Sens istnienia

Wiem, wyciąłem całą wypowiedź, ale w gruncie rzeczy do tego to wszystko się sprowadza, że:

Jak pisałem wcześniej

Bo może sensem (celem) jest przekazywanie “kodu”, może rozmnażanie, poznawanie świata i praw nim rządzących, ale tego właśnie nie wiemy.

1 polubienie

Sensem życia jest brak sensu życia? :wink:

O, o, o! Trafiliście w sedno tarczy! :wink:

to bezsensu macie to życie :smiley:

1 polubienie

Sensem życia jest egzystencja sama w sobie, więc przeżyjcie je jak najlepiej. I tym prostym podsumowaniem proponuję zamknąć temat :slight_smile:

A nie, nie. Bo ja mówię o takim ogólnym sensie całego życia (na Ziemi), a nie o pojedynczym człowieku.

Pamiętam z jakiejś popularnonaukowej książki o fizyce teoretycznej i astrofizyce że szansa że w wyniku “samorództwa” powstało życie i w wyniku przypadkowych błędów doprowadziła do nas jest tak mała że szybciej szympans nauczony uderzać w klawiaturę napisze w końcu Szekspira po angielsku (ktoś to dokładnie wyliczył)

Szansa że w wyniku “pierwotnego samorództwa” powstanie wszechświat z dokładnie co do milionowych po przecinku tysiąca wartości fizykochemicznych i przez to umożliwi powstanie życia jest biliony razy mniejsza od tego przykładu z szympansem - przykład to c czyli prędkość światła (prawie 300k km/s). Gdyby była minimalnie mniejsza to wszechświat zapadłby się do punktu (Wielki Kolaps) jeśli większa powstałaby jednorodna kwarkowa zupa i nie powstał by nawet atomy a co dopiero gwiazdy i galaktyki czyli ktoś/coś to i tysiące innych stałych dokładnie wręcz perfekcyjnie wyliczył.

Ilość wymiarów też została idealnie wyliczona - byłby jeden mniej i życie nie mogłoby powstać a gdyby jeden więcej nie powstałby nawet gwiazdy bo grawitacja byłaby niestabilna.

Stało kosmologiczna której ponoć wstydził się Einstein w swojej Ogólnej Teorii Względności też jest idealna itd. itp.

Nawet osoba taka jak ja czyli neopoganin wierzy że nad naszymi Bogami ze Światowidem na czele jest Bóg Najwyższy który to wszystko stworzył więc w sumie pośrednio każdego z nas i jeśli Ty nie widzisz sensu swojego życia to więc że Wszechmocny Bóg Najwyższy przewidział nawet Twoje istnienie i na pewno nie popełnił błędu bo jest nieskończony we wszystkim także wiedzy i mocy…

PS. Jak widać jestem zwolennikiem silnej zasady antropicznej :slight_smile:

1 polubienie

Teoria Multiwszechświatów. Jeśli istnieje nieskończona liczba Wszechświatów to musi wśród nich być ten jeden, idealny dla nas :slight_smile:

np. taki gdzie nie usuwasz ‘złych’ komentarzy :smiley:, taki żarcik, bo tematy na forum są coraz ciekawsze :slight_smile:

1 polubienie

Sens życia blogera. 1300 tys odsłon bloga, 4075 komentarzy pod wpisami ale wszyscy interesują się kilkoma usuniętymi bo były hejterskie :wink:

A jeszcze jedno mówi się że wszechświat powstał z niczego bo -1 + 1 = 0 czyli na odwrót zero może się rozszczepić na dwie przeciwstawne jedynki więc obserwowalibyśmy materię (np elektrony) i antymaterię (pozytony). Niestety nikt nie znalazł antymaterii we wszechświecie można ją co najwyżej zrobić niewyobrażalnym nakładem energii w superlaboratoriach.

E=mc2 czyli energia może zamieniać się w materię, więc coś przyłożyło niewyobrażalną energię w punkt i powiedziało “niech stanie się światłość” :wink: jednak nawet jak miałoby się tak stać samo z siebie (ale skąd wtedy energia ?) to jest problem bo punkt w jakichkolwiek ilości wymiarów ma zawsze 0 więc jakkolwiek go pomnożymy, zlogarytmujemy czy nawet spotęgujemy* to nadal będziemy mieli 0 więc jak punkt nabrał sam z siebie niezerowego wymiaru ? Chodzi o to że pierwsza era wszechświata czyli era Plancka która trwała tylko 10 do -43 sekundy powinna trwać wiecznie…

*zero do potęgi zero jest wyjątkiem i nie daje jedynki zresztą to że coś do potęgi zero jest jedynką jest tylko wymysłem naszego gatunku z powodów pragmatycznych i estetycznych !

Nie zapominaj o światach równoległych, gdzie istnieja drudzy my na forum, ale dywaguja na zupelnie inne tematy :slight_smile:

Tak na marginesie - wg filmu The One (2001 w roli głównej Jet Li) zabijając tego drugiego w tamtym wszechświecie można częściowo wchłonąć jego energię :slight_smile:

Gdyby więcej energii ludzkość poświęciła na własny rozwój zamiast walki między sobą, rywalizacji o błyskotki nie mające żadnej wartości użytkowej, bezsensownego hołdowania nieistniejącym bóstwom to już dawno kolonizowali byśmy kosmos.

“Monty Python’s The Meaning of Life” powinien zakończyć temat.

1 polubienie