Hint: Ja napisałem ‘wszyscy’. Ty odpowiadasz na ‘niektórzy’. Chochoł.
Ja nie boję się o siebie tylko o swoich bliskich. Boję się o rodzinę.
Jeszcze wiele musisz się nauczyć.
Okey, a nie obawiasz się, ze dzieci, wnuki od zamknięcia 24h/7 nabawią się depresji, otyłości lub innych schorzeń?
Czasami przebijamy granice absurdu, np. zamknięcie wiosna lasów, bo dzikie kaczki mogliśmy zarazić… Obecnie zaś rozumiem zamknięcie szkół i uczelni, ale zajęcia WF, tam gdzie to możliwe (np. szkoła na osiedlu przy parku), mogłyby odbywać się raz w tygodniu stacjonarnie na świeżym powietrzu. Przy dobrej pogodzie miałyby dzieciaki ruch, kontakt towarzyszki, a sami specjaliści mówili, ze na dworze ryzyko zakażenia jest minimalne.
Tutaj sport na świeżym powietrzu jest dozwolony pod warunkiem unikania kontaktu z ludźmi spoza własnego gospodarstwa domowego. Dzeciaki szaleją na podwórku, ludzie wyprowadzają swoich czworonogich przyjaciół. W pobliskim lesie w wolne dni spacerują tłumy.
Nie wiem jak jest w Polsce, ale córka wcale nie siedzi jak księżniczka na wieży. Myślę że wspomniane plagi od zamknięcia im nie grożą.
Widzisz, ja sam mam dosyć tych restrykcji, Straciłem cały rok, najpierw przez chorobę potem, zakaz podróży, zamknięte lokale itd. Ja jestem wędrowcem i brak wędrówek mnie zabija, a w moim wieku nie ma się już tych lat przed sobą za wiele. I gdyby chodziło tylko o mnie to bym się nie przejmował.
Niestety restrykcje wynikają z wielu czynników, jednym z nich jest nieodpowiedzialność ludzka. W pobliskich podalpejskich gminach tuż po świętach tłok panował taki że miejscowi zaczęli się buntować bo nie mieli gdzie zaparkować podczas zakupów. Na zewnątrz mało kto nosił maskę, a zachowywanie odstępu było abstrakcją.
Efekt: rekordowa śmiertelność, w skali całego kraju rzędu 1200 osób dziennie.
W wyniku tego władze znów zaostrzyły restrykcje. Teraz spada ale premier boi się poluzować.
… tymczasem w psychiatryku…
Też nie jestem zadowolony z poszczególnych decyzji rządu podczas walki z pandemią, ale w dyskusji zapominacie chyba o jednym z ważniejszych czynników, czyli o wydolności szpitali która już jest nadwyrężona.
… ależ rozumiem, dlatego bym działał ostrzej. We wrześniu lub październiku z kilkuset osób w ciągu tygodnia lub dwóch zrobiły nam się 2-3 tysiące zachorowań. Wtedy trzeba było zrobić 14 dni lockdownu i wypłaszczyć. Zamiast tego rząd bawił się w kolorowanki żółta, czerwona, zielona i dobiliśmy do 20.000 dziennie.
Przecież to logiczne, że leczyć należy od początku, a nie czekać “może samo minie”. Obecna sytuacja i bankructwa firm są efektem tej spóźnionej reakcji.
To prawda. Dlatego ja też nie uważam by to robić wszystko na “hura” i niech jedni jak chcą poddają się kwarantannie a inni żyją jak dawniej. Nie. Dlatego jeżeli ktoś chce żyć w miarę normalnie, pracować to oczywiście w ramach reżimu sanitarnego. Raczej za głupotę uważałbym na przykład otworzenie restauracji bez limitu klientów. Oczywiście taki limit jest bardzo słuszny. Niesłuszne natomiast jest zamykanie wszystkiego na kłódkę i pozbawianie zdrowych ludzi środków do życia.
Ale ja nie postulowałem nigdy aby wszyscy siedzieli w domach. Niech siedzą ci którzy chcą.
Jedyni którym się marzy by wszyscy zamknęli się w domach i jedli ściany to ebani pisowcy.
Nie bądź taki dosadny, bo jeszcze rok nie minął chyba, kiedy pisałeś peany na ich cześć
To nie mój problem, że odpowiadasz nie na to, co napisałem, ale na to co sam sobie wyobraziłeś
Mogłoby nie zadziałać. Popatrz na ten wykres:
To covidowa śmiertelność tygodniowa dla Niemiec.
Oni zaostrzali od końca listopada(48,tydzień) a tzw “twardy” lockdown ogłosili w 51 tygodniu roku 2020 bo mimo wszystko rosło. I jak widać, nadal jest gorzej niż w katastrofalnych tygodniach kwietnia.
Ale paradoksalnie ich system OZ funkcjonuje lepiej niż na wiosnę i cały czas mają rezerwę stanowisk opieki intensywnej. Niewielką ale jednak.
Gorzej z krematoriami, to obrazek z Doebeln w Saksonii, obecnie najgorzej chyba dotkniętej.
Zdjęcie ze strony Deutsche Welle
Tyle tylko, że to przecież ty wymyśliłeś sobie, że mają wszyscy w domach zostać. Ja od początku tematu sugeruję jedynie, że osoby które chcą, mają skuteczne sposoby na zabezpieczenie.
Owszem. Napisałem: JEŻELI WSZYSCY zostaną w domach, to WSZYSCY umrą. To jest komentarz do JEDNOSTEK, które chcą SIEBIE zabezpieczyć kosztem SPOŁECZNYM. Użyj tego swojego bezsłownego myślenia, aby zrozumieć ciąg przyczynowo-skutkowy
Zatem zgadzamy się, że jeśli istnieje możliwość zabezpieczenia innych, ograniczanie wolności reszcie niema jest etyczne i w celowe.
Modele skutecznej walki z chorobami zakaźnymi są znane. Trzeba w jak najkrótszym czasie, zaszczepić jak największą liczbę osób, przy zachowaniu w trakcie tego procesu jak największych środków ostrożności.
ps. Argument “ograniczenie wolności” jest populizmem, bo nie do końca wiadomo czym owa “wolność” jest. Zwykle, gardłującym o “wolność” chodzi o takie regulacje, które są dobre dla nich
Można też pozwolić aby ludzie sami decydowali co chcą zrobić. Ci którzy chcą zostać w domach, niech to zrobią, ci którzy chcą wyjść w maskach pełnych, też, a ci którzy chcą się radośnie przytulać mimo epidemii, niech się przytulają.
Natomiast rząd powinien informować i promować poprawne zachowania.
Powinien też przeznaczać środki na szpitale i lekarzy, bo skoro rabuje ludność pod pretekstem darmowej opieki medycznej, to ma taki obowiązek, aby ją zapewnić.
To jest najgorsza taktyka na walkę z chorobą zakaźną…