Wierzycie w... UFO?

Przychromoliłem się dziś w palec. Klucz mi się omsknął. Boli jak cholera.

Ale posłuchajmy naszego Eksperta. Twierdzi on, że czas nie istnieje.
Skoro tak to nie mogłem się dziś przychromolić w ten palec, bo nie ma dziś.
Nie mogłem się również przychromolić jutro ani wczoraj, bo czasu przecież nie ma.

To znaczy, że w ogóle nie mogłem się przychromolić. A jednak boli.

Chromolić takie teorie.

Co więcej, niektóre kręgi twierdzą, że ta iluzja pośród innych iluzji jest wyjątkowo realna. Nie tylko pozwala na doświadczanie materii kilkoma zmysłami, ale również pozwala doświadczać emocji tych dobrych i tych złych. Co więcej pozwala w tym samym czasie doświadczać trudów i radości materialnych oraz wzlotów i upadków emocjonalnych, co jest unikatem wśród iluzji :wink:

Co więcej wspomniane środowiska mówią, że nic nie jest przypadkowe a ponieważ nie ma czasu, to wszystko jest już zaplanowane. Twoje tak realne doświadczenie przychromolena sobie w palec nastąpiło z głębokiej potrzeby doświadczenia w iluzji tak wyjątkowej sytuacji.

Tj pasja pracy, niespodziewana utrata koncentracji, napływająca błyskawicznie świadomość tego że klucz umyka i szybka kalkulacja tego co to może oznaczać. Złość emocjonalna i napływające fizyczne poczucie bólu, które utrzymuje się jakiś czas, frustracja emocjonalna z powodu sytuacji która nie powinna się wydarzyć. Szereg pytań, dlaczego, kto, przez kogo, co by było gdybym wcześniej zrobił coś innego…

Sam powiedz, która inna iluzja oferuje tyle jednoczesnych wrażeń w tak krótkim czasie? Poza iluzją musi być dosyć monotonnie. Tak ja wszystko wytłumaczę :rofl: :rofl: :rofl:

Przypomina mi to film/y "O północy w Paryżu / Rzymie. Tam główny bohater szuka rozwiązania swoich błędów prawie na marnie pokonując czas. Polecam tylko, że to trochę romantyk :wink:

Dzięki za polecenie. Więc po raz kolejny okazuje się że to już gdzieś było - w filmie czy książce :slight_smile:

Dodałbym jeszcze przemieszana z poczuciem ulgi, radości wręcz że to nic bardzo poważnego mimo że wyglądało groźnie… Czy wybierając ta iluzje, można nie chcieć choć raz doświadczyć przysolenia sobie w palec;) ? Byle nie groznie…

Ludzie sobie pozwalają na złość emocjonalną. To według nich ma usprawiedliwić wyładowanie się na otoczeniu. Taki to nieludzki odruch i głupi często, przywalić ścianie, zapalić kopa w koło samochodu. Poważniej, to odruch krzywdzenia zwierząt i ludzi.
Kiedyś ucięło mi palec wskazujący lewej dłoni. Ułamek sekundy, a prasa miała 40 ton na cm kwadratowy. Gdy to pojąłem, to uśmiechnąłem się z ulgą. Tam robotnicy patrzyli się jak na wariata. A ja po prostu ucieszyłem się, że ręka uratowana. Tylko spokój może uratować. A było też wcześniej, że młotkiem kamieniarskim przywaliłem w paznokieć tego palca. Normalnie paznokieć odskoczył. Gdy ponad rok temu miałem połamane udo, także żartowałem.
Wcale nie jestem twardy. Nawet nie wstydzę się łez na widok cierpień dziecka, czy dorosłych.
Człowiek, który wyładowuje nerwy gwałtownie, to nie powinien nawet zabierać głosu. Zwykle, gdy spokojny, to lepszego tatusia nie ma, czy lepszego męża, syna itd. Gdy zaś po urazie, czy alkoholu nie panuje nad nerwami, to katuje otoczenie.
Czy nieobliczalni, to jeszcze ludzie, czy już jakieś ufo?

…bo pomyślałem sobie „koniec tyrania bydzie renta” :sweat_smile:

Jakie wcześniej skoro czas nie istnieje???

Dodam, że zgodnie z przywołanym tu artykułem

wszystkie zdarzenia, które miały miejsce w przeszłości i przyszłości mają swoje „namiary” w czasoprzestrzeni i dzięki temu każde z nich jest „równe”.

Zapewniam, że nie są. Oj nie…

W ogóle ten artykuł przeczy samemu sobie. Bo:

W jakiej czasoprzestrzeni? Skoro czas nie istnieje nie ma również czasoprzestrzeni.

Gdyby sygnał o bólu nie dotarł z mózgu do palca, to byś go nie poczuł. Mało tego, gdyby zamiast sygnału bólu doszła dawka endorfiny, to jeszcze byłbyś szczęśliwy, że walnąłeś się w ten palec.

De facto, mózg nie odczuwa w ogóle bólu 7 fascynujących faktów o mózgu

W punkt, też o tym myślałem analizując tego typu i podobne zagadnienia (to już jest poziom filozofowania). Mianowicie mówią one, że czasoprzestrzeń jest pewnym tworem, który wykształcił się z przestrzeni bezczasowej, która bardziej przypomina myśl (świadomość) niż fizyczność (interpretacja własna, mogłem coś przekręcić).

Jeżeli zakładają, że w tej pierwotnej przestrzeni była świadomość/myśl to jak wyglądały procesy myślowe w bezczasowej rzeczywistości :slight_smile: Początek myśli, planowanie …nic takiego :wink: Tu zazwyczaj pada odpowiedź, że wykształcony w czasoprzestrzeni mózg nie ma mechanizmów poznawczych aby to zrozumieć :thinking:

Czy są tu jacyś fizycy przekwalifikowani na informatyków w sposób zbliżony do poniższego żartu…? :wink:

W mieszkaniu matematyka zepsuł się kran. Matematyk wezwał hydraulika. Ten przyszedł, popukał, postukał i zreperował. Matematyk zadowolony z szybkiej i skutecznej usługi zapytał o cenę. Kiedy hydraulik ją podał, matematyk złapał się za głowę:

  • Panie, ale to połowa mojej pensji.
  • To gdzie pan pracuje? - spytał hydraulik.
  • Na uniwersytecie. Jestem matematykiem.
  • Eee, nie warto. Niech pan przyjdzie do nas. Sam pan widział - trzeba tylko trochę popukać, postukać, a zarobi pan znacznie więcej niż teraz. Tylko kiedy będzie się pan zgłaszał do pracy, niech pan poda wykształcenie podstawowe, bo u nas wyższe nie jest dobrze widziane - poradził hydraulik.
    Matematyk zrobił tak, jak mu radził hydraulik i był zadowolony, bo zarabiał teraz znacznie więcej. Pewnego dnia w ramach podnoszenia kwalifikacji htdraulików wysłano na kurs dokształcający. Prowadzący zajęcia mówi:
  • Zobaczmy, co pamiętacie z matematyki. Jaki jest wzór na pole koła?
    Aby ratować z opresji kolegów, do odpowiedzi zgłosił się matematyk. Podszedł do tablicy, ale że nie pamiętał wzoru, zaczął go wyprowadzać. Zapisał jedną tablicę, drugą i wyszło mu (-πr²). Ten minus mu się nie podobał, zaczął więc wszystko od początku, ale otrzymał ten sam wynik. I nagle usłyszał, jak cała sala podpowiada mu szeptem:
  • Zmień granice całkowania, zmień granice całkowania.

Matematyk może tak, fizyk robi to błyskawicznie. Wystarczy użyć układu biegunowego i scałkować powierzchnię po promieniu od 0 do R a po kącie od 0 do 2Pi.

Ale żart oczywiście rozumiem i podoba mi się.

I uważasz, że to mi ma przynieść ulgę?
Znacznie prościej byłoby, gdyby mi się ten klucz nie omsknął…

Jest zupełnie odwrotnie. To nerwy w palcu wysyłają sygnał do mózgu, że coś złego się dzieje. A nie mózg do palca. Mózg do palca wysyła sygnał na przykład wtedy kiedy chcesz tym palcem poruszyć. Ale jak się uderzysz w palec to palec wysyła sygnał do mózgu.

@bystryy się po prostu przejęzyczył, ale ja i tak zrozumiałem, o co mu chodzi.

Na szczęście już trochę mniej boli.

Spokojnych Świąt i lepszego Nowego Roku. Ja chyba zamilknę na dwa tygodnie, bo wyjeżdżam.

No to wracaj w nowym roku, oczywiście już bez bólu palca. Co byś mógł dużo pisać. :smiley:

Cały urok symulacji polega na tym, że jesteśmy jej obiektem, a nie podmiotem. Efekt symulacji służy operatorowi, a nie nam.

To nie jest w ty momencie istotne. Chodzi o to, że jak zablokujesz komunikację z mózgiem, to niczego nie poczujesz, a jak podrzucisz hormon szczęścia, to zamiast bólu poczujesz szczęście i tyle.

Końcówki nerwowe w palcu to detektory/czujniki. To mózg dokonuje interpretacji sygnałów z tych detektorów.

Statystyka przemawia na rzecz tego, że jesteśmy simami:

Swoją drogą, ta symulacja może się rozwijać wewnątrz Mózgu Boltzmanna:

ps. Smartgasm zrobił ciekawy materiał o fizyce Mózgu Boltzmanna, polecam:

Takie bzdurne teorie jak ta o mózgu Boltzmanna które są wynikiem wyłącznie eksperymentu myślowego można snuć i snuć i wymyślać kolejne dowolne bajki a ich granicą jest fantazja tego kto je bajdurzy. Problem z takimi teoriami jest taki, że nie można ich udowodnić więc i nie można ich obalić. To jak z dowodem istnienia Boga. Nikt nie udowodnił, że Bóg istnieje ale też nie ma dowodów na to, że Boga nie ma. I kto ma rację? Ci co wierzą w istnienie Boga czy ci którzy przeczą jego istnieniu. Żadnej opcji wykluczyć nie można bo nie ma drogi naukowej która odpowiedziałaby na to pytanie. Podobnie jest z z tym mózgiem.
A to, że wszechświat jest wieczny? Może jest ale wszystko wskazuje, że wciąż (w jego skali) jest młody. A więc jeszcze daleko mu do wieczności i uzyskania maksymalnej entropii. A, ze do niej dąży - no dąży bo się cały czas rozszerza. Aż w końcu albo zacznie się kurczyć (zapadać) albo (co jest dużo bardziej prawdopodobne bo aktualne obserwacje na to wskazują, że wszechświat nie tylko się rozszerza ale to rozszerzenie przyspiesza) rozszerzając się w nieskończoność rozpadnie się na atomy uzyskując maksymalną entropię.