Wierzycie w... UFO?

Wierzycie w to czy to tylko fantastyka? :slight_smile:

UFO, po naszemu NOL, czyli Niezidentyfikowane Obiekty Latające, to nie jest już kwestia wiary. Wiadomo, że obserwujemy latające obiekty, które potrafimy wykryć i przez jakiś czas obserwować a poza tym nie jesteśmy w stanie nić o nich powiedzieć, co gorsze, siły zbrojne nie są w stanie ich przechwycić. Zjawisko wymaga dalszych badań. Ja stawiam na to, że to bardzo zaawansowana technologia jakiegoś państwa. IMHO to Czesi :wink:

Ja wierzę, nawet udało mi się nagrać film kiedyś z UFO. link.

Od czasu gdy każdy ma aparat, w sieci jest tona filmików. Zazwyczaj są to punkty na nocnym niebie, rozmazane. Trudno powiedzieć co to wszystko jest. Dla mnie większość to obiekty naturalne ale np blisko kamery, sprawiajace wrażenie oddalenia albo nie do końca wyjaśnione zjawiska atmosferyczne. Na +95% filmików o UFO szkoda czasu. Ten pozostały procent jest zastanawiający. Jak ktoś lubi marnować czas to polecam

https://www.youtube.com/c/RobertoVinny

https://www.youtube.com/c/MaussanTV/videos

No i pozostaje ten przypadek, gdy armia usa przyznała, że nie wiedzą co to jest i to nie jest ich. Czyli Watch the Pentagon's three declassified UFO videos taken by U.S. Navy pilots - YouTube

Generalnie zasada z UFO jest taka, że można w tym grzebać i dalej nic nie wiadomo. Jak będzie wiadomo to nie będzie trzeba szukać :wink:

Jeśli kogoś interesuje ufologia, to gorąco polecam ten cykl audycji: Debata Ufologiczna Online: Wasze najciekawsze relacje (10 czerwca 2018) - YouTube

A tutaj sporo odcinków jest poświęconych samym obserwacjom UFO: Mówią świadkowie - Odc. 1 - YouTube

W duchy nie wierzyłem nigdy. W kosmitów a’la ET dawno przestałem. Prędzej uwierzyłbym w podróże w czasie.

Ja wierzę w zjawiska niewytłumaczalne, wymykające się jakiejkolwiek logice.
Moda na ufo zaczęła się w latach 40tych/50tych. Nazewnictwo ufo pasowało.

Moja historia zaczęła się gdzieś w 1958 roku, gdy wychowywałem się na skraju puszczy solskiej. Pewnego letniego dnia zobaczyłem nad puszczą czerwony pojazd przypominający autobus. Wpadłem do domu z krzykiem, ale dostałem w ucho, że zmyślam. W późniejszych latach zacząłem pisać i powstał wiersz wycieczka ufo. Odnoszę się do tego do dzisiaj z mieszanym poglądem, czy to było ufo, czy też jakieś zjawisko halo. Gówniarza z antenkami nie widziałem, to pewności nie mam. Ale interesuję się. Mój ulubiony kanał YT to Tajemity.
Pewnie, widziałem na niebie ścigające się światła i nie było słychać odgłosów samolotów. Widziałem też duże światło, które zaiwaniało po niebie jak meteor i nagle zmieniło kurs o jakie 90 stopni. Zrozumienie tego nie mieści się w głowie.

Zazdroszczę bycia naocznym świadkiem. Brzmi jak historie ze wspomnianego powyżej cyklu Mówią świadkowie - Odc. 1 - YouTube

Ilość tych opowieści spisanych tylko w Polsce jest zastanawiająca.W sumie to te historie są ciekawsze od filmików. Jak ktoś lubi słuchać to polecam.

1 polubienie

Nigdy jeszcze nie publikowałem tego z prostego powodu - nie umiem tłumaczyć niepojętego. Pewnie, że byli tacy, co opisywali stworzenie świata, czy człowieka. Nawet tłumaczyli plany boskie. Do dzisiaj nie brakuje płaskoziemców.

Technologie wojskowe, hologramy, lasery, psychotronika.

To również bardzo ciekawe tematy

Siebie nie rozumiemy. Ile w nas niepojętego? Już sadzę przykład:
Jak wspomniałem, wychowałem się nad puszczą solską. Gdy miałem 11 lat, to z dużym młotkiem wybrałem się we wrześniu na orzechy laskowe tam, gdzie było pełno leszczyn. Nawet głowy nie podnosiłem, tylko waliłem młotkiem w czasem grube jak ręka leszczyny na dole. Spadały łuskańce i napełniałem torbę orzechami. W pewnej chwili jakaś piłka uderzyła mnie w głowę. Tylko zobaczyłem gniazdo os i usłyszałem brzęczenie. Piorunem wydarłem stamtąd w kierunku domu, a osy cięły strasznie. Wypadłem z lasu, a pod lasem płynęła rzeczka Wieprz. Nie wiem jak przefrunąłem przez Wieprz. Byłem bezpieczny dopiero, gdy znalazłem się w domu. Potem poszedłem z bratem i mierzyliśmy wieprz, czyli od początków dość stromych skarp. Jak w mordę strzelił - było 8 metrów, a ja miałem przecież 11 lat! Co najwięcej w dal mogłem skoczyć 2 i pół metra.

Byłeś tak przejęty sprawa, że nie zwróciłeś uwagi na mokre ubrania :wink:

Jak chodziłem do podstawówki, siostra odkręciła wodę w kranie i nie mogła zakręcić. Ja też nie mogłem. Pobiegłem po sąsiada. Sąsiad najpierw sprawdził, który to kurek i zakręcił ten drugi, prawidłowy. Cuda :wink:

Jak bym był mokry, to byłbym w wodzie i chroniłbym się w wodzie. Dobrze pływałem i tylko co jakiś czas wynurzałbym się, by złapać powietrza. Zresztą, nawet brat mi mówił, że w wodzie bym się uratował. Ale nie przypominam sobie, żebym się suszył.
Co innego, gdy z kolegami łapaliśmy ryby w przerębli na święta - a ze 3km od domu. Ryby już były a ja pośliznąłem się i wpadłem do przerębli. koledzy zaraz wyciągnęli i złapałem ryby i zapierniczałem do domu ile tchu. W domu z sztywniejącego mnie zdjęli ubranie i pamiętam, że stało jak zbroja, zanim odtajało. A oklep i nacieranie - nie zapomnę nigdy. Nie pamietam ile było mrozu.

Temat nadludzkiej siły w obliczu zagrożenia jest znany Jak to się dzieje, że drobna kobieta dostaje supermocy pozwalających jej przenieść samochód? są pewne wyjaśnienia ale niepełne.

Bardziej znany, niż myślisz. Niektórych chorych trzeba przytrzymać chwilkę i często 6 dorosłych silnych osób tego nie potrafi.
Widziałem człowieka z kosą za ludźmi, no i ludzie darli jak mogli. Przyjechało pogotowie i była milicja + kilku chłopa. No i w 8 nie przytrzymali wariata za pierwszym razem. Za drugim już przytrzymali.

nieźle…

Nieźle było, gdy miałem 7 lat. Duży pies zerwał się z łańcucha i pędził na mnie. Dostałem takiego strachu, ze ponoć zsiniałem, ale potem rzuciłem się na psa. Pewnie to psa wyhamowało. Nie wiem, czy wpierw bym go zadusił, czy zagryzł, ale ludzie mnie odciągnęli i oblewali wodą. Na początku, jak oprzytomniałem, to nie pamiętałem - co ten dżunglas tak leży - dziwiłem się. Potem dotarło do mnie wszystko. A gdy w życiu zobaczyłem, jak szczur zagoniony do rogu mieszkania rzuca się na człowieka, to od razu wycofałem się. Widziałem też małego kota, który jechał na dużym psie i wydrapywał mu ślepia, to do dzisiaj pamiętam ten skowyt i wycie.
Są ludzie, którzy mają mocniejsze reagowanie instynktowne i mniejsze. Problem jest w tym, czy w swojej psychice sobie z tym poradzimy, czy nie.

Jestem prosty chłopak ze wsi. Nie wierzę w kosmitów. Za to wierzę w zabobony i czary.

Ile razy czarny kot ci przebiegł drogę w życiu?? :stuck_out_tongue: