrobisz, więc trzeba sobie radzić, szczególnie na tych śmieciowych przedmiotach co to najmniej ważne, a zadają chyba żeby sobie ego podbudować.

edit: btw. im ma się lepiej wyrobiona opinię w szkole tym w sumie można sobie na więcej pozwolić.

Przez pół roku z chemii np. mieliśmy zastępstwo z nauczycielka z sąsiedniego LO, która z lekcji na lekcję zadawała zadania ze zbioru zadań od strony X do strony Y... zadania w takich zbiorach z tego samego tematu to max kilka typów zadań, a tak to się różnią jakimiś szczegółami. Absolutnie nie odpowiadał mi taki system polegający zamiast na zrozumieniu to na klepaniu tego samego aż się będzie je automatycznie robić jakimś bezmyślnie wykutym algorytmem.

Niestety ale zadania z chemii mają to właśnie do siebie że ograniczają do wykucia pewnego algorytmu i jego zastosowania w praktyce, trudno tutaj o jakąś dowolność.

Nie muszą wcale na tym polegać. Zdecydowanie na poziomie LO 90% zadań można rozwiązać zwykłymi proporcjami układając nie na bieżąco na zrozumienie. Tylko właśnie trzeba w teorii ogarniać co i jak. Na pewno takie powtarzanie ‘do porzygu’ to dla mnie nie metoda. I jeszcze masę czasu zajmuje. Jak się coś zrozumie to się i zapamięta mniej więcej. a jak się czegoś wykuje na sprawdzian tylko to 0 pożytku. Nawet jeśli się postępuje według jakiegoś schematu to trzeba go rozumieć, że y nauka miała jakiś sens.

A poparł to odpowiednimi przepisami? Bo mi jedna nauczycielka pokazała przepisy odpowiednie i mają za to płatne :slight_smile:

Dodatkowo to może iść jeszcze z tzw. puli godzin do dyspozycji dyrektora.

Odejmij z uczniów swojej klasy grupy społeczne: tipsiary, dresiarzy itp. zostanie ci garstka która podoła zrozumieniu lekcji bez zajęć, bo te grupy społeczne chodzą do szkoły bo muszą.

Ja znalazłem inny sposób na prace domowe w technikum - udowadniałem nauczycielom że mają błędy (oparte o złe przepisy itp.) i w 90% przypadków nic nie musiałem odrabiać. Ale fakt faktem musiałem siedzieć i myśleć by te błędy znaleźć - jak błędu nie było to odrabiałem.

Do szkoły średniej nie chodzą, bo muszą. Akurat u mnie w LO właśnie z przedmiotów rozszerzonych prac domowych było najmniej, czy wręcz wcale i sie ludzie uczyli jakoś. Im mniej istotny przedmiot tym na siłę w domu chciał więcej czasu zająć. A prace domowe powinny iść w jakość, a nie ilość. Zazwyczaj zadawane są od tak, co popadnie. Wiadomo jak będą za bardzo pracochłonne to albo nie zrobi ich nikt, albo zrobią ja te osoby, którym jest najmniej ona potrzebna, a reszta pospisuje. W obecnej chwili prace domowe zdecydowanie częściej zabierają czas na naukę niż ja wspomagają. Bo jak już siadałem do książek to wolałem wykorzystać ten czas efektywnie, a nie przepisywać podręcznik, czy robić serię zadań o tym samym, czy przepisywać definicje z wikipedii (chociaż tu jeszcze czegoś szło się dowiedzieć czasami).

O ile w twojej szkole w ogóle jest etyka.

A czym jest proporcja jak nie najzwyklejszym algorytmem ??

No ale skoro tego nie jest ktoś w stanie zrozumieć to trudno, do łopaty też są potrzebni i im praca domowa jest naprawdę zbyteczna :wink:

No oczywiście, ze jest, ale ma bardzo szerokie zastosowanie. Właśnie więc ile można mielić to samo? Ale najlepiej to podzielić zadania na poszczególne ‘typy’ do każdego typu dać wzór do podstawienia i rozwiązać 30 zadań na jedno kopyta, potem nieco inny typ zadań, nowy wzór na tępo bez zrozumienia i znowu kilka stron zadań, żeby go 'utrwalić. A potem trafi się jakieś zadanie nieco inne i żaden wykuty wzór nie będzie pasował. Z resztą to się tyczy tak chemii jak i matmy, fizy… jaki i pewnie każdego innego przedmiotu. jak pisałem wyżej- jakoś z najważniejszych przedmiotów zazwyczaj nikt praca domowa nie zarzuca na siłę. Z resztą jak rozmawiam z innymi to i tak miałem szczęście jeżeli o to chodzi i mało upierdliwych nauczycieli.

A, o mnie się martwic nie musicie, już sobie ładną łopatę wybieram :slight_smile: