Brawo. I co to zmienia? Pieszego nie chroni nic. Ty masz blachę i poduszki powietrzne. Kto powinien bardziej uważać, a kto będzie miał traumę do końca życia?
Ten kto myśli.
Tego akurat… i w ogóle niczego nie można być pewnym, że kogoś nie zarzuci przodem, tyłem, bokiem i cię nie zgarnie z wysepki, trawnika, zatoczki. Trzeba mieć oczy naokoło dupy - i piesi i kierowcy.
No to ani pieszy ani kierowca nie pomyśleli. Czyja wina?
Obstawiasz, że kierowca nie pomyślał tak? A bierzesz pod uwagę jaka była pogoda, że nie tylko pieszy moze miec opóźniony czas reakcji? Co miał kierowca zrobić w ostatniej chwili? Hamowac i wylecieć na czołówkę na sliskiej jezdni, walnąć w coś, żeby nie potracić i zabić siebie?? To wtedy trzeba by mu pomnik postawić za odwagę, że nie chciał pieszego potrącić to popełnił samobójstwo, albo hamował na mokrej i śliskiej jezdni i mógł zabić więcej osób?
Nikt nigdy nie bierze pod uwagę sytuacji i warunków, tka samo policja od razu szuka winnych i tylko przepisy bierze pod uwage, dlatego nawet przy stłuczce lepiej wziąśc winę na siebie niż płacić mandat bo policja nic więcje jak gołe przepisy nie rozwazy, a jesli rozważy to chyba taki policjant musiał by miec super dzien.
Jeszcze nie w Polsce.
Nie, a ja myślę, ze tak bo cokolwiek się stanie kierowca jest najbardziej winny i wszystko wina kierowcy. Społeczeństwo w takiej sytuacji bezmyślnie robi mordercę z kierowcy jak gnom tutaj.
Mnie chodzi, że niby już nie funkcjonuje (np. wycofali) przepis, że można przejść obok pasów w oklicy do 50 - 100 m i nie funkcjonuje też zachodnioeuropejska norma, że pieszy ma pierwszeństwo na pasach.
A co innego? Pieszym może być mój 5-letni gówniak. Może być nim moja była żona. Albo 70-letnia Matka. Może być moim sąsiadem, który miał udar. Albo tym, który jest alkoholikiem.
Kierowca musi mieć uprawnienia do prowadzenia pojazdu. Musi znać przepisy. Na wyrywki. Musi być trzeźwy.
Kierowca wjeżdża w pieszego na przejściu dla pieszych. Tam, gdzie pieszy ma pierwszeństwo, tam gdzie ma prawo czuć się bezpiecznie.
Wina leży po stronie pieszego? No chyba jednak nie.
Kierowca to tez człowiek i nie można mówić, że ma myśleć za tysiąc innych ludzi wkoło w tym pieszych. Jeżeli chcesz mi w mówić, że pieszy poruszający się chodnikiem moze jak pusta ściana wtargnąć na przejście i kompletnie zwalnia go to z myślenia to chyba potrzebujesz porady psychiatrycznej.
Zawsze mam uśmiech politowania gdy słyszę o tym, że to kierowca zawsze i wszędzie jest winny wypadkom na przejściach. Dlaczego nastolatka jest winna w tym przypadku? Proszę:
Art. 14. Zabrania się:
- wchodzenia na jezdni ę:
a) bezpośrednio przed jadący pojazd, w tym również na przejściu dla pieszych,
b) spoza pojazdu lub innej przeszkody ograniczającej widoczność drogi;
-
przechodzenia przez jezdnię w miejscu o ograniczonej widoczności drogi;
-
zwalniania kroku lub zatrzymywania się bez uzasadnionej potrzeby podczas przechodzenia przez jezdnię lub torowisko;
-
przebiegania przez jezdnię;
-
chodzenia po torowisku;
-
wchodzenia na torowisko, gdy zapory lub półzapory są opuszczone lub opuszczanie ich rozpoczęto;
-
przechodzenia przez jezdnię w miejscu, w którym urządzenie zabezpieczające lub przeszkoda oddzielają drogę dla pieszych albo chodnik od jezdni, bez względu na to, po której stronie jezdni one się znajdują.
A teraz proszę państwa co widzimy na nagraniu? No właśnie. Jechałem już nie raz w nocy w deszczową pogodę. Widzę przejście, dobrze oświetlone, jadę ok 40 Km/h. Pieszego przechodzącego w tym momencie przez jezdnie zauważyłem dopiero 2 metry przed przejściem. Ubrany na czarno z parasolką, z naprzeciwka jechał samochód, który światłami ograniczał moją widoczność. Pieszy zachował się jak ostatni kretyn wchodząc na przejście gdy ja byłem tak między 5-10 metrów od przejścia. Minąłem go kilkanaście centymetrów za nim, bo w ostatniej sekundzie odbiłem kierownicą.
Teraz pytanie. Czy to mnie bardziej ma zależeć na życiu pieszego czy jemu samemu? Ja będę miał co najwyżej wgniecenie, może stłuczony reflektor, a on być może wózek do końca życia lub miejsce na cmentarzu. Piesi to bezmyślni kretyni, którzy sądzą, że samochód zatrzyma się po przejechaniu metra, a kierowca ma refleks godny mistrzów Counter Strike czy żołnierzy służb specjalnych. Mało tego. Masa pieszych przechodzi przez jezdnię gapiąc się w ekran smartfona i w ogóle nie zwracają uwagi na otoczenie.
I dla przypomnienia:
Art. 13. 1. Pieszy, przechodząc przez jezdnię lub torowisko, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność oraz, z zastrzeżeniem ust. 2 i 3, korzystać z przejścia dla pieszych. Pieszy znajdujący się na ( a nie przed, jak to coraz więcej osób twierdzi) tym przejściu ma pierwszeństwo przed pojazdem.
Czasami idąc ulicą i widząc tak niemyślących pieszych niemal wskakujących przed samochód mam ochotę do nich podejść i strzelić wychowawczego liścia w twarz. Gani się kierowców by uważali itd., ale nie widziałem by ktoś konkretnie mówił pieszym, że nie są świętymi krowami i nie mają włączonego godmode i jak takie 1,5 T w niego wjedzie to być może na amen.
A rowerzyści to kolejna plaga, którą powinno się wychowawczo potraktować. Ja jadąc po zmroku do pracy widzę, że na 10 rowerzystów, może trzech ma należycie oświetlony rower, a jeden z nich ma jakikolwiek odblask na sobie. O przeskakiwaniu przez przejścia nie będę już strzępił sobie ryja. Przejazd dla rowerów =/= bezwzględne pierwszeństwo, bo taką interpretację już słyszałem wielokrotnie.
I jeszcze jedno. Choćby nie wiem co i czego by nie robić to każdy instynktownie dba o swoje własne bezpieczeństwo i podejmuje decyzje, które to jego wyciągną ze złej sytuacji. Gdy mam przed oczami jakieś zdarzenie drogowe to najpierw myślę o tym by ucierpieć jak najmniej, reszta mnie nie obchodzi, bo chcę przeżyć. Zrzucanie niemal całej odpowiedzialności na tylko jedną część uczestników ruchu drogowego jest moim zdaniem debilizmem.
Powiem ci tylko tyle. @anon17641694 nie będzie zachwycony z twojej wypowiedzi. Próbował mi udowodnić, że na tym nagraniu tej 15 latki kierowca jest winien i basta.
Sytuacja tydzien temu. Świdnik koło Lublina, przejście przed rondem, ja zwalniam, widze dziewczyne też młodziutka, zbliza sie do przejścia, nie wiem czy była czymś nacpana bo patrzyła tylko przed siebie, zero reakcji, idzie. Miałem z 20-30 na godzine, widziałem ją, ale nie byłem pewien do końca co zrobi i jak się zachowa. Zahamowałem, z piskiem opon i wylądowałem za nia na przejściu. Ciep[ło było jak na listopad, 1/3 okna otwarta. Ludzie po drugiej stronie ulicy. "Jak jedziesz, nie widziałes dziecka, chciałes ją zabić. Darli się tak, że pół żywy by się ocknął.
