Szukanie pracy w zawodzie

Darmowe praktyki, dużo własnej nauki, oszczędzanie na jeden, dwa dobre certyfikaty - i spokojnie znajdziesz pracę.

“Jak nie wyjdzie z płatnymi to darmowe praktyki” , tylko nie wybrzydzaj za długo :wink: Ale reszta się zgadza, każda praktyka będzie dobra.

 

Poza tym, nigdy nie wiadomo kiedy później spotkasz ludzi u których “terminowałeś”. Może po praktykach załatwią Ci pracę - znam sporo przypadków, kiedy po praktykach delikwentowi proponowano współpracę, może zaczniesz dostawać drobne, płatne zlecenia… A może za parę lat zaważą na znacznym przyspieszeniu (lub nie) Twojej kariery. Ważne żeby starać się robić swoją robotę dobrze, czasami jak się uda to coś ponad. Niby coraz więcej ludzi w branzy pracuje, ale gdzieś w końcu spotyka się znane twarze. Czy będziesz grafikiem, twórcą www czy sieciowcem, to już mniej istotne.

Chyba że trafisz na “zakład” gdzie na wejściu przewyższasz wszystkich wiedzą - wtedy albo odwalasz robotę i do widzenia, albo politykujesz i ciepła posadka gotowa. Ale w ten scenariusz nie ma co wierzyć :wink:

Generalnie myślałem jeszcze nad tematem poruszanym w tym wątku i doszedłem do wniosku, że nie ma innej opcji na zdobycie pracy jak szczera chęć własnego rozwoju, nauki i ambicja do bycia lepszym. Jeśli są to szczere wartości i każdy nasz kolejny dzień, opiewa w nie - to bardzo łatwo to zauważyć i mało kto przechodzi obok tego obojętnie… :wink:

Ja pracuję w branży 9 lat i z doświadczenia powiem (przewinałem się przez conajmniej 7 firm) - pracowałem z ludźmi z wykształceniem podstawowym jak i z doktorami. Nikt się nikogo o wykształcenie nie pyta. Serio. Jestem skłonny powiedzieć nawet, że skończone studia to tylko papier, można mieć 3 fakultety i nie znać się na niczym, można być hobbystą bez papierów i być lepszym we wszystkim od kolesia po doktoracie. Kwestia osobowości. Jak jesteś dobry i potrafisz się jako-tako sprzedać na rozmowie, pracę załapiesz. Bez rozbudowanej CV-ki ciężko znaleźć coś naprawdę ciekawego, ale ja osobiście polecam każdemu początek od pracy testera oprogramowania (testy manualne). Jest wiele firm szukających “klikaczy” po GUI, może to mało ambitne i opłacalne, ale jest to świetne wejście do branży software’owej. Z tym, że uwaga, bo stanowisko testera jest bardzo uogólnione, są ludzie, który wciskają guziki i raportują zachowanie sofu, wykonują proste test case’y i retesty, są też ludzie, który więcej programują niż developerzy. Ale jest to zdecydowanie lepszy początek niż instalowanie drukarek i sterowników (z całym szacunkiem oczywiście, ale uważam, że to co opisałem jest dużo bardziej perspektywiczne). Mam kumpla, który ledwo skończył liceum (w sumie nie jestem pewien, czy ma maturę) i idąc tą ścieżką został managerem działu weryfikacji w mojej poprzedniej firmie. I facet jest naprawdę dobry w tym, co robi.

 

Reasumując, wykształcenie nie piwo, nie musi być pełne. Liczy się to, co masz w głowie. Polskie szkolnictwo o tym niejako zapomniało i sprowadza się do wyuczania regułek i wzorów na blaszkę zamiast uczyć używania mózgu. A pracodawcy o tym doskonale wiedzą. Owszem, wymagają dyplomów - ale w ofertach pracy - pójdź na rozmowę, sprzedaj się dobrze a nikt o to nawet nie zapyta.

@klisza wykształcenie nie piwo i najczęściej jest ono bez znaczenia, ale… już się chyba powtarzam. Jeśli firma jest ubezpieczona to niestety od działu IT oczekuje się wykształcenia przynajmniej wyższego. Ubezpieczyciele to dziwne istoty, wymagają tytułu lekarza, a znachora ubezpieczyć nie chcą… ;p

Czy ja wiem, nie dalej jak wczoraj wpadło mi w oko jedno z ogłoszeń, jest tam taki punkcik :wink:

 

  • Degree and/or qualified by experience