Ja bez wahania pojechałem dalej, jak ktoś spisał numery moje to trudno, ale debilizm ludzki jest poprostu tak nie ograniczony, ze aż się słabo robi człowiekowi. Ja jej nawet nie tknąłem samochodem bo jak zahamowałem z piskiem to między mną, a nia było z 2 metry odległości, ale się przestraszyłem bo 2 metry przed przejściem mi mignęła na przejściu.
Gdyby przyjechała policja tłum zrobił by ze mnie morderce i co? Ja bym się załamał i nie był w stanie jeździć, a nic nie zrobiłem tak naprawde.
A wiesz co ja widzę na nagraniu? Dziewczynę, która wchodzi na przejście, bez upewnienia się czy może to zrobić. Po światłach samochodu widzę, że dziewczyna wchodzi na przejście gdy samochód jest już prawie przy podwójnej ciągłej - zakładam, że to jakieś 5 metrów od przejścia. Nie jedzie zbyt szybko, bo warunki są jakie są, a można to ocenić po prędkości poruszania się dziewczyny i drodze hamowania pojazdu, która jest bardzo krótka. Jest mokro więc efekt oślepienia przez światła autobusu jest większy plus jeżeli chociaż trochę pada to woda na szybie pogarsza jeszcze bardziej widoczność i rozprasza światło. Myślę, że jak większość tego typu spraw wina będzie obustronna bez najgorszej możliwej kary dla kierowcy. Dostanie co najwyżej “niedostosowanie prędkości do warunków”, a dziewczyna mandat za wtargnięcie na jezdnię czy tam brak zachowania ostrożności co wymaga Kodeks Drogowy, bo na nagraniu ewidentnie widać, że się nawet nie rozejrzała tylko poszła jakby nigdy nic - dobrze, że chociaż kierowcy autobusu dała szansę.
Co do zachowania kierowcy. W przypadku takich nagłych zdarzeń każdy reaguje inaczej i niekiedy wyłącza się logiczne myślenie. Możliwe, że nawet kierowca nie był świadom, że walnął w człowieka. Usłyszał huk, zatrzymał się i sprawdzał o co chodzi. Jeżeli dobrze widzę to hamuje już po uderzeniu więc wcześniej może nawet nie widział, że ktoś jest na przejściu.
Straszliwa sytuacja, głupia dziewucha włazi wprost pod koła samochodu. Prawo idiotyczne wini od razu kierowcę bo laska była na przejściu. Uważajcie ludzie jak jeździcie, nie dajcie wygrać głupocie, brońcie się wilcy zanim wyginiecie.
Najlepiej pociągiem przez pasy, mniej kierowców przeżyje.
Niekoniecznie. Coraz częściej karani są piesi, a kierowcy dostają niskie mandaty, upomnienia lub są bez winy. Trzeba mieć mocne dowody czy świadków, ale w dobie powszechnego monitoringu nie jest to trudne.
A ja bym powiedział, że więcej dobrze oświetlonych przejść, które konkretnie uwidaczniają pieszego na przejściu oraz kładki tam gdzie jest naprawdę niebezpiecznie. Problem w tym, że na coś takiego wiecznie nie ma pieniędzy. W moim mieście dopiero jak na przejściu zginęła matka z dziećmi - akurat w dużej mierze wina kierowcy, ale potrąceń i tak była masa - to postanowiono przenieść przystanek razem z przejściem kilkadziesiąt metrów dalej, bliżej ronda i rozdzielić je wysepką. Cud. Ilość potrąceń drastycznie spadła, a przejście jest dobrze oświetlone w dodatku. Ale jest jeszcze dużo tańsze, w miarę skuteczne rozwiązanie. Czujnik zbliżeniowy na przejściu, który aktywuje mrugające, pomarańczowe światła ostrzegawcze gdy pieszy tylko się zbliży do przejścia. Skuteczne również w moim mieście gdzie zmniejszyło to ilość potrąceń dość znacząco - choć piesi dalej są źle oświetleni, ale widziałem ostatnio, że z ziemi wystają już kable pod takowe oświetlenie.
I @anon17641694 i @LORDEK mają rację. Sytuacja nie jest oczywista, wiec sąd orzeknie pewnie winę po obu stronach.
Pieszym jest każdy dlatego przepisy ich chronią i dobrze. Kierowcą nie musi być każdy, dlatego są egzaminy, które w teorii powinny odsiać wszystkie osoby które nie znają przepisów, nie są odpowiedzialne, mają jakieś wady psychiczne lub fizyczne ograniczające ich możliwości, oraz te które nie potrafią przewidywać możliwych sytuacji na drodze. Wiadomo że w praktyce tak dobrze to nie działa.
Doświadczony kierowca w tej sytuacji w okolicy przejścia zwolniłby bezwględnie w takich warunkach z ograniczoną widocznością (chociażby żeby jakiegoś psa nie potrącić i nie musieć remontować auta;), a poza tym dostrzegłby pieszego na chodniku, bo światła nadjeżdżającego z przeciwka pojazdu widać już kiedy ona się do przejścia zbliża.
Czyli tutaj mamy wtargnięcie na przejście, ale kompletne niedostosowanie jazdy do panujących warunków i brak myślenia kierowcy - który mógł się zamyślić, jazda wiele kilometrów w takich warunkach może być wyczerpująca, co nadal nie jest usprawiedliwieniem.
Ja tam winy pieszej nie widzę, była już bardzo głęboko na pasach w momencie potrącenia, jedyne co przemawia na korzyść kierującego to przesłonięcie widoku przez autobus, jednak nie zwalnia go to od zachowania szczególnej ostrożności.
Ja mieszkam w kraju, w którym piesi mają absolutne pierwszeństwo, kierowca dojeżdżając do przejścia widząc w jego okolicach pieszego ma obowiązek umożliwić mu przejście, robiłem tu też prawko i to jest tłuczone od początku, uniemożliwienie pieszemu przejścia może skończyć się wysokim mandatem, kolejna sprawa to dzieci, które nawet nie patrzą, walą z mety na pasy i nie polecałbym jakiegoś buntu kierowcy bo to też może być mandat i punkty, niejednokrotnie mielę przekleństwo jak mnie ktoś w konia zrobi stojąc przy pasach i macha mi ręką żeby jechać, a ja już się zatrzymałem, ale takie są przepisy i koniec.
To nie jest takie proste. Owszem, zgodnie z zasadą zachowania szczególnej ostrożności przed przejściem dla pieszych i przystankami autobusowymi, kierowca jej nie zachował i poniesie za to odpowiedzialność. Dziewczyna niestety też nie zachowała ostrożności i odpowie, niestety, za to swoim zdrowiem. Wystarczyło tylko wyjrzeć zza autobusu czy napewno można bezpiecznie przejść. Niestety ludziom na pasach myślenie się wyłącza i myślą, że jak są na przejściu to kierowca ma stanąć dęba i się zatrzymać 1cm przed przejściem.
Ja sam, zanim przejdę przez przejście, upewniam się, że mogę to zrobić bezpiecznie.
W Zielonej Górze z pieszymi jest dopiero prawdziwa zmora, co nauczyło mnie “zachowania szczególnej ostrożności przed przejściem”. Ludzie w Zielonej Górze mają przeświadczenie, że mają zawsze pierwszeństwo jako piesi i potrafią 2m przed samochodem wejść na pasy, prawie że pod koła samochodu, a kierowca musi stanąć na rzęsach, aby wyhamować. Tu co chwilę czyta się o potrącenia na pasach. Najlepsza jest gimbaza wgapiona w smartfony, która nawet nie spojrzy czy coś jedzie, tylko włazi na jezdnię.
Przykład potrącenia pieszego, w którym nie dał on szansy kierowcy na reakcję, jest tutaj:
Natomiast to co widzimy na filmie z 15-tką wyraźnie wskazuje na rozkojarzenie kierującego.